POWOJENNE ODSZKODOWANIA ZAPŁACONE WIELKIEJ BRYTANII. CZ II

dr Ryszard Ślązak

chur-roosw-stal

Powojenne odszkodowania zapłacone  Wielkiej Brytanii – od 1947 roku

CZĘŚĆ II

Wielka Brytania zaraz po ogłoszeniu przez ludowy rząd warszawski i prezydenta Bieruta ustawy o nacjonalizacji  przemysłu z dnia  3 stycznia 1946 roku, o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej, zgłosiła, jako pierwszy kraj swoje roszczenia odszkodowawcze za utracone, resztkowe i ocalałe z wojny mienie instytucji brytyjskich i jej obywateli, jako naruszenie  jej interesów ekonomicznych w powojennej Polsce. Zastosowany przez Brytyjczyków termin obywatela brytyjskiego, oznaczał, że za obywatela brytyjskiego rozumie się wszystkich obywateli brytyjskich i osoby pozostające pod ochroną brytyjską jako przynależne do Zjednoczonego Królestwa lub do jakichkolwiek kolonii obszaru zamorskiego lub innych obszarów znajdujących się pod  protektoratem lub mandatem Zjednoczonego Królestwa. Własność brytyjska oznaczała wszelkie mienie, prawa, i interesy  dotknięte przez różne polskie zarządzenia nacjonalizacyjne i wywłaszczeniowe, które w dacie ustawy nacjonalizacyjnej, lub w dacie zastosowania do danego rodzaju mienia, stanowiły własność w całości lub w części i to zarówno prawnie jak i w terminie faktycznego użytkowania, w takim rozumieniu w jakim je posiadali obywatele brytyjscy. Tym samym za datę powstania roszczenia odszkodowawczego przyjęto datę w której zarządzenie zostało zastosowane do własności brytyjskiej. Wielka Brytania używała też terminu brytyjskie osoby zainteresowane, przez który  to termin należy rozumieć wszystkie osoby fizyczne, które posiadały obywatelstwo brytyjskie w rozumieniu brytyjskim, o czym szerzej niżej. Rząd brytyjski zawierał ten układ odszkodowawczy we  własnym imieniu i w  imieniu obywateli brytyjskich.

       Po dwóch latach rozmów już 30 października 1947 roku podpisano pierwszy protokół w sprawie odszkodowań za brytyjskie interesy ekonomiczne dotknięte tą polską ustawą nacjonalizacyjną. Strona polska wyraziła zgodę na całkowite i wszechstronne uregulowanie wzajemnych spraw ekonomicznych, żądając jednocześnie zwrotu zatrzymanego złota Banku Polskiego wywiezionego przez rząd Polski, aby nie wpadło w czasie wojny w ręce agresora niemieckiego czy sowieckiego, we wrześniu 1939 roku. Z którego dyspozycyjnością w czasie wojny, będący na emigracji konstytucyjny rząd Rzeczypospolitej Polskiej, miał ogromne problemy stwarzane mu przez sojusznika brytyjskiego, a potem i amerykańskiego.

      Rząd warszawski miękko domagał się także zwrotu  złota i kosztowności zrabowanych w czasie wojny przez germańskie ludobójcze hordy, instytucjom polskim i obywatelom polskim, które po kapitulacji zbrodniczej III Rzeszy, w ilości około 43 ton znalazło się w dyspozycji Komisji Trójstronnej, państw trzech stref okupacyjnych pokonanych Niemiec, to jest Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Wielkiej Brytanii i Francji. Złoto to pochodziło z całego obszaru państwa Polskiego, nawet z rabunku kościołów, więźniów, obrabowanej doszczętnie Warszawy i powszechnie całej ludności cywilnej Polski.

