Konstytuta-prostytuta i partyjne bękarty
Piłsudski miał po zamachu majowym powiedzieć, że „wszy go oblazły”. Miał na myśli tysiące karierowiczów, którzy nagle zostali gorliwymi piłsudczykami. Ten sam Piłsudski mówiąc o konstytucji marcowej, która była źródłem nieustannego kryzysu w odrodzonej Rzeczypospolitej, użył zwięzłego określenia: „Konstytuta-prostytuta”. Jak zwykle, historia się w Polsce powtarza, bo określenia te pasują jak ulał do naszej współczesnej rzeczywistości. Brak tylko Piłsudskiego.
Platforma Obywatelska kaja się za taśmy, które wyciekły po partyjnym kongresie na Dolnym Śląsku. Na taśmach nagrane były rozmowy przeciwników Schetyny kupujących głosy partyjnych delegatów obietnicami zatrudnienia w którejś z rad nadzorczych.
To kajanie polityków Platformy jakieś takie nie bardzo gorliwe jest. Owszem Protasiewicz – pogromca Schetyny – przeprasza, obiecuje poprawę, ale wszyscy, w tym dziennikarze, którzy tych obietnic wysłuchują, wiedzą, że to pic na wodę. Tygrysa nie nauczy się jeść marchewki. ONI tak robią, robili, i robić będą nadal.
No ale Platforma to tylko część ONYCH. Są jeszcze ONI z PSL, ONI z SLD i ONI z PiS-u, którzy kiedy rządzili robili dokładnie to samo – obsadzali swoich we wszystkich możliwych urzędach i państwowych spółkach. Nie patrząc na kwalifikacje, wg starej zasady „BMW” – „Bierny, Mierny, ale Wierny”.
Ba – logika systemu wymusza tworzenie nowych stanowisk, po to, by było gdzie upchać swoich. Po co stworzono nikomu do niczego niepotrzebne powiaty, pozbawione istotnych kompetencji i władzy, których budżety w 95% to dotacje i subwencje? Po co utworzono sejmiki wojewódzkie z zarządami dublując administrację rządową wojewody? Ano tylko po to, żeby szeregi parteigenossen ze wszystkich formacji i spod wszystkich sztandarów miały gdzie pasożytować. Diety radnych powiatowych i wojewódzkich w biednej Polsce to nie żadne diety, to wypłaty zaczynające się od najniższej krajowej. W przeliczeniu na godzinę czasu poświęconego na „obradowanie” radny powiatowy dostaje 400-500 zł. Za co? – Za wierność partii. Jednej z czterech, które okupują III RP. W procederze łupienia Polski uczestniczą bowiem solidarnie wszystkie cztery bandy – PO, SLD, PiS, i PSL. W sprawach drugorzędnych, na użytek ogłupionego propagandą społeczeństwa – owszem wykazują różnice. Ale są to różnice nieistotne dla sprawy, dla tego codziennego procederu pasożytowania partyjniactwa na żywym społecznym organizmie. Teatralne kłótnie partyjnych wodzów nie mają żadnego znaczenia.
PiS-owska prasa z lubością wytyka rządom PO rozrost biurokracji i wzrost zadłużania państwa. To prawda – Tusk i jego „banda” mają w tej dziedzinie ogromne „dokonania”. Ale przecież „reforma Buzka” , która obdarzyła Polskę powiatami i zbędnym samorządem wojewódzkim weszła za rządów AWS czyli – „prawicy”. To z AWS wywodzą się korzenie dzisiejszego PiS i to Jerzy Buzek wyciągał z politycznego niebytu braci Kaczyńskich. Ustrojową przyczyną tego, że partie mogły w tak niesłuchanie bezczelnym stylu zawłaszczyć całe państwo, jest w sposób oczywisty Konstytucja i zawarta w niej ordynacja wyborcza do Sejmu. W Polsce jest to ordynacja partyjna, dająca cały szereg przywilejów partyjnym oligarchiom. Ordynacja partyjna zamyka scenę polityczną w kręgu ciągle tych samych polityków. Uniemożliwia wyborcom pozbycie się ich.
Ta sama ordynacja odbiera jednocześnie obywatelom bierne prawo wyborcze. Polak – wbrew kardynalnej zasadzie równości nie może kandydować do Sejmu bez uzyskania akceptacji któregoś z partyjnych Komitetów Centralnych. Jest niebywałe, że tego fundamentalnego naruszenia prawa nie dostrzega żaden z mędrców z Trybunału Konstytucyjnego, Rzecznik Praw Obywatelskich ani nikt z „konstytucjonalistów”. Milczą na ten temat także dziennikarze „głównego nurtu”. Ale nie dziwmy się! Każdy chce przecież z czegoś żyć. Delegaci PO mają do sprzedania swój głos. A jak wierność zmutowanej partii mają okazać „konstytucjonaliści”? Tylko milcząc na temat nieczystych źródeł rodzinnego dochodu.
Janusz Sanocki
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.