Jacek Andrzej Rossakiewicz
O encyklice Rerum Novarum papieża Leona XIII
jej znaczeniu w dziejach oraz o jej aktualności
W obliczu zagrożenia ateistycznym komunizmem, walczącym o wpływ na świadomość niezadowolonych robotników, w 1891 roku, papież Leon XIII ogłosił encyklikę Rerum Novarum. Zanalizował w niej sytuację społeczno-polityczną i opowiedział się za poszanowaniem tradycyjnej formy własności oraz za dążeniem do realizacji chrześcijaństwa. Dążenie to miało polegać na prymacie moralności i cnót u pracodawców i robotników oraz na powrocie do właściwych celów wspólnoty: życiu w miłości bliźniego – określonym w Ewangelii, w nauczaniu Jezusa – czyli u początków chrzęścijaństwa.
Tendencyjnej i niebezpiecznej dla społeczeństwa, (który to fakt potwierdziła historia), ideologii komunistycznej, głoszącej potrzebę uspołecznienia środków produkcji i czyniącej z tego postulatu warunek wprowadzenia społecznego ładu, Leon XIII przeciwstawił tradycyjne pojęcie własności i subtelną naukę o własności, zawartą w pismach św. Tomasza z Akwinu.
Papież zanegował uspołecznienie środków produkcji oparte na zasadach sformułowanych przez komunistów:
…odrzucić i odepchnąć należy zasadę socjalistyczną, wedle której państwo powinno zagarnąć wszelką własność prywatną, i zamienić ją w dobra publiczne. Ta teoria szkodzi tym samym, których trzeba ratować – sprzeciwia się naturalnym prawom każdego człowieka, wykrzywia powołanie państwa i godzi w spokój i bezpieczeństwo publiczne. Niechże stanie na tym, że pierwszą podstawą, na której oprzeć należy dobrobyt ludu, jest nietykalność własności osobistej.
Leon XIII słusznie uczynił, chociaż społeczna własność środków produkcji i kapitału była bez trudu realizowana w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich. Tam wspólnota majątkowa wynikała z miłości, była rzeczywistym braterstwem w Bogu, ponieważ była zakorzeniona w wierze; w dobroci i bezinteresowności zalecanej przez Jedynego Boga, zaś ludzie wierzący stawali się jednością w wierze:
32. A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne.
33. Apostołowie zaś składali z wielką mocą świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na nich wszystkich.
34. Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek, ci bowiem, którzy posiadali ziemię albo domy, sprzedając je, przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży
35. I kładli u stóp apostołów; i wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba.
Zasada bezinteresowności i dzielenia się nie jest sprzeczna z zasadą prowadzenia efektywnej gospodarki i osiągania zysku. Stanowi ona, po prostu, antidotum na egoizm i na wyzysk zrodzony z egoizmu, a realizowany, między innymi, poprzez zaniżanie stawek wynagrodzenia lub poprzez oprocentowanie pieniędzy – przeciwko czemu protestował Leon XIII.
Ubodzy nie inaczej niż bogaci, z prawa natury są obywatelami, to znaczy: cząstkami prawdziwymi i żyjącymi, z których za pośrednictwem rodzin składa się całość państwa, a trzeba pamiętać i o tym, że w każdym państwie mają przewagę liczebną. Ponieważ zaś byłoby rzeczą niedorzeczną troszczyć się o jedną część obywateli, a drugą zaniedbywać, przeto władza publiczna powinna poczynić kroki potrzebne ku ochronie klasy robotniczej i jej interesów. Tego nie czyniąc narusza państwo sprawiedliwość, która nakazuje oddać każdemu, co mu się należy. Mądrze tę prawdę wypowiada św. Tomasz w tych słowach – “Jako część a całość poniekąd jedno są, tak co należy do całości, należy poniekąd do części”.
Stając w obronie dóbr cielesnych i zewnętrznych, powinna władza publiczna nasamprzód uwolnić robotników od ucisku owych chciwców, którzy żadnej miary nie znając, w celach samolubnych wyzyskują ich, jakoby rzeczy martwe a nie ludzi.
