XVI wieczny „przewrotowiec” Machiavelli miał bogate przemyślenia co do stylu zdobywania władzy i jej utrzymania. To stamtąd wywodzi się maksyma – cel uświęca środki. Innymi słowy – po trupach, bez zasad moralnych, aby tylko dojść na upatrzony stołek. W późniejszych wiekach, różni „uczniowie” wprowadzali to w życie. Lenin stwierdził – nieważne kto jak głosuje, ważne kto liczy głosy. Po II wojnie Gomułka mówił – władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy. Potem Cyrankiewicz dodał, że jeśli ktoś wyciąga rękę po tę władzę, to odrąbiemy! Mazowiecki stwierdził – przeszłość odkreślamy grubą kreską. Tusk – panowie policzmy głosy itd. I w takiej degrengoladzie moralnej żyjemy do dziś.
W pewnym państwie zwanym bandustanem, grupa cwaniaków zawiązała klikę i w myśl nauki Machiavellego, po transformacji ustrojowej – przejęła władzę. Swoich wprowadziła (by żyło się lepiej) do różnych rad, gremiów oraz na mniejsze czy większe stołki. Aby lokalni gojkowie nie zorientowali się w układzie, nie zorganizowali się, musieli stosować różne zabiegi pijarowskie. Podporządkowali sobie lokalne media, zaczęli wydawać lokalne gazety i… pacyfikowali buntownicze nastroje. Spreparowaną papką medialną (zmieszanie prawdy z kłamstwem) nasączali umysły tubylców, co powodowało rozwarstwienie. Jedni rozumieli tak, inni inaczej i coraz więcej było skłóconych, następowała powolna atomizacja. Aby łatwiej było rządzić upadającą masą, trzeba było doprowadzić ją do ubóstwa. W tym celu wymyślono – prywatyzację, czyli praktycznie zniszczenie zakładów pracy. Głodem wzięli ludzi za twarz. Bystrzejsi i młodsi zaczęli uciekać za granicę, starsi i dzieci nie mieli siły się przeciwstawić. Władza samorządowa zaczęła być teraz często największym pracodawcą. Układ decydował kto dostanie pracę i to od sprzątaczki do… Takie stosunki społeczne spowodowały strach i wyścig szczurów. Rywalizacja gojków o ochłapy, powodowała to, że ludzie w każdym widzieli przeciwnika. Rosła nienawiść, zawiść, zanik dobrych obyczajów i kultury. Dziel i rządź – w wykonaniu „demokratycznie wybranej władzy” powodowała odsuwanie się społeczeństwa od kłamstw i fałszerstw wyborczych, od obywatelskich zachowań, co widać po obecnej 40% frekwencji. To by nawet pasowało sitwom, bo sami chodziliby i sami się wybierali. Jednak w życiu społecznym, na dłuższą metę nie da się tak „rządzić”. Stąd umizgi „władzy” – no ale ciepłą wodę w kranach macie!
W pewnej wiosce, pewna kasta nauczycieli przejęła władzę. Na zewnątrz był dobry PR, kilku sprytnych retorów pacyfikowało głosy rozsądku. Machina medialna na usługach „władzy” robiła z nich oszołomów, spiskowców słusznej teorii, ignorantów. Lokalna ludność widząc szykany i walkę z ludźmi sumienia, wolała nie wychylać się. To powodowało coraz większe skundlenie ducha. Już jako niemal niewolnicy, nie mieli siły, by w kolejnych wyborach wybrać ludzi spoza Układu. Marazm narastał a „władza” potrafiła trwać nawet dwie kadencje. By dalej oszukać „swoich niewolników”, przy kolejnych wyborach wystawili – zająca, który miał utorować drogę „staremu” a jednocześnie stworzyć wrażenie – demokratycznych wyborów. Gojkowie na moment przejrzeli, obudzili się z chocholego snu i… wygrał zając. Cóż, lekki wstrząs koteria przeżyła. Układ był taki, stara sitwa po radach i jeden młody i zielony, ale za to dostał pieczątkę. Jak to młody i napalony, głosił że „załatwi sitwę”. Klika musiała się lekko cofnąć, kilku ważnych poleciało. Cały czas jednak trzymano go w „złotej klatce”, by nie wyrządzał za dużo szkód. Wyczuli, że lubił się bawić. Dali mu więc robić imprezy za nasze składki. Ale