SPOŁECZNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ SEKTORA BANKOWEGO Z PERSPEKTYWY KREDYTÓW W CHF (część 2)

6.     Obowiązki informacyjne banku – najwyższe standardy staranności zawodowej

Jak wykazano w sekcji 3 i 4 hipoteczny kredyt w CHF jest produktem bankowym o podwyższonym poziomie ryzyka. Standardy najwyższej staranności informacyjnej obowiązujące profesjonalne podmioty finansowe nakazują w takim wypadku rzetelne i uczciwe przekazywanie informacji o istotnych cechach produktu – a taką istotną cechą jest ryzyko walutowe i ryzyko stopy procentowej – ma to zastosowanie zwłaszcza przy oferowaniu takiego produktu klientowi masowemu. Informacja przekazana klientowi w związku z jego angażowaniem w stosunek prawny o długoterminowych konsekwencjach finansowych (niejednokrotnie życiowych) powinna mu umożliwiać realną ocenę najistotniejszych cech produktu finansowego, który nabywa (ma to szczególne znaczenie w okresie dużych turbulencji na rynkach finansowych). Do takiego realnego informowania konsumenta obligował banki art. 355 § 2 kodeksu cywilnego (dalej k.c.) oraz dwie ważne instytucje prawa finansowego: Regulacja S (niewiążąca rekomendacja KNF) i MIFID (Dyrektywa UE wprost obowiązująca w Polsce).

Umowa kredytu bankowego ma charakter wzajemny, więc stosuje się do niej postanowienia k.c. Artykuł 355 § 1 k.c. wymaga od stron umowy należytej staranności. Przy czym inna jest miara należytej staranności po stronie banku, a inna po stronie kredytobiorcy. Zgodnie z 355 § 2 k.c.: „Należytą staranność dłużnika w zakresie prowadzonej przez niego działalności gospodarczej określa się przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności”. Z art. 355 § 2 k.c. można wywieść wniosek, że ze względu na systemowe uprzywilejowanie banków (prawo do emisji „pieniądza dłużnego” poprzez regulowaną prawem bankowym instytucję kredytu bankowego, państwo gwarantuje wypłacalność banków – państwo, czyli obywatele, a wśród nich także nieszczęśni kredytobiorcy frankowi) oraz fakt, że prowadzą one działalność ściśle koncesjonowaną przez państwo i w najwyższym stopniu regulowaną, należy od banków oczekiwać najwyższych standardów staranności zawodowej.

Wymagany najwyższy możliwy poziom staranności zawodowej zobowiązywał banki do rzetelnego i skutecznego informowania klientów o ryzyku walutowym. Brak skutecznego i wyraźnego przekazania kredytobiorcy informacji o tym ryzyku należy w świetle art. 355 § 2 k.c. uznać za niedołożenie należytej staranności zawodowej przy zawieraniu umowy kredytu frankowego.

Punkt 5.1.7 Rekomendacji S (strona 27) wydanej przez KNF w roku 2006 wskazywał bankom: „Rekomenduje się, aby bank przedstawiając klientowi ofertę kredytu, pożyczki lub innego produktu, w walucie obcej lub indeksowanego do waluty obcej informował klienta o kosztach obsługi ekspozycji kredytowej w wypadku niekorzystnej dla klienta zmiany kursu walutowego. Informacje takie mogą być przekazane na przykład w postaci symulacji wysokości rat kredytu”.

Rekomendacja S nie była wiążąca dla sektora finansowego – była „miękkim poleceniem” a nie bezwzględnie obowiązującą literą prawa. Banki nie musiały się do niej dostosować. MIFID natomiast zobowiązywał wprost wszystkie instytucje finansowe działające na terenie UE do zachowania najwyższych standardów informacyjnych w trakcie oferowania klientowi nieprofesjonalnemu instrumentów finansowych mogących narazić go na straty. Przed zaoferowaniem takiego produktu klientowi bank miał obowiązek zbadać poziom kompetencji finansowych konsumenta i pisemnie go poinformować o fakcie nieadekwatności danego produktu finansowego do jego poziomu wiedzy finansowej (o ile takie zdarzenie nastąpiło).

