POLSKIE DROGI DO NIEPODLEGŁOŚCI
(cz. 4 )
11. Komunistyczna Partia Robotniczej Polski (1918 – 1920).
W sześć tygodni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w dniach 16 – 18 grudnia 1918 r. w Domu Handlowca w Warszawie, odbył się wspólny zjazd Stronnictwa Demokratycznego Królestwa Polski i Litwy oraz Polskiej Partii Socjalistycznej – Lewica. Obie partie jako radykalny nurt: polskiego ruchu socjalistycznego – PPS Lewica i socjaldemokratycznego – SDKPiL, postanowiły złączyć swe szeregi i powołać nową organizację polityczną pod nazwa – Komunistyczna Partia Robotniczej Polski. Następstwem tej postawy było ich zaangażowanie się w rozwijaniu powodzenia rewolucji w Rosji (F. Dzierżyński, J. Marchlewski, F. Kon i inni) oraz pełne poparcie dla bolszewickich wojsk inwazyjnych w 1920 r. Polskich (KPRP). Zjazd zjednoczeniowy prowadzony był pod hasłem:
„Cała władza musi przejść w ręce proletariatu miast i wsi, zorganizowanego w Radach Delegatów Robotniczych”.
W wyniku połączenia obu partii, ich członkowie znaleźli się w KPRP automatycznie, i to niezależnie od tego czy byli w kraju, czy zagranicą. Wielu PPS – owców przebywało wówczas w Rosji (więźniowie, zesłańcy, ewakuowani, itp.). Po wybuchu rewolucji włączyli się oni aktywnie w umacnianie nowej władzy, działając w ramach partii bolszewickiej. Ponieważ SDKPiL była autonomiczną częścią rosyjskiej socjaldemokracji, nie zachodziła potrzeba formalnego wstępowania do tej partii. W zależności od potrzeb działali jako członkowie WKP(b) lub KPRP. W praktyce oznaczało to, że KPRP od marca 1919 r. była sekcją Kominternu na terenie II Rzeczypospolitej.
Celem strategicznym KPRP była rewolucja socjalistyczna, która wiązała się w ujęciu Komunistycznej Partii Bolszewików (KPB) z likwidacją państwa polskiego i włączeniem jego terytorium do Rosji Bolszewickiej (ZSRR) jako republiki. Zjazd KPRP odrzucił uznanie ogłoszonej 11 listopada 1918 r, niepodległości Polski i w tej kwestii był bardziej radykalny niż Włodzimierz I. Lenin i czołowi bolszewicy w Rosji, którzy deklarowali w 1918 r.- przynajmniej werbalnie – narodom wchodzącym przed wybuchem wielkiej wojny, w skład Imperium Rosyjskiego, prawo do samookreślenia, aż do oderwania się od Rosji włącznie.
To negatywne stanowisko wobec niepodległości miało swe korzenie w poglądach Róży Luxemburg, dominujące w dawnej SDKPiL.
W latach 1919 – 1920 nastąpiła konsolidacja skrajnej lewicy. Do KPRP przyłączyły się liczne grupy działaczy lewicowych: z Bundu (tzw. Kombund), lewicy Poalej-Syjonu (Saul Amsterdam, Alfred Lampe), z Ferajnigte (Jednośc), Ukraińskiej Partii Socjal. -Demokratycznej oraz z Białoruskiej Partii Socjalistycznej. Z PPS do KPRP przeszli także: Stanisław Łańcucki i Jerzy Czeszejko – Sochacki (b. sekretarz CKW PPS) oraz kilku działaczy z PSL „Wyzwolenie”, Niezależnej Partii Chłopskiej i Radykalnego Stronnictwa Chłopskiego (Tomasz Dabal).
Z inicjatywy W. Lenina, w dn. 2-6 marca 1919 r. odbył się w Moskwie Zjazd Założycielski III Międzynarodówki Komunistycznej zw. Kominternem, na którym uchwalono „Manifest”. KPRP reprezentował Józef Unszlicht i Julian Marchlewski. W lipcu 1920 r. w Piotrogrodzie odbył się II Zjazd Kominternu, na którym uchwalono warunki jakie muszą spełniać poszczególne partie, aby stać się pełnoprawnym członkiem Kominternu. KPRP reprezentował Karol Radek.
KPRP, w konsekwencji przyjętych założeń programowych wezwała do bojkotu pierwszych wyborów do Sejmu Ustawodawczego, wyznaczonych przez Naczelnika Państwa na 26 stycznia 1919 r. Celem tych działań było obniżenie frekwencji wyborczej, podważenie legitymizacji niepodległego państwa polskiego na forum międzynarodowym. Bojkot zakończył się fiaskiem i wykazał marginalne wpływy KPRP w społeczeństwie polskim. Kontynuując swą działalność KPRP przystąpiła do tworzenia, na początku 1919 r. w Mińsku i Wilnie, tzw. Zachodnią Dywizję Strzelców, zalążek Polskiej Armii Czerwonej. W rezultacie takiej postawy politycznej w połowie 1919 r. KPRP została wezwana do zaprzestania legalnej działalności. Od tego czasu dalsza działalność KPRP była działalnością nielegalną.
W lipcu 1920 r. kiedy podjęto decyzję o wkroczeniu wojsk bolszewickich do Polski, kierownictwo partii bolszewickiej oczekiwało spontanicznego wybuchu rewolucji robotniczej i powstania chłopskiego w Polsce. 23 lipca 1920 r. podjęto decyzję o utworzeniu Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego (TKR). W skład TKR weszli: Julian Marchlewski – przewodniczący, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Próchniak i Józef Unszlicht, Bernard Zaks, Stanisław Bobiński i Tadeusz Radwański oraz komisarz Iwan Skworcow-Stiepanow. Siedzibą TKR był pociąg pancerny zaopatrzony w drukarnię polową. Pociąg pancerny poruszając się za nacierającą armią bolszewicką, przez Smoleńsk, Mińsk, Wilno dotarł 30 lipca do Białegostoku, już na etnicznych ziemiach polskich, gdzie formalnie ogłoszono akt jego utworzenia.