Stosunki pogorszyła nienasycona lichwa potępiona niejednokrotnie wyrokiem Kościoła, która jednak choć pod coraz inną występuje postacią, uprawiana bywa przez ludzi chciwych i żądnych zysku. Produkcja i handel stały się niemal monopolem niewielu, a w ten sposób garstka bogaczy nałożyła jarzmo prawie niewolnicze stanowi pracującemu.
Papież abstrahuje także od charakterystycznej dla liberalizmu ekonomicznego samowoli, uzasadnianej koncepcją „wolności zawierania umów”, za którą zbyt często ukrywa się zwykła chciwość i chęć wykorzystania trudnego położenia ludzi ubogich. Samowoli tej przeciwstawia prawo do sprawiedliwej zapłaty zakorzenione w prawie naturalnym i w idei sprawiedliwości.
Przypuściwszy tedy, że robotnik i przedsiębiorca dobrowolną zawarli umowę, a mianowicie zgodzili się obopólnie na wysokość i wymiar płacy – to ponad ich wolą istnieje jeszcze przyrodzone prawo sprawiedliwości, wyższe i dawniejsze, które wymaga, iżby płaca wystarczyła robotnikowi oszczędnemu i moralnemu na koszty utrzymania. Jeżeli robotnik znaglony koniecznością lub skłoniony obawą przed gorszym nieszczęściem przyjmuje warunki trudne, które choćby nie chciał, przyjąć musi, bo narzuca je pracodawca lub jego pośrednik, to dzieje się bezprawie, przeciw któremu głos podnosi sprawiedliwość.
Dzisiaj stanowisko takie jest realizowane w formie prawa do płacy minimalnej, pozostaje jednak rzeczą wątpliwą wysokość owej płacy minimalnej oraz fakt, iż pracodawca i pracownik obciążeni są kosztami oprocentowania pieniędzy – zarówno tych bezpośrednio zaangażowanych w proces produkcyjny, np. kredyt inwestycyjny, jaki przedsiębiorca, będący jednocześnie pracodawcą, spłaca częstokroć kosztem zaniżania pracowniczych wynagrodzeń za pracę – jak i tych zawartych powszechnie w cenach towarów niezbędnych do przeżycia. (Odsetki, czyli tzw. koszty kapitałowe, stanowią obecnie średnio 30% ceny każdego towaru i usługi). Wyzysk ekonomiczny nie polega zatem jedynie na ewentualnym wyzysku pracownika przez pracodawcę. Polega raczej na wyzysku, którego ofiarą padają oni obaj, zaś sprawcą jest bankier żądający odsetek od wykreowanych pieniędzy.
Leon XIII piętnował lichwę, choć nie analizował szczegółowo jej istoty, zgubnego wpływu na społeczeństwo, ani pierwszoplanowego znaczenia, jakie odgrywa w procesie wyzysku, zmuszając kredytobiorców do bezpardonowej walki o środki na spłatę kredytu – co przyczynia się do narastania wyzysku wśród ludzi, i co czyni środowisko społeczne toksycznym, a w efekcie powoduje kumulowanie bogactwa w rękach nielicznej grupy osób.
Dzisiaj wydawać by się mogło, iż encyklika Rerum Novarum to opowieść z zamierzchłych czasów, a jej aktualność dawno już minęła, szczególnie zaś po upadku komunizmu. Jednak encyklika ta przez dziesięciolecia zachowywała swój twórczy potencjał i także dzisiaj, może być inspiracją dla ludzi poszukujących drogi wyjścia z finansowego impasu. Odwołanie się do tradycyjnych wartości zakorzenionych w Ewangelii, daje mocne podstawy wartościowemu obyczajowi związanemu z zarządzaniem majątkiem, który stanowi podstawę każdej zdrowej wspólnoty:
“Wolno jest człowiekowi posiadać własność. A jest to także do życia ludzkiego potrzebne” – naucza św. Tomasz.
Na pytanie zaś: jak używać majątku, Kościół bez wahania odpowiada znów słowami św. Tomasza:
“Pod tym względem człowiek nie powinien rzeczy zewnętrznych mieć za zupełną własność swoją, lecz za wspólną, tak iżby w potrzebie cudzej łatwo ich udzielał. Dlatego Apostoł mówi: Bogatym tego świata rozkazuj… łatwo dawać, używać”.
