Pogaduchy głuchoniemy
JANUSZ SANOCKI-FELIETON
Dr Wojciech Błasiak opublikował na łamach tygodnika „Uważam Rze” druzgocącą krytykę elity politycznej III RP. Jest to kolejny ważny tekst ukazujący się na łamach tego tygodnika i – podobnie jak poprzednie – zostanie przemilczany. Tygodnik wydawany jest bowiem przez Grzegorza Hajdarowicza, którego Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich mianowało do tytułu „hieny roku” za to, jak potraktował poprzedni zespół redakcyjny „URz”. Rozumiem, że wyrzuceni przez Hajdarowicza dziennikarze, którzy dziś wydają (z powodzeniem) inne pisma czują wstręt do wszystkiego co wiąże się z „Hajdabomberem”. Ale tekst Błasiaka dotyczy Polski i ustrojowych przyczyn trapiącego nas kryzysu. Nawet jeśli „prawicowi” dziennikarze wydający dziś: „Do Rzeczy”, „Sieci” czy inne pisma, nienawidzą właściciela „Rzeczpospolitej” czy „Uważam Rze”, to przecież nie powinno to oznaczać ignorowania tego, co ukazuje się na łamach tych czasopism. Nie powinno, a jednak oznacza.
W Polsce toczy się „dialog głuchych”. Prasa popierająca rząd prowadzi swoją „narrację” ignorując całkowicie argumenty opozycji, a media pro-pisowskie robią dokładnie to samo, tylko odwrotnie. Polska rozpadła się na dwa chóry, z których każdy śpiewa swoją partię, nie zwracając uwagi na to o co chodzi temu drugiemu.
Wzór takiego zachowania płynie z Sejmu, gdzie rząd i sam premier Tusk olewa totalnie wszystkie propozycje opozycji, a opozycja neguje wszystko, co wypowiada rząd. Jednego możemy być pewni – jeśli Tusk powie: „białe”, Kaczyński natychmiast powie: „czarne”. I odwrotnie. We wszystkich sprawach Platforma i PiS mają dokładnie odmienne zdanie.
Ta sytuacja nieodparcie nasuwa wytłumaczenie, że nie o dojście do prawdy tu chodzi, a o dokopanie przeciwnikowi i, prawdę mówiąc, u myślących wyborców ten sposób uprawiania propagandy powinien kompromitować obydwie strony konfliktu – i PO, i PiS.
Zapewne tak jest, ale u większości ludzi najpierw włączają się emocje, a dopiero potem zdolność rozumowania i wielu wyborców daje się naszczuwać jedni na drugich. Za rządów PiS ten mechanizm działał na korzyść PO, teraz odwrotnie – główna partia opozycyjna próbuje w ten sposób odzyskać utracone poparcie i wrócić do władzy.
Jednak na skutek takiej propagandy, Polska rozpada się na dwa skłócone obozy, a zamiast dialogu mamy połajanki padające to w te, to we wte.
Ubocznym, ale istotnym skutkiem tego modelu życia publicznego jest to, że zamilczane są tematy, pisma, jak i ludzie, którzy nie mieszczą się w schemacie: „wróg-przyjaciel”. Temat, który podniósł dr Błasiak – patologia elity politycznej III RP i jej związek z ordynacją wyborczą, nie pasuje ani stronie rządowej, która wszak tą patologiczna elitą jest, ani PiS-owi, którego lider jest przeciwny Jednomandatowym Okręgom Wyborczym. A więc nie tyle chodzi tu o Hajdarowicza, co o pojęcie-tabu czyli o ordynację wyborczą i JOW, w którym to temacie „elity” III RP grają wyjątkowo zgodnie.
Kilka miesięcy temu na łamach pisma braci Karnowskich, (popierających Jarosława Kaczyńskiego) krytykę JOW zamieścił Krzysztof Czabański – w czasach rządów PiS dyrektor Polskiego Radia. Kilku publicystów, w tym i piszący te słowa, skierowało do redaktora Karnowskiego polemikę z jawnie nieprawdziwymi tezami Czabańskiego. Redaktor Karnowski – sam oficjalnie broniący wysokich standardów dziennikarskich, nie raczył nawet odpowiedzieć na otrzymane listy, a polemikę na ten ważny temat załatwił jednym (zresztą merytorycznie dobrym) artykułem Łukasza Warzechy. Temat został ucięty – czytelnicy propisowskiego pisma mają na temat ordynacji myśleć to, co podaje im wersja kanonicza prezesa Kaczyńskiego. Żadna refleksja nie może zakłócić dwu osobnych, wrogich, partyjnych narracji. A Polacy mają dzielić się na tych, którzy ślepo wierzą Jarosławowi Kaczyńskiemu w każdej sprawie oraz na tych, którzy (równie ślepo) go nienawidzą.
Ciekaw jestem jak Jarosław Kaczyński wyobraża sobie rządzenie tak podzielonym, utrzymywanym w pierwotnych odruchach, nienawidzącym samego siebie – społeczeństwem?
Janusz Sanocki
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.