Te polskie roszczenia, jako własność Narodu polskiego, miały być zaspokojone o ile roszczenia brytyjskie zostaną zaspokojone w pełni, na co rząd warszawski niemal od razu wyraził zgodę jakby  wdzięczność za jego dyplomatyczne uznanie z powiadomieniem i to najpierw  Moskwy. Zimna wojna hamowała rozwiązanie tej kwestii. O zwrocie tego złota z obu tych tytułów polska krajowa opinia publiczna nigdy dotychczas nie została przez władze polskie poinformowana, przynajmniej autorowi nie udało się nigdzie odnaleźć takiej informacji. Wiadomym jest, że jeszcze w roku 1961 toczyły się rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi i z Komisja Trójstronną w kwestii zwrotu części polskiego złota. W czasie rozmów w dekadzie Gierka obiecywali to wszystko zwrócić. Występuje brak oficjalnych, znanych publicznie informacji, czy zostało to ostatecznie Polsce zwrócone i kiedy. Istniej zapis, że Komisja Trójstronna zwlekała z jego zwrotem i to pod pozorem rzekomego ryzyka, że jak zostanie do Polski zwrócone to może być przejęte przez Związek Sowiecki. Powoływano się przy tym na przypadek szwajcarskiego spadku po Paderewskim i kilka innych z Ameryki Północnej i Południowej

Władze krajowe prowadziły te rozmowy  w zatajeniu przed krajową i pozostałą na emigracji, w Wielkiej Brytanii i w reszcie świata zachodniego, częścią Narodu, i jego emigracyjnymi organami. Choć na rozmowy tajne Brytyjczycy się nie godzili, to jednak w kraju były one objęte poufnością przed prasą i krajową opinią publiczną. Brytyjczycy musieli zachować jawność publiczną, ponieważ  musieli ogłaszać w prasie w Wielkiej Brytanii i w krajach należących do ówczesnej Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, w tym i w należącej do Wielkiej Brytanii Palestyny, /państwo Izrael powstało  w końcu 1948 roku/, aby instytucje brytyjskie, obywatele brytyjscy z całej tej Wspólnoty zgłaszali rządowi brytyjskiemu swoje roszczenia ekonomiczne jakie mają względem Polski. Kwestia obywatelstwa brytyjskiego była sprawą brytyjską i strona polska nie była informowana, od kiedy dana osoba fizyczna będąca przedmiotem odszkodowania, jest jej obywatelem. Przyjęto zasadę, że jest jej obywatelem na moment ostatecznego podpisania umowy odszkodowawczej/indemnizacyjnej. Strona polska nie wyrażała zgody aby na brytyjskiej liście odszkodowawczej znajdowały się osoby narodowości polskiej, należące do polskiej emigracji wojennej czy powojennej.

Rozmowy prowadzono poprzez wspólne zespoły ekspertów, a także na specjalnych polsko-brytyjskich    konferencjach d/s niepolitycznych, na których uzgadniano wszelkie wzajemne należności i w tytule kompensaty, do wstecznego rozliczenia i zapłaty odszkodowania. Polskie zobowiązania były wyższe o te odszkodowania po nacjonalizacyjne/odszkodowawcze, od polskich należności, które strona polska przyjęła do ostatecznej zapłaty. Najpierw podpisywano protokóły uzgodnień, których było kilka, bo  brytyjskie roszczenia odszkodowawcze  w miarę jak napływały wnioski o odszkodowanie do rządu brytyjskiego, Brytyjczycy rozszerzali swoje pozycje odszkodowawcze. Rząd brytyjski przedkładał stronie polskiej wymagane dokumenty, które według wymogów przyjętych w obu krajach, były zbliżone proceduralnie, a jeśli dokumenty dotyczące jakiegoś roszczenia nie były możliwe do okazania, a rząd brytyjski nie mógł ich przedłożyć stronie polskiej, to uzyskiwał od swojego obywatela, któremu miało być przyznane odszkodowania, wniosek o zrzeczeniu się raz na zawsze tego roszczenia od Polski. Znaczy to , że obecnie żaden obywatel brytyjski ani z Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, nie może i to pod żadnym pozorem ponownie występować o jakiekolwiek roszczenia majątkowe, np. o zwrot roszczonego mienia, nieruchomości w jakiejkolwiek formie czy postaci, choćby przez podstawionych fałszywych spadkobierców, czy o odszkodowanie pieniężne czy też zamiennie na jakakolwiek formę.

