Jan Maria Jackowski
W jednej z gazet – znanej z relatywizmu i rozmiękczania zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa tradycji kultury polskiej – ukazał się znamienny tekst pod krzykliwym tytułem „Szczęśliwe związki homo”. Jego autorka z entuzjazmem donosi, że związki homo są szczęśliwsze od rodzin tradycyjnych. Powołując się na badania Joanny Mizielińskiej – przedstawionej jako „profesorka w Instytucie Psychologii PAN” – podkreśla, że związki homo dzielą się obowiązkami, jest w nich mniej przemocy, są bardziej partnerskie relacje i jest w nich więcej satysfakcji.
Badania, a także artykuł napisany na ich podstawie, odwołują się do ideologii gender w czystej postaci. Homozwiązki są szczęśliwe, „bo lepsze relacje w związkach jednopłciowych to efekt tego, że nie działają w nich stereotypy społecznych ról płci”. Co prawda takie związki są krótkotrwałe i niestabilne, średnio według tych badań trwają zaledwie cztery lata, ale partnerzy bardziej się samorealizują, ponieważ tworzą relacje opierające się na własnych potrzebach, a nie na „dyktowanych tradycją schematach”. Zasada „razem lub na zmianę” obowiązuje w „rodzinach z wyboru” także przy opiece nad dzieckiem, gdyż partnerzy w 60-70 proc. w podobnym stopniu (razem lub na zmianę) zajmują się mieszkającym z nimi dzieckiem.
Badania „profesorki” z PAN nie powstały na podstawie ankiet i wywiadów w obrębie reprezentatywnej grupy, ale przy udziale osób rekrutowanych w internecie, które się same wzajemnie polecały. Nie mają zatem rzetelnej naukowej podstawy metodologicznej. O tyle to nie dziwi, że ideologia gender nie ma wiele wspólnego z nauką. W czasach PRL odwoływano się do marksizmu, a przymusową ateizację uzasadniono „naukowym światopoglądem”, co było oczywistym idiotyzmem i zabobonem, bo jeśli naukowy, to już nie światopogląd.
Genderyzm to żadna nauka, to po prostu nowa postmarksistowska wersja „światopoglądu naukowego” i zabobon, czyli – według encyklopedycznej definicji – „bezpodstawna, uparcie żywiona i niewrażliwa na argumentację wiara w istnienie związku przyczynowo-skutkowego między danymi zdarzeniami”. Ludzkość jest nieszczęśliwa, bo funkcjonują stereotypy płci, więc je zlikwidujmy i nastanie „świetlana przyszłość”. Znane jest zjawisko polegające na tym, że doktrynerzy, ideolodzy czy fanatycy nie potrafią rzetelnie badać rzeczywistości. Dla osiągnięcia swoich celów posługują się insynuacjami i manipulacjami, a w miejsce faktów wprowadzają własne wyobrażenia, pragnienia lub uprzedzenia.
Artykuł „Szczęśliwe związki homo” jest zapowiedzią kampanii na rzecz adopcji dzieci przez homozwiązki zgodnie z socjotechniką stopniowania zmian i oswajania z nimi. Już niedługo zapewne zostaną przeprowadzone w Polsce „badania” – podobne do tych, jakie miały miejsce kilka lat temu w Wielkiej Brytanii – z których będzie wynikało, że dzieci, które są wychowywane przez dwie panie lub dwóch panów, są bardziej ambitne i mają wyższe aspiracje. Lepiej też radzą sobie w życiu, a to dlatego, że pary tej samej płci są „lepszymi rodzicami, ponieważ dzieci w takich związkach są zazwyczaj planowane i chciane. Decyzja o posiadaniu potomstwa jest przemyślana, łączy się też z poszukiwaniem odpowiedniego dawcy nasienia”. Konkluzją badań angielskich było stwierdzenie, że według corocznego brytyjskiego raportu na temat postaw społecznych już ponad jedna trzecia osób wierzy, że pary homoseksualne sprawdzają się równie dobrze w roli rodziców, jak te heteroseksualne.
Ideologia gender to śmiertelnie groźny wirus oznaczający antycywlizację. Pokrzepiające jest jednak to, że zdecydowana większość Polaków odwołuje się do sprawdzonych od pokoleń wzorców. Uznaje naturalną rodzinę oraz rodzicielstwo za naczelną wartość w swoim życiu i nie daje sobie wmówić, że czarne jest białe.
Jan Maria Jackowski
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.