Nikomu z pewnością nie nakazuje się obracać na wsparcie drugich tego, co mu potrzebne dla siebie lub rodziny, ani nawet tego się nie żąda, aby ktoś dawał innym to, czego sam potrzebuje dla zachowania odpowiedniego swojemu stanowi stanowiska: “Nikt nie jest zobowiązany żyć niestosownie” – mówi św. Tomasz. Wszakże gdy uczyniono zadość potrzebie i przyzwoitości, tam obowiązek się zjawia: obdarowania ubogich z tego, co pozostało, mówi Pan Jezus: “Co zbywa, dajcie jałmużnę” (Łk 11, 14). […] Lecz nad prawami i sądami tylko ludzkimi, jest jeszcze prawo i sąd Chrystusa, Boga naszego, który w rozmaity sposób zaleca nam jałmużnę: “Szczęśliwsza jest dawać, niżeli brać” (Dz Ap) i który sądzić będzie miłosierdzie ubogim okazane lub odmówione tak, jakby tu jemu samemu było okazane lub odmówione. “Pókiście uczynili jednemu z tych braci mojej najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25, 44).
Wyłuszczona co dopiero nauka streścić się da w słowach następujących: Kto z łaski Boga otrzymał większą obfitość dóbr, czy takowe odnoszą się do ciała (dobra zewnętrzne), czy do duszy, otrzymał je na to, aby z nich korzystał ku udoskonaleniu własnemu, a zarazem też jako szafarz Opatrzności Boskiej ku pożytkowi drugich. – “Jeżeli więc ma zdolności, niech się zbyt nie lubuje w milczeniu; jeżeli opływa w dostatkach, niechaj w czynieniu miłosierdzia nie ustaje; jeżeli posiada sztukę rządzenia, niechaj jej korzyściami dzieli się z bliźnim” – mówi św. Grzegorz Wielki.
W encyklice Rerum Novarum zawarte jest także inne, bardzo istotne i pierwszoplanowe stwierdzenie; o konieczności powrotu na właściwą drogę, jeżeli społeczeństwo z niej odeszło na skutek zaniedbania lub popadnięcia w błąd, który prowadzi ku upadkowi:
Społeczeństwom bowiem rozkładającym się słusznie to się poleca, aby wróciły do swego początku, jeśli chcą być naprawione, gdyż doskonałość wszelkiego stworzenia polega na dążeniu i osiągnięciu celu, dla jakiego zostało ustanowione, tak iżby prądy i dzieła życia społecznego ta sama wywoływała przyczyna, która dała początek stowarzyszeniu. Toteż zboczenie od celu jest upadkiem – powrót do celu uzdrowieniem.
Cytowany powyżej tekst poprzedzony jest bezpośrednim odniesieniem do Nowego Testamentu,w zakresie określenia natury Jezusa. Leon XIII pisząc zdania cytowane poniżej, zawiesza ustanowiony w IV wieku n.e. dystans pomiędzy Jezusem a wiernymi, a zamiast tego, przypomina o wspólnocie pochodzenia, powołania i praw do dziedzictwa, co nadaje encyklice Rerum Novarum wyjątkową moc, płynącą z wiernego odzwierciedlenia słów apostolskich:
Jeżeli wszyscy zastosują się zupełnie do przepisów religii chrześcijańskiej. to nie poprzestaną tylko na przyjaźni, lecz dojdą nawet do miłości braterskiej. Uczują bowiem i zrozumieją, że wszyscy bez wyjątku ludzie od Boga, jako wspólnego Ojca, pochodzą; że wszyscy za wspólny cel mają Boga, który sam jeden aniołów i ludzi uszczęśliwić zdoła szczęśliwością pełną i bezwzględną; że wszystkich zarówno odkupił Jezus Chrystus i przywrócił do godności synów Bożych; że zatem łączy ich węzeł prawdziwego braterstwa i między sobą i z Chrystusem Panem, którego dla tej przyczyny Pismo św. nazywa “pierworodnym między wielą braci” (Rz 8, 29); że wreszcie tak dobra natury, jak dary łaski należą wspólnie i bez różnicy do całego rodzaju ludzkiego, a wszyscy po społu, z wyjątkiem niegodnych, są dziedzicami Królestwa Bożego. “Jeślić synami, tedyć i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusowymi” (Rz 7, 17).
