Najtrudniejszy temat, który przez długi czas blokował możliwość spójnego ułożenia wszystkich elementów cywilizacyjnej układanki.
Bardzo dobrze się stało, że dyskusja na temat DOBRA objęła także PRAWDĘ. To niejako przygotowuje pole dla zrozumienia, a przynajmniej zastanowienia się nad rolą PRAWDY w życiu społecznym.
Dla mnie największą korzyścią jest zdanie: „Piękno jest kształtem Miłości, a prawda Miłości treścią”.
Udział Jacka Rossakiewicza w procesie dochodzenia do tego jest oczywisty, aczkolwiek on w miejsce Prawdy chce wstawić Dobro, z czym ja się zdecydowanie nie zgadzam.
Dlaczego Prawda jest tak ważna?
Moim zdaniem to na niej budowana jest cała struktura organizacyjna życia społecznego. Odejście od Prawdy powoduje szybką degenerację systemu. Im lepsze „przyleganie” do Prawdy tym bardziej stabilna struktura.
Ewangelię można potraktować jako przekaz myśli filozoficznej, gdzie przedstawiony jest system personalistyczny oparty na Miłości, której treścią jest Prawda.
Niesamowicie ważna jest scena przesłuchania Chrystusa przed Piłatem. W Ewangelii św Jana 18.37 – 38 : „Piłat zatem powiedział do Niego: < A więc jesteś królem?>. Odpowiedział Jezus: < Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu>. Rzekł do Niego Piłat: < Cóż to jest prawda?>. To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: < Ja nie znajduję w nim żadnej winy…>”
Ta scena ma wiele znaczeń i może być wielorako interpretowana. Jest też znamienną relacją między systemem organizacyjnym społeczeństwa, który reprezentuje Piłat, jako przedstawiciel władzy a filozofią istnienia; tu nie ma , wbrew dalszym sugestiom, żadnego konfliktu. Nie ma „winy” w dążeniu do prawdy i jej głoszeniu z punktu widzenia społeczeństwa.
„Wina” powstaje dopiero w konflikcie z Sanchedrynem, który reprezentuje prawa społeczne tworzone w sprzeczności z prawdą.
Skazanie na śmierć Chrystusa – to uległość struktur społecznych wobec nacisków tych sił, które są przeciwne prawdzie.
Prawda ginie w natłoku ludzkich pożądań i interpretacji.
Czym zatem jest prawda I czy należy się nią kierować w wyborach? To pytanie stanowi o sensie prowadzonych rozważań. Czy jest to droga łatwa i jednoznaczna? Świadectwo Piotra temu przeczy; gubimy drogę i zapieramy się prawdy. Ważne jednak, że jej poszukujemy. Bo bez niej życie traci sens.
Jeśli zatem rozważać, czym jest Prawda, warto zacząć od początkowych rozważań na ten temat. Cennym materiałem pozwalającym na szybkie porównania jest Powszechna Encyklopedia Filozofii opracowana pod nadzorem o. Krąpca. Często sięgam do niej i zawsze znajduję syntetyczne ujęcia wielu zagadnień. Nie zawsze się z nimi identyfikuję, ale stanowią punkt odniesienia.
Na temat prawdy jest 8 stronicowa notka . Czyli, jak na wagę tematu – stosunkowo zwięzłe ujęcie. Polecam zainteresowanym.
Niemniej tu musi pojawić się kilka cytowań i odniesień do tamtych zapisów. Dlatego notka będzie długa.
Pierwszą definicją prawdy jest : właściwość sądów stwierdzających zgodność bądź niezgodność myśli z faktycznym stanem rzeczy. W sensie metafizycznym: powszechna właściwość bytów realizujących w swym istnieniu zamysł (ideę) Stwórcy (świat natury) lub twórcy (świat kultury).
