Źródła obecnej sytuacji
Przyjrzyjmy się, jak doszło do sytuacji, która poprzedziła obecną, a mianowicie: Jest rok 1991. Rozpadł się Związek Radziecki. Po 10 latach grabienia Amerykanie zastanawiają się, czy powinni zagrabić więcej. Ewidentnie nie zdecydowali się na to, bo ucierpiałyby na tym Chiny, a poza tym zespół Jelcyna i tak zdawał się doszczętnie rujnować kraj. I nagle w 2001 roku przychodzą ataki w Nowym Jorku. Kierunek amerykańskiej polityki przesunął się na Bliski Wschód. Stali się bardzo zajęci Bliskim Wschodem, tzn. odwrócili uwagę od swoich celów.
Następnie mieliśmy Irak, Afganistan. W tym czasie Federacja Rosyjska złapała trochę oddechu i ponownie stanęła na nogach. Potem jest wojna 08.08.08, która pokazała Zachodowi, że trochę odpuścili Rosji.
Potem jest epizod z Miedwiediewem, kiedy nie zareagowaliśmy w sprawie Libii. Wyraźnie 08.08.08 oraz dojście Putina do władzy i nasze stanowisko w kwestii Syrii – jedno i drugie wbrew presji Zachodu – zmieniły podejście do Rosji tych, którzy wynieśli do władzy Obamę.
Dwa istotne punkty:
- Obama przedstawił swoją doktrynę wojskową podczas wystąpienia przed australijskim parlamentem 17 listopada 2011, oraz
- Nowa doktryna militarna USA, przedstawiona przez Obamę 5 stycznia 2012 r.
Ta nowa doktryna z 5 stycznia 2012 stanowi, że Stany Zjednoczone mogą prowadzić jedną wojnę i jakieś inne niebezpośrednie działania w innych częściach świata. Poprzednia wersja mówiła o dwu wojnach. To znaczy, że już tego nie będą robić. Ciekawsze wypowiedzi Obamy w australijskim parlamencie 17 listopada 2011, wygłoszone w typowym dla niego mętnym stylu, kiedy jednak nazwiemy rzeczy po imieniu, oznaczały:
Po pierwsze: w doktrynie znalazło się polityczno-gospodarcze osaczenie Chin. Kontrola nad przepływem energii do Chin. To dlatego można było zobaczyć przemieszczanie ich okrętów do cieśnin między Oceanem Indyjskim i Pacyfikiem. To dlatego lądowe szlaki zaopatrzenia w energię są tak ważne dla Chin. Szlaki bazujące na drodze morskiej mogą być z łatwością przerwane przez Amerykanów.
Po drugie: stosowanie presji na Federację Rosyjską jako partnera Chin i jako państwo stające na nogi.
Obama naprawdę nie powiedział tu niczego nowego.
Jest taka organizacja o nazwie Stratfor (Strategic Forecasting Inc.), coś w rodzaju prywatnego CIA. Jej założyciel i szef George Friedman otwarcie powiedział, że najważniejszym zadaniem USA jest destabilizacja Eurazji, żeby nigdy nie było państwa czy grupy państw będących w stanie rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym.
Cele zainteresowanych stron na Bliskim Wschodzie
Kluczowym regionem do rozwiązania problemu Chin i Rosji jest Bliski Wschód, który jest także ważny sam w sobie: w szczególności ropa, Iran, Morze Kaspijskie, Azerbejdżan. Zwracajcie uwagę na Azerbejdżan. Nie miejcie złudzeń, to oddany partner Izraela i USA. Ten kraj pompuje ropę do Izraela i na Ukrainę, otrzymuje broń z USA, Ukrainy i Izraela i ma izraelskich doradców, ciężko pracujących z ich armią. Nie sądzę, żeby w razie konfliktu z Armeńczykami, którzy są dobrymi żołnierzami, armia azerbejdżańska radziła sobie o wiele lepiej niż dotychczas, aczkolwiek jest faktem, że obecnie stać ich na więcej i są lepiej wyszkoleni.
Obama. To znaczy klany stojące za Obamą. (Na marginesie, mój stosunek do Obamy się nie zmienił. Kiedy Obama został prezydentem, napisaliśmy wraz z generałem Owczinskim artykuł p.t. The Cardboard Box President [Kartonowy prezydent]. Od tamtego czasu nie zmieniliśmy zdania.) Kiedy mówię „Obama”, rozumiem przez to stojące za nim klany. Od samego początku chciały one poprawić stosunki z Iranem, oczywiście ze szkodą dla Izraela. Dlaczego Iran jest użyteczny dla Stanów Zjednoczonych? Wyobraźcie sobie Iran w roli partnera USA. Po pierwsze, jest to o wiele większy kraj niż Izrael. Zajmuje doskonałą pozycję geopolityczną. Ma ogromne zasoby. Kiedy Iran jest partnerem USA, powstaje oś Iran-Indie przeciwko Chinom, przeciwko Rosji, przy jednoczesnym utrzymywaniu napięcia. Izrael jako państwo żydowskie ma napięcia z Arabami, podczas gdy Iran jest szyicki. Napięcia są głównie z sunnickimi monarchami, z Arabią Saudyjską. Zatem napięcie się utrzyma.