„Komitet Tymczasowy, ujmując rządy w swe ręce stawia sobie za zadanie:
Aż do chwili utworzenia stałego rządu robotniczo-włościańskiego w Polsce kłaść podwaliny pod przyszły ustrój Sowiecki Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad. W tym celu Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski:
a) pozbawia władzy dotychczasowy rząd szlachecko- burżuazyjny,
b) odbudowuje i na nowo organizuje komitety fabryczne w miastach i folwarczne
na wsi,
c) powołuje do życia miejscowe komitety rewolucyjne,
d) ogłasza za własność narodu fabryki, majątki ziemskie oraz lasy i oddaje je pod
zarząd Komitetów robotniczych miejskich i wiejskich,
e) gwarantuje nietykalność ziemi włościan,
f) gwarantuje obywatelom, lojalnie wykonującym rozkazy i polecenia władz
rewolucyjnych, zupełne bezpieczeństwo.
Białystok Tymczasowy Komitet
30 lipca 1920 r. Rewolucyjny Polski.”
TKR po planowanym zdobyciu Warszawy przez armię bolszewicką miał złożyć władze w ręce KPRP, ta zaś miała wezwać robotników i chłopów do wyznaczenia rządu robotniczego. Zjazd Delegatów Robotniczych i Chłopskich miał stworzyć rząd radziecki. Na zajmowanym przez wojska bolszewickie terytorium Polski komuniści aktywnie brali udział w tworzeniu bolszewickich władz okupacyjnych w miastach, powołując „komitety rewolucyjne” i „czerwoną milicję”. Na zapleczu walczących z bolszewikami wojsk polskich, KPRP prowadziła antypaństwową propagandę poprzez kolportaż antypolskich ulotek.
Wydany rozkaz dowódcy frontu M. Tuchaczewskiego z 15 sierpnia 1920 r. o formowaniu 2 białostockiego Pułku Strzeleckiego Piechoty Polskiej został całkowicie zbagatelizowany, zgłosiło się raptem 70 ochotników. F. Dzierżyński w odwecie za prowadzoną kampanię patriotyczną, nakazał podległej sobie formacji „Czeka” rozstrzelać 16 prominentnych polskich obywateli Białegostoku.
Zwycięstwo wojsk polskich w bitwie warszawskiej, a następnie bitwie niemeńskiej i rozbicie zgrupowania uderzeniowego armii bolszewickiej zniweczyło projekt przejęcia władzy w Polsce przez KPRP w oparciu o zbrojną interwencję Rosji bolszewickiej. Następstwem tych wydarzeń było ich zaangażowanie się działaczy KPRP w rozwijaniu powodzenia rewolucji komunistycznej w Rosji (F. Dzierżyński, J. Marchlewski, F. Kon i inni). W lutym 1921 r. KPRP wypełniła wszystkie warunki II Zjazdu III Międzynarodówki, w tym zobowiązanie do wypełniania dyrektyw władz Kominternu, stała się więc pełnoprawnym członkiem Kominternu, finansowanym z centrali tej organizacji.
Wcześniej, KPRP poparła działania komunistów niemieckich, umacniających się na scenie politycznej w Niemczech. Wyrazem tego było m. in. potępienie postanowienia Traktatu Wersalskiego, który przyznawał Polsce niepodległość, dostęp do morza, Pomorze Gdańskie, zaakceptował przyłączenie Wielkopolski i części Górnego Śląska. Komunistom z KPRP wydawało się, że rewolucja światowa jest bardzo blisko i po zwycięstwie w Rosji lada moment wybuchnie w Niemczech i rozleje się po Europie, a następnie po całym świecie. Po zwycięstwie rewolucji światowej takie „kwestie” jak niepodległość Polski, granice, rząd, siły zbrojne itp. Nie będą miały istotnego znaczenia.
Odrzucenie aktu polskiej niepodległości postawiło polskich komunistów w roli agentów obcego mocarstwa – Rosji Bolszewickiej.
12. Działania wojenne na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej w 1919 r.
W 1918 r. zarówno Roman Dmowski jak i Józef Piłsudski byli zgodni, że Polska w swych granicach etnograficznych nie będzie w stanie zachować niepodległości, że należy jej terytorium rozszerzyć na wschód. Zgodni co do celu, ci wybitni przywódcy chcieli jednak realizować go na różne sposoby.
Roman Dmowski zamierzał włączyć do Polski całe Kresy wschodnie, a więc Wileńszczyznę, część Białorusi z Mińskiem, Wołyń po Słucz i Podole z Kamieńcem Podolskimi, nie zważając na dążenia niepodległościowe zamieszkujących te ziemie ludności.
Józef Piłsudski, inaczej rozumiejąc zachodzące zmiany – rozkwit świadomości narodowej Litwinów, Ukraińców, Łotyszów i Białorusinów, a także ich dążenia do własnych państwowości, zamierzał pomóc tym narodom w tworzeniu własnych państw i łączyć je z Polska węzłem federacji lub sojuszów.
Program R. Dmowskiego był stosunkowo prosty – stworzyć jednolite państwo polskie. Łatwo trafił do przekonania Polaków, pozbawionych wskutek wiekowej niewoli wielu doświadczeń politycznych, w szczególności rządzenia państwem, obejmującym kilka narodowości. Program federacyjny J. Piłsudskiego, uwzględniający interes innych narodów zamieszkujących ziemie wschodnie dawnej Rzeczypospolitej, znajdował zrozumienie głównie wśród politycznych elit lewicy niepodległościowej oraz konserwatystów krakowskich – bogatych w doświadczenia monarchii austro–węgierskiej. Koncepcja federacyjna J. Piłsudskiego odwoływała się do historii, do Rzeczypospolitej obojga narodów.
