…Kocie Uszy wszystko słyszą. Jak powszechnie wiadomo, a niektórzy znają to z autopsji, nie poradził sobie z Polakami pan Hitler z całą potęgą jego Tysiącletniej Rzeszy, nie poradził sobie z Polakami pan Generalissimus Stalin z całą potęgą jego niezwyciężonego Wielkiego Związku Radzieckiego, wcześniej – kłania się tu historia – nie poradzili sobie z Polakami ani Tatarzy, ani Krzyżacy, ani Carowie Rosyjscy. I chociaż wszyscy oni robili, co tylko mogli, żeby Polaków wykończyć, zlikwidować, wymordować, unicestwić i razem z Polską skreślić z mapy świata, to jednak im nie wyszło.
W związku z tym Polacy postanowili wykończyć się sami. Jeden drugiego „załatwić”, „wykopać” z roboty, „zagłodzić”, „wyeksmitować”, „wdeptać w ziemię”. W minionych różnych dekadach historycznych zdarzały się wprawdzie przerwy w tej „oryginalnie twórczej polskiej działalności”, ale za to teraz, proces ruszył „z kopyta”. W urzędach, w firmach jeszcze państwowych, w uczelniach i instytutach, w firmach u „prywaciarzy”, wszędzie gdzie znajdują się Polacy, jak dowiadujemy się każdego dnia w rubryce „coś z życia”, znakomicie rozwijają się „parszywe” stosunki – jak to się ładnie określa – międzyludzkie.
W obecnie istniejącym systemie wzajemnych zależności ten, kto jest o „centymetr wyżej” z satysfakcją „gnoi” każdego, kto jest o „centymetr” niżej, w tym znajdując uzasadnienie dla własnej nędznej egzystencji, znajdując antidotum na własne kompleksy, znajdując żałosne potwierdzenie faktu, że prawdopodobnie tylko przez pomyłkę tatusia i mamusi pojawił się na tym świecie. W tym pięknym kraju szemrzących strumyków, Wierzb Płaczących, polnych koników, Chopina, Moniuszki i Marii Salomei Skłodowskiej-Curie, co karierę zrobiła we Francji, oraz – na razie też – w kraju istnienia Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz kilku innych kanapowych towarzystw wzajemnej adoracji, kręcących się w okolicy tak zwanej polskiej polityki i lukratywnych posad.
Z naszym umiłowanym polskim społeczeństwem dzieje się coś bardzo niedobrego, czego skutki mogą być w przyszłości – wcale nie tak odległej – więcej aniżeli dramatyczne. Bez gestapowca przystawiającego Polakowi niemieckie Parabellum do łba, bez enkawudzisty popychającego Polaka ruskim Naganem, bez „ludowego” ubowca za plecami, gotowego Polakowi zrywać „paznokietki” w kazamatach bezpieki, Polak – prezes, Polak – dyrektor, Polak – naczelnik, Polak – komornik, Polka – kierowniczka, są zawsze gotowi, aby drugiemu Polakowi lub Polce, ale nie dyrektorom i nie prezesom i nie ministrom, pokazać, kto tu jest Panem, a kto – za przeproszeniem – Gównem, do tego za 1500 miesięcznie, więc nie wartym nawet odrobiny szacunku i zrozumienia. Oczywiście im wyższa jest półka tym większy jest na niej Pan i oczywiście większe jest także – za przeproszeniem – Gówno, z większą też płacą. Co nie ma rzecz jasna znaczenia, bo zawsze Pan jest Panem, zaś – za przeproszeniem – Gówno jest zawsze tylko Gównem.
Jeżeli takie właśnie „braterskie” i „solidarnościowe” stosunki międzyludzkie kształtują się w społeczeństwie i to z wyraźnie narastającą tendencją, czemu dodatkowo sprzyja pogarszająca się sytuacji ekonomiczna mas pracujących miast i wsi i czemu sprzyja wzmagający się wśród ludzi – zarówno wśród „szaraczków”, jak i habilitowanych profesorów – strach o przeżycie, strach o pracę, strach przed bezrobociem, przed komornikiem i przed eksmisją – nie mówiąc
o strachu przed chorobą, szpitalem i leczeniem na koszt NFZ – to tworzy się społeczny kompost zasilający glebę, na której z czasem. zawsze wyrasta równie społeczny bunt.
Jeżeli ktoś „siedzący” w jakiejkolwiek polityce o tym nie wie, to albo jest idiotą, albo potencjalnym politycznym samobójcą. Niestety, w pierwszym szeregu tych ostatnich – politycznych samobójców – lokują się właśnie wszyscy „rządzący” na wszystkich, możliwych szczeblach drabiny społecznej, od dołu do góry i z powrotem.
Reasumując: nie wiemy kiedy, nie wiemy w jakiej skali, nie wiemy gdzie TO się zacznie, ale na dzisiaj mamy pewność, że nadejdzie taki dzień, w którym usłyszymy okrzyk DOŚĆ gnojenia ludzi, upokarzania, represjonowania, straszenia, wpychania w wykluczenie i biedę, wywalania na emigrację zarobkową. DOŚĆ dręczenia ludzi systemem fałszywym i z założenia wrogim wobec ludzi!
Ale jeżeli masy społeczne – co też jest prawdopodobne – wykończą się wcześniej we własnym zakresie z powodu narastającego stresu, z nerwicy, z nowotworów i z niedożywienia , to powie się wtedy trudno: „Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”.
Niestety!
Jerzy A. Gołębiewski
Cytat:
“Jeżeli ktoś „siedzący” w jakiejkolwiek polityce o tym nie wie, to albo jest idiotą, albo potencjalnym politycznym samobójcą.”
Skoro wszyscy o tym wiedzą, to po co o tym pisać Panie Gołębiewski? Jeżeli pisze Pan to dla “idiotów” lub “potencjalnych politycznych samobójców”, to pomylił Pan adres.
Jacek Rossakiewicz
Rządzących zawsze zaskakują rewolucje i przewroty. Sprawując władzę w nadmiarze, są przepełnieni pychą, arogancją, butą i ciągłą wiarę w swoją szczęśliwą gwiazdę. Wszyscy obaleni królowie i władcy przyznają w pamiętnikach, że źle ocenili podwładnych. Tusk jest wzorowym naśladowcą swoich poprzedników.