Odpowiem najkrócej jak potrafię i tak, jak mi dyktuje mój rodowód i serce Warszawiaka.
Należy iść, bo Warszawa dziś to miasto, którego wizerunek kreują zakompleksieni urzędnicy, tchórzliwi biurokraci, egoistyczni przedsiębiorcy, bezmyślni celebryci, prowincjonalni idole i …można by tak długo wymieniać.
Należy iść, bo Warszawa dziś to miasto, gdzie chaos urbanistyczny, bezład komunikacyjny mieszają się ze szpetotą architektoniczną pożal się Boże wieżowców „city” i dzielnic „sypialni” na obrzeżach miasta.
Bo Warszawa dziś to miasto konfliktów społecznych, gdzie w imię prywaty, korupcji, wysługiwania się wewnętrznym, a przede wszystkim zagranicznym mocodawcom komplikowane jest życie mieszkańców, „napuszczane” jedno środowisko na drugie, kreuje się atmosferę wojny „wszystkich przeciw wszystkim” – przykładowo: pogardy rowerzystów dla jadących samochodami, niechęci jadących samochodami do pieszych, wzgardy pieszych do kierowców środków komunikacji.
Bo Warszawa dziś to miasto, gdzie wielki potencjał, energia i fantazja mieszkańców, zdolność do działania wspólnotowego jest perfekcyjnie marnotrawiona, a triumfuje niemożność.
Bo Warszawa dziś to miasto, w którym walka o władzę, podział łupów, przywilejów toczy się na froncie od zamiatacza ulicy do prezydenta miasta, a walczące strony wiedzą jedno: wynik boju musi być nierozstrzygnięty, a przede wszystkim należy dopilnować, by nikt nowy nie pojawił się na placu.
I mógłbym długo wyliczać „bo, bo…” Szkoda czasu. Rzecz w tym, że od wielu lat, a pani Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi już ponad sześć lat Warszawa skazana jest na prezydentów pozbawionych wizji miasta. Zwycięstwo wyborcze w wyborach samorządowych staje się wstępem do samozadowolenia, rozbudowy biurokracji, tworzenia układów i powiedzmy szczerze – okradania Warszawiaków. Budowania atmosfery strachu i zależności, uruchamiania mechanizmów marnotrawienia grosza publicznego i premiowania wymienionych już wyżej urzędników, celebrytów i innych im podobnych.
O co zatem idzie bój w referendum?
Najprostsza odpowiedź brzmi:
Bój idzie o Warszawę Warszawiaków, a nie mieszkańców Warszawy.
A Warszawiak to ten, kto na pierwszym miejscu stawia zasady, poczucie dumy i własnej wartości, a jeśli tak, to do siebie przede wszystkim odnosi obowiązek i odpowiedzialność za rodzinę, dom, miasto.
A Warszawiak to ten, który wie co to ambicja i odwaga, gotowość do poświęceń, wrażliwość i bezkompromisowość wobec zła, krzywdy, brzydoty.
A Warszawiak to ten, który ma energię, potrzebę czynienia dobra, dawania przykładu i sensu wspólnemu działaniu.
A Warszawiak to ten, u którego mądrość i fantazja osadzone są na prawdzie.
A Warszawiak to ten, który tryska humorem i dowcipem, który jest prawowitym spadkobiercą wielkich bardów Warszawy: Franza Fiszera, Stefana Wiecheckiego „Wiecha”, Stanisława Grzesiuka, Leopolda Tyrmanda, Jasia Himilsbacha i wielu innych (wielu z tu wymienionych i niewymienionych nie ma nawet ulicy w Warszawie)
A Warszawiak to ten, który szanuje historię i tradycję, „że nie masz cwaniaka nad Warszawiaka”, kultywuje gwarę, zwyczaj, przywraca pamięci to, co w latach minionych, ale niestety i dziś próbuje się wymazać: ludzi, wydarzenia, postawy, daty.
A Warszawiak to ten, który marzy o pięknie miasta, ma wizję jego przyszłości i wie, bo kocha Warszawę, że „…gotów jej…”
I dlatego należy iść na referendum, ale mieć też świadomość, że zwycięstwo w nim – odsunięcie pani Hanny Gronkiewicz-Waltz od władzy to dopiero początek batalii o Warszawę. Nie powinniśmy dopuścić, by odrodziła się pani prezydent w nowym wcieleniu o innym imieniu i nazwisku, z nadania innej partii bądź koterii.
Utwórzmy ruch odrodzenia prawdziwej samorządności w Warszawie. Wybierzmy nie politycznego, nie partyjnego prezydenta miasta, człowieka mądrego mądrością otaczających współpracowników, który z serca, z poczucia misji pracuje dla miasta i mieszkańców, a to oznacza, że przewodzi, wyzwala, organizuje zbiorową inwencję Warszawiaków. Wybierzmy prezydenta nas Warszawiaków – wskażmy Stefana Starzyńskiego naszych czasów.
Dariusz Maciej Grabowski
Warszawa, październik 2013
Popieram z całego serca!
Jacek Andrzej Rossakiewicz
Tego nie wolno nie zauwazyc. To referendum, to wytracenie calej sily propagady, jaka zdobyla platforma. Referendum przybliza nas do normalnosci.
.