Ten aspekt encykliki Rerum Novarum czyni ją, nie tylko aktualną, ale wręcz proroczą, gdyż na taką właśnie realizację chrześcijaństwa oczekujemy.
II
Jan Paweł II dwukrotnie powracał do dzieła Leona XIII, pisząc swoje encykliki w dziewięćdziesiątą (Laborem Exercens) i setną (Centesimus annus) rocznicę powstania Rerum Novarum. W ten sposób rozwinął jej tematykę i przyczynił się do sformułowania prostej i czytelnej dla wszystkich drogi wyjścia z obecnego kryzysu finansowego.
W encyklice Laborem Exercens (O pracy ludzkiej, 1981) Jan Paweł II powraca do kwestii pracy, ukazując jej związek nie tylko z ekonomią, ale przede wszystkim z życiem duchowym człowieka, z jego powołaniem i zasadą samorealizacji. Praca jest bowiem „podstawowym wymiarem ludzkiego bytowania, z którego życie człowieka jest zbudowane na co dzień, z którego czerpie właściwą sobie godność — ale w którym zawiera się zarazem nieustająca miara ludzkiego trudu, cierpienia, a także krzywdy i niesprawiedliwości”. Nic więc dziwnego, iż Jan Paweł II dostrzegając rozłam pomiędzy pracą a kapitałem, staje po stronie pracy, czyli po stronie człowieka, a nie po stronie kapitału, jako — tylko — jednego z narzędzi pracy.
Trzeba podkreślać i uwydatniać pierwszeństwo człowieka w procesie produkcji — prymat człowieka wobec rzeczy. Wszystko to, co mieści się w pojęciu „kapitału” — w znaczeniu zawężonym — jest tylko zespołem rzeczy. Człowiek jako podmiot pracy — bez względu na to, jaką spełnia pracę — człowiek sam jeden jest osobą. Prawda ta posiada zasadnicze i doniosłe konsekwencje.
Przede wszystkim w świetle tej prawdy widać jasno, że nie można oddzielać „kapitału” od pracy — i w żaden też sposób nie można przeciwstawić pracy kapitałowi ani kapitału pracy, ani tym bardziej — jak o tym będzie mowa poniżej — przeciwstawiać sobie konkretnych ludzi, stojących za tymi pojęciami. Słusznym, to znaczy zgodnym z samą istotą sprawy; słusznym, to znaczy wewnętrznie prawdziwym i zarazem moralnie godziwym może być taki ustrój pracy, który u samych podstaw przezwycięża antynomie pracy i kapitału, starając się kształtować wedle przedstawionej powyżej zasady merytorycznego i faktycznego pierwszeństwa pracy, podmiotowości ludzkiej pracy oraz jej sprawczego udziału w całym procesie produkcji, i to bez względu na charakter wykonywanych przez pracownika zadań.
Rozbicie tego spójnego obrazu, w którym jest ściśle zachowana zasada prymatu osoby przed rzeczą, zostało dokonane w myśli ludzkiej z czasem, po długim okresie ukrytego rozwijania się w życiu praktycznym; dokonane zaś w ten sposób, że praca została oddzielona od kapitału i przeciwstawiona kapitałowi, a kapitał pracy, jakby dwie anonimowe siły, dwa czynniki produkcji zestawione ze sobą w tej samej perspektywie ekonomistycznej. W takim stawianiu sprawy zawierał się podstawowy błąd, który można nazwać błędem ekonomizmu, jeśli się weźmie pod uwagę pracę w kategoriach celowości wyłącznie ekonomicznej.
Omawiając kwestię własności Jan Paweł II uzupełnia problematykę omówioną w Rerum Novarum o kwestię własności w systemach kapitalistycznych, opartych na ideologii liberalizmu ekonomicznego, w której własność traktuje się w sposób absolutny, jako podstawę wyzysku i gwarancję jego trwałości.
