UKRAINA – PRAWDY NIE DA SIĘ UKRYĆ.

Trzeba mieć odwagę i trzeźwość spojrzenia, by czasie  zalewu jednostronnej proukraińskiej propagandy, zarówno tej pisanej, jak i głoszonej w telewizji odsłaniać tajemnice tego tematu. Prawda wcale nie jest ukryta, wiedzą o niej miliony naszych rodaków, ale z niezrozumiałych względów odwracają od niej głowę i wpatrzeni i wsłuchani w propagandowe brednie, usiłują za wszelką cenę o niej zapomnieć i wpisać się do grona poprawnych. Niestety, tej gorzkiej prawdy, nie uda się zamaskować i przykryć wyszukanymi odmianami kłamstwa.

Stąd wolne od oficjalnych medialno-rządowych prawd, spojrzenie p. Waldemara Łysiaka jest interesujące i powinno być dostępne dla szerszego grona naszych członków i sympatyków. Dzisiaj prawda jest niestety ukryta między wierszami i wcale to, co głoszą gotowi na wszystko rodzimi „dziennikarze”  nie ma nic wspólnego z tym co rozgrywa się za nasza wschodnia granicą.

GWNO

Waldemar Łysiak

Artykuł o zrewoltowanym ki­jowskim Majdanie, o Kry­mie, o banderowcach i o sto­sunkach polsko-ukraińskich, który opublikowałem na ła­mach „Do Rzeczy” 15 wrze­śnia, bezzwłocznie wzbudził furię Salonu i jego psiarni internetowej. Główną robotę frontową odwaliła tu „Gazeta Wyborcza”. Na jej portalu ukazał się duży tekst niejakie­go T. Piątka pt. „Łysiak, Targowica, «Do Rzeczy»”, flekujący redaktora Pawła Lisic­kiego, jego tygodnik i Waldemara Łysiaka przede wszystkim. Autor tekstu, siebie na­zywający pisarzem i publicystą, mnie na­zwał pogardliwie „pisarzem” i „publicys­tą”, a później każdym akapitem sprawiał wrażenie, jakby ciężko pracował, by wró­cić na drzewo, co jest zresztą charakterys­tyczne dla większości żurnalistów „GW”.

O takich właśnie ludziach Kornel Maku­szyński rzekł:, , Syczał, gdy mówił, lub chcąc dobyć grzmotu/Sączył z gardzieli złą ślinę bełkotu” (1924). Nie miałem bladego po­jęcia kto zacz ten GW-Piątek, więc spyta­łem paru ludzi znających dziennikarskie śro­dowisko, i dowiedziałem się, że to kolejny w stajni Michnika wałach, którego twór­czość można określić jako „samogwałt ze szczególnym okrucieństwem”. Wszystkie te sądy o GW-Piątku brzmiały niczym zjad­liwy wierszyk Puszkina o wrednym dzien­nikarzu (tłum. Julian Tuwim):

„I otóż pismak głupi, nudny, ciemny,

W zawiści wije się i śliną wokół parska,

Co może, pcha do szmaty swej nikczemnej:

 Bzdurne nowiny albo bzdury stare.

Tfu! zbrzydła mi łojówka dziennikarska!

 Jak ten cuchnący zgasić mam ogarek?

 Doradź mi!Cóż, po prostu pluń,

to zgaśnie”.

„Szmata nikczemna” wciąż nie gaśnie (aczkolwiek jej nakład regularnie spada), mimo iż tylu pracujących w niej swego cza­su dziennikarzy ujawniło po odejściu jak brudny jest tam redakcyjny warsztat (exem- plum Roman Graczyk: „Nie mogłem się po­godzić z tą narastającą manipulacją fak­tami. To już nie było dziennikarstwo…”). Stąd dowcipy a propos: „Jadą windą fa­cet, mądra blondynka i przyzwoity dzien­nikarz «GW». Na podłodze leży wielkonominałowy banknot. Kto pierwszy zauważy i weźmie sobie banknot?… Facet. Reszta to postacie fikcyjne”. Ich fikcyjny boss „Adaś”, o którym już 22 lata temu napisałem, że byłby świetnym szefem orwellowskiego Ministerstwa Prawdy, rzucił teraz na odcinek zwalczania „Do Rzeczy” swego kolejnego „ cyngla ”, GW-Piątka, a ten walnął z gru­bej rury pierwszym zdaniem swego bleko­tu kontestującego mój artykuł o Ukraińcach: „Prawicowy i rzekomo patriotyczny tygo­dnik «Do Rzeczy » nieraz już miał skanda­liczne okładki i publikował skandaliczne teksty. Dzisiaj jednak przekroczył granice skandalu, wkroczył na terytorium zdrady”.I tak dalej — bla, bla, bla. Łysiak to rasista, faszysta, renegat, prawica to Targowi­ca, bo „ łasi się do Moskwy”, a naród cierpi przez to („straszna jest kondycja narodu, w którym za wzorcowych patriotów robią zdrajcy”), et cetera — bla, bla, bla.