Kredyt w CHF nie jest wymieniony wprost na liście produktów objętych MIFID (Sekcja C Załącznik I). Należy jednak podkreślić, że Dyrektywa MIFID wskazywała bankom modelową metodę formowania stosunku prawnego z nieprofesjonalnym klientem w przypadku oferowania ryzykownych produktów finansowych. Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, czym powinny być obowiązki informacyjne przy oferowaniu ryzykownych produktów finansowych mogących narazić ich nieprofesjonalnego adresata na straty, powinien nawet pobieżnie spojrzeć na rozwiązania stosowane na publicznym rynku kapitałowym akcji.

Emitent instrumentów finansowych obarczonych ryzykiem kierowanych publicznie do nieprofesjonalnego adresata jest zobowiązany do przygotowania i udostępnienia zainteresowanym osobom przed podjęciem przez nie decyzji wyczerpującego dokumentu (prospekt emisyjny) opisującego wszystkie cechy oferowanego produktu i szczegółową listę ryzyk jakie się z nim wiążą. Przemilczenie informacji istotnych dla podjęcia decyzji może oznaczać dla osób odpowiedzialnych za sporządzenie prospektu nie tylko karę finansową, ale nawet karę pozbawienia wolności.

Celem rozwiązań zaproponowanych przez Regulację S i wdrożonych w ramach MIFID było umożliwienie nieprofesjonalnemu adresatowi ryzykownego instrumentu finansowego podjęcie w pełni świadomej, dokonanej po uzyskaniu kompletnej informacji, decyzji o akceptacji ryzyka. Powyższy model wykonywania obowiązków informacyjnych wobec klienta masowego został dodatkowo potwierdzony w Zaleceniu Europejskiej Rady Ryzyka Systemowego dotyczącego udzielania kredytów w walutach obcych[1] oraz w Dyrektywie Hipotecznej.

Podsumowując powyższe rozważania – niezachowanie najwyższych standardów informacyjnych przy oferowaniu kredytu hipotecznego w CHF może być uznane za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

7.     Przeciętna świadomość ryzyka kursowego

Przeciętny polski konsument charakteryzuje się niedostatecznym poziomem edukacji ekonomicznej. Odpowiedzialne, dostosowane do aktualnego etapu życia zarządzanie finansami osobistymi to dla wielu Polaków prawdziwa trudność. Fakt ten potwierdziło niezależnie wiele instytucji. Kilka lat temu Fundacja Kronenberga przeprowadziła wśród Polaków test wiedzy ekonomicznej składający się z 20 prostych pytań na temat finansów osobistych. Przeciętny Kowalski odpowiedział tylko na 8 z nich.[2] Wiedza finansowa (zarówno subiektywna, jak i mierzona wskaźnikami obiektywnymi – test) zależy od cech demograficznych. Gorszą wiedzę na tematy finansowe mają kobiety, osoby starsze, o niższych dochodach i gorzej wykształcone. Podobne wyniki badania uzyskało Biuro Analiz Sejmowych badające kompetencje finansowe Polaków.[3] Najbardziej dobitnym dowodem braku umiejętności zarządzania finansami jest fakt, że na koniec lipca 2013 r. Polacy przechowywali na niskooprocentowanych rachunkach bieżących kwotę około 270,1 mld zł.[4] Środki te są najtańszym źródłem finansowania działalności banków. Tylko co czwarty obywatel naszego kraju potrafi samodzielnie przeanalizować warunki i koszty kredytu.[5]

