Postępowanie wyjaśniające w sprawie pijanego oficera SKW
Grażyna Niegowska
Na początku stycznia 2014 r. redaktor naczelny Pulsu Tygodnia, Piotr Nisztor,poinformował o znalezieniu przez amerykański patrol oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego, będącego na misji w Afganistanie. Oficer miał się znajdować w stanie upojenia alkoholowego. Do zdarzenia doszło ponad miesiąc temu – czytamy w informacji z dnia 7 stycznia 2014 r. Wynika z niej, że podczas rutynowego patrolu amerykańscy żołnierze odnaleźli w Afganistanie w stanie upojenia alkoholowego pułkownika B., oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW). O sprawie bardzo szybko powiadomiono kierownictwo służby (źródło: http://www.puls-tygodnia.pl/aktualnosci/z-polski/amerykanie-odnalezli-pijanego-,1,1,2516).
Minister Obrony Narodowej poinformował, że oficer ten w trybie pilnym wrócił do kraju i że sprawa jest wyjaśniana: – Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadzi aktualnie postępowanie mające na celu zweryfikowanie informacji dotyczącej zdarzenia, do którego miało dojść w PKW Afganistan. W przypadku stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości mających związek z zaistniałą sytuacją, w stosunku do żołnierza SKW, który naruszył obowiązujące normy zastosowany zostanie określony środek dyscyplinarny – przyznało w odpowiedzi biuro prasowe resortu.
Pułkownik B., wobec którego toczy się postępowanie, w rozmowie z Pulsem Tygodnia zaprzeczył, aby w Afganistanie doszło do kompromitującego go zdarzenia: – To jakieś bzdury i pomówienia. Nic nie wiem o prowadzonym postępowaniu, poza tym jestem obecnie na urlopie – stwierdził w rozmowie z „PT”.
W związku z tym Redaktor Naczelny Pulsu Tygodnia przesłał do MON pytania:
1. Czy MON potwierdza, że z Afganistanu musiał zjechać płk B. w związku z faktem odnalezienie go w stanie upojenia alkoholowego przez Amerykanów?
2. Jakie konsekwencje zostaną wobec niego wyciągnięte?
3. Jak MON ocenia takie zachowanie oficera kontrwywiadu wojskowego na misji ?
4. Jaki jest obecnie status pułkownika?
5. Czy MON lub SKW o sprawie powiadomiły prokuraturę? Jeśli nie to z jakiego powodu?
Podobny zestaw pytań postawił szefowi MON Prezes Klubu Inteligencji Polskiej, dodając do niego wątpliwości dotyczące weryfikacji płk. B. do Służby Kontrwywiadu Wojskowego: – Czy płk K. B. złożył oświadczenia weryfikacyjne i wniosek o przyjęcie do SKW lub SWW, jeśli tak, to jaki był wynik weryfikacji i do której ze Służb złożył wniosek? (źródło: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2014/01/oficer-skw-wraca-do-kraju-przy-pomocy-sojusznikow/
Minister Obrony Narodowej nie udzielił odpowiedzi na żadne z pytań zadanych w trybie ustawy Prawo Prasowe.
Istnieje wysoki poziom prawdopodobieństwa – graniczący z pewnością, że płk. B. jest tym samym oficerem, który w 2005 r. był relegowany za pijaństwo z misji w Iraku. Wrócił z niej w związku z interwencją amerykańskich sojuszników. Tę sprawę szeroko opisał tygodnik „Fakty i Mity”: – W 2004 r. wysłano go do Iraku, gdzie miał ochraniać naszych „misjonarzy”. Na kategoryczne życzenie dowództwa kontyngentu wrócił z końcem lutego 2005 r., czyli o wiele wcześniej niż planowano. Powód? Pił, a pewnego razu wlał w siebie dawkę teoretycznie śmiertelną. Amerykańscy lekarze uratowali mu życie, jednak skandalu nie udało się zatuszować – wspomina uczestnik misji. Choć każdy „zwykły” żołnierz wyleciałby na zbitą twarz z wojska, płk. B. pozostał w specsłużbach. Z dwóch niezależnych źródeł wiemy, że koledzy w kraju pomogli ukręcić aferze łeb, przedstawiając ówczesnemu szefowi WSI gen. Markowi Dukaczewskiemu wersję, jakoby upijał się, bo musiał. Dla dobra ojczyzny (…). Gdy nastał Antoni Macierewicz, oficer ten przepłynął przez sito weryfikacji (rozpoczęto ją 2 czerwca 2006 r.) i dostał pracę w centrali Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Przypomnijmy, że wedle obowiązujących reguł kandydaci musieli złożyć dwa oświadczenia: o popełnionych osobiście i wszelkich zaobserwowanych w WSI niegodziwościach. Krzysztof B. był oczywiście czysty jak łza. Co mówił na innych, nie wiemy, ale niektórzy się domyślają: Nafaszerował nowych panów mnóstwem fantazji, bo z analizy raportu Macierewicza wynika, że musiał być jednym z niepoślednich dostawców zawartych tam bredni. Szczegóły jednoznacznie wskazują na źródło – twierdzi jego były kolega, który nie ubiegał się o przyjęcie do nowo powstałych służb (źródło: SŁUŻBA NIE DRUŻBA / Fakty i Mity / 20-26.01. 2012 r./
– Zrobiłem w Iraku wielką rzecz, która zabolała wielu ważnych ludzi. Nie wolno mi ujawniać szczegółów sprawy, bowiem wciąż pozostaje ona tajemnicą – tłumaczył się płk. B.
