Odrażający, brudni, źli”-ANTYPOLSKA PROPAGANDA
Janusz Dobrosz
Niemiecki film pt. „Nasze matki, nasi ojcowie” szkalujący Polaków oraz Armię Krajową wywołuje słuszne oburzenie wielu środowisk. Z ekranu zieje podszyta zmutowaną nazistowską ideologią pogarda wobec słowiańskich podludzi. W większości scen Polacy to kopia postaci ze znakomitego włoskiego filmu „Odrażający, brudni, źli” – osobnicy gardzący Żydami. Armia Krajowa zostaje przedstawiona, jako tchórzliwa zbieranina posługująca się w nielicznych potyczkach
z Niemcami barbarzyńskim podstępem. Bardziej przypomina pospolitych bandytów niż największą formację zbroją w okupowanych przez Niemców krajach.
Na to, że twórcy tego obrazu z pełną premedytacją nakręcili film skrajnie antypolski, wskazywać może choćby epizod ze zniszczonym czołgiem T-34 z polskim orzełkiem i numerem 102. Do wypełnienia cienkiej aluzji brakowało tylko napisu Rudy i trupa Szarika. Próby usprawiedliwiania niemieckiej państwowej kinematografii można jedynie ocenić, jako wyraz skrajnej naiwności lub świadomego wybielania kłamców i paszkwilantów.
Największy problem jest jednak w tym, że nawet ci, co mają odwagę nazwać produkcję niemieckiej telewizji prowokacją, w dyskusjach telewizyjnych, radiowych czy łamach prasy nie potrafią zdemaskować głównej przyczyny szkalowania narodu polskiego za rzekomy współudział
w zagładzie Żydów. Od wielu już lat ten haniebny proceder jest realizowany z równoległym oczyszczeniem prawdziwych wykonawców zagłady: państwa niemieckiego i znacznej części jego narodu. Niemców zastąpili beznarodowi naziści , faszyści czy hitlerowcy.
Opracowania naukowe, liczne filmy fabularne i dokumentalne, aż roją się od oprawców
i antysemitów – konkretnej, polskiej narodowości i polskich obozów śmierci. Mówią o tym tak wpływowe osoby, jak prezydent USA Barack Obama. Te antypolskie kłamstwa i kalumnie to nie żadne przypadkowe incydenty, a zorganizowana, skoordynowana akcja prowadzona przez współpracujące ze sobą od lat wpływowe środowiska w Izraelu, Niemczech, USA.
Początki tego zadziwiającego sojuszu przedstawicieli narodu katów z narodem ofiar należy poszukać w porozumieniu RFN – Izrael podpisanym przez kanclerza Konrada Adenauera i premiera Ben Guriona zawartym w Luksemburgu w lutym 1953 roku. Na mocy owej umowy (układ luksemburskim) RFN zobowiązała się do wypłacenia Izraelowi 8 mld DM w towarach, które umożliwić miały osiedlenie się około 500 000 żydowskich uchodźców w Izraelu. Ponadto Niemcy Zachodnie zobowiązały się do wypłacenia 450 mld DM na rzecz Konferencji Żydowskich Roszczeń Majątkowych wobec Niemiec oraz 500 mln $ dla zaspokojenia powinności na rzecz Żydów niemających spadkobierców. Unormowanie sprawy odszkodowań spowodowało dwustronne korzyści: dla Izraela materialne, dla RFN zaś polityczne i moralne.
W marcu 1960 roku doszło w Nowym Jorku do historycznego spotkania pomiędzy kanclerzem Adenauerem a premierem Ben Gurionem. W jego wyniku za dostawę uzbrojenia z RFN dla izraelskiej armii Ben Gurion obiecał, że w czasie procesu przeciwko Eichmannowi zachodnie Niemcy nie będą przyrównane do III Rzeszy. A co za tym idzie, nie będą obarczane odpowiedzialnością za zbrodnie nazistowskie. Umowa została w pełni zrealizowana przez obie strony i odtąd (43 lata) premier Ben Gurion nazywał RFN państwem nowym, nic niemającym wspólnego z hitlerowskimi Niemcami.
Ówczesna prasa izraelska rzecz nazywała bez ogródek: Stosunek naszego rządu do rządu Adenauera jest oparty na cynicznej transakcji. Otrzymaliśmy pieniądze za które sprzedaliśmy RFN świadectwo moralności. My, państwo Izrael, ofiary nazizmu, uratowani z Auschwitz, potwierdzamy niniejszym, że posiadacz tego świadectwa, nie jest już faszystą, lecz całkiem innym Niemcem, który ma prawo zostać przyjęty do każdego grona. Świadectwo sprzedaliśmy na tej zasadzie , jak kiedyś Kościół sprzedawał rozgrzeszenia.
Zatem skoro Niemcy kupili od oficjalnych przedstawicieli państwa żydowskiego – Izraela, świadectwo moralności, to tytułem diabolicznej logiki ktoś w tej roli musiał ich zastąpić. Padło na Polskę i Polaków. Naród, który liczne wieki był schronieniem dla wypędzanych z różnych państw Europy Żydów, z Anglii, Niemiec czy Hiszpanii. Nastąpił rozłożony na lata proces owego zastępowania Niemców Polakami realizowany przez egzotyczny syndykat oszczerców. Jego sojusznikiem stał się czas i natura. Śmierć świadków ułatwia kłamstwa i oskarżanie narodu polskiego o rzekomy współudział w zagładzie narodu żydowskiego. Czym ich mniej zostało, tym skala „polskich zbrodni” rosła. Po drugiej wojnie światowej byliśmy protektorem ZSRR, co dodatkowo ułatwiało oszczercom bezkarne szkalowanie polskiego narodu.
