KAPITAŁOWY SYSTEM EMERYTALNY ORĘŻEM
DO ZNIEWOLENIA NARODU I PAŃSTWA
Dr Dariusz Maciej Grabowski (ur. 28 sierpnia 1950 w Warszawie) – polski ekonomista i polityk, nauczyciel akademicki, przedsiębiorca, poseł na Sejm III i IV kadencji, kandydat w wyborach prezydenckich w 2000, od 2004 do 2009 deputowany do Parlamentu Europejskiego
Decyzje rządu i pana prezydenta odnośnie zmian w systemie emerytalnym na nowo roznieciły dyskusję o OFE i wokół OFE. Sam fakt zainteresowania mediów, co więcej, zaangażowania się w dyskusję celebrytów politycznych, naukowych i artystycznych dowodzi, że … chodzi o bardzo duże pieniądze.
Fakt to bezsporny, ja jednak chciałbym wskazać, że wprowadzony w latach 1997-2001 system emerytalny skrótowo zwany OFE ma ciężar bez porównania większy, wymiar rozleglejszy, efekt działania o wiele dłuższy a pole tegoż działania daleko wykraczające poza obszar zagadnień ekonomiczno-finansowych. Będę starał się wykazać, że tzw. reforma emerytalna ma ogromne konsekwencje: etyczne, społeczne, prawne, polityczne, a co więcej przyniosła i będzie przynosić straty nieodwracalne, bądź bardzo trudne do naprawienia w wymiarze ekonomicznym
. ASPEKT ETYCZNY
W wymiarze etycznym emerytalny system kapitałowy oznacza zanegowanie prawa twórców i budowniczych majątku narodowego zgromadzonego do 2001 roku do dysponowania tym majątkiem. Jeśli bowiem młody obywatel rozpoczynający pracę w 2001 roku wykorzystuje do jej wykonywania budynki, infrastrukturę, narzędzia itp. wytworzone przez jego poprzedników, uznając jednocześnie, że jest wyłącznym dysponentem efektów wykonanej pracy, a wobec tego nie widzi powodu, by uzyskanymi dochodami podzielić się z ojcem, matką a tym bardziej dziadkiem lub babcią, gromadzi środki na prywatnym koncie emerytalnym to jest to nic innego jak zawłaszczenie części efektów nie swojej pracy ucieleśnionych w budynkach i narzędziach, którymi dysponował. Czy tak być powinno? W wymiarze etycznym system kapitałowy formułuje tezę, że efekty pracy ucieleśnione w budynkach i narzędziach mogą być i powinny być przejęte nieodpłatnie przez użytkownika bez zapłacenia renty bądź odszkodowania (właśnie emerytury) ich bezpośrednim wytwórcom. W wymiarze etycznym system kapitałowy wywłaszcza ze szczętem twórcę kapitału, który ze względu na wiek stał się emerytem, a uwłaszcza użytkownika, który tego majątku nie wytworzył (jak się później okaże uwłaszcza tylko pozornie).
System kapitałowy formułuje też tezę bardzo radykalną w wymiarze etycznym, że do pracującego należy troska o los własny i własną przyszłość, ale nie jego obowiązkiem, powinnością moralną jest troszczyć się o los starszych pokoleń. Tak sformułowana na gruncie ekonomicznym ideologia skrajnego egoizmu skutkuje rozerwaniem więzi społecznej, poczucia współzależności i współodpowiedzialności jednych pokoleń za drugie, negując pojęcie obowiązku wobec starszych pokoleń podważa fundament, na którym osadzona jest rodzina. Można sobie zadać pytanie jak wychowają, jakich wskazówek udzielą własnym dzieciom rodzice, którzy są zwolennikami kapitałowego systemu emerytalnego, oczywiście o ile się na dzieci zdecydują…
Czyż nie można doszukać się związku między kapitałowym systemem emerytalnym, triumfem ideologii egoizmu i powierzchownego hedonizmu a spadkiem ilości zawieranych małżeństw i dramatycznym spadkiem dzietności Polaków. Czy można oczekiwać, że ktoś, kogo przekonano do negacji obowiązku świadczenia na rzecz swoich rodziców będzie chciał zostać ojcem, matką decydując się na wyrzeczenia wobec własnych dzieci, ale wychowując je w duchu egoizmu.