(źródło: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2014/01/oficer-skw-wraca-do-kraju-przy-pomocy-sojusznikow/
Z oficerem B. związanych jest szereg postępowań sądowo – karnych. Toczą się one od 2005 r. „(…). W piśmie z dnia 19 lipca 2013 r. , złożonym do sprawy sygn. akt III C 371/12, podpisanym przez radcę prawną Monikę Wzorek, czytamy:począwszy od zarzutów pijaństwa wysoko postawionego oficera służb wojskowych w czasie służby, choroby psychicznej czy nadmiernego wykorzystania swoich uprawnień związanych z pełnionym stanowiskiem jest nie do pomyślenia, że taka osoba pełni funkcję oficera Służb Kontrwywiadu Wojskowego.
Podobne wątpliwości w stosunku do B. wysuwają osoby, które go osobiście znają. Na wielu stronach internetowych można znaleźć komentarze dotyczące płk. B. Oto kilka z nich:
płk. Krzysztof Badeia, oficer, który wywołał lawinę przestępstw z udziałem oficerów WSI, SKW oraz szeregu funkcjonariuszy publicznych, włączając w to prokuratorów poniósł jakąś karę ???
http://bytom.naszemiasto.pl/artykul/krotko-z-rudy-do-bytomia-z-marihuana,1682705,t,id.html
Co to za dyrdymało o tych awansach. Tak awansowano takich ludzi jak np. Badeja – notoryczny pijak, człowiek tak wiele raz naruszał prawo, że szkoda mówić.http://www.pardon.pl/artykul/4547/polska_jest_dzis_bardziej_bezbronna_niz_w_1939_roku/7
Dziś jest więcej niż pewne, że stałam się ofiarą zachwianego psychicznie oficera WP, który przejął kontrolę nad moim życiem i przez kilka lat dyktował mi warunki. Skończyło się to bardzo tragicznie. Warto tu zadać pytanie: dlaczego władza nie reagowała i w dalszym ciągu nie reaguje?
http://dziennikarze.neon24.pl/post/43982,takie-rzeczypospolite-jakie-ich-sluzb-wychowanie
Przed wojskowymi organami ścigania toczę wyjątkowo nierówny bój o ujawnienie przestępstw oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk. Krzysztofa Badeii, który dopuszcza się ich od 2005 r., pozostając – w dobrym samopoczuciu – pod pełną ochroną Naczelnego Prokuratora Wojskowego i Szefa SKW.
Jakie są szanse na ujawnienie ostatniego przestępstwa, polegającego na wykonywaniu – z użyciem mojego telefonu – połączeń na alarmowy numer 997 w dniu 11 listopada 2012 r., skoro oficer ten ma za sobą nie tylko zdemoralizowanych kolegów z SKW, ale także prokuratorów wojskowych, których sędzia Mariusz Lewiński nazywa wprost: zorganizowaną grupą przestępczą?
http://3obieg.pl/wojskowi-prokuratorzy-ukrywaja-przestepcow-ze-sluzby-kontrwywiadu-wojskowego
W dokumencie z 31 lipca 2008 r. podpisanym przez płk. Macieja Wrzalika „z upoważnienia” szefa SKW gen. Janusza Noska czytamy: „Uprawdopodobnione zostało, że płk Krzysztof B (…) naruszył obowiązujące zasady kultury osobistej i dobrego wychowania (…), w związku z powyższym wobec wymienionego oficera zostaną wyciągnięte wnioski służbowe”.