W szkołach podstawowych i średnich nie istnieją przedmioty pozwalające uzyskać kompetencje z zakresu zarządzania finansami osobistymi. To powoduje, że Polacy czerpią w większości wiedzę ekonomiczną z przypadkowych źródeł – z gazet i reklam. A jest przecież jasne, że publikacje gazetowe to często efekt nacisku różnego rodzaju lobbystów realizujących interesy określonych grup społecznych. Powszechnie wiadomo, jakiej profesji ludzie i jakie instytucje chcą czerpać zyski z rynku nieruchomości (banki, deweloperzy, fundusze nieruchomościowe, pośrednicy kredytowi, agencje nieruchomości). Kierowanie się w podejmowaniu decyzji publikacjami prasowymi prowadzi często do niekorzystnego zarządzania swoimi finansami.

W latach 2004-2008 wiele artykułów w prasie sugerowało, że kurs franka jest stabilny (i Polska wkrótce wejdzie do strefy EURO), a inwestycja w nieruchomości w długiej perspektywie może przynieść wyłącznie zyski. Podnoszono argument – „po co płacić za najem mieszkania – lepiej jest je kupić na kredyt i spłacać raty na swoim”. Efekty tej propagandy możemy ocenić dopiero teraz. Należy się w tym miejscu zastanowić, czy poinformowanie konsumenta o ryzyku kursowym jest wystarczającym sposobem umożliwienia mu podjęcia odpowiedzialnej decyzji.

Autor niniejszego artykułu uważa, że nawet realne i dobitne przedstawienie informacji o istniejącym ryzyku kursowym nie pozwoli znaczącej części zbiorowości zaciągającej kredyt w CHF zrozumieć znaczenie tego ryzyka dla własnej przyszłej sytuacji materialnej. Do tego jest potrzebna praktyka inwestycyjna. Na pewno jednak suche przekazanie tej informacji kredytobiorcy podczas podpisywania umowy kredytowej jest sposobem na skuteczne znieczulenie sumienia obserwatorów tej nieuczciwej praktyki rynkowej.

8.     Monetyzacja statusu instytucji zaufania publicznego

Istnieje olbrzymie społeczne niezrozumienie tego, czym są w rzeczywistości prywatne banki komercyjne. W powszechnym mniemaniu to NBP emituje pieniądze, a prywatne banki komercyjne są instytucjami, które podlegają regulacjom państwowym i pośredniczą w przepływie pieniądza pomiędzy oszczędzającymi a kredytobiorcami. W praktyce jest zupełnie inaczej. NBP nie emituje pieniądza, a banki to przedsiębiorstwa zarabiające na zadłużeniu Polaków. Im społeczeństwo zaciągnie więcej kredytów tym zysk sektora bankowego jest większy. Prywatne banki podlegają kontroli Komisji Nadzoru Finansowego i ich problemy płynnościowe są ubezpieczone ze strony państwa – NBP.

Sprywatyzowanie banków i wprowadzenie ich akcji do obrotu na GPW wywołało pomiędzy tymi podmiotami silne działania konkurencyjne.[6] Celem banków jest osiąganie stale rosnących zysków dla akcjonariuszy – najlepiej wyższych niż zyski innych porównywalnych banków notowanych na GPW.[7] Rosnące zyski banków wynikają nie tylko z prowizji, odsetek, spreadu walutowego dodatkowych opłat, ale także z przerzucania coraz większego zakresu ryzyka na otoczenie gospodarcze i społeczne. Ten niekończący się pościg za zyskami i konkurencja sprawiają, że banki zaszły zbyt daleko w eksplorowaniu nisz rynkowych, na których można zarobić.

