LEOPARDY NA POLSKICH POLIGONACH.

Dlaczego MON niszczy własny przemysł zbrojeniowy?

 Media w ostatnich dniach, jakby od niechcenia zauważyły, że w ubiegły piątek polski minister obrony podpisał z Niemcami w Poznaniu umowę o zakupie 119 używanych leopardów za ok. miliard złotych. Mają rzekomo, szybko wzmocnić siły pancerne RP.

Leopard czołg

Oczywiście powyższa informacja jest dodatkowo obudowana tym, że i inne kraje walczyły  o ten kontrakt, ale zwycięzcą okazał się polski minister. Zresztą w naszych mediach czytamy i słyszymy same zachwyty w ty temacie, co  ma nam przypominać, że oto złapaliśmy za nogi samego Pana Boga. Ale, czy rzeczywiście jest to wielki biznes dla naszego kraju? Niewątpliwie, biznesem jest ta transakcja dla Niemiec, które stary sprzęt może nieźle sprzedać, a dodatkowo zostajemy uzależnieni od całego dodatkowego wyposażenia technicznego, szkoleniowego i eksploatacyjnego.

Jeżeli słyszymy zachwyty ze strony kaprali i poruczników, to nawet im się nie dziwię, bowiem mają otrzymać zabawki niezłe i przewyższające osiągami nasze rodzime czołgi, ale z niepokojem obserwuję bezkrytyczne zachwyty ze strony generałów i odpowiedzialnych polityków. Osoby od pewnego poziomu odpowiedzialności, powinny patrzeć na problem bardziej wszechstronnie i widzieć w nim oprócz danych taktyczno-technicznych również polską rację stanu.

Za każdym zakupionym w Niemczech czołgiem Leopard kryje się bowiem, utrata miejsc pracy, zmniejszone wpływy z podatku, jaki zapłaciłyby polskie fabryki, zmniejszona ilość pieniędzy w kieszeni polskiego inżyniera i robotnika, zmniejszony popyt na towary w sklepach, czy też brak możliwości eksportu polskich czołgów. Są nasze czołgi  trochę gorsze, ale nie są też takie, by nie mogły zniszczyć tych droższych niemieckich Leopardów. Warto w tym miejscu zauważyć, że np. Rosjanie,  którzy w niedalekiej przeszłości, jak i teraz opierając swoje wojska pancerne na bazie czołgów T-72 wcale nie wykazywali i nie wykazują wielkiego lęku w konfrontacji z Leopardami, a wiele państw składa zamówienia w rosyjskich fabrykach czołgów.

tygrys czołg

Trzeba bowiem, również pamiętać i o tym, że czołgi wygrały II wojnę światową, a w ewentualnej trzeciej wojnie nie odegrają już takiej roli. Zresztą historycznie rzecz ujmując, w bitwie na Łuku Kurskim, Niemcy mimo iż dysponowali czołgami Tygrys i Pantera, które przy porównywaniu danych były lepszymi wozami bojowymi, to w konfrontacji na polu walki, gdzie wzięły udział inne rodzaje wojsk oraz większa ilość słabszych T-34, zostali ostatecznie pobici przez Rosjan i zmuszeni do totalnego odwrotu. Stąd i teraz nie zachwycajmy się tylko czołgami i nie traćmy z pola widzenia innych istotniejszych problemów, tym bardziej, że będąc w NATO nie szykujemy się chyba do walki z Leopardami.

Czytając wypowiedzi rodzimych wojskowych, a zwłaszcza tych z górnej półki dowodzenia, trudno nie wyrazić zdziwienia i nie zapytać. Dlaczego załogi czołgów Leopard  obsadzone zawodowymi żołnierzami posiadają łatwiejsze normy ogniowe w stosunku do tych z przed lata wyznaczonych dla czołgów T-55 i T-72? A może właśnie dlatego, Rosjanie nie obawiają się Leopardów, ponieważ mając lepsze załogi są w stanie nadrobić w działaniu  różnice techniczne.

Siły zbrojne są od dawna zaniedbane pod względem wyposażenia, a biorąc pod uwagę przyjęte konieczne na XXI wiek priorytety, to nie powinniśmy marnotrawić pieniędzy na zakup niemieckich Leopardów. Czas, aby górę wzięło w naszym rządzie polskie lobby, by rozwijała się polska myśl techniczna, by polski przemysł zbrojeniowy dostarczał miejsc pracy i przysparzał niezbędnych zysków na łatanie coraz większych dziur w rodzimym budżecie.

Szczególnie musi niepokoić fakt, że głos profesjonalistów w tym temacie jest ukrywany i zbywany przez decydentów, którzy zbyt często zauważają zupełnie inne argumenty przy podejmowaniu decyzji od tych, które przemawiają za racjonalnością i polską racją stanu. W odróżnieniu od światowych trendów z niezrozumiałych powodów państwo polskie obecnie nie chroni rodzimego biznesu, własnych przedsiębiorstw, skupiając uwagę na zakupach i preferowaniu zagranicznych firm. Tak nie postępowały w przeszłości, bardzo bogate dziś kraje. Zniszczona wojną Korea Południowa nie wybrała importu zużytych czołgów amerykańskich, ale zdobywając coraz to nowsze technologie, dokonując modernizacji kolejnych typów, stała się dziś znaczącym producentem czołgów i transporterów opancerzonych nie tylko na uzbrojenie własnej armii, ale eksportuje uzbrojenie do innych krajów.

Czy w naszym kraju mamy do czynienia z brakiem u decydentów podstawowej wiedzy, by zrozumieć, co jest bardziej korzystne dla rodzimej gospodarki? Jesteśmy zbyt małym państwem, by ciągle zasłaniać się przynależnością do Unii Europejskiej, bowiem w tej wspólnocie każdy kraj rozwija się oddzielnie, posiada własny budżet, własne inwestycje i potrzeby. Zmniejszające się z każdym rokiem możliwości finansowe i bieda w wielu obszarach, to właśnie rezultat rezygnacji z własnych przedsiębiorstw, oddanie pola obcemu kapitałowi i zastąpienie rodzimej produkcji zwiększającymi się zakupami.

Zakupując czołgi Leopard w Niemczech finansujemy rozwój naszego sąsiada, więc decydenci podejmujący decyzję o kolejnym zakupie tych czołgów i innych rodzajów uzbrojenia, muszą nam powiedzieć, czy naprawdę są zainteresowani tym, by w Polsce było lepiej. Ja tego nie zauważam. Wszystko to dzieje się w symbiozie z kolejnymi aferami w kraju i nowymi znakami zapytania w MON. Jeżeli będzie tak jak do tej pory, gdy będziemy likwidować polską własność, a politycy będą nam wmawiać, że bardziej opłacalne są zakupy za granicą, to możemy zapomnieć o rozwoju gospodarczym Polski i lepszej przyszłości dla następnych pokoleń.

Wypowiedz się