U Platona – prawda jest rzeczywistym stanem bytowania duszy. Arystoteles z kolei stworzył podstawy definicji prawdy jako „uzgodnienie intelektu z rzeczą. Gdzie owo „uzgadnianie” będzie momentem prawdo-twórczym. Ta definicja (klasyczna) została podana w pełni przez Tomasza z Akwinu w postaci:”(…) veritas est adaequatio intellectus et rei, secundum quod intellectus dicit esse quod est vel non esse quod non est (…)” . – przepisane po literze, bo łacina nie jest moim ulubionym językiem.
Jest też wiele definicji nieklasycznych, ale one (za PEF) prowadzą do relatywizmu oraz idealizmu.
Ważne jest stwierdzenie: „Prawda przenika i determinuje całość bytu. Jest to wyrażone w metafizycznej zasadzie głoszącej, że byt i prawda są ze sobą zamienne (ens et verum convertuntur). Wszystko, co jest bytem, jest też przeniknięte prawdą, czyli myślą Stwórcy.”
Powyższe wyjaśnia (po części) dlaczego tak ostro bronię przekonania, że dobro nie jest bytem a relacją, gdy prawda i piekno mają inne znaczenie, aczkolwiek też bytami nie są.
I jeszcze takie uwagi tyczące Akwinaty: To nie prawda jest skutkiem poznania, lecz odwrotnie – to poznanie jest skutkiem prawdy istniejącej w poznawanych rzeczach. Gdyby nie było prawdy w rzeczach, nie byłoby poznania. Prawda bytu wskazuje więc na jego związek z osobą i przyporządkowanie do intelektu osoby.
Aby rozwiać wątpliwości tych, którzy jak (później) Kartezjusz źródeł prawdy szukali w czystym myśleniu, czy (jak Kant) w strukturze intelektu, Akwinata wskazywał, że „byt nie może być pojęty bez prawdy, ponieważ byt nie może być pojęty bez tego, że odpowiada intelektowi lub że jest z nim zrównany”.
I dalej – nie ma prawdy, która istniałaby poza rzeczami. Wszystkie prawdy są zapodmotowane w bytach, prawda bowiem to zamysł Stwórcy (lub twórcy) złożony w rzeczach w momencie powołania ich do istnienia.
Analogiczne rozumienie prawdy. Prawda odpowiada bytowi, byty zaś są jednostkowe, konkretne i zróżnicowane (wewnętrznie i zewnętrznie), dlatego jest tyle prawd ile bytów. Nie tak, jak u Platona czy Arystotelesa dla jednostek jest jakaś prawda ogólna (gatunkowa lub rodzajowa). Prawda bytu jednostkowego musi odpowiadać jego poznawczemu ujęciu.
Daremne są więc zabiegi mające na celu jednoznaczną definicję prawdy, jak próżne jest zabieganie o jednoznaczną definicję bytu.
Dla rozważań o tworzeniu struktur organizacji społecznych przedstawiony pogląd jest o tyle ważny, że jest sprzeczny z ideą totalitaryzmu, także w sensie narzucania jednolitej doktryny cywilizacyjnej, która dążyłaby do obejmowania coraz bardziej szczegółowo wszystkich dziedzin życia. Spójna winna być zasada postępowania, ale wszelkie rozwiązania szczegółowe powinny być dopasowane do określonej sytuacji (przez analogię – do konkretnego bytu).
Prawda bytu odsłania doświadczenie inteligibilności bytu, co przejawia się w tym, że byt jest nam dany jako nośnik prawdy, która jak światło, rozlewa się na każdy przedmiot i rozświetla nasz intelekt.
Z kolei doswiadczenie inteligibilności bytu zawiera w sobie także aspekt doświadczenia uprzyczynowania (racji) bytu.
I w tym miejscu dochodzimy do prezentowanych wcześniej rozważań na temat racji stanu porównywanej do racji bytu.
Jakie zaś wnioski można wyciągnąć z całej sekwencji przedstawionych rozważań?