Wszelkie mienie objęte tą umową odszkodowawczą, podobnie jak i pozostałymi  innymi 12-toma tego rodzaju umowami międzypaństwowymi, z mocy prawa przeszło na własność Skarbu Państwa i we wszelkich urzędowych ewidencjach/zapisach, w których ewidencjonuje się zapisy własności majątkowej, powinny występować jako własność Skarbu Państwa. Układ ten zamknął kwestię roszczeń obywateli brytyjskich  raz na zawsze. Obecnie należałoby zwrócić uwagę, czy nie występują ponownie fałszywe roszczenia o zwrot danej, ujętej na liści brytyjskiej nieruchomości, przez inne nie uprawnione osoby, nie będące prawnymi spadkobiercami, a jedynie osobami  podstawionymi, w większości będących cudzoziemcami, z celowym i świadomym działaniem dla wyłudzenia odszkodowania i działania na szkodę Państwa Polskiego. Po uzyskiwaniu nieprawnie uzyskanego, poprzez oszustwa zwrotu nieruchomości, natychmiast je zbywają i spieniężają i znikają z naszego kraju. Można mieć przekonanie, że nikt w naszym kraju nie nadzoruje wykonania tych umów odszkodowawczych i obowiązkowego dopełnienia wpisu w ewidencjach geodezyjnych i majątkowych w starostwach, gminach, w sądach powszechnych, a przede wszystkim w ewidencji Ministerstwa Skarbu Państwa, prowadzącego ewidencję majątku Skarbu Państwa. Po ponad dwuletnich rozmowach, czy rokowaniach gospodarczych w dniu  11 listopada 1954 roku przyjęto ostateczny stan interesów brytyjskich do zawartego układu odszkodowawczego, zwanego umową odszkodowawczą/indemnizacyjną, którego załącznikiem była lista nieruchomości objęta odszkodowaniem, i podpisano końcowy, jakby wielowiekowy układ odszkodowawczy.

Splata tych zobowiązań była uważana przez władze krajowe za początkowy etap powszechnej nacjonalizacji i eliminacji nie asymilującej się mniejszości cudzoziemskiej w powojennej Polsce. Należy pamiętać, że rozmowy z Brytyjczykami i Francuzami rozpoczęte już w lipcu 1946 roku, toczyły się w najcięższym okresie terroru stalinowskiego w Polsce i o wszystkim decydował aparat  politycznego terroru. Szczęściem Polski było to, że ocalało z wojny jeszcze wielu Polaków z przedwojennego aparatu gospodarczego i byli oni w stanie rzetelnie bronić spraw polskich, tam gdzie mogli, i zadbać o sprawy polskie, o polskie interesy narodowe.

Ten resztkowy, przedwojenny  personel administracyjny i naukowy natychmiast po wojnie przystąpił do szacowania strat wojennych w majątku państwowym i obywatelskim  gospodarki polskiej. Z tymi pracami,  i szacunkiem stopnia i skali zniszczenia gospodarki i państwa Polskiego byli zapoznawani w trakcie tych rozmów odszkodowawczych, Anglicy i Francuzi i podzielali polski szacunek,  co do stopnia i skali zniszczenia naszego państwa. Straty gospodarcze, jako państwa Polskiego, bez strat ludności, z terenów zajętych przez zbrodnicza armię Niemiecką zostały oszacowano przez powojenne Biuro Odszkodowań Wojennych z późniejszymi korektami uzupełniającymi na około 822 mld dolarów. Do tego szacunku nie przyjmowano zniszczenia terenów wschodnich utraconych po wojnie na rzecz Związku Sowieckiego. Szkody z powodu wymordowania ludności cywilnej i jej majątku zostały oszacowane na dalsze  509 mld dolarów. A samej stolicy Warszawy na około 65 mld dolarów. Dolar przed wojną i po II wojnie światowej był  jedyną walutą światową w której następowały rozliczenia międzynarodowe, i był w powszechnej  obywatelskiej świadomości. Dlatego też wartość niemal wszystkiego, co miało charakter międzypaństwowy i międzynarodowy wyrażano i podawano w dolarach. Należy przy tym pamiętać, ze ówczesny zloty polski z 1939 roku był oparty na zlocie, a uncja złota kosztowała we wrześniu 1939 roku 35 złotych przedwojennych. Cena złota za uncję zdrożała aż 37 razy z roku 1939 do końca roku 2013. Przekładając to dla lepszego zrozumienia prostego człowieka, robotnika czy urzędnika, czytelnika gazety codziennej, radiosłuchacza czy nawet telewidza, to należy rozmiary tych szkód  przeliczyć na obecna wartość, obecnego  złotego, a daje to łączną kwotę 4 biliony 658 mld obecnych złotych. Przy sposobności należy wyrazić wielki smutek, zdziwienie i żal, że powojenne władze w dotychczasowym okresie powojennego pokoju w Europie, nie uzyskały od Niemiec praktycznie żadnego odszkodowania i to przy tak ogromnym zniszczeniu gospodarki państwa i jego Narodu, ludności cywilnej. Nigdy też nie zażądano żadnego odszkodowania od Związku Radzieckiego czy obecnej Federacji Rosyjskiej, za niewolniczą pracę, aż ponad milion pięćset tysięcy naszych rodaków, cywilnej ludności polskiej, wywiezionych, począwszy od 10 lutego 1940 roku w większości na zagładę w straszliwych sowieckich obozach  pracy z celowym przeznaczeniem do  zagłady, i to bez prawa pochowku na cywilizowanych cmentarnych miejscach. Nauka polska wciąż podnosi rozmiary tych zniszczeń wyrażając nadzieję, że rządzący w reszcie zajmą jakieś zgodne z wolą Narodu publiczne stanowisko.