Ten proces się nasila. Jaki jest jawny czy ukryty interes tych, co fałszują prawdę
o Holocauście? Interes Izraela i Niemiec można w jakiś sposób zrozumieć, co nie znaczy zaakceptować, ale dlaczego taką niechęcią do Polaków zieją niektóre środowiska żydowskie w USA? Otóż najbogatsze, najbardziej wpływowe środowiska amerykańskich Żydów nie kiwnęły nawet palcem, by ratować swych mordowanych przez Niemców rodaków. Mimo że rząd polski na uchodźstwie, jego delegatura krajowa i wywiad alarmowały świat i błagały o pomoc! Nic nie było
w stanie skruszyć ich kamiennych serc i głębokich kieszeni, choć nie ryzykowali niczym,
w przeciwieństwie do Polaków i ich rodzin, którym za pomoc Żydom groziła śmierć!
Nawet śmierć samobójcza Szmula Zygielbojma, przedstawiciela Żydów polskich
w emigracyjnym rządzie polskim w Londynie nie wstrząsnęła ich sumieniami. Nie był on żadnym desperatem, ofiarował swoje życie z pełnym wyrachowaniem, licząc na to, że poruszy ona sumienia zachodnich aliantów, USA i Wielka Brytanię, pobudzając wpływowe środowiska żydowskie do działania. Niestety bez skutku!
Kiedy zagłada się dokonała, kiedy Niemcy przegrały, z kopyta ruszyła antypolska propaganda w prasie, w radiu, nauce amerykańskiej. W Hollywood powstawać masowo zaczęły filmy przedstawiające Polaków jako antysemitów. Niemiecki film „Nasze matki, nasi ojcowie” ma niestety setki poprzedników wychodzących taśmowo z największej fabryki snów. I tak w myśl niezrównanego mistrza propagandy Goebbelsa na naszych oczach kłamstwo staje się prawdą.
Antypolski syndykat ma jeszcze jeden cel poza wybielaniem Niemców i odwracaniem uwagi od podłej obojętności Zachodu i najbogatszych Żydów wobec Zagłady. Jest nim środek moralnego nacisku, swoisty szantaż, by wymusić na Polsce nienależne odszkodowanie dla ofiar Holocaustu, mimo, że w 1960 r. biedna PRL – wypłaciła ponad 60 mln dolarów (obecnie ok. 6 mld $) odszkodowań Żydom, wtedy już obywatelom USA i 15 innych zachodnich państw. Ponadto sądy w pierwszych latach powojennych przywracały masowo majątki ocalałym Żydom, a ci w większości natychmiast je sprzedawali i wyjeżdżali na Zachód. Co ciekawe wielu ze szkalujących Polskę nie ukrywa nawet, że swój proceder będzie prowadziło dopóki owych odszkodowań sięgających 60 mld $ od Polski nie wymusi!
Nie łudźmy się, nasza bierność i pokora tylko ośmiela oszczerców. Najwyższa pora podjąć rzuconą nam Polakom rękawicę. Wbrew pozorom mamy jeszcze wielu sojuszników w tysiącach uczciwych Żydów i Niemców. Są oni w osamotnieniu, pacyfikowani przez morderców prawdy
w służbie pieniądza. Tysiące Polaków, którzy poświęcili życie swoje i bliskich, ratując bliźniego Żyda, ma utonąć w niepamięci. Jednostki, które pomagały niemieckim oprawcom, będą stale wykorzystywane jako dowód degeneracji Polaków.
Nie miejmy złudzeń, w kolejnych fałszywych filmach Niemcy wykorzystują kłamliwych konsultantów żydowskiego pochodzenia. Karuzela oszczerstw będzie się kręciła. Co zatem zrobić tu
i teraz, jak reagować?
I tak w dwustronnych relacjach z Niemcami, Izraelem , czy USA należy jasno stawiać sprawę zaprzestania antypolskiej propagandy wyraźnie dać do zrozumienia, że jest to elementarny warunek, bez którego państwa te nie mogą liczyć na poparcie na arenie międzynarodowej tych inicjatyw, które dla Polski są w zasadzie obojętne. Na przykład Niemcy niech liczą na poparcie ich starań o stałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, Izrael – na poparcie jego stanowiska w konfliktach bliskowschodnich, a USA – na wysłanie naszych żołnierzy do Iraku, Afganistanu itd.
Na naszym, polskim podwórku trzeba przewietrzyć Polski Instytut Sztuki Filmowej. To za nasze, podatników pieniądze nakręcono oszczercze „Pokłosie”.
Wspólnym wysiłkiem państwowego i prywatnego mecenatu należy kręcić filmy fabularne
o zagładzie Polaków, o mordowaniu polskiej inteligencji w Palmirach, rzezi cywilnej ludności Woli
w dniach Powstania Warszawskiego itd. Pora najwyższa na ukazanie tragedii całych rodzin i całych wsi przez Niemców za pomoc Żydom. Scenariuszy aż nadto dostarczy prawdziwa historia. Niech powstaną filmy o „polskim Wallenbergu”, Henryku Sławku, który podczas II Wojny Światowej ocalił przed zagładą ponad 5 tysięcy Żydów, o działaniach Ireny Sendlerowej czy organizacji „Żegota”.
W prawdziwych proporcjach należy też pokazać polskich kolaborantów z Niemcami, ale też żydowskich, łącznie z osławioną policją żydowską. Tylko w ten sposób będziemy w stanie odkłamać antypolski proceder zapoczątkowany w 1953 r. w Luksemburgu.
Janusz Dobrosz
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.