Zapamiętajmy w tym miejscu mądrość wypowiedzianą przez jednego ze współczesnych noblistów ekonomicznych Edmunda Phelpsa: „Rodzina jest czymś w rodzaju szkoły życia, ale szkoła ta jest tylko tak dobra, jak dobrzy są nauczyciele.”
Ponieważ emerytalny system kapitałowy uzależnia wysokość dochodu emeryta od efektu gry rynkowej – trafnego bądź nietrafnego inwestowania w papiery wartościowe to można mówić o graniu losem bezbronnego człowieka w majestacie prawa. Miliony ludzi stają się przedmiotem hazardowej rozgrywki, w której ich warunki materialne zależą w dużym stopniu od losu i aż strach pomyśleć…, czy będzie to człowieczy czy ślepy los.
ASPEKT SPOŁECZNY
System kapitałowy został wprowadzony w Polsce dzięki decyzji o ograniczeniu świadczeń emerytalnych w stosunku do będących już na emeryturze. Nastąpiło zatem ograniczenie dochodów, poziomu życia dla wielu milionów Polaków, którzy, o paradoksie, mieli za sobą dzieciństwo i młodość w czasach wojny i okupacji, a dorosłe życie w czasach PRL z wszystkimi wyrzeczeniami towarzyszącymi tamtemu okresowi, czyli niską płacą, niską konsumpcją, codziennymi niedostatkami. Mówiąc wprost – ograbionych przez los ograbiono ponownie i to w majestacie prawa. Zwróćmy uwagę, że system kapitałowy wyłączył ze swego działania pewne grupy społeczne, jak sędziowie, prokuratorzy, służby mundurowe zachowując dla nich bądź tworząc uprzywilejowane, znacznie korzystniejsze reguły świadczeń emerytalnych. Należy to nazwać po imieniu jako budowanie systemu nierówności społecznej i ekonomicznej.
Co jednak należy szczególnie podkreślić to fakt, że system kapitałowy nie objął pozostawiając własnemu losowi tych, którzy stracili pracę, stali się bezrobotnymi, a co najgorsze to właśnie system kapitałowy wykreował nowe formy zatrudnienia na tzw. umowach śmieciowych oraz na „samozatrudnieniu”. Ogromną rzeszę ludzi, którzy muszą mieć świadomość, że żadna emerytura należeć im się nie będzie. Ponieważ grono to liczyć będzie, bo już liczy, miliony obywateli to należy jasno powiedzieć, że są oni skazani na grzebanie w śmietnikach na starość. Naukowcy przydali im eufeministyczną nazwę „wykluczeni”. Jak widzimy – już w zarodku, na starcie, system kapitałowy dokonał podziału społeczeństwa na uprzywilejowanych i wykluczonych czyli zwycięzców i przegranych.
W Polsce, państwie i społeczeństwie na dorobku, dla narodu nawykłego do dzielenia się biedą uruchomiono mechanizm gwałtownego rozwarstwienia na garstkę bogatych i morze skrajnie biednych. Tak ukształtowana zbiorowość nigdy nie zazna dobrobytu, a tym bardziej pokoju społecznego. Dla tych, którzy chcą zapoznać się bliżej z rozmiarami biedy i skalą wykluczenia w Polsce polecam opracowania pań profesor J. Hrynkiewicz, G. Ancyparowicz, L. Oręziak.