Moim zdaniem takie, że Racja Stanu nie może być sprzeczna z prawdą bytu, który tworzymy poprzez wspólnotę. Czyli Polska Racja Stanu nie może być sprzeczna z Racją Bytu Rzeczpospolitej, a ta nie może być z kolei sprzeczna z Prawdą tego bytu.
Jeśli więc tworzymy Rzeczpospolitą – a to jest naszym dziedzictwem – wszystko to, co sprzeczne jest z zasadą wspólnoty, jest sprzeczne z Polską Racją Stanu i sprzeczne z prawdą bytu rzeczy pospolitej.
Pełna zgodność ze słowami Chrystusa wypowiedzianymi przed Piłatem – tyle, że tamte słowa miały odniesienie do całego świata.
Zaznaczenie tego rozróżnienia jest konieczne, bo musimy zdecydować, czy Prawda Bytu Rzeczypospolitej ma współgrać z zamierzeniami Stwórcy, czy też odnosić ją chcemy do uzasadnień wynikających z ludzkich osądów.
Na koniec chcę przedstawić pewne porównanie , analogię sądu nad Chrystusem do wcześniejszego zapisu Starego Testamentu. Konieczne jest zaznaczenie przekonania, iż Stary Testament zawiera wiele przekazów kultur wcześniejszych, a nadawanie mu charakteru natchnionego przekazu na rzecz jednego narodu jest wyraźnym nadużyciem.
Otóż cała sytuacja ma zbliżoną wymowę do jednej z pierwszych opowieści Księgi Rodzaju – o Kainie i Ablu.
Kain – to wg dawnych określeń – kowal, czyli przedstawiciel wyższej, ucywilizowanej kasty społecznej. Dawniej kowal był też często utożsamiany z mocą, także ponadprzyrodzoną, a także z wiedzą. Obecnie można to nazwać – środowiska władzy związanej z wiedzą i przemysłem.
Abel – to pasterz, czyli przedstawiciel „dołów” społecznych.
Ofiarowanie – to ofiara prawdy odrębności swojego bytu, prawa do własnego jego wyrażania.
Kain – czyli sztuczne struktury władzy narzucające jednolity a więc totalitarny styl życia, represjonuje odmienną metodę życia, prawdę bytu.
Jak widać już wtedy wskazywano, że zakres oddziaływania i zagrożenia związane z totalitaryzmem.
Interesujące jednak jest co innego – efekt sytuacyjny.
Mamy więc, że przyjęta została ofiara Abla, co wskazuje, że prawda jest prawdą jego bytu, ale Kain, mimo morderstwa nie został ukarany.
Przeciwnie został wyposażony w dodatkowe zabezpieczenia pozwalające mu uniknąć sądu ludzi.
Na tym tle – wskazane zostały odrębne drogi rozwojowe „kainitów” (tu włączyć należy wszystkich przedstawicieli władzy narzucającej swe prawa innym) i reszty ludzi. I jeszcze uwaga: wraz z rozwojem – następuje zwiększenie zachłanności w relacjach. Ten potwór jest jak ogień – im więcej ma tym jego apetyt jest większy.
Wigilijne nawiązanie. Polska Tradycja Wigilijna to kultywowanie nadziei, że zacznie się Nowy Czas kończący panowanie „kainitów”. Czyli Narodziny Chrystusa to narodziny wiary w Prawdę – że Ona, Prawda , zgodna z Bożym Zamierzeniem zacznie być przewodnikiem w ułożeniu relacji międzyludzkich na bazie Miłości.
I na tej wierze budowana była Cywilizacja Polska. Nasi Przodkowie to rozumieli. Czy pójdziemy ich śladem?