Tak więc w całokształt tego trudnego historycznego procesu od początku wchodzi sprawa własności. Encyklika Rerum novarum rozważa kwestię społeczną pod kątem tej właśnie sprawy, przypominając i potwierdzając naukę Kościoła o własności, o prawie własności prywatnej, również gdy chodzi o środki produkcji. To samo czyni encyklika Mater et Magistra.
Powyższa zasada, jak została ona wówczas przypomniana i jak bywa nauczana przez Kościół, różni się radykalnie od programu kolektywizmu głoszonego przez marksizm, a także na przestrzeni dziesięcioleci, jakie minęły od czasów encykliki Leona XIII, wprowadzonego już w życie w różnych krajach świata. Różni się ona równocześnie od programu kapitalizmu stosowanego w praktyce przez liberalizm i zbudowane na nim ustroje polityczne. W tym drugim wypadku różnica polega na sposobie rozumienia samego prawa własności. Tradycja chrześcijańska nigdy nie podtrzymywała tego prawa jako absolutnej i nienaruszalnej zasady. Zawsze rozumiała je natomiast w najszerszym kontekście powszechnego prawa wszystkich do korzystania z dóbr całego stworzenia: prawo osobistego posiadania jako podporządkowane prawu powszechnego używania, uniwersalnemu przeznaczeniu dóbr.
Dla Jana Pawła II rzeczą jasną stało się to, iż zarówno marksistowski kolektywizm jak i system absolutyzowanej własności prywatnej realizowanej w systemach kapitalistycznych, prowadzą do takiego samego pozbawienia ludzi własności. Kapitalizm likwiduje powszechną własność rzeczy w społeczeństwie, na rzecz niewielkiego grona osób. Daje to w gruncie rzeczy ten sam efekt, jak realizowana przymusowo nacjonalizacja. Oba systemy ustrojowe okazują się niewłaściwe. Potrzebne jest inne rozwiązanie: trzecia droga, a w istocie, potrzebna jest alternatywa dla obu systemów wyzysku człowieka, razem wziętych.
Papież pisząc o właściwych sposobach uspołecznienia środków produkcji przytacza zasadę akcjonariatu pracowniczego. W encyklice Centesimus annus napisał:
Celem zaś przedsiębiorstwa nie jest po prostu wytwarzanie zysku, ale samo jego istnienie jako wspólnoty ludzi, którzy na różny sposób zdążają do zaspokojenia swych podstawowych potrzeb i stanowią szczególną grupę służącą całemu społeczeństwu. Zysk nie jest jedynym regulatorem życia przedsiębiorstwa; obok niego należy brać pod uwagę czynniki ludzkie i moralne […] nie do przyjęcia jest twierdzenie, jakoby po klęsce socjalizmu realnego kapitalizm pozostał jedynym modelem organizacji gospodarczej.
Taki model gospodarowania pozwala sprawiedliwie dzielić się efektami pracy i nie likwiduje dbałości o produktywność przedsiębiorstwa, czyli jego prawidłowe funkcjonowanie, gdyż bez produktywności przedsiębiorstwa nie byłoby zysku, czyli przewagi produkcji i zaspokojenia ludzkich potrzeb nad kosztami.
Gdy przedsiębiorstwo wytwarza zysk, oznacza to, że czynniki produkcyjne zostały właściwie zastosowane, a odpowiadające im potrzeby ludzkie zaspokojone.