Wprowadzenie systemu kapitałowego uwarunkowane było przyspieszoną prywatyzacją przedsiębiorstw, banków, majątku narodowego celem zmniejszenia luki w budżecie wynikłej z przekazania części składek emerytalnych do OFE, a nie jak dotychczas do ZUS. I tak oto pod pretekstem i w imię troski o aktualnych i przyszłych emerytów majątek wytworzony przez miliony Polaków, przez wiele dziesięcioleci PRL-u miast stać się ich własnością, został sprzedany nowym właścicielom. Dodać należy, co jest powszechnie wiadomym, że został sprzedany za bezcen. W sensie społecznym wywłaszczono obywateli z ich majątku odmawiając im prawa do decydowania i brania współodpowiedzialności za własną przyszłość. Pozbawiono także możliwości „wyedukowania się” Polaków na właścicieli kapitału mających prawo do zysku, do dywidendy, do dochodu, prawo do dysponowania tym majątkiem, pomnażania go bądź marnotrawienia. Jednym aktem prawnym pozbawiono polskie społeczeństwo możliwości wykształcenia w sobie postaw i nawyków gospodarności osadzonej w realiach życia, pozbawiono możliwości poczucia się właścicielem we własnym kraju. A jest to tym ważniejsze, że system miniony – totalitarny takich postaw, niezbędnych we współczesnym świecie nie tylko nie uczył, ale je tępił.
Jednocześnie obywatele odebrali przyspieszoną lekcję jak być uległym, jak żyć z dnia na dzień w poczuciu strachu… o pracę, o przetrwanie, o codzienność. Brak wolności i uczucie strachu to były narzucone wyróżniki systemu totalitarnego. Nowy system o tyle zmienił sytuację, że brak wolności zastąpił samodyscypliną i samoograniczeniem, a strach usprawiedliwił uzależnieniem ekonomicznym i powiązał z agresją wobec słabszych. Trzeba dziś mówić o tożsamości Polaków radykalnie innej niż przed 20-stu, 30-stu laty. To nie jest naród, który jest wspólnotą, który wie, że jest „u siebie” i sam o sobie decyduje. On ma świadomość, że ani nie jest u siebie, ani nie ma narzędzi ekonomicznych do decydowania o własnym losie, a ja mam obawy czy o… wolności i niepodległości jeszcze marzy.
Emerytalny system kapitałowy dokonał rzeczy fundamentalnej z punktu widzenia ekonomicznego i społecznego, a mianowicie wykreował właścicieli majątku narodowego, przydał im prawo do zysku i dochodu z kapitału, wskazał także kto zostanie pracownikiem najemnym i przynależne mu będzie wynagrodzenie za pracę czyli płaca. Utworzył także powiększoną „rezerwową armię pracy” – bezrobotnych, a na koniec napisał scenariusz jak ma wyglądać codzienność do grobowej deski polskiego emeryta.
Nieprzypadkowo jednak zadbano, by dać emerytom złudną szansę wyboru. Co mam na myśli? Przygotowany przez parlament projekt ustawy o tzw. odwróconym kredycie hipotecznym. Kredyt polega na tym, że właściciel mieszkania bądź nieruchomości podpisuje z bankiem lub instytucją finansową umowę o sprzedaży posiadanego majątku za około 40-50% jego aktualnej wartości wypłacanej jednorazowo bądź w ratach do śmierci kredytobiorcy. Po śmierci kredytobiorcy zwrot kredytu następuje w postaci przejęcia nieruchomości przez instytucję pożyczającą pieniądze.
Kupując mieszkanie za 40-50% jego obecnej wartości i płacąc przez kilka czy kilkanaście lat raty kredytobiorcy instytucje finansowe generują kolosalny zysk ponieważ kredytu udzielają nie w całości, a właśnie w ratach. Nie mam złudzeń, że wprowadzenie ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym pociągnie za sobą rozwiązania administracyjne i ekonomiczne, mające na celu wymuszenie na części emerytów skorzystanie z tak zaproponowanej pożyczki. Czego się boję? Wysokiej inflacji zubażającej emerytów i rencistów, szybkiego wzrostu cen leków i opieki medycznej, a nade wszystko uruchomienia na szeroką skalę mechanizmu katastra czyli opodatkowania nieruchomości tak, by dla emerytów i rencistów stały się one niemożliwe do utrzymania. Nietrudno dostrzec iście szatańską spójność systemu, w którym naród raz za sprawą grabieżczej prywatyzacji pozbawiony środków produkcji i własności pozwalającej pomnażać kapitał jest po raz drugi wywłaszczony poprzez odpowiednie mechanizmy ekonomiczne ze swych mieszkań i zmuszony do stania się wolnym najmitą. Może zatem, jak w piosence zaśpiewać „…to już jest koniec, nie mam nic, jesteśmy wolni, możemy iść”…do piachu.
