Wczoraj miało miejsce spotkanie z panem premierem Piechocińskim na terenie Instytutu Technologiczno – Przyrodniczego w Falentach.
Zaznaczę na wstępie, iż uważam obecny system za nadający się jedynie do wymiany, a całą klasę polityczną też ; można tylko rozważać, czy odbędzie się to drogą rewolucyjną, czy ewolucyjną.
Przyjmując zaproszenie na spotkanie zastanawiałem się, czego mogę się spodziewać i jakie wnioski na tej podstawie wyciągnąć. Czy w ogóle pójść?
Przeważyło zapewnienie o możliwości zadania pytań, co wobec mojego krytycyzmu wobec Gowina i tworzonej przezeń partii (co miało miejsce niedawno w Raszynie), dawało przynajmniej szanse na zorientowanie się o kierunkach działań obecnych władz.
Ponieważ aktywnie bloguję na kilku portalach społecznościowych – zamieściłem anons zawierający pytanie o sugestie o tematy jakie warto poruszyć.
Fakt. Otrzymałem sporo różnych informacji i wskazań. Nie jestem jednak ani prokuratorem, ani dziennikarzem śledczym – dlatego większość uznałem za tylko interesujące pogaduszki.
O co można spytać Premiera Rządu III RP? No przecież nie o sprawy duperelne, a odnoszące się do kompetencji funkcji jaką pełni, czyli o dużym zakresie ogólności a wskazującym kierunki działań i zamierzenia władz.
To, czy będzie chciał odpowiedzieć – to odrębna kwestia. Jednak sam fakt postawienia pytania jest tu istotny.
Tyle moich przygotowań.
A spotkanie?
Najpierw organizacyjnie – było dziełem gminnego koła PSL. I w pełni odzwierciedlało polskie tradycje. Warunki, czyli wykorzystanie pomieszczeń Instytutu to jedno, ale oprawa, gościnność – to drugie. Choćby to, że organizatorzy witali przybyłych gości. Że nie zapomniano o seniorach – działaczach PSL (dawniej ZSL). Że przygotowano wspaniałą „wyżerkę”. (Świetne wędliny – kiełbasa, jeśli wycenić porównawczo z najlepszymi normalnej sprzedaży marketów na ok. 20 PLN/kg – to tę oceniam na ok. 35 PLN/kg . Wyżej jest tylko kiełbasa robiona przez moją żonę, a wędzona osobiście. Super kaszanka i solidny „kawał świńskiej dupy” – czyli szynka. Smalczyk i chleb pieczony we własnym zakresie – chyba na zakwasie. No i pewnie z 5 rodzajów ciasta.)
Najlepsza wizytówka gospodarskich umiejętności tych, co „żywią i bronią”.
Samo spotkanie się opóźniło. Pan premier Piechociński wracał z Berlina i dotarł na spotkanie z blisko 2 –godzinnym opóźnieniem. Trochę rozmów kuluarowych, a reszta czasu została przeznaczona na prezentację prac, osiągnięć i zamierzeń Instytutu Technologiczno – Przyrodniczego, co zaprezentował zebranym p. profesor Kaca – dyrektor Instytutu.
Po nim p. Szarek przedstawiła kierunki, sposoby i rodzaje „dotacji – dopłat” jakie otrzymuje rolnictwo z UE.
Zaznaczę, że moje przekonania i spostrzeżenia – coraz częściej także postrzegane przez innych, są tego rodzaju, że unijne dotacje w ciągu tych około 10 lat poczyniły w polskim rolnictwie więcej szkód niż 50 lat komunizmu. Wieś umiera i zamiera.
Pan premier Piechociński pojawił się w trakcie wystąpienia p. Szarek i po niej zabrał głos.
Trzeba powiedzieć jedno: ma ”gadane”, jak to się kiedyś mówiło. Sam to przyznał. Starałem się wychwycić z wypowiedzi rzeczy istotne, a było to trudne, gdyż płynnie przeskakiwał ze spraw natury ogólnej do szczegółów.