Bardzo interesujący artykuł Krzysztofa Wojtasa , cenny w swojej tematyce, choć obarczony wieloma twierdzeniami nieprawdziwymi. Zacznijmy zatem od początku:
Twierdzenie: „Piękno jest kształtem Miłości, a prawda Miłości treścią” – moim zdaniem zawiera przeskok przyczynowy i logiczny, który nie czyni go bynajmniej fałszywym, ale trudniejszym do zrozumienia. Przesłanki tego twierdzenia pozostają niewyjaśnione.
*
Prawda jest ważna, po Miłości najważniejsza, ale dlaczego jest tak ważna. Dlatego że pozwala realizować porządek Boży, a więc Dobry. Piękno, Dobro i Prawda to pojęcia równorzędne.
Budowanie wewnątrz nich hierarchii może prowadzić do błędu. Te trzy pojęcia nie są elementem „porządku niezgodności” – one SĄ „porządkiem zgodności” opartym na miłości.
(Na marginesie trzeba dodać, że pojęcie wprowadzone przez Krzysztofa Wojtasa „porządek niezgodności „ to w swojej istocie oxymoron – antylogia)
*
Zgodnie z tym, co powiedział Jezus: „tylko Bóg jest dobry”, dobroć jest to cecha Boga, cecha uniwersalna – tak samo jak miłość, piękno i prawda. Grecy (np. Sokrates) utożsamiali Piękno ze sprawiedliwością. Sprawiedliwość była dobra, Dobroć oparta na sprawiedliwości była mądrością, Mądrość znajomością prawdy, dochodzeniem do prawdy, umiejętnością jej znalezienia.
Tak więc zasadne jest zdanie : „Piękno kształtem jest Miłości, dobro Miłości treścią, zaś prawda jest potwierdzeniem tego faktu – zarówno jako zasady uniwersalnej, jak i każdego konkretnego przypadku, w którym ta zasada występuje.
*
Zdanie napisane przez Krzysztofa Wojtasa: „ Na Prawdzie budowana jest cała struktura organizacyjna życia społecznego. Odejście od Prawdy powoduje szybką degenerację systemu. Im lepsze „przyleganie” do Prawdy tym bardziej stabilna struktura.” – jest jak najbardziej zasadne.
Nie powinno (ani nie musi) ono jednak odrzucać twierdzenia o uniwersalnym znaczeniu Dobra. Wręcz przeciwnie uniwersalne znaczenie dobra pozwala wprowadzić kryterium określające co jest obrazem Prawdy, a co jest obrazem fałszu. Taka funkcja Dobra wynika bezpośrednio z Miłości.
Wojtas napisał: „Prawda ginie w natłoku ludzkich pożądań i interpretacji.” Podobnie Piękno czasami ginie w rozmaitości ludzkich gustów, a Dobro często ginie w subiektywizmie (indywidualizmie i egoizmie) ludzkich odczuć, celów i motywacji .
Nie ma jednak powodu, aby z faktu obserwacji różnorodnego pojmowania dobra przez ludzi wyprowadzać twierdzenia o jego relatywności. Taka argumentacja uchyliłaby (i często uchyla w ludzkiej świadomości ) uniwersalny charakter Prawdy i Piękna. A miłość czyni pojęciem tajemniczym i niezrozumiałym, które w końcu znajduje swój desygnat np. jedynie w miłości cielesnej i seksualności człowieka, (do czego zmierza ideologia gender). Tak więc bez Dobra cała konstrukcja idei i wartości jako cech bytu wali się.
*
Jeżeli zgodzimy się na twierdzenie Akwinaty, iż „prawda to zamysł Stwórcy (lub twórcy) złożony w rzeczach w momencie powołania ich do istnienia.” – to powinniśmy dostrzec, iż wszystko to co Bóg stworzył było dobre (Patrz biblijny opis stworzenia, 1 Mój. 1:31).
Nie jest prawdziwe, twierdzenie iż „jest tyle prawd ile bytów”. Patrz: zdanie K .Wojtasa: „Prawda odpowiada bytowi, byty zaś są jednostkowe, konkretne i zróżnicowane (wewnętrznie i zewnętrznie), dlatego jest tyle prawd ile bytów.