Zło społeczne odwróconego kredytu hipotecznego wymaga osobnej dyskusji. Polega przede wszystkim na tym, że rozrywa więź pokoleniową, w której wszyscy jesteśmy wychowani. Wszak będąc zmuszonym do sprzedaży nieruchomości nie pozostawiamy nic w spadku naszym dzieciom i wnukom. A przecież właśnie więź międzypokoleniowa jest jedną z najpiękniejszych cech naszej kultury. To ona buduje naszą świadomość, poczucie tożsamości, poczucie człowieczeństwa, poczucie sensu życia.
Nie można zapomnieć, że w efekcie prywatyzacji majątku narodowego większość tego majątku trafiła w ręce kapitału zagranicznego. Stąd dziś przemysł, banki, handel, a nawet usługi stały się, a w niedalekiej przyszłości ziemia będzie mogła stać się własnością tego kapitału. Dla świadomości społecznej i narodowej ma to znaczenie ogromne. To właściciel kapitału i majątku daje pracę i zarobek, jest dobroczyńcą. To właściciel i pracodawca rozstrzyga o losie pracowników. To obcokrajowcy będą decydować i już decydują o losie większości Polaków w Polsce..
Niechętnie i rzadko mówi się o konsekwencjach przejęcia przedsiębiorstw przez kapitał zagraniczny. Są one wielorakie i rzutują na strukturę społeczną oraz efektywność ekonomiczną.
Rozpocznę od prostej konstatacji. Współcześnie w świecie interesów informacja jest często więcej warta od kapitału – a co dopiero informacja kompletna i przekazywana systematycznie. Co mam na myśli? Otóż na 14 OFE aż 9 to zagraniczne firmy powiązane kapitałowo i personalnie z bankami. Co miesiąc ZUS przekazuje do OFE kwoty składek emerytalnych naliczonych dla II filaru. Jest to ściśle określony procent płacy. Dla instytucji finansowej bądź banku to kapitalna informacja – jakie dochody miał, ma i prawdopodobnie będzie miał obywatel. To jest więcej niż wszystko, by analitycy banku ustalili prognozę jak zmaksymalizować zysk poprzez prowadzenie odpowiedniej polityki wobec klienta, czy to przy udzielaniu kredytu, czy proponowaniu karty kredytowej, płatniczej bądź innych instrumentów. Co więcej, zagraniczne instytucje finansowe mają kompleksowy bez mała wgląd w preferencje konsumpcyjne, majątek obywateli. A na koniec warto zauważyć, że instytucje te dzięki danym z ZUS dysponują informacjami o funduszu płac polskich przedsiębiorstw, a zatem pośrednio o ich rentowności. Cóż więcej trzeba, by… dzielić i rządzić nami, nie w naszym interesie.
Zwróćmy uwagę, że często przejęte polskie zakłady i firmy zostały zlikwidowane (przykładem przemysł elektrotechniczny i elektroniczny), a celem w tym wypadku było wyeliminowanie konkurenta i zawłaszczenie rynku zbytu. W innych wypadkach przejęcie służyło przekształceniu polskiego przedsiębiorstwa w podwykonawcę zagranicznego koncernu. Wiązało się to z reguły z likwidacją polskiego zaplecza naukowo-badawczego, zespołów inżynieryjno-technicznych i technologicznych, powierzeniem roli montowni bądź producenta tych podzespołów i wyrobów, które wymagają mniejszego „wsadu” nowoczesności, ograniczają produkcję do wykonywania prostych prac fizycznych, często „brudniejszych” pod względem ekologicznym.