W przypadku kredytów frankowych udzielanych w latach 2004-2008 banki, które nie informowały skutecznie o ryzykach tego produktu, wyraźnie nadużyły zaufania kredytobiorców i ponoszą znaczną odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, jako podmioty wyposażone przez państwo w status instytucji zaufania publicznego. Przeciętny Kowalski idąc do banku, miał prawo czuć się bezpiecznie – świadomość, że bank to instytucja zaufania publicznego usypiała jego czujność i dociekliwość w analizowaniu umowy. Osoba obsługująca go w banku legitymowała się wizytówką z nazwą stanowiska „Doradca klienta”, co pogłębiało wiarę kredytobiorcy w to, że osoba ta działa w jego interesie.

W rzeczywistości tzw. „Doradca klienta” znajdował się w sytuacji głębokiego konfliktu interesów i nie mógł działać na rzecz klienta. Pracownik instytucji finansowej miał narzucony odgórnie „plan sprzedaży”, który wiązał stabilność jego etatu i wysokość jego wynagrodzenia z wartością umów kredytowych, do których zawarcia się przyczynił (ang. loan origination). Tak zbudowany system motywacji pracowników prowadził do działania na szkodę klienta – braku skutecznego informowania o ryzyku walutowym i zadłużania osób, które nie posiadały stabilnej zdolności kredytowej. Dla sprzedawców zatrudnionych przez pośredników finansowych wysoka jakość informowania o ryzyku walutowym oznaczałaby niższą sprzedaż produktów kredytowych.

Oferowanie kredytów frankowych klientowi masowemu przekroczyło granice odpowiedzialnych praktyk bankowych. Należy zwrócić uwagę na to, że banki skrupulatnie zabezpieczyły własne ryzyko kursu walutowego, a oferowały ryzykowny produkt klientom, którzy nie posiadali takiej możliwości zabezpieczenia.

9.     Zmiana kursu walutowego CHF/PLN w 2008 r.

Zmiany kursu walutowego są skutkiem przepływów kapitałów zarządzanych przez międzynarodowych inwestorów poszukujących stopy zwrotu w danej walucie lub aktywach denominowanych w danej walucie. Kiedy popyt na daną walutę jest większy niż jej podaż, cena wzrasta. Zarządzający funduszami podejmują decyzje na podstawie oczekiwań, co do przyszłych trendów i często biorą pod uwagę rekomendacje i prognozy największych globalnych banków inwestycyjnych takich jak Morgan Stanley czy Goldman Sachs.[8] Jeśli kapitał wpływa do kraju, w którym bank centralny nie czuje się odpowiedzialny za stabilizację kursu własnej waluty i bezpieczeństwo finansowe własnych obywateli, to dochodzi do znaczących zmian kursu walutowego.

Do upadku Lehman Brothers we wrześniu 2008 r. panował czas euforii inwestycyjnej na rynkach wschodzących, a na rynku nieruchomości w Europie tworzyły się bańki spekulacyjne. Także wzmocnienie złotówki przed 2008 rokiem i wzrosty cen na rynku nieruchomości w Polsce były po części zasługą tych procesów. Polacy także poddali się zbiorowej iluzji, że ceny nieruchomości będą rosły w nieskończoność – przystąpili do kupowania mieszkań, działek i domów. Spora grupa osób posiadała mieszkania nabyte w celach inwestycyjnych. Każda euforia inwestycyjna jednak kończy się stratami. Pytanie podstawowe zawsze brzmi: kto ma te straty ponieść, a kto ma ich uniknąć?

Kurs CHF w relacji do innych walut był szczególnie zmienny przed i w trakcie kryzysu. Aktywa nominowane w CHF i sam CHF są bezpieczną przystanią (ang. safe haven) dla globalnych inwestorów uciekających przed ryzykiem. Dla tych, którzy przewidywali pęknięcie bąbla spekulacyjnego na rynku nieruchomości w USA i implozję sektora bankowego wskutek strat na CDO zmiany kursu CHF nie były trudne do odgadnięcia. Niestety przeciętny polski konsument o tych globalnych procesach nie miał najmniejszego pojęcia.