O ile program J. Piłsudskiego miał znacznie mniej zwolenników w Polsce niż program budowy „wielkiej Polski” R. Dmowskiego – o tyle opinia czołowych polityków Europy Zachodniej „powersalskiej”, kształtowała się odwrotnie. Posuwanie się wojsk polskich na wschód, poza etnograficzne granice Polski, przyjmowane były jako przejaw imperializmu, sprzecznego z powszechnie wówczas uznawaną wilsonowska ideą samostanowienia narodów o swym losie.
Odezwa J. Piłsudskiego, ogłoszona po zdobyciu Wilna w kwietniu 1919 r. skierowana do mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego, zapowiadająca swobodę w decydowaniu o swojej przyszłości – spotkała się z uznaniem opinii publicznej Zachodu, o czym informował przebywający w Paryżu premier Ignacy Paderewski. Pod wpływem J. Piłsudskiego, I. Paderewski stał się entuzjastą idei federacyjnej, rozumiejąc że tylko w postaci federacji Polska będzie w stanie zachować historyczne związki z Litwą i Rusią (Ukrainą).
Za federacją Polski z Ukrainą przemawiały ważne względy ekonomiczne, a w konsekwencji i polityczne. Federacja Polski z Ukrainą uwolniłaby wreszcie oba kraje od supremacji Rosji. Połączenie Polski z Ukrainą węzłem federacyjnym w 1919 r. stanowiłoby nawrót do historii, bo z prawnego punktu widzenia, „Rzeczypospolita obojga narodów” była monarchią dualistyczną złożoną z Litwy i Korony, ale w rzeczywistości obejmowała trzy narody, również mieszkańców Ukrainy.
J. Piłsudski, oceniając w latach 1918 – 1920 sytuację polityczno – militarną był przekonany, że w najbliższej przyszłości znacznie większe niebezpieczeństwo zagrażać będzie Polsce ze strony Rosji niż Niemiec. Niemcy zostały właśnie pokonane i zmuszone oddać nam Poznańskie, Pomorze, może też po plebiscytach oddadzą Śląsk i Warmię. Traktat wersalski będzie trzymał ich na jakiś czas w ryzach. Natomiast na wschodzie wszystko było możliwe. Uznawany przez wszechpotężnych wówczas aliantów gen. Denikin nie był skory akceptować naszych roszczeń do ziem wschodnich zabranych przez carską Rosję traktatami rozbiorowymi.
Rządy W. Brytanii i Francji domagały się od J. Piłsudskiego by wojska polskie pomagały gen. Denikinowi w jego wojnie z republiką bolszewicką. Wydelegowany przez J. Piłsudskiego do rosyjskiej kwatery gen. Aleksander Karnicki (oficer z dawnej armii carskiej), z zadaniem wyjaśnienia nastrojów względem przyszłej granicy polsko-rosyjskiej, raportował jednoznacznie – Denikin i jego sztab stoją na stanowisku niepodzielnej Rosji. Polska może liczyć na jakąś autonomię, ale w związku z Rosją. Jeśli teraz przepędzamy bolszewików na wschód od Bugu – to dobrze, ale nie ma mowy aby te tereny mogły trwale zostać włączone do Polski.
Zatem nasza wschodnia granica była zagrożona nie tylko przez armię bolszewicką ale także przez rosyjską Armię „białych”. J. Piłsudski wiedział także, że przeciw Niemcom znajdzie pomoc na Zachodzie, ale w walce przeciw carskiej lub bolszewickiej Rosji zostanie sam.
W drugim półroczu 1919 r. toczyła się w Rosji zażarta wojna domowa między bolszewikami a armią gen. Denikina, wspomaganą dostawami broni i zaopatrzenia przez W. Brytanię i Francję. Po zdobyciu Charkowa i Kijowa (1 września) armia gen. Denikina znalazła się w odległości ok. 100 km od Moskwy. Klęska bolszewików i upadek rewolucji komunistycznej wydawały się nieuniknione. Wystarczyło aby Wojsko Polskie, które osiągnęło Berezynę i Dźwinę, uderzyło z zachodu na Moskwę.
J. Piłsudski musiał podjąć decyzję – pomóc wykończyć, czy uratować rewolucję bolszewicką? Decyzja nie była łatwa. Okrucieństwo rewolucji, zbrodnie ludobójstwa, nędza, powszechny głód, przemawiały za tym by dobić tą haniebną rewolucję. Ale od razu rodziło się pytanie, co będzie z Polską jak gen. Denikin, lub nowy car obejmie władzę i zechce odbudować imperium, z łaskawą zgodą na etniczną autonomię dla Polski … ? Walczyć z „białą” Rosją cara czy gen. Denikina sami nie będziemy w stanie, a Zachód nam nie pomoże. Więc zwycięstwo gen. Denikina to koniec marzeń o federacji Polski z Ukrainą, to koniec nadziei na uwolnienie się od przemocy Rosji. Przy przegranej gen. Denikina – to Polska stanie się partnerem dla Zachodu i otrzyma wsparcie do walki z bolszewikami.
Po takiej analizie i ocenie sytuacji polityczno-militarnej decyzja mogła być tylko jedna – dopuścić do klęski gen. Denikina i ratować rewolucję bolszewicką. Wyrazem tej strategii było wstrzymanie w końcu sierpnia 1919 r. marszu wojsk polskich na wschód i zaprzestanie działań przeciwko bolszewikom na Ukrainie, które mogłyby wzmocnić pozycje armii gen. Denikina.