Tego samego dnia (poniedziałek 15—IX) miłośnicy „GW” wsparli GW-Piątka licz­nymi wpisami/komentarzami internetowy­mi, dzięki którym dowiedziałem się, że jes­tem kanalią charakterologiczną oraz ruso­filem politycznym. Byłem tym lekko zdu­miony, bo zarzucać prorosyjskość komuś, kto ma na koncie liczne teksty antyrosyjs­kie (m.in. artykuł pt. „Carewstwo” w „Do Rzeczy” 6/2013 i powieść o Putinie „Li­der” 2008), to tak, jak zarzucać papieżo­wi satanizm. Głupki, które to robią, lansu-

 

                         „ — Wystarczy powiedzieć prawdę… ”

ją swą tępotę jako cnotę, a Łysiak nie jest pierwszym, którego to spotkało (ksiądz lsakowicz-Zaleski, myślący o Ukraińcach to samo co ja, krzyczał już okładkowo: „Nie jestem ruskim agentem!”). Z tych inter­netowych „hejtów”przebijało paskudne le­wactwo, komuchowstwo, salonowstwo i frustracja znerwicowanych psycholi, któ­rzy wylewając obelżywie swoje komplek­sy na Łysiaka zaznawali ukojeń. Ci biedni ludzie bez wykształcenia i oczytania (co zdradzały ich wpisy), bez erudycji tudzież kultury osobistej, atakowali manierą, jaką celnie wyłożył Damian Kubiak:Kiedy nie możesz zarzucić przeciwnikowi nic konkret­nego, to przypisz mu negatywne cechy, któ- rych nie posiada, a potem możesz się nad nim pastwić do woli” (2013). Uprawiając to regularnie, zyskują wprawę, i bez trudu potrafią — jak równie celnie zdiagnozował Wojciech Grzelak — „wygłaszać oświad­czenia, które przeczą prawdzie, są nonsen­sowne oraz absurdalne w stopniu tak bez­dyskusyjnym i oczywistym, że ta jawna bez­czelność po prostu obezwładnia” (2014). Mój zięć, Paweł Kublik, westchnął: —Jak niewiele trzeba, by zdetonować wściekłość i nienawiść. Wystarczy powiedzieć prawdę”.

Nazajutrz (wtorek 16—IX) internet przy­niósł kontrofensywę antySalonu. Niezliczo­ne wpisy karcące GW-Piątka; z braku miejsca cytuję ledwie kilka: „ Piękna agitka, pa­nie autorze. Tylko że Łysiakowi sięga pan do pięt” (zal49); „Jezus Maria, znowu ob­rażono uczucia religijne pismaka wybiór­czej, znowu zdrada, spisssek, ruscy agenci, Targowica. Gościu, startujesz tym tekstem do tytułu Mazgaja Roku?” (yost89); „Pią­tek i jego ból dupy. Jest na to maść ” (wrcr); „Piątek, ty to masz zryty beret. No chyba, że to co piszesz to dowcip” (fieldsł); „Red. Piątek sprawia wrażenie półgłówka” (pe­symista^); „Piątek, przeczytaj sobie swo­je ostatnie zdanie: «Dlatego, że straszna jest kondycja narodu, w którym za wzorco­wych patriotów robią zdrajcy», a potem spójrz kogo Michnik stawia na piedestale i robi z nich ludzi honoru! Jaruzelski, Kisz­czak, Kuroń, Miller. Jak można być tak plu­gawym ? Kogo ty chcesz pouczać ? ” (myfly);

W mediach jest masa proukraińskiej pro­pagandy, czas z tym skończyć, zdystanso­wać się do państwa bandytów i złodziei, po­dobnie jak i do jego sąsiada” (esmeras); „Lewicowy i rzekomo obiektywny dziennik « Gazeta Wyborcza » nieraz już miał jedno­stronne oblicze i publikował skandalicznie zakłamane teksty. Dzisiaj jednak przekro­czył granice stronniczości i wkroczył na te­rytorium debilizmu. Na terytorium zakładu dla zupełnie obłąkanych” (grzerysz); „Sza­nuję pana Piątka, ale ten tekst to same pół­prawdy albo po prostu kłamstwa (…) Ja też nie lubię prawicy, ale tego typu bezpodstaw­ne oskarżenia kompromitują autora. Cho­dzi o uczciwość i prawdę ” (wiemaczytel- niczkagazety); „Łysiak pisał prawdę o Pu­tinie na długo zanim przełożono wajchę w «GW». Cale to wasze zakłamane środowi­sko czekające na kolejne ruchy Michnika jest nic nie warte” (noone 13); ,, Co was tak rozwścieczyło? Kilka słów prawdy, które na­pisał Łysiak? ” (beOwulf). Liczne wpisy za­pewniały, że „większość narodu myśli jak Łysiak”. Mój telefon wprost się przegrze­wał od podziękowań płynących z całego kraju, a także z USA, Kanady, Australii i zachodniej Europy, a później napływać za­częła lawina dziękczynnych listów. Takich jak zdanie Józefa Dudkiewicza wyrażone o mnie na łamach polonijnego amerykańs­kiego tygodnika „Gwiazda Polarna” (Wis- consin):,, W polskiej tradycji uważa się, że jeżeli naród nie może mówić własnym gło­sem, Bóg zsyła mu pisarza. On mówi w imie­niu narodu ”.

Rzecz jasna — nie całego narodu. Prócz GW-hejterów i wszelakich salonowców, skrytykowała mnie również (choć bez wy­zwisk) rozmaita „prawica” (TV Republi­ka i Bronisław Wildstein osobiście, etc.), uważająca, że polską racją stanu jest wspie­ranie Ukraińców i przymykanie oka na ich nienawiść wobec Polski większą niż anty­polskie resentymenty Rosjan. Nie byłem za­skoczony — pisząc swój tekst wiedziałem, że uderzam w osobliwą proukraińską koa­licję Salonu i antySalonu, politpoprawnie to­lerancyjną (głuchą i ślepą) wobec banderowskiego zwyrodnialstwa.

Waldemar Łysiak

Wypowiedz się