Czy globalne instytucje finansowe miały interes finansowy w destabilizacji kursu walutowego CHF/PLN? To pytanie nie jest przedmiotem niniejszego opracowania – jednak taki scenariusz jest prawdopodobny i został opisany w publikacjach naukowych.[9] Jeden z banków nawet oficjalnie się przyznał do „gry na spadki” złotówki. Zarekomendował on swoim globalnym klientom sprzedaż złotówki, a następnie sam przyjął na PLN krótką pozycję w celu osiągnięcia zysków na spadku.[10] W strukturze przychodów sektora finansowego sporą jego częścią są tzw. inwestycje na własny rachunek (ang. proprietary trading). Uzależnienie od tego strumienia przychodów często prowadzi do działań nieetycznych i szkodliwych z punktu widzenia otoczenia społecznego. W tym sensie sektor finansowy wyrwał się spod kontroli. Po kryzysie sub-prime w 2008 r. do tej pory nie wdrożono skutecznych regulacji redukujących szkodliwość tego sektora dla gospodarki.

Lista nadużyć sektora finansowego jest długa. W czasie kryzysu wyszła na jaw praktyka bankowa polegająca na nadużywaniu zaufania klientów i sprzedawaniu im tzw. „pierwszorzędnych instrumentów finansowych” (rating AAA) przy pełnej wiedzy, że są to „aktywa śmieciowe”. Jednocześnie z premedytacją prowadzona była gra instrumentami pochodnymi na spadek ich wartości. Znany bank inwestycyjny Goldman Sachs znalazł się za takie nieuczciwe praktyki w sądzie federalnym w USA.[11] Należy pamiętać, że Goldman Sachs także publicznie przyznał się do wywołania spektakularnego „ataku spekulacyjnego” na złotówkę w 2008 r., który się zakończył dramatycznym spadkiem wartości PLN. Wspomniany wyżej bank inwestycyjny wysłał do swoich klientów notatki sugerujące wyprzedaż aktywów denominowanych w PLN i jednocześnie sam zajął krótkie pozycje na PLN. Drastyczny spadek kursu PLN powstrzymał Rząd RP wyprzedając EURO z dotacji UE.

Skandale w świecie finansów wybuchły także w ciągu ostatniego roku. Ostatnie manipulacje stopą LIBOR mogły doprowadzić do zawyżenia kosztu finansowego w umowach kredytowych opartych na tym punkcie odniesienia w kwotach idących w setki mld EUR[12]. Po stopie LIBOR przyszedł czas na skandale związane z manipulacją kursem walutowym – obecnie Departament Sprawiedliwości USA prowadzi dochodzenie przeciwko kilku wielkim bankom międzynarodowym w związku z podejrzeniem o manipulację kursem walutowym franka szwajcarskiego.[13]

Pokusa nadużycia dla kapitału krążącego po świecie w poszukiwaniu stopy zwrotu czasami jest nie do odparcia. Jeśli obracający wielkimi kwotami fundusz hedgingowy (ang. hedge fund) może zdestabilizować niewielki i niepłynny rynek instrumentu X, po to żeby osiągnąć ponadprzeciętną stopę zwrotu na dużo większym jeszcze bardziej niepłynnym rynku instrumentu Y pochodnego od X to dlaczego tego nie zrobić?

Złotówka, jako aktyw inwestycyjny jest igraszką w rękach gigantycznych międzynarodowych inwestorów. Spekulacje na złotym są dla nich metodą generowania zysku. Zmienność kursu walutowego nie leży w interesie społecznym, ale jest dokładnie tym, czego poszukują globalne hedge funds – najwięksi spekulanci finansowi.[14] Im aktyw bardziej zmienny tym dla nich lepiej – zmienność jest źródłem zysku m.in. na derywatach zależnych od kursu złotówki. W tym miejscu należy postawić pytanie – dlaczego NBP nie podjął wcześniej interwencji dotyczących par walutowych EUR/PLN i CHF/PLN?[15] Interwencje Rządu i NBP zostały dokonane zbyt późno. Odpowiedzialne państwo powinno bardziej zdecydowanie chronić bezpieczeństwo ekonomiczne swoich obywateli przed szkodami wywołanymi agresywną spekulacją złotówką inwestorów londyńskiego City.[16]