Wykorzystując tą sytuację, Bolszewicy przerzucili swe siły z zastygłego frontu polskiego na skrzydło nacierających wojsk gen. Denikina i zatrzymały jego ofensywę. W październiku gen. Denikin zarządził odwrót. W listopadzie, w dramatycznym liście gen. Denikin prosi J. Piłsudskiego o pomoc. Kilka dni później, wysoki komisarz brytyjski Halford John Mackinder, przyjeżdża do Warszawy by poprzeć prośbę gen. Denikina. Bezskutecznie.
Dziś wiemy, że jesienią 1919 r. J. Piłsudski, przez zaufanego pośrednika, nie rzucającego się w oczy, kapitana Ignacego Boernera, prowadził tajne rozmowy z W. Leninem. Ze strony Bolszewickiej w rozmowach uczestniczył Julian Marchlewski. J. Piłsudski zapewnił wówczas W. Lenina, że wojska polskie nie przekroczą swych ówczesnych pozycji, argumentując:
„(…) wspomaganie gen. Denikina nie jest zgodne z polską racją stanu. Polska nie jest i nie chce być żandarmem Europy. Polska chce i pilnować będzie jedynie i wyłącznie własnych interesów (…)”.
Rozmowy te prowadzone były w największej tajemnicy, przede wszystkim przed zachodnimi aliantami, ponieważ ci wtedy właśnie żądali od Polski, aby atakowała Bolszewików. Z drugiej strony Wojsko Polskie oczekiwało na dostawy broni, amunicji i zaopatrzenia, o co zabiegał w Paryżu premier I. Paderewski. Nadchodziła zima, żołnierze potrzebowali także ciepłych koców, płaszczy i butów.
Zdaniem gen. Tadeusza Kutrzeby epizod Boerner – Marchlewski „był dla J. Piłsudskiego środkiem do umożliwienia swobodnego rozprawienia się z Denikinem, lecz nie był celem, do którego dążył Marchlewski – dążeniem do pokoju.” Marchlewski chciał pertraktować do końca, gdy tymczasem Boerner z polecenia J. Piłsudskiego rozmowy zerwał.
W grudniu bolszewicy zdobyli Kijów, w styczniu resztki armii gen. Denikina schroniły się na Krymie.
W swych wspomnieniach, gen. Denikin odpowiedzialnymi za swą klęskę uczynił Polaków i słusznie. J. Piłsudski ocalił państwo Bolszewików i za to powinni oni wystawić mu pomnik na Kremlu – pomnik wdzięczności.
Cofnijmy się do wcześniejszych wydarzeń. Z dniem objęcia stanowiska Naczelnika Państwa J. Piłsudski zdecydowanie zmierzał w kierunku realizacji koncepcji federacyjnej. 18 grudnia 1918 r. przyjmuje w Belwederze delegację Litwinów i komunikuje im, że Polska nie ma nic przeciwko temu, aby powstało niezależne państwo litewskie, ale zdaje się, że Litwa będzie państwowo zespolona z Polską.
Wobec braku jednoznacznych ustaleń sojuszników w sprawie przebiegu naszej wschodniej granicy, ten stan musiał doprowadzić wiosną do konfliktu zbrojnego. Na wschodniej rubieży państwa polskiego, w rejonach zajętych jeszcze przez resztki wojsk niemieckich (stopniowo wycofujących się szlakiem Brześć – Białystok do Niemiec), trwały potyczki wojsk polskich z bolszewikami. Tereny te, opuszczane przez Niemców, z jednej strony zajmowały oddziały bolszewickie, z drugiej wojska polskie. Naczelnik Państwa uważał, że w tej sytuacji należy rozpocząć zdecydowane działania i zajmować jak najszybciej wszystkie ziemie należące organicznie do Polski. Takie wydał decyzje. Wykonując rozkazy Naczelnika Państwa, 4 lutego 1919 r. polskie oddziały pod dowództwem gen. Rydza – Śmigłego zajęły Kowel i dotarły do linii Styru. 10 lutego gen. Listowski opanował Brześć Litewski. W połowie lutego nastąpiły pierwsze starcia z wojskami bolszewickimi. Liczebnie słabsze oddziały polskie, w okresie dwóch miesięcy skutecznie blokowały działania bolszewików, w końcu wyparły ich ze znacznej części Ziemi Grodzieńskiej i Wołynia. 7 marca wyzwolono Pińsk.
Stałe zagrożenie wybuchu nowych ognisk konfliktu w pasie wzdłuż całej wschodniej granicy państwa dyktowało konieczność szybkiej rozbudowy polskiej siły zbrojnej. Od początku 1919 r. trwało wcielanie do wojska i intensywne szkolenie nowych roczników młodzieży i ochotników. Organizacja nowych sił postępowała szybko, niezwykle pomocnym okazało się tu doświadczenie kadr oficerskich i żołnierzy uczestniczących w walkach wielkiej wojny w szeregach armii zaborców. Sformowane nowe dywizje piechoty i brygady kawalerii kierowano na wschód i niemal z marszu wprowadzano do walki przeciwko bolszewikom. Pomimo, że trwały równolegle walki w Małopolsce Wschodniej J. Piłsudski przeprowadził pod swoją komendą operację zajęcia Wilna.
19 kwietnia 1919 r. Wilno i Baranowicze powracają do Rzeczypospolitej. J. Piłsudski w odezwie do mieszkańców zapowiada m.in.