Aby właściwie rozumieć pojęcie zysku trzeba je odróżnić od pojęcia odsetek oraz oprocentowania. Ludzie intuicyjnie spostrzegają tę różnicę, lecz w ekonomii liberalnej oba pojęcia są mylone lub błędnie utożsamiane ( DF Nr 13). Nieostra granica pomiędzy zyskiem a oprocentowaniem (odsetkami) sprawia, iż pojęcie zysku jest stosowane niewłaściwie i czasami należy je wręcz zastąpić bardziej adekwatnym pojęciem wyzysku. Wyzysk oczywiście stoi w sprzeczności, właśnie z czynnikami ludzkimi i moralnymi, a także z postulatem zaspokojenia ludzkich potrzeb. Dzisiaj mechanizm wyzysku został uwolniony od tradycyjnej zależności kapitału od pracy i pracy od kapitału oraz od konieczności tworzenia dóbr. Oprocentowanie pieniędzy a jeszcze bardziej kreacja oprocentowanych pieniędzy dłużnych stała się formą uniwersalnego wyzysku realizowanego w sposób anonimowy — a fakt określania tego wyzysku słowem zysk, przez osoby zainteresowane, nie zmienia istoty rzeczy, podobnie jak istnienie rozmaitych teorii „uzasadniających” oprocentowanie pieniędzy i pobieranie odsetek.
Wskaźnikiem dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa może być zatem zysk, rozumiany tradycyjnie, jako dodatni bilans finansowy uzyskany dzięki efektom rzeczywiście wykonanej pracy czyli poprzez przyrost dóbr. Zysk może być wówczas pojmowany jako społeczna użyteczność przedsiębiorstwa produkującego dobra konsumpcyjne lub świadczącego usługi, na które jest autentyczne zapotrzebowanie. Aby zysk finansowy mógł być takim rzetelnym wskaźnikiem sprawnego funkcjonowania przedsiębiorstwa, muszą być właściwie unormowane kwestie emisji pieniądza, czyli działający zgodnie z duchem prawa system finansowy, a to obecnie nie ma miejsca.
Właściwe kapitalizmowi zasady monetyzacji gospodarki prywatnym, oprocentowanym pieniądzem dłużnym, mogą sprawić, iż wzorowo zorganizowana produkcja będzie przynosić straty. Jest to sytuacja niewłaściwa i negatywna, chociaż zazwyczaj wymuszona poprzez obecne realia finansowo-gospodarcze, oparte właśnie na kreacji oprocentowanego pieniądza dłużnego i na mało precyzyjnym pojęciu zysku. W takiej zastanej sytuacji, nie czekając na zmianę sytemu finansowego, termin zysk (rozumiany w sposób właściwy) należy zastępować jednoznacznym pojęciem dobra. Wskaźnik dobra, jest przydatny do zniesienia fałszywej koncepcji zysku zakorzenionego w ekonomicznej ideologii liberalnej. Jednak nie można ani tolerować, ani lekceważyć niewłaściwego systemu finansowego i niewłaściwej zasady monetyzacji dóbr. Należy dążyć do zmiany tej jednej z największych obecnie patologii społecznych.
Przy okazji omawiania zalet akcjonariatu pracowniczego w Laborem exercens, Jan Paweł II sformułował istotne, monetarne wskazanie pozytywnego połączenia pracy z własnością kapitału.
Tak więc samo przejęcie środków produkcji na własność przez państwo o ustroju kolektywistycznym nie jest jeszcze równoznaczne z „uspołecznieniem” tejże własności. O uspołecznieniu można mówić tylko wówczas, kiedy zostanie zabezpieczona podmiotowość społeczeństwa, to znaczy, gdy każdy na podstawie swej pracy będzie mógł uważać siebie równocześnie za współgospodarza wielkiego warsztatu pracy, przy którym pracuje wraz ze wszystkimi. Drogą do osiągnięcia takiego celu mogłaby być droga połączenia, o ile to jest możliwe, pracy z własnością kapitału.
Teoria demokracji finansowej odpowiada pozytywnie na wątpliwość Papieża zawartą w słowach; „o ile to jest możliwe”. — Tak. Jest to możliwe. Jest to w naszym zasięgu. Jest to pomiędzy nami.
Jan Paweł II pisał o akcjonariacie, o tworzeniu dóbr konsumpcyjnych wraz z odpowiadającymi im środkami rozliczeniowymi, które to koncepcje są i były znane w ekonomii. Na takiej zasadzie dokonywano, między innymi, emisji pieniądza w koloniach amerykańskich. Pomyślność gospodarcza kolonii brytyjskich w Ameryce, została zbudowana na papierowym pieniądzu samodzielnie emitowanym przez kolonistów (Colonial Script). W Nowej Francji (Kanada) zastosowano jako niezależny pieniądz zwykłe karty do gry z naniesionym nominałem i podpisem królewskiego intendenta. Podobne działania były podejmowane w Europie, w pierwszej połowie XX wieku, a obecnie są prowadzone lokalnie na całym świecie. Zasada uspołecznienia emisji pieniądza nie musi ograniczać się jedynie do wspólnot lokalnych ani do akcjonariatu.