W późniejszych już latach 50-tych, aparat gospodarczy miał zakaz podawania  w różnorodnych rozmowach międzypaństwowych, i do wiadomości osób zagranicznych, oszacowanej kwoty zniszczenia majątku naszego Państwa. Można domniemać  intencję tego zakazu czy nakazu, że chodziło, o to aby nie podawano przy okazji zniszczenia i rabunku jakiego na powojennych ziemiach polskich, przede wszystkim na Ziemiach Odzyskanych, Zachodnich i Północnych od zbrodniczej III Rzeszy dokonała czy dokonywała armia Sowiecka. Szacunki zniszczeń i rabunku przez Armię Czerwoną na ziemiach odzyskanych były po wojnie, od 1946 roku i w pózniejszych latach, ponowione w latach 1990-tych, określały stopień ich przewłaszczeniowego zniszczenie na około 75 procent. O podawaniu stopnia zniszczenia w czasie wojny wschodnich obszarów Państwa Polskiego, utraconych na rzecz wyzwoliciela, ze względu na zagrożenie nie molo być już żadnej mowy, i nikt na to, świadom konsekwencji się nie odważył.

W międzyczasie aż do zakończenia rozmów i podpisania końcowej wersji umowy, kończącej paroletnie rozmowy w kwestii ostatecznej umowy odszkodowawczej, przyjęto międzynarodową zasadę, że tego typu umowy, jako wyraz dobrego współżycia międzynarodowego, będą także przekazywane do Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Tak też się stało, że ostateczna polsko-brytyjska umowa odszkodowawcza/indemnizacyjna, została  przekazana do siedziby Narodów Zjednoczonych, i znajduje się w jej zasobach i jest dostępna na stronie internetowej ONZ, co zostało sprawdzone.

Na brytyjskiej  liście roszczeniowo-odszkodowawczej osób indywidualnych, których ocalałe z wojny resztkowe i różnorodne mienie majątkowe umiejscowione do terenu powojennej Polski, i nawet inne rodzaje wierzytelności, głównie  osób żydowskiego pochodzenia, którzy w przeszłości byli obywatelami polskimi lub występowali ich zagraniczni spadkobiercy. Spadkobiercy, którzy zdaniem władz brytyjskich, mieli prawo do spadku po swoich przodkach, a znajdujące się po wojnie w granicach powojennych państwa polskiego, a nie w granicach obszaru wschodniego utraconego po wojnie decyzjami władz sowieckich i mocarstw zachodnich, głownie Stanów Zjednoczonych, na rzecz sąsiada wschodniego Polski.

     Strona Brytyjska nie uniknęła też kompromitujących ją z niewiedzy czy naiwnego przyjmowania bez własnej i rzetelnej weryfikacji zgłaszanych do niej wniosków, również przez różnorodnych oszustów, które przed weryfikacją przekazywano stronie polskiej. Były, niestety liczne przypadki zgłaszanych roszczeń  majątkowych, do uwzględnienia  i przyjęcia do zapłaty odszkodowania za nieruchomości położone na wschodnich obszarach przedwojennej Polski, które  po wojnie zostały przez Polskę utracone na rzecz Związku Sowieckiego, np. Łuck, Tarnopol, Stanisławów czy nawet Lwów. W imieniu tych wszystkich osób fizycznych i brytyjskich osób prawnych, z roszczeniem odszkodowawczym do państwa Polskiego, występował rząd Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.