„Wojsko polskie, które ze sobą przyprowadziłem do wyrzucenia panowania gwałtu i przemocy, do zniesienia rządów krajem wbrew woli ludności – wojsko to niesie Wam wszystkim wolność i swobodę. Chcę dać Wam możliwość rozwiązania spraw wewnętrznych, narodowościowych i wyznaniowych tak jak sami sobie życzyć będziecie, bez jakiegokolwiek gwałtu lub nacisku ze strony Polski”.
Niestety, twórcy państwa litewskiego bojąc się jedynie polskiej supremacji kulturowej i nie dostrzegając zagrożenia ze strony Rosji, inaczej widzieli swą przyszłość.
Nie zrażony tym J. Piłsudski, podjął działania nakłonienia Łotyszy do swej koncepcji, poprzez przebywającego w Paryżu Leona Wasilewskiego (ojca Wandy). Wasilewski, dzięki swoim koneksjom miał dość duże możliwości dotarcia i nakłonienia elity Łotyszy do koncepcji J. Piłsudskiego. Wiadomo było też, że ich zgoda będzie dużym argumentem w kolejnych rozmowach z Litwinami.
J. Piłsudski w swoich kalkulacjach upatrywał taką drogę Polski nad morze (Ryga), wobec przewidywanych trudności w odzyskaniu Gdańska.
W pierwszych dniach sierpnia, po zatrzymaniu i rozbiciu ofensywy bolszewickiej na froncie litewsko-białoruskim, armia gen. Szeptyckiego przeszła do działań zaczepnych i po kilkudniowych zaciętych walkach opanowała 9 sierpnia Mińsk. 1 października oddziały polskie osiągnęły linię rzeki Berezyny, Ptyczycy, Uborci i Słuczy, ziemie Rzeczypospolitej zostały uwolnione z niewoli rozbiorów.
W swej koncepcji politycznej budowania nowej Rzeczypospolitej J. Piłsudski widział rozwiązania odbiegające od kształtów państwa przedrozbiorowego. Uznając w pełni prawa Ukraińców, Litwinów i Białorusinów do posiadania swoich państw, dążył do stworzenia federacji tych narodów z Rzeczypospolita na zasadzie równouprawnienia. Pozostawiał im otwartą drogę dochodzenia do własnych form ustrojowych. Realizacja idei federacji pozwalała odsunąć Rosję Bolszewicką możliwie jak najdalej od wschodnich granic Polski i zamiast niepohamowanego w zaborczości sąsiada zyskać bezpieczną kurtynę z sojuszniczych państw.
Władze bolszewickie, wbrew swojemu dekretowi o „prawie do swobodnego określenia narodów”, nie uznały ani jednego aktu proklamowanej niepodległości i samookreślenia się ludów wcześniej podbitych przez carskie imperium. Krwawo pacyfikowano wszelkie ruchy wolnościowe pod przykrywką „walki z kontrrewolucją”. Tak samo wyglądał stosunek władzy bolszewickiej do odradzającej się Polski. Dla opinii międzynarodowej Moskwa wypuszczała informacje o dekretach „wolności i samostanowienia narodów”, o unieważnieniu traktatów rozbiorowych z całego obszaru I Rzeczypospolitej, a równocześnie przygotowywała swe siły zbrojne do ponownego narzucenia swego jarzma Polsce.
Gdy jesienią 1919 r. Litwa Kowieńska zagrożona była śmiertelnie przez niemiecko – rosyjskie wojska Bermonta – Arłamowa, J Piłsudski dał jej zapewnienie i gwarancje, że może zaangażować wszystkie swe siły do oporu i nie potrzebuje osłaniać się od strony zajętego przez armię polską Wilna. Przeciwnie – co niewątpliwie uratowało wówczas niezależność nie tylko Litwy, lecz Łotwy i Estonii – zagroził rzuceniem wszystkich sił polskich na pomoc w razie dalszej ofensywy Bermonta. Była to jedyna, realna pomoc na jaką narody te mogły liczyć.
Niestety dalszy bieg wydarzeń na Litwie – lokalne starcie zbrojne Polaków z Litwinami w powiecie sejneńskim i co gorsze wykrycie przez władze litewskie w Kownie przygotowań do propolskiego zamachu stanu, przygotowywane niewątpliwie przez Warszawę, zamroziły stosunki z Polską i J. Piłsudski musiał ze swych planów chwilowo zrezygnować.
We wrześniu 1919 r. wojska polskie zajmują Mińsk Litewski. J. Piłsudski po raz kolejny w swym wystąpieniu oświadczył:
„(…) Polska idzie wszędzie z hasłem swobody. Polska idzie nie z chęcią ucisku brutalnym butem żołnierskim … Z chwila jako syn tej samej ziemi, stanąłem na czele swoich żołnierzy, wydałem ogłoszenie, że ziemi tej nic gwałtem narzucone nie będzie (…) że ziemia ta sama rozstrzygnie, jak żyć ma, jakim prawem ma się rządzić. Słowom swoim potwierdzonym przez najwyższe przedstawicielstwo – sejm polski – pozostanę wierny i wierny mu będę do końca.”
W styczniu 1920 r. Polacy zajęli Dyneburg i przekazali go Łotwie. Na uroczystości z tej okazji J. Piłsudski powiedział:
„Przyjemnie mi jest być w oddziale, który spotkało rzeczywiste szczęście walczyć, zgodnie z tradycją polską, za naszą i waszą wolność; nie tylko za wolność naszego narodu, ale i za wolność naszego sąsiada i przyjaciela.”
Zdobyciem Dyneburga i uwolnieniem południowej Łotwy z okupacji rosyjskiej Polacy uniemożliwili bolszewikom stworzenie radzieckiej republiki łotewskiej, a jednocześnie oddzielili geograficznie Litwę od Rosji, co miało istotne znaczenie dla zapewnienia jej niepodległości.
