Wychodząc rano do kościoła zacząłem się zastanawiać nad korzyściami z tego wynikającymi.
Korzyści ma proboszcz, bo to zawsze „zrzutka” wiernych jest.
A jakie korzyści maja parafianie?
Jest miejsce spotkania – można „pokazać się” znajomym i sąsiadom. To ważna sprawa – widzieć drugiego człowieka. Górale przepijają do siebie po słowach – „kumie, widzę was” „Dyć i jo nie ślepy” – odpowiada wskazany. Dlatego nie należy żartować z tych zależności, ale zauważyć czynnik kulturotwórczy.
Co jeszcze?
Starsi ludzie, którzy nie doświadczyli „kradzieży dzieci” przez władze państwowe i bezpłciowe „genderówki”, pamiętają, że rodzice bardzo często zabraniali dzieciom uczyć się (w różnym zakresie).
Kościół i organizacje przykościelne były jedynymi instytucjami, które mogły wpływać na takich zatwardziałych rodziców. Tworzone były przykościelne szkółki – choćby kursy gotowania, czy szycia. Teraz w wielu parafiach są schole.
Atak na księży oskarżanych masowo o pedofilstwo jest niszczeniem świadomym więzi kulturowej Kościoła ze społeczeństwem.
Na pewno jest obecnie wiele błędnych ukierunkowań życia religijnego w duchu tworzenia wspólnoty, bo stowarzyszenia modlitewne, a już ruch neokatachumenalny na pewno, nie wzbogacają społeczeństwa kulturowo stanowiąc co najwyżej jej namiastkę.
Ale przecież dawniej, w średniowieczu, to ze szkółek parafialnych wywodzili się wielcy uczeni polscy, także spośród tych wykształconych, „wyłapanych” w parafiach, ludzi tworzono kadrę administracyjną państwa. Zasługi Kościoła były niewątpliwe.
Wracając do pytania postawionego na wstępie; jakie korzyści odnosi społeczeństwo polskie z racji łożenia na utrzymanie instytucji kościelnych?
Czy Kościół jest kultywatorem wartości narodowych? A może cywilizacyjnych tworzących polską odrębność?
Mam po temu coraz większe wątpliwości…
Kościół na pewno wdraża w społeczeństwo swoje wartości, których interpretacja zgodna jest z obowiązującą doktryną. Czy jest to doktryna zgodna w pełni z Ewangelią będącą podstawą chrześcijaństwa?
Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie, bo przekonywanie innych nie jest tu wystarczające.
Z kolei te wartości stanowią osnowę życia społecznego. Jeśli występuje konflikt między wartościami – staje się przyczyną degeneracji społeczeństwa. Upadek instytucjonalny – i państwa, i religii – jest tego widomym znakiem.
A obecnie wyraźnie doświadczamy obu zjawisk i nie da się tego zakamuflować. Można jedynie zwalać winę na różnorakie czynniki, gdzie np. przyczyny zaniku wpływów Kościoła upatruje się w takich uwagach, jak niniejsze.
W kościele, w trakcie mszy zacząłem dumać nad słowami: „obyśmy byli jedno”.
Czy możemy być jednością w ramach Kościoła, a wszak Kościół to wspólnota wiernych ma być.
Czy jedność jest celem, czy też jedność to stan pierwotny od którego odchodzimy?
Dziwne pytanie?
Na pozór. Bo jeśli stan pierwotny jest wzorem, to ci, którzy go pamiętają mają prawo do pouczania, jak należy postępować.
Jeśli jednak jedność jest celem to wszyscy możemy brać udział w procesie dążenia do jego osiągnięcia. Wtedy ważne jest też uświadomienie sobie własnych korzeni, początku, od którego tę naszą drogę zaczynaliśmy.
I na tym tle przypominam słowa, których kiedyś użyłem: „Cywilizacja kreuje religię. Nigdy odwrotnie”.
Jakie zatem można mieć życzenia cywilizacyjne z których wynika Polska Racja Stanu?
Kościół i katolicyzm głęboko przenikają się z polskością, ale w trakcie liturgii mszy są kultywowane żydowskie tradycje. Czy na ich bazie można zbudować jedność?
Mamy różne tradycje początkowe. Jedność możemy zbudować jeśli dokonamy uzgodnienia, że naszym celem jest wspólnota.
Czy z judaizmem Kościół Katolicki jest jednością, a przynajmniej, czy cel jedności może być określony?
Dobrze byłoby odpowiedzieć.
Jeśli zaś chodzi o to życzenie cywilizacyjne względem Kościoła – to należałoby życzyć, aby w liturgii uwzględnione zostały odrębne korzenie, odrębne drogi rozwojowe jakie prowadzą nas do jedności w duchu miłości o jakiej naucza Chrystus.
Na początku mszy jest czytanie lekcji – fragmentów Starego Testamentu. Polska droga rozwojowa jest odrębna względem żydowskiej. Budowanie na znajomości obcych doświadczeń, gdy nie zna się własnych – to zła droga do jedności.
Życzeniem cywilizacyjnym jest więc taka zmiana liturgii, aby pierwsza lekcja odnosiła się do naszych polskich (a szerzej – słowiańskich) doświadczeń historycznych związanych z budowaniem drogi, którą idziemy do JEDNOŚCI.
Czy takie życzenie jest sprzeczne z Nadzieją, której symbolem są narodziny Bożego Dzieciątka?
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.