10 lutego mija sześćdziesiąta piąta rocznica śmierci Feliksa Konecznego (1862-1949). Ów wybitny Polak jest we współczesnej Polsce niemal zupełnie nieznany…
Nauka polska wydała znamienitego myśliciela, a Polacy – jak to niestety często z nami bywa – nie przejawiają najmniejszych skłonności ku temu, by się nim na cały świat chwalić, ba w swej większości nawet nie wiedzą o jego istnieniu. A to karygodne zaniedbanie, gdyż rozległością wizji i trafnością analizy Koneczny nie ustępuje największym tuzom zachodniej historiozofii, a w niektórych aspektach nawet ich przewyższa.
Najważniejszym atutem Feliksa Konecznego jest to, co wielu mu dzisiaj wypomina jako „brak naukowego obiektywizmu”, czyli jednoznaczna samoidentyfikacja z Kościołem katolickim i cywilizacją łacińską. Żadna bowiem „neutralność” nie jest w tej kwestii możliwa. Nie da się – stwierdził dowodnie Koneczny – być cywilizowanym na dwa sposoby, jak również niepodobna „wyskoczyć” z własnej cywilizacji i stanąć obok, by naukowym „szkiełkiem i okiem” tę cywilizację badać.
Warto się pochylić nad twórczością Feliksa Konecznego – historiozofa światowej klasy, który osobistych przekonań, własnego chrześcijańskiego światopoglądu nie krył, nie umniejszał i nie zawieszał na kołku przed drzwiami gabinetu, w którym myśl przelewał na papier. Warto wczytując się uważnie w Toynbeego, Spenglera, Sorokina i Eliasa, czy zachwycając się Huntingtonem lub Wallersteinem, uświadomić sobie, że wiele prezentowanych przez nich tez uprzednio – a niejednokrotnie w sposób znacznie wartościowszy, bo zwalczając historyczny determinizm, którego nie potrafi odrzucić wielu współczesnych myślicieli Zachodu – sformułował jeden z geniuszów rodzaju ludzkiego (jak go stosunkowo niedawno, bo niespełna pół wieku temu nazwał Anton Hilckman), zapomniany dziś przez rodaków najwybitniejszy przedstawiciel historiozofii z Krakowa.
Jerzy Wolak
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.