Interes polityczny Polski nakazywał jednak skierowanie większej uwagi w stronę Ukrainy. Poza koncepcją związania Ukrainy z Polską węzłem federacji, pojawił się w maju 1919 r. projekt konserwatystów reprezentowanych przez Janusza Radziwiłła. Projekt ten zakładał powierzenie Polsce mandatu Ligi Narodów, aby pod jej kontrolą zorganizować państwo ukraińskie, w którym zabezpieczono by mienie i rozwój kulturalny przebywających tu Polaków i które stałoby się naszym sojusznikiem wobec Rosji „zdolnej na razie tylko do skrajnie reakcyjnego caryzmu, lub skrajnie komunistycznego terroru.”
Wydarzenia – obrona Lwowa i walki z Ukraińcami w Małopolsce Wschodniej -uniemożliwiły wówczas zbliżenie się obu narodów. Ale gdy walki z galicyjskimi Ukraińcami zaczęły wygasać, J. Piłsudski nawiązał kontakt z przywódcą Ukrainy Naddniestrzańskiej – Semenem Petlurą.
Według świadectwa gen. Kutrzeby, już w końcu maja 1919 r. z misją wręczenia zaproszenia dla S. Petlury do Warszawy wyrusza major Zagłoba – Mazurkiewicz, oficer oddziału II Sztabu Generalnego. Dociera do sztabu S. Petlury w Czarnym Ostrogu i przywozi do Warszawy odpowiedź. Od tego czasu trwają układy i wymiana myśli. Z innych źródeł wynika, że tenże oficer co najmniej dwukrotnie przeprowadzał przez front na Ukrainie Walerego Sławka, jednego z najbardziej zaufanych współpracowników J. Piłsudskiego.
W letniej ofensywie gen. Denikina przeciw bolszewikom, wojska ukraińskie, zarówno naddnieprzańskie Petlury jak i „galicyjskie”, wyparte przez Polaków z Małopolski Wschodniej, uczestniczyły początkowo jako jego sojusznicy. Ale 31 sierpnia, gdy wojska Petlury weszły do Kijowa, sytuacja się zmieniła i oddziały gen. Denikina wyparto z miasta. Walki Ukraińców z oddziałami gen. Denikina trwały do końca 1919 r. W grudniu S. Petlura przekazują Polakom Kamieniec Podolski, a sam znajduje schronienie w Polsce. „Galicyjskie” wojska ukraińskie po odejściu od gen. Denikina przeszły na stronę bolszewików. Trzy brygady Ukraińców zasiliły armię bolszewicką.
W czasie ofensywy kijowskiej brygady te poddały się wojskom polskim.
W miarę postępu wojsk bolszewickich i odwrotu gen. Denikina, przed frontem polskim na Wołyniu zaczynała tworzyć się pustka. Groziło to anarchią miejscowych chłopów i powrotem na te tereny bolszewików. Sprawami wojskowymi związanymi z położeniem wojsk na Ukrainie najbardziej zainteresowany był dowodzący frontem wołyńskim gen. Listowski, który w tej sytuacji rozważał przesunięcie frontu polskiego do Dniepru. Raport w tej sprawie przesłał szefowi Sztabu Generalnego 21 grudnia 1919 r. Raport wskazywał na operacyjną konieczność przesunięcia frontu na wschód. Warunkiem operacji byłoby sformowania wojska ukraińskiego z jeńców i restytucja państwa ukraińskiego. Gen. Listowski wskazywał na korzyści wojskowe i polityczne takiej operacji pod warunkiem, że na Ukrainę poszlibyśmy jako sojusznicy.
Na raport ten Sztab Generalny udzielił natychmiastowej odpowiedzi. Decyzja w sprawie „wyprawy kijowskiej” była już dojrzała. Propozycje gen. Listowskiego pokrywały się ze stanowiskiem dowództwa – „(…)jedynie przez restytucję Ukrainy możemy być zabezpieczeni od Wschodu”.
W tym okresie otwarte wystąpienie w sprawie powołania do życia Ukrainy byłoby dla Polski nie korzystne, oznaczałoby to jawną wrogość wobec gen. Denikina, konieczna była neutralność. Można więc przyjąć, że z wojskowego punktu widzenia kampania wiosenna była przygotowana ale nie zaistniały warunki polityczne aby ją rozpocząć. Do realizacji „kampanii kijowskiej”, opartej na sojuszu z Ukrainą można będzie przystąpić dopiero po upadku gen. Denikina.
Upadek gen. Denikina wkrótce nastąpił i od tej chwili wypadki potoczyły się szybko. Przewidując rozwój wydarzeń rząd bolszewicki 22 grudnia 1919 r. zwrócił się do Polski z propozycją pokojową. Rząd Polski nie odpowiedział. W tej sytuacji Rada Komisarzy Ludowych 28 stycznia 1920 r. wystosowała publiczną deklarację do rządu i narodu polskiego, w której oświadczyła m. in. że wojska Armii Czerwonej nie przekroczą ówczesnej linii frontu oraz, że „nie ma żadnej takiej kwestii czy to terytorialnej, czy ekonomicznej, która by nie mogła być załatwiona na drodze pokojowej przy pomocy wzajemnych pertraktacji, koncesji i porozumień”. Deklarację podpisał W. Lenin jako szef rządu, Cziczerin jako minister spraw zagranicznych i Trocki jako minister ds. wojny. Powyższą deklarację potwierdził 2 lutego Centralny Wszechrosyjski Komitet Wykonawczy Sowietów z Kalininem na czele.