Wszystkie te zgłaszane roszczenia musiały podlegać weryfikacji, którą formalnie najpierw prowadził rząd brytyjski i dopiero po wstępnej weryfikacji prezentował je władzom polskim. Musiało to być jakoś wspólnie weryfikowane, czy faktycznie istniało takie uprawnienie do danego roszczenia odszkodowawczego, i sprawdzenia, czy taka dana nieruchomość, za którą ma być wypłacone odszkodowanie, faktycznie i prawnie występowała w Polsce. Czy tytułami prawnymi nie została przed wojną,  w czasie wojny lub po wojnie zbyta innym  polskim obywatelom, lub też nie została przejęta,  np. za długi lub innymi decyzjami, czy też wyrokami konstytucyjnych organów państwa na rzecz Skarbu Państwa lub innych instytucji polskich przed wojną. Strona brytyjska przedkładała stronie polskiej dokumentację, jako tytuł do uzyskania odszkodowania, która była konfrontowana z ocalałą z wojny dokumentacją  w Polsce. Należy pamiętać, że Niemcy z nadgorliwością kryminalną niszczyli wszelką dokumentację jaką mogli tylko zdobyć w Polsce.

Zawarty układ miał szersze i ponad odszkodowawcze znaczenie, bo regulował jednocześnie odszkodowania majątkowe i inne kwestie finansowe z umów polsko-brytyjskich z okresu międzywojennego i wojennego. Układ odszkodowawczy regulował kwestie ekonomiczno-finansowe w całości, choć zawierał wymienione kwoty odszkodowania przyjęte przez Polskę do zapłaty w systemie ratalnym i w paroletnim okresie. Ostateczna kwota przyjętego przez Polskę odszkodowania do zapłaty, po wzajemnym skompensowaniu innych należności i zobowiązań, została określona kwotą 5 465 000 funtów szterlingów, co na ówczesne czasy było wartością i kwotą wprost horrendalną, szczególnie dla wyniszczonej i wyczerpanej wojną Polski. Wartość tego odszkodowania odpowiada obecnie kwocie około 6 mld dolarów USA. Obejmowało ono aż 240 pozycji indywidualnego mienia nieruchomości, położonych na całym powojennym obszarze naszego państwa. Zaskakującym i zatajanym przed własnym Narodem faktem jest, że trwająca w tak powszechnej biedzie powojenna Polska, bezprawnie zapłaciła odszkodowanie dla osób, które nigdy nie były obywatelami naszego państwa, były obywatelami Niemiec, w większości zostali przez Niemców zamordowani, a ich mienie majątkowe, w większości niemal całkowicie i świadomie zniszczone przez Niemców lub w trakcie działań wojennych po wojnie geograficznie znajdowało się na tych terenach, które Polska po zakończeniu wojny odzyskała jako prastare Ziemie Zachodnie i Północne.

Liczba pozycji takich nieruchomości majątkowych obywateli niemieckich żydowskiego pochodzenia, z przedwojennych terenów zbrodniczej Rzeszy Niemieckiej, które, jako ziemie odzyskane, weszły po wojnie w skład Państwa Polskiego, była dominująca na ostatecznej liście  przyjętej do zapłaty i w ostatecznej umowie odszkodowawczej/indemnizacyjnej. Umową tą zakończono kwestię odszkodowawczą, i Polska w terminie umownym i w pełni spłaciła to swoje zobowiązanie odszkodowawcze. Powinno uważać się, że sprawa roszczeń majątkowych głównie pożydowskich została raz na zawsze załatwiona, i żadne ponowne roszczenia nigdy nie będą już zgłaszane. Z resztą w umowie, na wniosek strony brytyjskiej zawarto zapis, że strona brytyjska nie będzie w przyszłości zgłaszać żadnych już roszczeń, a gdyby ktoś po za rządem brytyjskim je zgłaszał, to strona polska nie będzie ich w żadnym stopniu uwzględniać. Niestety tak nie jest. Teraz polska opinia publiczna stosunkowo często jest zaskakiwana wiadomością, informacją, że znów są zgłaszane zbiorowo i indywidualnie różnorodne roszczenia i to  o fałszywych przesłankach o rzekomych nowych spadkobiercach, którzy dziwnym zbiegiem historii nagle się pojawiają i odnajdują i to po niemal 70 latach od zakończenia II wojny światowej, i są jakby długowieczni, a nawet niesmiertelni.