Obama podjął całą serię kroków zmierzających do poprawienia stosunków z Iranem. Pojawiła się masa publikacji, w których utrzymywano, że USA zamierza porzucić Izrael. Ale Obama znalazł się pod silnym wpływem rozmaitych grup, w tym proizraelskiego lobby. Poprawa relacji z Iranem na razie nie następuje. Co ciekawe, niezależnie od tego, czy stosunki z Iranem się poprawią, czy pogorszą, Ameryka będzie zmuszona rozwiązać dwa problemy.
Jeden to wyeliminowanie reżimu Asada. A wraz z nim wyeliminowanie „znaczącej” organizacji Hezbollah. Nie uważamy Hezbollahu za organizację terrorystyczną. To libańska organizacja szyicka, która jest prawdziwie globalna. Na przykład: jednym z najważniejszych ośrodków Hezbollahu jest region Wodospadów Iguazu. Ktoś wie, gdzie to jest? W Ameryce Południowej. Jest to obszar na pograniczu Paragwaju, Urugwaju i Brazylii. Przyjeżdża tam mnóstwo turystów. Al-Kaida, Hezbollah i Hamas uwiły sobie tam gniazdko. Ale najważniejsze jest to, że znajduje się tam libańska diaspora. Kiedy słyszymy „diaspora”, myślimy o diasporze żydowskiej albo ormiańskiej. Ale libańska diaspora nie jest wcale mniejsza, jest tylko cichsza. Nie robią dużo hałasu. 100 lat temu Libańczycy zaczęli lokować się w Afryce i Ameryce Południowej. Przenieśli się do części Afryki, gdzie wydobywa się diamenty – do Sierra Leone, Liberii, a niewielka część do Angoli. W tym przygranicznym obszarze, gdzie jest libańska diaspora wraz z Hezbollahem i innymi organizacjami, kupują kokainę i przewożą ją w łodziach podwodnych do Afryki Zachodniej. Wcześniej używali łodzi podwodnych sprzedawanych przez Ukraińców. Teraz te łodzie są zdezelowane i używa się innych. Kokaina jest transportowana do Sierra Leone, gdzie jest wymieniana na diamenty. Diamentami płaci się za broń. Ten trójkąt – Hezbollah, Syria, Iran – wchodzi w drogę Amerykanom. Słusznie więc uważają, że wyeliminowanie Syrii jako arabskiego partnera Iranu, czy stosunki z Iranem są dobre, czy złe, osłabi Iran i łatwiej będzie zawrzeć z nimi umowę. Dlatego usunięcie reżimu Asada stało się dla Amerykanów celem nr 1. To samo stosuje się do Arabii Saudyjskiej i Izraela.
Ale okazało się, że schemat arabskiej wiosny nie zadziałał w Syrii, więc musieli interweniować militarnie. Tylko że interwencja została udaremniona dzięki stanowisku Rosji i Chin. Agresja Zachodu wobec Syrii była pierwszą naprawdę poważną fazą militarną na drodze do zmiany geopolitycznej mapy Bliskiego Wschodu. Podkreślam, pierwszą poważną fazą militarną. Libia się tutaj nie liczy – tam chodziło o to, że libijska ropa była bardzo ważna dla Amerykanów. Koszt produkcji libijskiej ropy wynosi 1 dolara. Więc to było bardzo ważne. Ale Libia i Syria to różne kraje o różnym potencjale. W Syrii im nie wyszło, powtarzam, przede wszystkim ze względu na stanowisko Rosji i Chin. Amerykańska ofensywa przeciwko Federacji Rosyjskiej i Chinom w syryjskim teatrze nie powiodła się. To, oraz prezydencja Putina, zmusiło elity Zachodu do szukania innych sposobów.
Zaczęli się rozglądać, gdzie by tu zaatakować – i wymyślili Ukrainę. Ponieważ sytuacja na Ukrainie zrobiła się wybuchowa na wszystkich frontach: pomiędzy samymi oligarchami oraz pomiędzy oligarchami i społeczeństwem. Dla Ameryki i Europy wstydem byłoby nie wykorzystanie tego. Pomimo tego, że Amerykanie i Europejczycy realizują na Ukrainie zupełnie różne cele.