Ówczesna linia frontu przebiegała od 100 do 150 km na wschód od granicy ustalonej kilkanaście miesięcy później w Rydze. Bolszewicka propozycja taki właśnie przebieg granicy proponowała jako przyszłą granicę pomiędzy państwami. Gen. Sosnkowski, wiceminister spraw wojskowych ocenił tą propozycję jako bardzo korzystną, jako zwiastun zakończenia wojny. Być może, że propozycje Bolszewików wynikały z ich wdzięczności za naszą postawę z jesieni 1919 r. kiedy wbrew żądaniom sojuszników J. Piłsudski nie poparł gen. Denikina i ocalił tym samym rewolucję (?).
Negocjacji jednak nie rozpoczęto, ponieważ j. Piłsudski nie chciał pokoju i kończył właśnie przygotowania do „wyprawy kijowskiej”. W tej sytuacji rząd bolszewicki wystosował komunikat do państw Entynty, czyniąc je odpowiedzialnymi za niepowodzenie rokowań pokojowych, „ponieważ mogły skłonić rząd polski do mniej upartego stanowiska”. Ten szeroko komentowany na zachodzie komunikat wskazywał Polskę jako przyszłego agresora, co nie przysparzało sympatii wśród społeczeństw zmęczonych wojną.
Dzisiaj, z perspektywy lat wydaje się, że propozycje pokojowe bolszewików z przełomu lat 1919 i 1920 były szczere. Osłabiona wielką wojną Rosja carska, państwo od trzech lat topione chaosem rewolucji i wojny domowej potrzebowało spokoju by odbudować zniszczenia i wyprowadzić gospodarkę z zapaści. Rosja miała dość ziem, więc rezygnacja z części Białorusi, czy Wołynia i Podola, w tej sytuacji, nie była zbyt wygórowaną ceną, tym bardziej, iż były to tereny silnie zanarchizowane.
Trzeba tutaj dodać, że podobne propozycje rząd bolszewicki skierował także do innych sąsiadujących państw: Finlandii, Estonii i nieco później do Litwy i Łotwy. Traktatów tych nie naruszono do II wojny światowej.
Dlaczego J. Piłsudski parł do wojny? Ponieważ chciał oderwać Ukrainę od Rosji i sądził, że Rosja jest już za słaba by ją obronić.
13. Sytuacja w Polsce. Przygotowania do ofensywy na Ukrainę.
W czasie konferencji z udziałem szefa Sztabu Generalnego gen. Stanisława Hallera i wiceministra spraw zagranicznych Władysława Skrzyńskiego, w grudniu 1919 r. J. Piłsudski powiedział: „(…)Bolszewików trzeba pobić i to niedługo, póki jeszcze nie wzrośli w siłę. Trzeba ich zmusić do tego, aby przyjęli rozstrzygającą rozprawę i sprać ich tak, aby ruski miesiąc popamiętali. Ale żeby to osiągnąć, trzeba ich nadepnąć na tak bolesne miejsce, żeby nie mogli się uchylać i uciekać. Moskwa takim miejscem nie jest. Kijów, Ukraina to ich czuły punkt. (…)”.
Zaniepokojony wypowiedziami przewodniczącego Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, Stanisława Grabskiego, określającego plany wojenne J. Piłsudskiego, jako szaleństwo, które kosztować będą Polskę wiele krwi i ofiar – W. Witos zwrócił się do premiera Leopolda Skulskiego, prosząc o wyjaśnienie sytuacji. Ten mu odpowiedział:
„Rząd posiada najpewniejsze informacje, że bolszewicy nie mają żadnej siły, są zupełnie zdemoralizowani i rozbici i niezdolni do żadnej poważniejszej akcji. Wszędzie tylko uciekają i będą uciekać Wojska nasze idą nieustannie naprzód. Jestem przekonany, że za kilka tygodni możemy podyktować bolszewikom pokój, jaki będzie się nam podobało. Wtenczas będziemy też myśleć, czy zdobyte na nich obszary ziemi mamy wcielić do Polski czy tworzyć z nich odrębne państwa.”
Najgwałtowniej za pokojem, choć z całkowicie odmiennych powodów, opowiadała się prawica (ndecja) oraz komuniści. Prawica nacjonalistyczna również domagała się zawarcia pokoju z Rosją, znajdując posłuch zwłaszcza na ziemiach zachodnich. Stronnictwa chłopskie w Galicji domagało się pokoju i zapewne pod ich wpływem wielu poborowych nie zgłosiło się do wojska. Tylko przywódcy PPS i innych partii lewicowych na ogół jawnie i z sympatią odnosili się do planów federacji. Roztaczano wizje Polski jako Stanów Zjednoczonych Europy Wschodniej, z Finlandią, Łotwą, Estonią, Litwą, Białorusią i może z czasem Ukrainą. Niemniej na wiosnę 1920 r. zdecydowana większość narodu skłaniała się do pokoju z Rosją. W tym czasie, ze względu na utrzymujący się wrogi stosunek Litwy oraz brak zainteresowania innych partnerów ideą federacji, J Piłsudski postanowił uznać te plany za nieaktualne i zaangażować się w pomoc S. Petlurze w tworzeniu niepodległej Ukrainy. Doszedł także do wniosku, że za wcześnie jeszcze na tworzenie państwa Białoruskiego.
24 lutego 1920 r. Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych obradując tajnie z Komisją Wojskową uchwaliła jako wytyczne dla rokowań z Rosją: „że na wszystkich obszarach należących do Polski w r. 1772 ludność ma mieć możność zdecydowania o swojej przynależności państwowej”.
Była to zgrabna formuła, znajdująca prawne uzasadnienie w unieważnieniu przez rewolucyjną Rosję traktatów rozbiorowych oraz zgodna z wówczas powszechnie uznawanymi zasadami samostanowienia narodów. Pozwalała także organizowanie nowych państw na obszarach na wschód od Polski.