Cechą współczesnego świata jest nagradzanie za kwalifikacje, pomysł, wynalazczość – tego się wyrzekliśmy. Zlikwidowano to, co jest najbardziej wartościowe i najtrudniejsze do zbudowania, a mianowicie zespoły ludzi współpracujące nad nowymi rozwiązaniami technologicznymi i technicznymi. To ogromna strata w zasobach kadry inżynieryjno-technicznej, instytutach badawczych, technologach, pracownikach narzędziowni. Nie bójmy się powiedzieć – to była elita pracownicza PRL-u, to była szlachta rodowa tamtych czasów. Na tym środowisku spoczywał obowiązek nadążania Polski i Polaków za postępem technicznym i technologicznym świata. Dziś odbudowę przemysłu należałoby związać z odtworzeniem środowisk inżynieryjno-technicznych. Z drugiej strony kapitał zagraniczny dał pracę w montowniach i przejętych zakładach wymagającą niskich kwalifikacji, a zatem pracę niskopłatną. Nietrudno zauważyć, że niskie wynagrodzenia robotnicze w Polsce to sposób na uzyskiwanie wysokiej stopy zysku przez koncerny i banki, które to zyski dzięki trikom księgowym są nie opodatkowane i następnie wywożone z Polski, miast być inwestowane. W sumie powoduje to zmniejszenie dochodów podatkowych państwa raz na skutek zaniżonych płac, dwa – na skutek ukrywania wysokich zysków.
Konsekwencją niskich emerytur u progu uruchomienia systemu kapitałowego, ale także obecnie, gdy okazało się, że filar kapitałowy niewiele „dołoży” do zusowskiej podstawy jest wymuszona aktywność zawodowa osób w wieku poprodukcyjnym. By dorobić do skromnej emerytury emeryci z większą czy mniejszą ochotą zabiegają o pracę dodatkową. Ponieważ jednak jakąś emeryturę otrzymują, wobec tego godzą się na niższe, dodatkowe wynagrodzenie niż mógłby się zgodzić pracownik najemny. Co gorsza, emeryci godzą się często pracować na czarno. Masowość tego zjawiska skutkuje obniżeniem płac dla pracujących na normalnych etatach, prowadzi do rywalizacji o miejsce pracy między „starym” a „młodym”, między ojcem a synem i oczywiście powoduje wzrost bezrobocia wśród młodzieży. Tak oto wywołany został konflikt pokoleniowy, uzyskano obniżkę średniego poziomu płac i „nauczono pokory” młode pokolenie zagrożone masowym bezrobociem. Pamiętajmy, a jest to dowiedzione statystycznie i naukowo, że dzieci ludzi upośledzonych płacowo są grupą dominującą wśród dotkniętych skutkami tego upośledzenia.
Należy też dodać, że uzyskano pożądaną emigrację zarobkową milionów dobrze wykwalifikowanych Polaków do niskopłatnych zawodów i zajęć w Europie Zachodniej.
ASPEKT EKONOMICZNY
Nie zauważono, a może nie chciano zauważyć, że kapitał zagraniczny nie lubi płacić podatków. Co więcej, użyje wszelkich sił i środków, by ukryć dochody i transferować zyski zagranicę. Było to tym łatwiejsze, że w polskim prawie dewizowym jest ponad 150 zwolnień podmiotowych upoważniających do transferu zagranicę. O tym, że wpływy podatkowe od kapitału zagranicznego są problemem dla budżetu niech świadczą dane o ściągalności podatku CIT za ostatnie lata: 2008 rok – 27,2 mld zł, 2009 – 24,2 mld zł, 2010 – 21,8 mld zł.
Po drugie majątek do prywatyzacji, który posiadaliśmy nie był wiecznie tryskającym źródłem. W krótkim czasie okazało się (co dla każdego kto poważnie analizował dane demograficzne i wskaźniki przyjęte w nowym systemie emerytalnym było oczywistym), że zaczyna brakować środków z prywatyzacji na wypłatę bieżących emerytur. Państwo musiało zaciągnąć dodatkowy dług. I tak zadłużenie Polski w okresie od 1999 roku do 2010 roku wzrosło z 273 miliardów do 748 miliardów złotych, z czego przyrost z tytułu zasilania funduszy emerytalnych wyniósł 232 miliardy złotych. Dodajmy, że roczny koszt obsługi zadłużenia przekracza w chwili obecnej 40 miliardów złotych. Są to tylko odsetki od długu, które trzeba płacić z reguły bankom zagranicznym i o paradoksie!!! funduszom emerytalnym, które kredytują budżet. By dopełnić obrazu narastania problemów budżetu państwa zauważmy, że dochody podatkowe w relacji do PKB spadły z 17,5% w roku 2007 do 14,6% w roku 2013.