Uspołeczniony pieniądz to pieniądz, który należy do całej wspólnoty. Jest dla niej emitowany w imieniu Narodu lub społeczeństwa, przez jego instytucje i jego własnych emitentów (wybieranych urzędników). Pokryciem dla emisji tego pieniądza jest przyrost wytworzonych dóbr: towarów i świadczonych usług. Możliwa jest także emisja mająca na celu zrealizowanie potrzebnych inwestycji, której pokrycie towarowe powstanie w przyszłości i wówczas zostanie rozliczone. Emitentom takiego społecznego pieniądza nie przysługuje oczywiście prawo do jego własności. Jest to emisja prowadzona dla dobra publicznego: Pro Publico Bono. Pieniądz będący własnością całego społeczeństwa należy jednocześnie do konkretnych osób i zmienia właściciela przy każdej transakcji. W takim pieniądzu realizuje się zatem w sposób właściwy zasada, opisana przez św. Tomasza a przytoczona przez Leona XIII w Rerum Novarum: “Jako część a całość poniekąd jedno są, tak co należy do całości, należy poniekąd do części”.
III
Zasada społecznej własności kapitału — bo o niej tutaj piszę, jest podstawą pod właściwe rozwiązanie problemów, jakie przyniósł obecny kryzys uwarunkowany samowolną i w istocie bezprawną emisją oprocentowanych długów przez banki (osoby) prywatne. Emisja pieniądza przez osoby prywatne może mieć miejsce jedynie wówczas, kiedy jest ona monetyzacją dóbr wytworzonych przez te osoby lub będących własnością owych osób, lub kiedy jest prowadzona bezinteresownie, jako emisja Pro Publico Bono.
Obecny system finansowy jest zorganizowany inaczej. Prywatny emitent (przedstawiciel oligarchii finansowej) dubluje prawo własności do wytworzonego dobra, które słusznie należy do przedsiębiorcy (wytwórcy), a w miejsce uspołecznionej emisji dla dobra publicznego (emisji Pro Publico Bono) wprowadza samowolnie swoje własne „prawo własności do pieniędzy”, zazwyczaj zmultiplikowane oprocentowaniem tych nielegalnych w swojej istocie środków rozliczeniowych. Taki emitent żąda później od kredytobiorcy zwrotu wykreowanych przez siebie pieniędzy (wraz z odsetkami), pod pozorem udzielenia „kredytu” z zasobów banku lub z zasobów pieniędzy zdeponowanych w banku przez jego klientów. Tutaj należy zaznaczyć koniecznie, iż „kredyty” z zasobów rzeczywistych pieniędzy, stanowią jedynie ułamek ogółu „pożyczonych” pieniędzy i są określane przez tzw. mnożnik kreacji pieniądza. Mnożnik ten będący odwrotnością bankowej rezerwy częściowej sprawia, iż z 1000 zł. depozytu przy poziomie rezerwy ustalonej (przez Radę Polityki Pieniężnej) obecnie jedynie na 3,5% bank „ma prawo” wykreować 28 570 zł. kredytowego długu. Praktycznie więc cały pieniądz „pożyczany” przez banki jako kredyt jest kreacją i nie pochodzi z depozytów. Z bankowych depozytów pochodzą czasami jedynie gotówkowe wypłaty dla klientów kredytobiorców, czyli dla rzeczywistych, „realnych” kredytodawców, produkujących i oferujących realne dobra: mieszkania, domy, samochody.