Dla tych weryfikacyjnych celów obie wysokie strony uzgodniły, i powołały swoich ekspertów, którzy wspólnie mieli dokładnie zweryfikować uprawnienia odszkodowawcze z każdego zgłoszonego tytułu i do poszczególnych pozycji roszczeniowo-odszkodowawczych. Rząd brytyjski przysłał do Warszawy swoich ekspertów, którzy wspólnie z polskim ekspertami weryfikowali dokumentację i podobno nawet sprawdzali w terenie stany ocalałych nieruchomości, choć na niektóre tereny Ziem Odzyskanych, /np. do Wrocławia, Szczecina czy Zielonej Góry/ cudzoziemcy nie mieli wówczas prawa wjazdu. Ten wspólny zespól ekspertów miał odnajdywać w terenie położenie nieruchomości i oceniać ocalały z tej straszliwej dla naszego Narodu wojny, ich stan. Szacował jej wartość przyjmując przedwojenny poziom polskich cen Lub powojenny poziom cen brytyjskich, co początkowo wnioskowali Brytyjczycy.

Brytyjczycy wychodzili z założenia, że odszkodowanie powinno w jakimś stopniu zabezpieczać egzystencję materialną osób brytyjskich otrzymujących odszkodowanie w ich obecnych, powojennych warunkach życiowego położenia w kraju obecnego obywatelstwa, aby otrzymująca je osoba mogła jakoś być materialnie usytuowana. A to prowadziło do zawyżania poziomu wartości ocalałego stanu nieruchomości przyjmowanego do odszkodowania. Dla polskich ekspertów było to zaskakujące, tym bardziej kiedy przejrzeli wnioski brytyjskie, że przy indywidualnych pozycjach roszczeń majątkowych niemal zawsze podano nieruchomość zabudowaną, tak jakby w ogóle nie były one zniszczone w czasie wojny, jakby wojny na tych terenach nie było. Już pierwsze wizytacje na  wskazanych do odszkodowaniach nieruchomościach warszawskich,  łódzkich, gdańskich i w paru innych miejscowościach, unaoczniały ekspertom stan niemal zupełnego zniszczenia, stan gruzowiska kosztownego do oczyszczenia i uporządkowania. Dla sprawdzających ekspertów bywały zupełnie zabawne sytuacje, że kiedy sprawdzano niektóre inne podane do objęcia odszkodowaniem nieruchomości, i to jako rzekomo zabudowane, to faktycznie nie były one nigdy trwale zbudowane. Dla Brytyjczyków było to niezwykle krepujące i od tego momentu już starannie i  rozważniej podchodzili do zgłaszanego im stanu przez ich wnioskodawców.

Skutkiem tych wizyt było to, że w dalszych pracach opierali się już o stan jaki władze terenowe zgłaszały o danej nieruchomości, a ponadto w Warszawie od 1946 roku do czasu rozwiązania w 1950 roku, funkcjonowało Biuro Odszkodowań Wojennych, które inwentaryzowało zniszczenia i germański rabunek, w szczególności powszechny rabunek Warszawy po kapitulacji powstania i wysiedleniu ludności, a następnie jej celowym zniszczeniem. Zbierało i gromadziło informacje, dane o rozmiarach, stanie i stopniu zniszczenia i rabunku poszczególnych miast, a nawet całych powiatów z terenu wszystkich ziem przedwojennej Polski, które pozostały w jej powojennych granicach. Przy sposobności należy wspomnieć i też pamiętać, że po wojnie, w Polsce w latach 1940-tych dość skrupulatnie sprawdzano stany nieruchomości opuszczonych, niezgłaszającego się, zaginionego/właściciela/.