10.     Odpowiedzialność za szkody

Można w tym miejscu obarczyć winą co najmniej kilka podmiotów, a nie tylko „lekkomyślnych kredytobiorców”. Odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponoszą te banki, jako podmioty świadczące szczególną usługę systemową – udzielanie kredytu, które nie dochowały najwyższej staranności zawodowej przy przekazywaniu klientowi istotnych informacji.[17] Nie bez winy są też inne podmioty: Regulator, polskie państwo, nierzetelne media, a dopiero na końcu kredytobiorcy, którzy kierując się zaufaniem do banków, deprywacją uzasadnionej potrzeby lub (rzadziej) motywem zysku, bezkrytycznie podpisywali umowy podsuwane im przez pośredników finansowych. Należy się także zastanowić, czy NBP nie powinien zdecydowanie wcześniej interweniować na rozchwianym rynku finansowym w celu stabilizacji par walutowych istotnych dla setek polskich firm i tysięcy rodzin, które zaciągnęły kredyty na mieszkania.

W tej mozaice podmiotów, ich powinności i interesów bank, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków informacyjnych, jako podmiot profesjonalny ponosi największą część winy. W gospodarce rynkowej przedmiotem działalności gospodarczej banku jest m.in. ocena zdolności kredytowej konsumenta (bank pobiera za to wynagrodzenie). Z tego tytułu sektor bankowy jest wynagradzany znaczącą częścią PKB. Dołożenie najwyższej staranności zawodowej polegające na skutecznym informowaniu o ryzyku – a w efekcie ochrona klienta przed jego niekompetencją i niewiedzą (czasami też chciwością) jest zatem podstawową odpowiedzialnością banku. To rolą banku w gospodarce rynkowej jest identyfikacja ryzyka osoby składającej wniosek o przyznanie kredytu oraz ocena ryzyka zmiany wartości zabezpieczenia tego kredytu. Żenujący jest argument, że wina leży po stronie klienta, gdyż był chciwy i chciał spekulować na walucie oraz rynku nieruchomości. Jest dokładnie odwrotnie. To właśnie część banków ślepo realizowały swoje plany sprzedażowe, ulegając pokusie zwiększania zysków, a teraz ich lobbyści przerzucają winę na kredytobiorców. Jakość formowania części umów kredytów w CHF w latach 2004-2008 była zdecydowanie poniżej standardów jakich oczekiwali klienci, i zdecydowanie nie spełniała wymogów obowiązującego prawa, zaleceniom KNF oraz uczciwym praktykom rynkowym.

W wielu przypadkach wyliczanie zdolności kredytowej w CHF z zastosowaniem niskiego kursu CHF/PLN i adekwatnej do CHF niższej stopy procentowej miało na celu przede wszystkim zwiększenie liczby sprzedanych kredytów, a przez to zwiększenie zysku netto banku – a wiec spełniało kryteria tzw. „pożyczania drapieżni czego” (ang. predatory lending).[18] Część banków nie działała w najlepiej pojętym długoterminowych interesie klienta. W trakcie udzielania kredytu frankowego zachodziła sprzeczność pomiędzy intencjami kredytobiorcy, a działaniami banku. Bank zamiast udzielić osobie starającej się o sfinansowanie zakupu nieruchomości kredytu hipotecznego dostosowanego do jej możliwości finansowych – czemu ma przecież służyć badanie i ocena jej zdolności kredytowej – udzielał tej osobie kredytu będącego de facto narzędziem spekulacji o nieznanym i nieprzewidywalnym (szczególnie w dłuższym okresie) ryzyku.