Obecny system bankowy emituje oprocentowane długi w miejsce pieniędzy. Upowszechnienie takiej bankowości (jej monopol w państwie) oznacza, iż wykonując użyteczną pracę i pobierając za nią wynagrodzenie otrzymujemy środki rozliczeniowe, które są długami: naszymi własnymi długami wobec bankierów, w przypadku długu publicznego lub długami innych osób, (ew. jednym i drugim). Pomyślność finansowa jednostki (zamożność konkretnego człowieka) jest uwarunkowana zadłużeniem innych ludzi lub bankructwami mniejszych firm. Jest to nienormalna sytuacja, która wymaga zmiany. Wprowadzenie społecznej własności kapitału i emisji Pro Publico Bono może z łatwością zaradzić obecnym problemom monetarnym, zlikwidować biedę lub wydatnie ograniczyć liczbę ludzi żyjących w biedzie. Etyczna, racjonalna emisja pieniądza, pozwala ludziom przedsiębiorczym i uczciwym łatwiej zgromadzić majątek i używać go zgodnie z własną wolą. Taka zmiana jest korzystna dla wszystkich ludzi, którzy nie dążą do zdobywania majątku za pomocą finansowego oszustwa, ani hazardu na giełdzie, ale poprzez uczciwą pracę dla innych.
Takie zasady emisji są korzystne także dla mniejszych i średnich, prywatnych banków komercyjnych, które obecnie emitują długi, ale które robiąc to, wystawiają się jednocześnie na niebezpieczeństwo bankructwa, są bowiem całkowicie zależne od właścicieli prywatnych banków centralnych, mających prawo nie tylko kreować bankowy pieniądz elektroniczny, ale także emitować papierowe banknoty będące prawnymi środkami płatniczymi, który to przywilej finansowe giganty, prywatne banki centralne, zachowały dla siebie. Prywatny bank centralny dysponujący monopolem w zakresie emisji banknotów dolarowych lub euro, w każdej chwili może odmówić mniejszemu bankowi komercyjnemu udzielenia gotówki potrzebnej na wypłaty dla jego klientów i wówczas ten mniejszy bank komercyjny upada. W przypadku emisji Pro Publico Bono wzrasta ilość pieniądza w społeczeństwie a wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa, wzrasta ilość potencjalnych klientów banków. Bank komercyjny poprzez obsługę tych ludzi oraz inwestycje w realną gospodarkę, może uczciwie i bez nadmiernego ryzyka osiągnąć większy zysk, niż na kurczącym się coraz bardziej, deflacyjnym rynku, zdominowanym przez oprocentowany dług, kreowany zgodnie z zaleceniami prywatnych gigantów takich jak FED.
Zmiana systemu bankowego jest zatem korzystna niemal dla wszystkich. Narzekać na taką perspektywę może jedynie kilka lub kilkanaście rodzin z kręgu oligarchii bankierskiej. Zmiana systemu finansowego jest potrzebna i nieuchronna, a jej mechanizm został wyjaśniony: „kiedy ludzie zorientują się, że wszystko jest zniszczone przez dług, wszelkie zobowiązania zostaną anulowane”.
Propozycja innego systemu finansowego opartego na parytecie ludzkiej pracy, wiedzy i umiejętności oraz na potrzebie zaspokojenia ludzkich potrzeb, w tym przede wszystkim likwidacji biedy, została zawarta w programie Ruchu RZECZY NOWE — Ruchu Społecznego im. Jana Pawła II.
Wizja nowego systemu finansowego zawarta na stronach www.rzeczynowe.pl jest zgodna z cytowanymi encyklikami, a wyrasta z wszelkich wartościowych, tradycyjnych i postępowych idei, uwzględniając dorobek wielu wybitnych ludzi: filozofów, teologów, ekonomistów, polityków, przedsiębiorców i artystów. Ludzie różnych wyznań i religii, ale ożywieni duchem współpracy, solidarności i miłości wzajemnej, realizują ten sam cel zakorzeniony w wierze — Od dawna już mówiono i pisano, że właściwie życie polityczne, kierownicze w państwie mogą prowadzić tylko ludzie święci. To nie znaczy ci z ołtarza, ale tacy, którzy mają świadomość odpowiedzialności za własne czyny. (Źródło cytatu: Stefan Kardynał Wyszyński , Myśli, wyznania, refleksje).
Warszawa, 27 czerwca 2011
Jacek Andrzej Rossakiewicz
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.