Wygląda więc na to, że „ludzie Macierewicza nie zauważyli lub celowo przeszli do porządku nad pogmatwaną przeszłością oficera oficjalnie oskarżanego już wówczas (tj. w 2005 r. –przyp. red.) o zachowania co najmniej nieetyczne, że nie wspomnimy o podejrzeniach dotyczących stosowania nielegalnej inwigilacji” (źródło: SŁUŻBA NIE DRUŻBA / Fakty i Mity / 20-26.01. 2012 r./.
Będąc podwładnym kolejnych szefów: Antoniego Macierewicza, Grzegorza Reszki, Janusza Noska i Piotra Pytla, oficer ten panoszył się i w dalszym ciągu panoszy, bezpardonowo łamiąc reguły oraz prawo – według sprawdzonych przez sobie schematów.
Mamy więc do czynienia z groźnym bandytą, który w zadziwiających okolicznościach został pułkownikiem Wojska Polskiego i od wielu lat dopuszcza się czynów haniebnych.
W obliczu ciążących na nim, bardzo poważnych zarzutów, zupełnie niezrozumiałe jest, dlaczego takiego oficera wysłano – po raz kolejny – na misję zagraniczną. Czy Służba Kontrwywiadu Wojskowego ma na tyle ubogi zasób oficerów, że płk. B., stojący pod zarzutami karnymi ciężkiego kalibru w sprawie sygn. akt PG.Śl. 45/13, okazał się jedynym i niezastąpionym emisariuszem ?!
Z posiadanej przeze mnie dokumentacji jednoznacznie wynika, że Minister Obrony Narodowej, podobnie jak szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, nie powinni byli dopuścić do wyjazdu płk. B. do Afganistanu – pod rygorem ich własnej odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej. Otóż w dniu 24 kwietnia 2013 r., na kilka dni przed wyjazdem na misję do Afganistanu, płk. B. otrzymał od Wojskowego Prokuratora Garnizonowego w Warszawie status osoby podejrzanej o czyn zabroniony, spenalizowany w treści art. 267 par. 1 i 2 kk w zw. z art. 231 par. 1 kk w zw. z art. 235 kk. (pismo WPG w Warszawie z dnia 24 kwietnia 2013 r, sygn. akt PG.Śl. 45/13, podpisane przez prokuratora WPG w Warszawie kpt. Wojciecha Skrzypka, skierowane do Prokuratora Rejonowego w Legionowie).
W takiej sytuacji Wojskowy Prokurator Garnizonowy w Warszawie powinien był niezwłocznie poinformować szefa SKW o statusie oficera B., szykowanego na misję w Afganistanie. Szef SKW powinien był natychmiast podjąć decyzję o zawieszeniu płk. B. w czynnościach służbowych i odwołać jego wyjazd.
Tymczasem ani Prokurator, ani szef SKW nie dopełnili ciążącego na nich obowiązku. Płk. B. wyjechał na misję do Afganistanu, aby po raz kolejny zrobić „wielką rzecz”. Po raz kolejny wprowadził się w stan upojenia alkoholowego. Szczęście, że amerykańscy marines zgarnęli jegomościa jeszcze żywego z niebezpiecznej, afgańskiej ziemi. Radca prawny Monika Wzorek w cytowanym piśmie słusznie zauważyła, że gdyby podawane okoliczności były zgodne z rzeczywistością, to „uwzględniając stopień naruszenia dyscypliny służbowej skutkowałyby odsunięciem płk. Badei z pełnionego stanowiska, a ponadto z przyczyn oczywistych Powód nie wyjechałby na misję wojskową, by reprezentować Rzeczpospolitą Polską poza granicami państwa”.
A jednak wyjechał
. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, co można zrobić z zapijaczonym oficerem wojskowej służby specjalnej. Czy Amerykanie przepuścili taką okazję?
Notorycznie pijany oficer SKW od lat się tłumaczy, że musi pić ‚dla dobra ojczyzny’ – gdyż tylko w ten sposób zdobywa informacje. Trzeba jednak pamiętać, że picie ‚dla ojczyzny’ działa w dwie strony. Wszak z takiego pijaka można wydobywać informacje, aby potem pozostawić go w szczerym polu (jak to było w Afganistanie).
Jeśli zatem zastępy wojskowych mędrców latami (od 2005 r.) zastanawiają się nad ‚drugim dnem’ w sprawie pożal się Boże oficera Krzysztofa B., to jest ono już dnem bez dna, w którym moczą się coraz to nowe męty, zdolne do tego, by przy flaszce decydować o życiu człowieka. Oni są w innym świecie. Ich nie dotyczy przestrzeganie prawa, procedur, dopełnianie lub niedopełnianie obowiązków. Dlatego postępowanie w sprawie płk. B., notorycznie pijanego oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego, notorycznie trwa. I co im zrobicie, trwa wasza mać?!
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.