Niestety zawiódł także Regulator działający w imieniu naszego państwa. Bezpieczeństwo ekonomiczne rodzin zaciągających kredyty powinno być priorytetem KNF. Obostrzenia w udzielaniu syntetycznych kredytów frankowych zostały ostatecznie wprowadzone po 2008 roku – stało się to zbyt późno. Regulator nie zareagował na czas na nieprawidłowe praktyki banków tworzących bąbel spekulacyjny na rynku nieruchomości.

Należy w tym miejscu stwierdzić, że bezmyślna zgoda kolejnych rządów po 1989 r. na poddanie siłom dzikiego rynku podstawowej potrzeby ludzkiej, jaką jest potrzeba posiadania mieszkania, nie prowadzi do zrównoważonego i stabilnego rozwoju kraju. Pęknięcie bąbla spekulacyjnego na rynku nieruchomości powoduje długotrwałą stagnację w gospodarce. Na kredytach frankowych zarobiły głównie banki i deweloperzy.[19] Zadłużone rodziny, „uwięzione w swoich mieszkaniach”, w obawie o przyszłość wstrzymują wydatki konsumpcyjne i oddalają decyzje prokreacyjne, a i tak ich sytuacja związana ze spłatą kredytowego zadłużenia nie poprawia się wymiernie.



[1] Istotą tych zaleceń jest minimalizacji asymetrii informacyjnej w relacji podmiot profesjonalny – konsument. Dzięki nim eliminuje się pasożytowanie na niskim poziomie wiedzy finansowej konsumenta. Zalecenie wydano w  dniu 21 września 2011 r. (ERRS 2011/1) strona internetowa: http://www.esrb.europa.eu/pub/pdf/recommendations/2011/ESRB_2011_1.pl.pdf?17d62b8c1c8e10278f777b0bd430ca1c, data dostępu: 4 XI 2013 r.

[2] Raport Fundacji Kronenberga: „Stan wiedzy finansowej Polaków. Raport z badania ilościowego”, strona internetowa: http://www.citibank.pl/poland/kronenberg/polish/files/fk_badania_01.pdf

[3] Raport z dnia 7 marca 2013 r.

[4] Open Finance, Michał Sadrak, „Klienci nie chcą lokat na 2,5%”, strona internetowa: http://www.open.pl/news/klienci_bankow_nie_chca_lokat_na_2_5_proc.html

[5] TNS Polska, „Edukacja Finansowa Polaków”, badanie z X 2013 r. dokonane na zlecenie KRUK S.A.

[6] GPW – Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. – przyp. aut.

[7] Należy przypomnieć, że banki działające w Polsce są pod większościową kontrolą zagranicznych grup finansowych. Zyski z działalności bankowej regularnie wędrują za granicę w formie dywidend.

[8] Instytucje te wydając rekomendacje dla swoich najlepszych klientów mają potężny wpływ na kierunek i szybkość przepływu kapitału – a przez to na kierunek zmian kursu walutowego.