Urzędy powiatowe miały nawet taki nakaz państwowy, do inwentaryzowania mienia opuszczonego. Odrębnym dekretem określono dziesięcioletni okres do zgłaszania się właścicieli dla jego odzyskania, Było mnóstwo przypadków, zwrotu mienia kiedy odnalazł się pierwotny właściciel lub najbliższy spadkobierca. Z nakazu państwa ludowego inwentaryzowano też resztkowe i ocalałe mienie cudzoziemskie. Na podstawie odrębnego dekretu o mieniu poniemieckim z 1946 roku odrębnie inwentaryzowano mienie poniemieckie. Majątek Polaków, którzy żyli i posiadali go w Rzeszy Niemieckiej, i na terenach które po wojnie weszły w skład państwa Polskiego z mocy tegoż prawa, natychmiast stali się jego właścicielami i nadal już pokoleniowo go posiadają. Ewidencja mienia cudzoziemskiego zapoczątkowana zaraz po wojnie stała się bardzo pomocna przy rokowaniach odszkodowawczych z państwami zachodnioeuropejskimi , z którymi rozmowy już zostały zapoczątkowane w polowie 1946 roku, z  państwami, które jak to w krotce wówczas określano wrogimi obozowi socjalistycznemu, Zachodu.

Emigracja polska w Zjednoczonym Królestwie nie zgłaszała roszczeń odszkodowawczych do państwa Polskiego. Po pierwsze dlatego, nie tylko dlatego, że  była biedna majątkowo, ale dlatego, że uważali, że to co mogło by im się należeć powinno przejść na ich rodziny pozostałe w kraju jako własność rodzinna. Po drugie dlatego, że większość jeszcze do 1953 roku liczyła i żyła nadzieją na powrót do kraju, nie wiedząc nawet o tym, że tym, że rząd w kraju odmówił Polakom z emigracji i w kraju odszkodowania po nacjonalizacyjnego.

Lista załącznikowa do polsko-brytyjskiej umowy odszkodowawczej umiała wymienionych 240 pozycji indywidualnych nieruchomości, z miejscem ich położenia i wraz z adresami, w bardzo wielu przypadkach nawet z adresami niemieckimi i w języku niemieckim z byłego terenu niemieckiego. Wystąpiły też pozycje bez dokładniejszego określenia danych, z uwagi na jeszcze trwający wojenno-powojenny bałagań jaki występował w nowej, ludowej administracji w trakcie przymusowej, w zasadzie tajnej dla społeczeństwa, które nie było o nich prawie w ogóle informowane, różnorodnej nacjonalizacji przeprowadzanej kilkoma różnorodnymi dekretami. Naród był tak zmęczony wojną i stanem terroru politycznego, że prawie nikomu nie przychodziło wówczas na myśl, aby w pełni ewidencjonować wszelkie dokumenty o zapłaconych odszkodowaniach i skrupulatnie wprowadzać w ewidencjach urzędowych, że dana nieruchomość spłacona tytułem tego odszkodowania, stała się już wyłączną własnością Skarbu Państwa.

Strona brytyjska także nie była wolna od błędów, a nawet naiwności w zbieraniu wniosków od swoich obywateli o odszkodowanie od naszego państwa. Nikt jednak nie przypuszczał, że po 50-ciu latach Polska będzie w pełni demokratyczna i, że na nowo reaktywują się różnorodne grupy przestępcze żądające ponownie odszkodowań, nawet za to, co tą umową zostało objęte. Wówczas rozwiązanie tych spraw uważano za ostatecznie zamknięte. Tym bardziej, nikt tego nie przypuszczał, bo w krotce od 1950 roku księgi wieczyste zostały jakby zawieszone, czy może po cichu jakby zniesione, ponieważ wszelka własność gruntów, na przykładzie Warszawy, miała być upaństwowiona.

Nie usprawiedliwia to administracji państwowej, głownie terenowej, że w szeregu przypadkach nie dokonała we właściwych rodzajowo obowiązkowych prawnie ewidencjach i dla danej nieruchomości wpisów, że jej prawnym właścicielem jest Skarb Państwa. Nawet obecnie, odpowiedzialne za prowadzenie takiej ewidencji organy państwa, mając teraz szeroki dostęp do informacji i danych, za które nieruchomości przy każdej z tych 12-tu międzypaństwowych umów odszkodowawczych zapłacono odszkodowanie, powinny sprawdzić ich ewidencje i tam gdzie z zaniedbania takich wpisów o własności Skarbu Państwa nie dokonano, natychmiast to pouzupełniać. Należy to do obowiązku praworządności i jest   to żywotnym interesem Państwa.