Na posiedzeniu Rady Ministrów, 8 marca premier L. Skulski przedstawił zasady, na których rząd gotów jest przystąpić do pertraktacji pokojowych z rządem bolszewików. Mianowicie: Rosja winna się wyrzec praw do ziem posiadanych przez Polskę w 1772 r., względnie do linii „bezpieczeństwa” położonej pomiędzy ówczesnym frontem a granicą z 1772 r., Polska popiera żądania Ukraińców stworzenia własnego niepodległego państwa; koncepcja utworzenia sfederowanego z Polską państwa białoruskiego ma być zaniechana, natomiast należy zapewnić Białorusinom samorząd na terenie okręgu mińskiego i na wschód od niego; Federację z Litwą uważa się za nieaktualną, wobec jej nieustępliwego dążenia do niezależności państwowej: należy rozgraniczyć terytoria obu krajów, przy czym Wilno ui Grodno muszą należeć do Polski.
13 marca polski minister spraw zagranicznych wręczył ambasadorom Wielkiej Brytanii, Francji, Stanów Zjednoczonych i Włoch noty stwierdzające m. in.
„(…) że zgodnie z zasadami tolerancji i wolności jako też respektowania praw narodów, rząd polski określił los ludności zamieszkującej obszary na zachód od granicy z 1772 r. zgodnie z jej życzeniami”.
W tej niezupełnie jasnej formie J. Piłsudski uprzedzał rządy krajów zachodnich o swojej przygotowywanej akcji na Ukrainie. Jakiej odpowiedzi, jakiego stanowiska mógł się J. Piłsudski spodziewać od mocarstw Ententy, które od roku wspierały Polskę dostawami broni, amunicji, żywności, odzieży bez których jakiekolwiek walki byłyby niemożliwe? Premier brytyjski Lloyd George właśnie dokonywał zmian w polityce brytyjskiej wobec Europy Wschodniej po półtorarocznym popieraniu i klęsce gen. Denikina. Brytyjczycy uznali, że czas temu marnotrawstwu położyć kres. Stanowisko to zyskiwało na znaczeniu wobec pojawiających się sygnałach o możliwości wymiany handlowej z Rosją bolszewicką.
Przebywający w styczniu 1920 r. w Londynie minister spraw zagranicznych Patek rozmawiał z Lloyd Georgiem, „który niedwuznacznie umywał ręce wobec konfliktu polsko-rosyjskiego, że przestrzega przed zbyt dalekim wysuwaniem się wojsk polskich poza obszar etniczny i zapowiadał nową, przeciwną aspiracjom J. Piłsudskiego, uchwałę Rady Najwyższej”.
Inne było stanowisko Francji, Która z uporem godnym lepszej sprawy kontynuowała pomoc dla „białej” Rosji, wspierając następcę gen. Denikina – gen. Wrangla. W tym kontekście stanowisko rząd francuski, a raczej jego misja wojskowa w Warszawie do planów polskiej ofensywy odnosiła się życzliwie.
Za nieusłuchanie przestrogi brytyjskiego premiera przyszło nam zapłacić kilka miesięcy później podczas konferencji Rady Najwyższej Mocarstw Sprzymierzonych w Spa, która narzuciła nam upokarzające warunki zawieszenia broni z Rosją – do którego na szczęście wtedy nie doszło, jak również m. in. rezygnację z plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim, wskutek czego utraciliśmy tą piękną, bogatą polską krainę.
23 kwietnia poseł Stanisław Głąbiński na posiedzeniu Sejmu oświadczył: „ Słyszymy, że mamy jakąś nową orientację, że tworzymy państwo inne, ukraińskie a przecież przede wszystkim powinniśmy dokończyć budowę własnego państwa i zabezpieczyć jego granice”. Przestrzegał, że polityka zagraniczna Polski prowadzi do katastrofy finansowej i gospodarczej państwa. Oświadczył, że jego partia (prawica) przestaje darzyć rząd zaufaniem i przestaje w nim uczestniczyć. Na znak protestu Stanisław Grabski ustąpił ze stanowiska przewodniczącego Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Niepokój Głąbińskiego i S. Grabskiego był uzasadniony, ponieważ dwa dni wcześniej 21 kwietnia, podpisano umowę między rządem polskim a rządem atamana Semena Petlury: „w celu ugruntowania podstaw pod zgodne i przyjazne współżycie dla dobra rozwoju obu narodów”.
Polska uznawała Dyrektoriat Niepodległej Ukrainy Ludowej z atamanem Petlurą na czele. Umową tą ustalono granice między Polską a Ukrainą na rzece Zbrucz, a następnie na wschód od Równego i Sarn i dalej na północ do Prypeci (podobnie jak biegła potem granica określona Traktatem Ryskim). Rząd polski przyznał Ukrainie terytoria na wschód od tej linii granicznej do granicy Polski z 1772 r. (przedrozbiorowej), które Polska już posiada lub odzyska od Rosji drogą okrężną lub dyplomatyczną. Prawa narodowo-kulturalne, jakie rząd polski zapewni obywatelom narodowości ukraińskiej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, będą w nie mniejszym stopniu zapewnione obywatelom polskim narodowości polskiej w granicach Ukraińskiej Republiki Ludowej i odwrotnie. Sprawa agrarna na Ukrainie będzie rozwiązana przez Konstytuantę. Zostaje zawarta umowa handlowa i konwencja wojskowa.
24 kwietnia generał ukraiński Sinkler i ze strony polskiej Walery Sławek i kapitan Wacław Jędrzejewicz podpisali 13 punktową konwencję wojskową ustalającą warunki współpracy wojskowej obu armii. Strona polska zobowiązywała się m. In. dostarczyć stronie ukraińskiej broń i amunicję oraz ekwipunek dla trzech dywizji.
(cdn.)
Julianów, 15 listopada 2013 r. oprac. Marek J. Toczek
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.