Ciekawych obliczeń dokonał prof. J. Żyżyński. Wynika z nich, że dla osoby pracującej od 18-tego roku życia i zarabiającej cały czas średnią krajową – 3700 złotych (bez uwzględnienia inflacji) przy ulokowaniu składki emerytalnej na koncie bankowym na 3%, emerytura dla mężczyzny przechodzącego na nią w wieku 67 lat powinna wynosić 7100 złotych, a dla kobiety 5800 złotych (kobiety żyją dłużej, więc przez więcej lat będą pobierać emeryturę – stąd różnica). Tymczasem OFE w najbardziej optymistycznym wariancie proponuje dla mężczyzn emeryturę w wysokości 65% ich płacy, a dla kobiet 55% ich płacy. Czyż nie jest to najlepszy dowód dla kogo są korzystne, a dla kogo niekorzystne kapitałowe systemy emerytalne w Polsce?
Przez zwolenników OFE skwapliwie przemilczany jest fakt, że wysokość dochodów funduszy jest pochodną efektywności inwestowania w obligacje i papiery skarbowe. Im stopa procentowa naliczana i płacona przez państwo od tych walorów jest wyższa, tym korzystniejsza dla posiadacza czyli funduszy.
Obligacje i papiery skarbowe to dług, który zaciąga państwo, a my podatnicy musimy spłacić. Im dług wyższy, a jego koszty obsługi większe, tym podatki na nas nałożone muszą być cięższe, by niezbędną do spłaty kwotę budżet państwa uzyskał. To, co zyskiem i dochodem dla OFE, to kosztem i daniną dla państwa i obywatela. To, co dobre dla OFE, co upatruje jako swój sukces to złe dla obywatela i państwa, a my wszyscy musimy się „na sukces” OFE złożyć. Pamiętajmy o tym, że OFE niczego nie tworzy, niczego nie pomnaża, natomiast bezwzględnie i z ogromną pazernością chce i uczestniczy w podziale efektów pracy całego narodu.
Fundusze kapitałowe walczyły, a dzięki wsparciu z Unii Europejskiej wywalczyły możliwość inwestowania zagranicą. Na chwilę obecną niewiele wiemy o efektywności tych inwestycji. Nie ulega jednak wątpliwości, że działające w Polsce fundusze emerytalne nie idą śladem podobnych instytucji działających w krajach zamożnych. Gromadzone środki lokują one najczęściej na rodzimym rynku w nieruchomościach, ośrodkach zdrowia, sanatoriach, instytucjach rehabilitacyjnych służących często właśnie emerytom. Oby nie okazało się, że wytransferowane z Polski kapitały bezpowrotnie przepadną, co miało miejsce w Wielkiej Brytanii i innych krajach.
Od ponad pięciu lat polska giełda dryfuje i daleko jej do poziomu z roku 2007. A przecież giełdy na świecie dawno już odrobiły straty z okresu załamania. Nie chcę być złym prorokiem, ale można i należy mieć obawy, jak zachowa się polska giełda, gdy za kilka lat (o ile jeszcze będą istniały OFE) przyjdzie moment realizacji rosnących wypłat i trzeba będzie sprzedawać posiadane akcje. Czy znajdzie się dostatecznie wielu nabywców? Czy ceny do tego czasu wzrosną i czy uda się dokonać korzystnych transakcji? Doświadczenie uczy, że wzmożona podaż z reguły skutkuje spadkiem ceny – byłby to najgorszy scenariusz dla emerytów i giełdy. Dlatego tak potrzebna jest od zaraz strategia nakręcania koniunktury, zwiększania dochodów przedsiębiorstw i obywateli, co pośrednio mogłoby przyciągnąć kapitały na giełdę.
