Putinie – ręce precz od Szkocji
Sytuacja na Ukrainie zdominowała podrygi polskich celebrytów delegowanych do roli tzw. „polityków”. A za ich podrygami, telewizyjny przekaz mediów kierowany do biednego polskiego społeczeństwa, stał się jaskrawo czarno-biały.
Kijowski majdan to byli „pokojowi demonstranci domagający się demokracji”, do których strzelali snajperzy Janukowycza, Putin i Rosja są wcieleniem zła, więc naszym narodowym obowiązkiem jest bronić ukraińskiego społeczeństwa, przeciwstawiać się Rosji i zachęcać Zachód do wprowadzenia sankcji.
W tej atmosferze jedności polityczno-moralnej, aż strach się odezwać, a co dopiero pomyśleć inaczej, zadać jakieś „tendencyjne pytania”.
Weźmy np. kwestię Krymu i zapowiedzianego tam referendum. Lokalny parlament podjął uchwałę o przyłączeniu się do Rosji i rozpisaniu w tej sprawie referendum na dzień 16 marca. Tak, to prawda, że Krym został opanowany przez miejscową samoobronę przy poparciu poprzebieranych w nieoznakowane mundury żołnierzy rosyjskich. Ale pierwsi użycie siły na Ukrainie w bieżącej odsłonie konfliktu uznali za uzasadnione politycy amerykańscy oraz ich wierni pomocnicy z Polski – Kaczyński, Sikorski i spółka. Wydarzenia na Majdanie nie były bowiem pokojową demonstracją, ale dokonanym siłą przewrotem i obaleniem legalnych władz. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że Janukowycz (skorumpowany czy nie) jest dalej legalnym prezydentem Ukrainy.
Tak więc, skoro raz Zachód i nasi czołowi „demokraci” poparli siłowe rozwiązania, to dlaczego teraz oburzają się, że na siłowe działania rebeliantów z Majdanu, krymska samoobrona i wspierająca ją Rosja odpowiada siłą?
W czwartkowy wieczór słuchałem dyskusji posłów w TVP Info na temat sytuacji i najbardziej rozbawili mnie (albo raczej przerazili) „politycy” PiS. Np. Witold Waszczykowski nawoływał do „odwojowania Krymu siłą” i „zamianą dolarów na naboje”.
Waszczykowski był w czasach PiS-u wiceministrem spraw zagranicznych i u śp. Lecha Kaczyńskiego wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego (Patrz: lot do Smoleńska). I jak widać na przykładzie jego propozycji w sprawie Ukrainy i Krymu, kontakt z rzeczywistością jednego z głównych „polityków” PiS, nawołującego do wojny z Rosją, jest – powiedzmy sobie – mocno osłabiony.
Inna obecna w studio przedstawicielka PiS – posłanka Wróbel – rozczuliła z kolei słuchaczy do łez. Opowiadając o sytuacji na Krymie wspomniała o tym, że są tam wciąż ukraińscy żołnierze. „I oni zachowują się bohatersko – powiedziała posłanka – pozwalają się spokojnie poniżać!”
Do tej pory sądziłem, że bohaterstwo polega na tym, żeby nie dawać się poniżać, ale widocznie myliłem się, jak i w innych sprawach dotyczących Ukrainy. Tam wszystko jest na odwrót.
Referendum na Krymie odbędzie się za 10 dni, a jego wynik jest łatwy do przewidzenia – 2/3 ludności Krymu to Rosjanie. To przynajmniej już zauważyła nasza telewizja i nasi politycy. Ale sprzeciwiając się referendum, nasi „politycy” opowiadają Polakom jak to „nie wolno naruszać integralności terytorialnej Ukrainy, bo to sprzeczne z prawem międzynarodowym.” Czy naprawdę?
Oto za pół roku w silnym, europejskim państwie odbędzie się referendum, w którym mieszkańcy jednej prowincji zadecydują o oderwaniu się i niepodległości. Tym państwem jest Wielka Brytania, a referendum odbędzie się w Szkocji. No to jak? Szkoci mają prawo do oderwania się, a mieszkańcy Krymu – nie?
Premierze Cameron – wezwij na pomoc Jarosława Kaczyńskiego, oraz swojego obywatela Radka Sikorskiego – niech zagrożą Szkotom sankcjami i obronią integralność terytorialną Wielkiej Brytanii! W ten sposób Polacy będą znów mogli się sprawdzić – podobnie jak w czasie Bitwy o Anglię.
I pewnie znów zostaniemy tak samo „wynagrodzeni” – Teheranem, Jałtą i tym słynnym wypowiedzianym przez Churchilla do Andersa zdaniem: „Zabieraj pan swoje dywizje. Nie są mi już potrzebne.”
Nawiasem mówiąc, jestem przekonany, że za „zasługi” dla Ukrainy dostaniemy podobną nagrodę.
Założycie się?
Janusz Sanocki
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.