też musieli zadbać, by znów nie powtórzyła się wpadka „wybrańców”. W tym celu zaczęli wydawać miesięcznik „Smog”, czyli taką angielską mgłę, która miała zaetykietować „Pinokia” w sposób jednoznacznie pejoratywny. Młodzieniec chyba wyczuł, że to jego jedna kadencja, stąd darcie publicznego grosza, obsadzanie na stołkach swojej rodziny itd. Konkursy na stanowiska wygrywali – naznaczeni. Majestat stanowiska burmistrza cierpiał od śmiesznych zachowań. Pycha nie pozwoliła słuchać mądrych podpowiedzi, nie prosił o obronę, o pijar, bo swego nie miał wcale. Nic dziwnego, że po paru latach, wskutek różnych zakulisowych i niemoralnych działań – przegrał. Gojkowie potem mówili, że i jedna i druga ekipa korumpowała przysłowiową plagę, a ci z biedy dawali się kupować za 20, 30, czy 40 zł. To samo mówili o niektórych przyszłych „radnych”. Takie zachowania, to pokłosie nierozliczonej afery wyborczej sprzed czterech lat, gdzie wykryto w wiosce – siatki sprzedające głosy wyborcze. Obraza była obopólna, ale na odchodnym „stara władza” w proteście nie przekazała „kluczy do wioski”, a zleciła to trzeciemu. Pewnie miała ku temu powód. Tak czy inaczej, przy takich fałszerstwach wyborczych, takim kupowaniu głosów, trzeba powiedzieć, że obecna władza nie ma moralnego mandatu do rządzenia. Ludność się obudziła i powiedziała: SUWEREN NIE UZNAJE WYBORÓW ZA WAŻNE , i żąda nowych – uczciwych wyborów samorządowych i to na wszystkich szczeblach! Te wybory były nieuczciwe! Nawet w Europie o tym gadali. Widać natomiast jak znów próbuje się zaciągnąć następną aferę „pod dywan”, i jeśli to się uda, to Gojkowie już nie mają państwa! Nawet nowy włodarz ślubował z ręką na prawej klacie (może tam ma serce?). Zostawmy jednak tą opowieść z Narnii.
Wróćmy do Grajewa, gdzie odbyło się zaprzysiężenie nowego burmistrza. 9 grudnia D. Latarowski złożył przysięgę, zakończoną – tak mi dopomóż Bóg. Sekretarz miasta R. Wolwark wręczając klucze do miasta życzył, aby wraz z wyborem, wkraczały inwestycje do miasta. W swym expose, nowy burmistrz podkreślał z naciskiem, że przychodzi by łączyć a nie dzielić. Chciałby uścisnąć ręce wszystkim mieszkańcom. Mówił, że najważniejsza jest współpraca samorządowa a także – dworzec, szpital i bezrobocie. Ma zamiar mieć dobre stosunki z Urzędem Marszałkowskim, a Urząd Miasta ma być przyjazny dla obywateli i nawet dwa razy w tygodniu będzie dostępny po 15 dla ludzi. Ma być osobna komórka d/s. inwestycji i inwestora. Sesje RM będą po południu. Ma być comiesięczny briefing prasowy na temat dokonań burmistrza. Chciałby aby dochody z podatków mieszkańców (43% budżetu) spadły, a wzrosły środki z UE (obecnie 9%). Jest problem z pracami na basenie, bo jest zagrożona terminowość. Nawet może dojść do tego, że pomoc finansowa z zewnątrz, może zostać cofnięta. Będzie tak działać, by inwestycja przynosiła jak najmniejsze straty. Burmistrz będzie wspierać organizacje pozarządowe i seniorów. Dobrym posunięciem, na miarę dobrego PR, była wizyta robocza już po południu w ZWiK. Będzie jeździł po innych zakładach i rozmawiał.
Widać, że nowy burmistrz z zaangażowaniem wziął się do pracy (dostał b. dobrą pensję). Cieszy operatywność, ale wciąż lokalna ludność jest niepewna – czy wraca stare, czy to zwiastun nowego podejścia? A jest co naprawiać w sferze społecznej Grajewa. Wkrótce dowiemy się kto będzie zastępcą, a to nam da odpowiedź na w/w pytanie. Szykują się zmiany w FOG, bo można już odtrąbić – panie prezesie, zadanie wykonane! Czy wróci nowe – skoro już nie mógł się ukazać tam mój felieton?
AKS
12/12/2014
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.