Polska Racja Stanu. Rodzimowiercy wesprzyjcie ideę Intronizacji

Ten tekst powinien pojawić się jako następny; zamiana w kolejności wynika ze zbieżności z jutrzejszym świętem Objawienia Pańskiego.

Oczywiście:  kierowany jest także do wyznawców innych religii którym bliska jest idea polskości.

 

Dziwną rolę pełni to święto Objawienia Pańskiego znane też jako „Trzech Króli”. Jeśli bowiem przekaz Chrystusa miałby być kierowany jedynie do Żydów – to jego kultywowanie jest bezsensowne.

Jak zatem interpretować słowa Jezusa do Syrofenicjanki, gdy nie chciał uzdrowić jej córki? Trochę to zawikłane. Nawet wobec dalszych wskazań, już ze strony św. Pawła, że ”nie masz już Greka, ni Żyda”. Czyżby dopiero po odrzuceniu przesłania przez Żydów było ono przekierowane do innych? A co z naszymi „królami”?

 

Jednym z zarzutów stawianych przez rodzimowierców względem idei Intronizacji jest to, że błędem byłoby powoływać Żyda na tron polski zwłaszcza wobec zniszczenia wiary przodków przez Kościół Katolicki, którego głową jest Chrystus.

 

Wydaje się, że nie należy tego interpretować w ten sposób.  Już  wcześniej pisałem, że nauki Chrystusa, Dobrej Nowiny, nie należy rozpatrywać (przynajmniej w kategoriach społecznych), jako nakazu wiary (bo w co?), a jako systemu filozoficznego  bazującego na MIŁOŚCI, jako bazie.

 

W takim kontekście nie jest to przesłanie  kierowane do jednego narodu, czy grupy ludzi, a do wszystkich, którzy chcą na trwałych zasadach organizować życie społeczne. Nie ma to żadnego odniesienia do czynnika genetycznego.

 

Rzeczpospolita była budowana na takich właśnie zasadach – dla utrzymania porządku w państwie a dla korzyści jego obywateli. System był egalitarny dla elity – czyli tych, którzy rozumieli i akceptowali jego zasady.

Przynależność do stanu szlacheckiego kojarzona była z tymi walorami; dopiero wraz z degeneracją systemu pojawiło się szlachectwo „z urodzenia”.

Początkowo dostęp do „stanu elitarnego” był stosunkowo łatwy, oczywiście po wykazaniu się stosownymi walorami, gdzie męstwo w boju nie było najważniejszym czynnikiem. Gwarantowano szlachectwo wszystkim wykładowcom ówczesnych uczelni wyższych, a i często niższego szczebla.

Obcokrajowiec mógł ubiegać się o szlachectwo – także po spełnieniu wymagań. Pamiętać jednak należy, że pełnię praw uzyskiwano dopiero w trzecim pokoleniu. Czyli nie można było pełnić „z rozbiegu” ważnych funkcji społecznych.

To, że genetyka nie odgrywała roli a raczej system wyrażanych wartości – świadczy to, że Żydzi, po rezygnacji z judaizmu i przejściu na wyznanie chrześcijańskie – także uzyskiwali szlachectwo. Było to uznanie dla ich drogi rozwojowej – przekonanie, że wychowując się i kształcąc w judaizmie a przechodząc na chrześcijaństwo – dają wyraz swego rozwoju duchowego.

Fakt, że bywało to perfidnie wykorzystywane – kwestia np. frankistów (ale były i inne przypadki).

 

Niemniej – szlachectwo było związane z poziomem rozwoju ducha, a nie stanu materialnego osoby.

Jeśli więc chcemy odbudowy Rzeczypospolitej to nie na zasadach genetycznej przynależności, a raczej w oparciu o ideę współżycia. Genetyka – prowadzi do nacjonalizmu.

Jak zatem odnieść się do idei narodowej, także odwołującej się do słowiańskich korzeni Narodu?

Znamienny będzie stosunek do słów Dmowskiego: „Polakiem jestem i mam z tego powodu polskie obowiązki”.

Sugeruję zmianę z cywilizacyjnego punktu widzenia: „Wykonując polskie obowiązki – stajemy się Polakami”.

 

Bycie Polakiem bowiem to nie genetyczna przynależność do stada; to świadomy wybór drogi życiowej, gdzie hasło „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” stanowi kwintesencję postępowania. To otwarcie na wszystkich, którzy tak postępują, bez genetycznej bariery, ale i zastanowienie, czy na miano Polaka zasługują ludzie zachowujący się niegodnie.

 

Jak to się ma do Narodu Polskiego? Ano tak, że swej masie, rzec można  „w ludzie” są tradycje takiego właśnie postępowania.  Owszem, było to kultywowane i krzewione na dworach szlacheckich, ale równie ważne było kształtowanie się tych cech wśród wszystkich mieszkańców Polski, często nawet nie umiejących określić swej narodowej przynależności. (Na pytanie- a wy kto? Odpowiedź bywała: my miejscowi).

Rozważając zaś rolę Kościoła – należy zapytać, czy podtrzymywał taki stosunek do bliźniego, czy też uczył  i wprowadzał odmienne techniki manipulacji społeczeństwem.

 

Po wskazaniu, że Dobra Nowina – była skierowana do wszystkich ludzi, a nie związana li tylko z judaizmem, można jeszcze rozpatrzyć, dlaczego Chrystus nauczał wśród Żydów?

Cóż. Znamienne są słowa, że lekarza nie potrzebują zdrowi, ale chorzy.

Stąd można sądzić, że Żydów Opatrzność próbowała nawrócić na drogę Prawdy, ale to jak oczyszczenie ze złego ducha; jeśli dom pozostaje pusty, zły duch dobiera sobie kompanów i razem ponownie zamieszkują czyniąc źle w większym wymiarze.

 

Wracając do idei Intronizacji.

Tradycja mówi, że królowie przybyli ze Wschodu (ostatnio zaczyna się twierdzić, że z różnych stron świata). Co to oznacza? Ano to, że na Wschodzie oczekiwano Postaci, która nada nowy sens, nowe kierunki rozwoju. Wschód w tamtym czasie oznaczał Persję i kraje na północ – rejon Międzymorza (Czarnego i Kaspijskiego), a także na wschód – po dolinę Fergańską. Ten teren to także kolebka słowiańszczyzny.

Jeśli więc nasi praprzodkowie oddali hołd Chrystusowi – nie będzie niczym uwłaczającego w powtórzeniu tego aktu teraz.

Postać Chrystusa, jako Króla Polski, ma być symbolem naszego stosunku do tworzenia relacji międzyludzkich w społeczeństwie, a nie ma nic wspólnego z panowaniem, pod tym szyldem, tych, którzy mienią się być pośrednikami między człowiekiem a Bogiem.

 

Z przedstawionych powodów – wsparcie idei Intronizacji będzie dowodem przywiązania do polskich tradycji tworzenia społeczeństwa w oparciu o życzliwe stosunki wzajemne.

Wypowiedz się