Zaraz potem pojawia się zdanie prawdziwe, choć wyrażone bardzo nieprecyzyjnie:
„byt jest nam dany jako nośnik prawdy, która jak światło, rozlewa się na każdy przedmiot i rozświetla nasz intelekt.”
Zostało to wyrażone dobitnie przez Jezusa: „ Ja jestem światłością świata, kto idzie za mną nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota”. Jan 8:12 oraz „Ja jako światłość przyszedłem na świat, aby nie pozostał w ciemności nikt kto wierzy we mnie”. Jan 12:46. „Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do ojca inaczej jak tylko przez Mnie” Jan 14:6.
Powyższe zdania ukazują wyraźnie zależność pomiędzy prawdą (światłością) słowem Bożym głoszonym przez Jezusa a Bożym stworzeniem które jest Dobre. Tylko te formy bytu, które spełniają powyższe zasady, mogą być określone jako prawdziwe – są one także dobre.
*
Nie ma zatem tyle prawd ile bytów. Prawda jest jedna i jest ona dobra. Prawda nie zależy od bytu. Ona określa zasadę jego trwania. To co nie ma cech prawdy i dobra – obumiera i degeneruje się.
To co trwa zawdzięcza swoje istnienie Miłości. Piękno, Dobro i Prawda Jest ekspresją miłości.
Krzysztof Wojtas relatywizując pojęcie dobra relatywizuje także Prawdę, jako cechę wszelkiego bytu. Cytat: „Daremne są więc zabiegi mające na celu jednoznaczną definicję prawdy, jak próżne jest zabieganie o jednoznaczną definicję bytu”
Taka postawa prowadzi siłą rzeczy prowadzi ku relatywizacji piękna, jako cechy bytu – choć do tego twierdzenia Krzysztof Wojtas jeszcze nie dotarł, bowiem nie ukazał konsekwencji swojego rozumowania.
Natomiast relatywizacja pojęcia dobra doprowadziła go do uznania wartości czynu biblijnego Kaina, jako ” prawdy bytu”.
Cytat: „Kain – czyli sztuczne struktury władzy narzucające jednolity a więc totalitarny styl życia, represjonuje odmienną metodę życia, prawdę bytu”
Jednocześnie K. Wojtas wprowadza rzekomą tautologię: „jednolity=totalitarny” . W istocie tak nie jest ,bowiem jednolitość – jako dominacja miłości piękna dobroci i prawdy nie jest totalitaryzmem: „Jarzmo moje miłe jest a brzemię lekkie” – mówił Jezus.
Totalitaryzm to narzucanie ludzkiego egoizmu i niesprawiedliwości , a nie dobra, prawdy i miłości. To m.in. postępowanie „kainitów”, którzy posługują się skrytobójstwem, podstępem i/lub fałszerstwem. Zapisy biblijne są pełne ich fałszerstw, i trzeba być „czystym dla Słowa” , aby dostrzec manipulacje zawarte w Piśmie Świętym, niestety fałszowanym przez ludzi., a czasami błędnie tłumaczonym.
Paradoksalnie dla całego postu Krzysztofa Wojtasa dwa ostatnie akapity artykułu są prawdziwe, są to słuszne określenia i zasadne jest także pytanie. Ale sprawą przyszłości tego zasadnego pytania jest także i to: kiedy Krzysztof Wojtas wyprostuje drogi swojego myślenia i sformułuje prawdziwe przesłanki słusznych twierdzeń, do których na szczęście dochodzi,
„Kiedy odejmować słowa od rzeczy im nie ubywa” – pisał Miron Białoszewski . Podobnie jest z artykułami Wojtasa. Natura rzeczy determinuje je pozytywnie pomimo , że twierdzenia szczegółowe autora są obarczone czasami redukcjonizmem etycznym w dziedzinie dobra i prawdy.