A wiadomo, że zawsze można znaleźć dowolną ilość pojedynczych przykładów ilustrujących jakąś, z góry założoną tezę. Prawo wielkich liczb jest tu jak znalazł.
Co wyłapałem?
To, że zdaje sobie sprawę, że obecny system jest niedostosowany do stadium rozwojowego. To dotyczy całego świata. System sprawdzał się przy koniunkturze – czyli niedoborach produkcji. A obecnie mamy nadprodukcję. To jedno. Receptą jest dbanie o własny interes – tak wynikało ze słów p. Premiera. Dyskusyjne, bo krótkoterminowe; brak rozważań eliminujących błędy systemowe, nawet potrzebą takich prac.
Drugi w miarę ważny element, to to, że prowadzone są prace nad spójnym potraktowaniem kwestii związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, co ma zabezpieczyć małe i średnie firmy przed dowolną interpretacja przepisów przez urzędy skarbowe.
Do ogólnych wskazań można zaliczyć sugestię, że istnieje konieczność tworzenia wszelkiego rodzaju związków, grup i kontaktów na szczeblu lokalnym – po to, aby nauczyć się wpływania na otoczenie, a pośrednio kształtować tą drogą politykę władz.
Z tym się w pełni zgadzam, gdyż w przypadku kryzysu społecznego, przy zaniku władz centralnych będzie to jedyna forma organizacji życia społecznego. Być może taki wariant jest na szczytach władzy rozpatrywany, gdyż p. Premier powtórzył to kilka razy.
Padło kila pytań. Raczej szczegółowych – sprawa opłacalności sprzedaży leków refundowanych, sprawa właśnie ciągłych, niszczących kontroli w firmach powodujących zanik chęci rozwoju i prośby o interwencje m.in. p. Chmielewskiego w sprawie zakresu prac związanych z budową S8.
W końcu i mnie dopuszczono do głosu.
W zasadzie miałem jedno pytanie: biorąc pod uwagę politykę rolną UE, która zakłada docelowo istnienie w Polsce ok. 200 000 dużych farm – kiedy nastąpi likwidacja PSL z powodu braku wsi, która jest „gniazdem” PSL.
W trakcie uzasadniania, określania warunków wstępnych tego pytania, p. Premier mi przerwał. (Być może zorientował się w problemie). Biorąc zaś pod uwagę jego elokwentność i swadę w wypowiedziach (twierdził, że lubi mówić ale i słuchać; ja mam wrażenie, że słuchać – owszem, ale siebie), trudno mi było jasno określić kwestię. Trochę mnie wzbudziło kiedy próbował stwierdzić, że to społeczeństwo jest odpowiedzialne za kierunki wyboru – tam mu przerwałem i poprosiłem, aby nie odwracał kota ogonem – bo to on, jako przedstawiciel władzy powinien określać jakie kierunki rozwojowe są preferowane.
Trudna rozmowa i trudne sprawy, bo przecież, jeśli zmniejszać się będzie ilość gospodarstw rolnych – to ludzie powinni znaleźć zatrudnienie w przemyśle, a tego już nie ma. Znaczna część ludności miast jest już wykluczona i żyje z zasiłków. Do tego dojdzie wieś. To depopulacja Polski.
Tych kwestii p. Premier nie poruszał, a jedynie zauważył, że nikt nikomu nic nie może obiecać. Czyli walka o byt – rząd się wyżywi, a społeczeństwo?
„Róbta, co chceta”.
I na tym optymistycznym akcencie wnioski z dyskusji można zakończyć. A spotkanie zakończyło się wręczeniem legitymacji PSL kilku nowym członkom.
Ja udałem się do stołu, gdzie degustowałem pozostałości sfery konsumpcyjnej spotkania, a o czym nadmieniłem na wstępie.
Howgh.
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.