[9] Scenariusz wpływania na kurs walutowy PLN pod koniec 2008 r. został wysoce uprawdopodobniony w związku z aferą toksycznych opcji sprzedanych polskim przedsiębiorcom. W dniu 7 lutego 2009 roku został opublikowany raport pracownika Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, dr. Mariusza Andrzejewskiego, pt. „Anatomia i mechanizm działania wirusa wywołującego kryzys finansowy w Polsce, czyli rzecz o asymetrycznych, złożonych instrumentach pochodnych w ujęciu mikro- i makroekonomicznym – wyniki badań naukowych”. Raport składa się z dwóch zasadniczych części. W pierwszej opisana jest struktura asymetrycznych, złożonych instrumentów pochodnych, które zostały określone mianem wirusa AZIP. W drugiej części opisany jest mechanizm makroekonomicznej spekulacji, który za pomocą wirusa AZIP pozwala na transfer ogromnych kwot środków pieniężnych z naszego kraju. Zagraniczne banki inwestycyjne, które w większości są źródłem tego typu asymetrycznych, złożonych instrumentów pochodnych, nasiliły działania, poprzez banki działające w Polsce, w celu uplasowania u naszych eksporterów jak największej ilości takich „toksycznych” opcji walutowych w lipcu i sierpniu 2008 roku. Zaraz po tym, w wyniku międzynarodowej makroekonomicznej spekulacji, odwróciły one trend złotówki z umacniającego się na słabnący i w ten sposób tysiące polskich firm eksportujących znalazło się w „pułapce spekulacyjnej”. Dane statystyczne zawarte w opracowaniu dr. Pawła Karkowskiego oraz przyznanie się do spekulacji na polskim złotym przez jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie stanowią przesłankę, która potwierdza możliwość zorganizowanego działania zagranicznych instytucji finansowych w skali naszej gospodarki. Bank inwestycyjny Goldman Sachs przyznał się do spekulacyjnych transakcji, których celem było zarabianie na spadku wartości polskiej waluty – strona internetowa: http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/87447,oto-bank-ktory-gral-na-spadek-zlotego.html

[10] Artykuł “Oto bank, który grał na spadek złotego”, strona internetowa: http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/87447,oto-bank-ktory-gral-na-spadek-zlotego.html

[11] Artykuł “Former Goldman Sachs trader found liable in fraud case sparked by mortgage crises that pushed recession”, pełna treść na stronie internetowej: http://www.nydailynews.com/news/national/goldman-sachs-trader-found-liable-fraud-case-sparked-mortgage-crises-pushed-recession-article-1.1415037#ixzz2jOJTXDu2

[12] Artykuł: “ICAP fined £55m over LIBOR rigging skandal”, pełna treść na stronie internetowej: http://www.telegraph.co.uk/finance/libor-scandal/10333655/ICAP-fined-55m-over-Libor-rigging-scandal.html

[13] Artykuł „U.S. looking at alleged forex manipulation”, pełna treść na stronie internetowej: http://www.reuters.com/article/2013/10/11/us-forex-swissfranc-usa-idUSBRE99A0K120131011

[14] „Hedge funds” – fundusze hegdingowe – działające w skali globalnej specjalistyczne fundusze kapitałowe o najbardziej agresywnych strategiach inwestycyjnych – przyp. aut.

[15] Banki centralne Szwajcarii, Chin i Japonii aktywnie wpływają na poziom kursu walutowego chroniąc interesy krajowych producentów.

[16] Po kryzysie z toksycznymi opcjami pojawiła się w Sejmie RP inicjatywa ustawowego rozwiązania tych umów – vide artykuł „PSL razem z PIS w sprawie opcji” na stronie internetowej: http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/139157,psl-razem-z-pis-w-sprawie-opcji.html

[17] Na podkreślenie zasługuje fakt, że tylko część instytucji finansowych stosowała wysokie standardy informacyjne. Istnieją też banki, które  ze względu na ryzyko w ogóle nie udzielały takich kredytów (np. Citibank)

[18] Definicja tej pospolitej w Polsce praktyki bankowej znajduje się na stronie internetowej: http://en.wikipedia.org/wiki/Predatory_lending

[19] Obecnie lobbyści sektora deweloperskiego skłaniają państwo polskie do nabywania mieszkań na wynajem. Pomimo spowolnienia gospodarczego chcą zarabiać na sprzedaży podatnikom kolejnych projektów budowlanych. Wywalczyli powołanie przez państwo funduszu nieruchomościowego zarządzanego przez BGK, który nabędzie od nich docelowo 20.000 mieszkań. Ciekawe, kto te mieszkania będzie wynajmował, skoro prognozy dla rynku pracy, demograficzne i ludnościowe są w Polsce niekorzystne.

Wypowiedz się