Amerykanie potrzebują kontrolowanego chaosu i wojny domowej. Europa potrzebuje całej Ukrainy – rynku, który można zalać wszelkiego rodzaju śmieciem. I na dodatek do wszystkiego innego, rynku taniej siły roboczej. Do otwarcia jest zupełnie niewykorzystany rynek konsumencki z 44 milionami ludzi, teraz mniejszy o Krym.
Zasadniczo Ukraina nie jest obecnie członkiem NATO, ale to nie powstrzymało jej od uczestniczenia we wszystkich czterech kampaniach wojskowych NATO. Dlatego Weronika Kraszeninnikowa miała rację, kiedy powiedziała w telewizji, że dla nas obecny problem z Ukrainą to gdzie będzie zlokalizowana granica NATO. Nie ma znaczenia, czy Ukraina będzie pełnoprawnie w NATO, czy nie. To jasne, że stanie się krajem NATO.
Co więcej, jest absolutnie jasne, że kraj ten ma być absolutnie antyrosyjski, nacjonalistyczny, banderowski i neonazistowski. Więc podwójnym celem ustanowienia tego antyrosyjskiego państwa jest wywieranie stałej presji na Federację Rosyjską, a celem długoterminowym jest wciągnięcie Rosji do obozu zachodniego i rozpoczęcie walki: wywieramy nacisk na Rosję. Wtedy Rosja, w celu osiągnięcia porozumienia z Zachodem, aby rozwiązać problem ciągłych prowokacji, zwraca się ku Zachodowi. Następnie Rosja staje się narzędziem Zachodu do wywierania nacisków na Chiny. Jeśli to możliwe, nawet doprowadzić do tego, żeby Chiny i Rosja walczyły ze sobą – to byłby idealny scenariusz dla Zachodu.
Podobnie jak wiecznie doprowadzali do tego, że Rosja walczyła z Niemcami i Francją. To wciąż ten sam schemat. Obecna sytuacja na Ukrainie, która rozpoczęła się pod koniec 2013 r., służyła właśnie temu celowi. Hegel mówił o „przewrotności historii”. Tych 30 dni, od 15 lutego do 17 marca, złamało wszystko. I zmieniło świat.
Era, która rozpoczęła się w latach 1989-94, na naszych oczach zbliża się do końca albo już się zakończyła. Często cytuję słowa Brzezińskiego: „Bez przyłączenia Ukrainy Rosji nie uda się być wielkim mocarstwem”. Ale to nieprawda. Rosja może być mocarstwem nawet bez Ukrainy. Inną sprawą jest to, że będzie to trudniejsze i potrwa dłużej.
A co to jest Ukraina? Wschodnia część Ukrainy nigdy nie była częścią Ukrainy. Bolszewicy ją dołączyli. Musieli zwiększyć procent proletariatu na Ukrainie. To był jedyny powód, dla którego włączyli te regiony do Ukrainy. Ale mniejsza z tym. Rzecz w tym, że słowa Brzezińskiego nie są oryginalne. Powtarza on słowa niemieckiego generała Paula Rohrbacha, którzy na początku XX wieku przepowiedział:
„Żeby wyeliminować zagrożenie ze strony Rosji dla Europy, a przede wszystkim dla Niemiec, konieczne jest całkowite odseparowanie ukraińskiej Rosji od Rosji moskiewskiej”.
Proszę zauważyć, że dla niemieckiego generała zarówno Ukraina jak i Moskowia to Rosja. On mówi o konieczności wprowadzenia wewnętrznego rozłamu. Ale Rohrbach też nie był pierwszym. Rozwinął ideę niemieckich polityków z końca XIX wieku, w tym Bismarcka, który zaproponował konkretne środki, aby rozwiązać ten problem. W szczególności podkreślił konieczność zwrócenia Ukrainy przeciwko Rosji, żeby ludzie zaczęli walczyć. Ale dlaczego? Jak pisał:
„Musimy wyhodować wśród Ukraińców ludzi, których świadomość będzie zmieniona do tego stopnia, że zaczną nienawidzić wszystko, co rosyjskie”.
Tak więc mówimy o historycznej operacji psychologicznej, informacyjno-psychologicznym sabotażu, którego celem jest stworzenie rusofobicznych Słowian – orków na służbie zachodnich Sarumanów. Powinni oderwać Ukrainę od Rosji i przeciwstawić jej swego rodzaju antyrosyjską „Ruś”, jak wolną, demokratyczną Ukrainę totalitarnemu imperium. To wszystko zostało opracowane w ramach programu galicyjskiego, nad którym pracowały służby wywiadowcze Austro-Węgier i Cesarstwa Niemieckiego, następnie służba wywiadowcza III Rzeszy, wreszcie CIA i BND.
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.