W końcu lat czterdziestych obrób ziemią w Polsce Ludowej został zakazany, jeżeli na przykład odbywał się w sektorze rolnym, to na tak zwane umowy cywilne zawierane pomiędzy zbywcą a nabywcą i nie były rejestrowane we właściwej administracji. Były one zawierane niemal wyłącznie w formie ustnej. Kodeks handlowy i prawo handlowe o spółkach został zniesiony, a przynajmniej wycofany ze stosowania w nowych warunkach polityczno-ekonomicznych, i zastąpiono go dekretami i innymi zarządzeniami branżowymi. Ten i taki ówczesny stan wykorzystują obecnie różnorodni oszuści krajowi i zagraniczni, aby tak zbyte nieruchomości, czy nawet, te objęte  tymi 12-toma między państwowymi umowami indemnizacyjnymi odzyskiwać. Liczą, że obecny aparat administracyjny państwa nadal jest tak nieudolny, że nawet już nie wie, że takie umowy były zawierane, że takie odszkodowania zostały zapłacone, i że nie posiada obecnie dawnej i takiej ewidencji nieruchomości, za które wówczas w ciężkich czasach ekonomicznych Narodu zostały zapłacono odszkodowanie i to dewizowe dla zagranicy, jako dla cudzoziemców.

Zapłacone Zjednoczonemu Królestwu odszkodowanie obejmowało na przykład 11 nieruchomości w Gdańsku, w Głogowie, 10 w Lubinie, Malborku, w Szczecinie, w  Ustce, Elblągu, Gorze Świętej Anny, Polkowicach Mirsku, Lubecko, w Strzelcach Krajeńskich, 3 pozycje z Głogowa, 7 z Wrocławia i z wielu innych miejscowości na Ziemiach Odzyskanych, za które prawnie nigdy nie powinno być zapłacone żadne odszkodowanie. Ziemie te weszły w skład Państwa Polskiego w terminie prawa pierwotnego bez prawa do jakiegokolwiek i komukolwiek odszkodowania. Ponadto na liście tej z Białegostoku ujęto 2 pozycje, z Chrzanowa 3 pozycje, z Konstancina k/Warszawy, z Mielca, z Piły, z Praszki, z Sopotu, z Rzeszowa, z Lublina 9 pozycji, z Siedlec 3 pozycje, z Wadowic 3 pozycje, ze Zgierza 3 pozycje, z Zamościa 4 pozycje za młyn elektryczny, z Krakowa ujęto 15 pozycji, z Lodzi 30 pozycji, z Poznania 18 pozycji nieruchomości, oraz pozostałe z terenu niemal całej Polski.

       Z samej Warszawy ujęto 38 pozycji majątkowych, np. o adresach ulicznych, Podchorążych 99, Miecińska lub Mecińska 33, Al. Ujazdowskie 29, Podwale 19, Sulkiewicza 9, Bonifraterska 17, Dzielna 31, Plac Grzybowski 1 i 23, Bagno 3/5, Wspólna 54A, Hoża 45, Plac Napoleona 9/Świętokrzyska 28, Chełmska 44, Pokorna 6, Hoża 86,Nalewki 2A/Długa, Rynkowa 11, Ceglana 14D, Waliców 9, Czerniakowska 196, oraz Pańska nr 5 i nr 51 oraz przy innych ulicach i adresach. Dla jasności i przypomnienia tym wszystkim, którzy nie wiedzą czy niedowierzają, że były wypłacone Brytyjczykom takie odszkodowania, także na liczne zapytania i liczne prośby publicystów naukowych i czytelników niżej prezentujemy w miarę możności technicznej listę nieruchomości objętych  polsko-brytyjską umową odszkodowawczą/indemnizacyjną z 1954 roku. Dalszą ocenę tego stanu spraw pozostawiamy innym specjalistycznie i branżowo ekspertom i czytelnikom. Poniżej lista nieruchomości, za które Polska zapłaciła odszkodowanie, omawianą wyżej umową międzypaństwową.

Tabela Część 2

slazak-raport4

slazak-raport5

slazak-raport6

opracował dr Ryszard Ślązak

(koniec części II i ostatniej)

Wypowiedz się