Mieszanie prawdy z kłamstwem.
Niewątpliwie, Amerykanie dobrze ulokowali swojego szpiega, ale fakty są takie, że do tego typu tajemnic nikt z Polski nie miał dostępu, więc nie tylko ich nie opracowywał, ale i nawet o tym nie słyszał.
Kukliński nie znał planów mobilizacyjnych i wojennych Układu Warszawskiego.
Adam Zawrat.
Trudno znaleźć podobny do Polski kraj na świecie, w którym bezkarnie można manipulować opinią publiczną. Media w ręku kilku profesjonalistów są w stanie w naszym kraju zmusić znaczną część społeczeństwa do odrzucenia problemów i trosk i zajęcia się tematami drugo, a nawet trzeciorzędnymi. Niewątpliwie takim tematem dalekim od nurtującej nas rzeczywistości, jest podgrzewany przez pewną grupę zwolenników osoba znanego szpiega na rzecz CIA. Doszło nawet do tego, że 10 lat po jego śmierci, przeciwników nadmiernego uhonorowywania nazywa się agentami PRL-owskiej agentury. Jednym słowem mamy wszyscy nie tylko mówić, ale i myśleć zgodnie z wykładnią tych środowisk. Według ich oceny powinniśmy się wszyscy wstydzić, że dotychczas ich bohater nie został odznaczony Orłem Białym i mianowany na stopień generalski. Dla podkreślenia rangi i znaczenia tej szpiegowskiej działalności, w przypadku braku wydarzeń zasługujących na medialne rozpowszechnienie, fakty zastępuje się niedopowiedzeniami, życzeniami i tzw. mijaniem się z prawdą.
Czytając w jednym z dzienników, że III wojna światowa wisiała na włosku i tylko dzięki polskiemu szpiegowi, który rzekomo-” doskonale znał plany mobilizacyjne, plany wojenne Układu Warszawskiego i strategię ataku, ponieważ sam przygotowywał kolejne warianty wojny z zachodem”- nie doszło do jej rozpętania. Niewątpliwie, Amerykanie dobrze ulokowali swojego szpiega, ale fakty są takie, że do tego typu tajemnic nikt z Polski nie miał dostępu,więc nie tylko ich nie opracowywał, ale i nawet o tym nie słyszał.Oczywiście taka bzdura została napisana i przez laików przyjęta do wiadomości. Należy w tym miejscu również zaznaczyć, że nie jest prawda, by ten polski szpieg miał kiedykolwiek dostęp do polskich planów wojennych, bowiem zajmowane przez niego stanowisko szefa oddziału nie upoważniało, co do wglądu w te sprawy. Temat został szeroko opisany w innym artykule. Dlatego twierdzenie, że „Szczegółowe plany agresji sowieckiej przekazał USA płk Kukliński” jest nieprawdziwe.
W dalszej części artykułu autor przedstawia rzekomo odkryty scenariusz przyszłej wojny, w której jest mowa o 320 uderzenia jądrowych na obiekty NATO i odwetowe uderzenie na drugorzutowe wojska Związku Radzieckiego na rubieży Wisły oraz zadaniach Wojska Polskiego w przyszłej wojnie. Otóż i w tym wypadku jest to mijanie się z prawdą, bowiem według wiarygodnych źródeł był to jeden z wariantów ćwiczeń dowódczo-sztabowych wysokiego szczebla, a w których pułkownik K uczestniczył. Jednak między ćwiczeniem ,a planami wojennymi jest wielka różnica i zapisywanie tego „odkrycia” na konto „bohatera” jest manipulacją.
Zapewne w roku 1973 odbywały się ćwiczenia wojsk Układu Warszawskiego, ale wielką bzdurą jest pisanie o tym, by 2 miliony żołnierzy ćwiczyły atak na Zachodnią Europę. Wystarczy trochę policzyć i pomyśleć. No, ale co się nie robi dla sensacyjności artykułu, zwłaszcza, gdy się nie ma zielonego pojęcia o takich przedsięwzięciach. Politowania godne są też informacje osobistych zasługach pułkownika K w czasie takich ćwiczeń, w których jego geniusz został odkryty przez generała Ustinowa / ministra obrony ZSRR /. Trzeba wiedzieć przy tym, że Ustinow był Marszałkiem, a na planach operacyjnych nie znał się, ponieważ był umundurowanym cywilem, więc i tej reszty z poklepywaniem też nie było. Nigdy też nie było na takich ćwiczeniach 40 metrowych map.
Czytając tego typu artykuły, iż informacje pułkownika K były przełomem w polityce USA należy również zauważyć, że jest nieprawdopodobnym, by takie mocarstwo jak USA opierało w tym czasie swoje decyzje na doniesieniach jednego polskiego szpiega.
Reasumując, cały ten artykuł Piotra Bączka jest jednym wielkim zbiorem domysłów, życzeń i przeinaczeń. Jeżeli nawet dane dostarczone przez polskiego szpiega były cenne, to nie upoważniają do twierdzenia, że doprowadziły do zatrzymania komunistycznego marszu i spowodowały rozbrojenia sowieckiego straszaka nuklearnego. Wszyscy przecież dobrze wiedzą, że Związek Radziecki przegrał wyścig zbrojeń, ponieważ nie wytrzymał rywalizacji na polu gospodarczym.
Pułkownik podający głównym uczestnikom obrad dokumenty do podpisu, nigdy nie może być zaliczony do uczestników tych obrad. Wówczas był taki zwyczaj, a obecnie czynią to sekretarki. Funkcja ta pozwoliła mu niewątpliwie do skopiowania zawartych tam treści i przekazania ich swoim mocodawcom. Jeżeli ten fakt jest zbyt mało ważny do tworzenia historii, to świadczy o słabości tej historii.
Chór wielbicieli wzywający władze RP do przyznania pułkownikowi K Orła Białego i stopnia generała, powinni być cierpliwi, bowiem w ostatnich dwóch dekadach zarówno stopień generalski, jak i to najwyższe polskie odznaczenie na tyle zdewaluowały się poprzez awansowanie i odznaczanie ludzi miernych, a często wręcz niezasługujących, że nie zasługuje na specjalną uwagę.
Adam Zawrat.
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.