Fundusze emerytalne, a właściwie ich zarządy już pokazały jak są sprawne i pazerne. W ciągu okresu działania – niewiele ponad 10 lat przeznaczyły na płace i tzw. koszty własne realnie – czyli po zwaloryzowaniu, około 30 miliardów złotych. Roczny fundusz płac wahał się od kilkuset do 800 milionów złotych. A pamiętać trzeba, że fundusze emerytalne zatrudniały nie więcej niż 100 osób łącznie. Podkreślmy, że działo się to zgodnie z ustawą, w majestacie prawa, za zgodą rządu i parlamentu. Nie miejmy wątpliwości, że tak wysokie dochody, nawet przy luksusowej konsumpcji, w znacznej części są transferowane zagranicę ze stratą dla rodzimego systemu finansowego.
ASPEKT POLITYCZNY
Stare powiedzenie mówi: „Kto ma forsę, ten ma władzę”. Politycy stworzyli dla OFE ekskluzywne warunki gromadzenia pieniędzy i wykreowali nową elitę finansową. Należą do niej przedstawiciele banków związanych z OFE, a także nowa „nomenklatura” doradców, ekspertów zatrudnianych przez banki i fundusze. Chichot historii polega na tym, że część z tych ludzi kiedyś bardzo aktywnie i głośno nawoływała do realizacji programów i postulatów pierwszej Solidarności.
Dramat społeczny, ekonomiczny i polityczny na tym się zasadza, że naszymi rękami (dzięki decyzjom przez nas wybranych posłów – byłem jedynym posłem nawołującym i głosującym przeciw) zbudowano instytucje i system pasożytniczy o tak silnym i wielorakim oddziaływaniu, że trudno to teraz naprawić. Siłę i oddziaływanie „układu władzy” widać najlepiej w mediach, w obsadzie wysoko płatnych stanowisk, w firmach kontrolowanych poprzez giełdę przez OFE, a nawet w promowaniu usłużnych i dyspozycyjnych „uczonych w piśmie profesorów i docentów”.
Na całym świecie elita pieniądza przenika się z elitą władzy. U nas elita pieniądza jest na usługach kapitału zagranicznego, o zgrozo! zasilanego przez nasze składki emerytalne, zaś wdzięcząca się do niej elita władzy to wąskie grono przywódców i pretoria wodzowskich partii otoczonych bezwolnymi i spolegliwymi posłami, senatorami, radnymi, kandydatami na posłów i radnych.
Tak oto powtarza się schemat dawnej Rzeczypospolitej, choć z nazwy szlacheckiej, to rządzonej przez oligarchię magnacką
Dr Dariusz Grabowski
Styczeń 2014
Kwestie emerytalne – to problematyka z którą będzie musiał uporać się także przyszły system organizacji życia społecznego.
Piszę to z punktu widzenie prezentowanych rozważań o Polskiej Racji Stanu.
Przedstawił Pan tutaj bardzo precyzyjna diagnozę stanu. Cały problem w tym, że dalej brak odpowiedzi, jak wyjść z tej sytuacji. Na jakich zasadach oprzeć system zapewniania warunków życia pokoleniu ludzi starszych?
Wydaje się, że koniecznym będzie dokonać rozważań tyczących własności wspólnej – czyli tego, co winno być wspólną własnością społeczeństwa.
Błąd, którego efekt widać, wyniknął z tego, że nie rozróżniana była własność wspólna i własność państwowa.
To chyba pokłosie turańszczyzny i systemu sowieckiego, gdzie nie istnieje takie rozróżnienie; car (sowiet) był właścicielem wszystkiego.
Zaznaczam tę kwestię, ale wymaga ona szerszego zastanowienia. Myślę, że powinna być przedmiotem dyskusji – zwłaszcza w gronie ludzi związanych z KIP.
Sprawy emerytalne już dawno powinny być uregulowane. Przez dwie dekady decydenci usiłują politycznie wykorzystywać jednych emerytów przeciw drugim. Jednocześnie emerytów pozbawia się praw nabytych, okłamuje się ich, a zabierane im pieniądze podobnie, jak to było za poprzedniego systemu przeznacza się na sprawy bieżące. Wszyscy mądrzy ludzie od dawna wiedzieli, że OFE, to jest jedno wielkie oszustwo, a chęć zablokowania tego przekrętu jest w zamyśle tylko tych, co czerpią z tego pożytki.