JERZY ZDZIECHOWSKI

HISTORIA

Jerzy Zdziechowski (1880 -1975), cz. I

 

Urodził się na Podolu. Gimnazjum ukończył w Odessie, w 1898 r. odbył służbę wojskową w armii carskiej uzyskując stopień podporucznika kawalerii. Ukończył studia handlowe i dyplomatyczne w Antwerpii oraz bankowość w Londynie. W 1917 r. Polski Komitet Narodowy w Paryżu, powierzył mu misję tworzenia Korpusu Polskiego w Rosji. Walczył w wojnie z Rosją jako porucznik kawalerii. W 1922 r. wybrany posłem na Sejm z ramienia Związku Ludowo-Narodowego. W latach1923-1924 był

przewodniczącym komisji budżetowej i referentem generalnym budżetu. Od 20 listopada 1925 do przewrotu majowego w 1926 r. minister Skarbu w rządzie Aleksandra Skrzyńskiego i Wincentego Witosa. W latach 1910-1930 członek Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego.

        Stworzył oryginalną teorię gospodarczego parytetu pieniądza. Po majowym zamachu stanu marszałka J. Piłsudskiego zakończył działalność polityczną, pozostając w opozycji do władzy i jej polityki. Lata do wybuchu wojny poświecił na studia ekonomiczne i działalność publicystyczną.

W listopadzie 1939 r. przebywał w Kownie, skąd został wezwany przez gen. Władysława Sikorskiego do Paryża. Powierzono mu obowiązki kierownika Komitetu Ekonomicznego rządu, w randze ministra pełnomocnego.  Do końca wojny pozostał we Francji wykonując powierzone misje gen. W. Sikorskiego. Aktywnie współdziałał z francuskim Ruchem Oporu.

         W latach 1948-1954 przebywa w Londynie, pełniąc obowiązki przewodniczącego Wydziału Wykonawczego w Radzie Politycznej. W latach 1959-1964 mieszka w Paryżu, wydając w języku francuskim periodyk „Zeszyty Polska-Niemcy”. Powrócił do Polski, mieszkał  do końca swego życia w Krakowie.

 

 

Przemówienie Jerzego Zdziechowskiego

na posiedzeniu Tymczasowej Rady Jedności Narodowej

w dniu 3 listopada 1956 roku w Londynie

(część dot. roli politycznej emigracji i stosunków Polski a Rosją).

„Pierwsze bramy ku wolności runęły w Polsce pod naciskiem naporu zrodzonego z postawy całego narodu. Złożyły się na to nastroje mas pracujących, cierpienia paru pokoleń, ofiar i świadków poniżenia na każdym kroku człowieka i narodu. W połączeniu z bezlitosnym wyzyskiem pracy i nędzą zrodziło się w ten sposób w Polsce uczucie powszechnego buntu. Zasługa Władysława Gomułki polega na tym, iż stojąc na czele kierunku walczącego w polskim komunizmie z kierunkiem stalinowskim, wyczuł on w porę, że ta postawa narodu może przełamać okowy. Potrafił on wtedy dać jej wyraz, żądając położenia kresu ingerencji władz sowieckich w wewnętrzne sprawy Polski. To zdołał uzyskać.

Opinia publiczna, która skrystalizowała się w atmosferze tego przewrotu, wpływa obecnie na dalszy bieg wypadków i zarządzenia władz. Nie może być wątpliwości, że naród żąda całkowitego zniesienia obcych pęt, zdjęcia z bark ludności ciężaru daniny z niej ściąganej, wyplenienia narzuconych wzorów, uratowania gospodarstwa i poprawy bytu oraz stworzenia warunków kształtowania woli narodu. W walkach wewnętrznych te cele są nie do osiągnięcia, bo stracone może być to, co już zostało uzyskane lub może być zdobyte jutro. Musi panować spokój i zgoda. Kraj zdaje się to rozumieć, ogrom zadań i rozmiary niebezpieczeństw. Dalsza postawa zdecyduje o drogach, które do osiągnięcia niepodległości prowadzą. I to jest istotne dla wyjaśnienia sobie zadań, które w dobie obecnej stoją przed Tymczasową Radą Jedności Narodowej i powołanymi przez nią do życia organami.

Rola nasza tu na obczyźnie zmienia się zasadniczo. Gdy głos wolny w Polsce nie mógł się rozlegać, na emigrację polityczną spadło zadanie być wyrazicielami żądań Kraju. Przeobrażenia, które ostatnio zaszły, wskazują dobitnie, że opinia publiczna w Polsce ogromny już wpływ wywiera na rozwój wypadków. Wykazuje ona duży umiar. My w tych sprawach wewnętrznej natury żadnych postulatów politycznych nie możemy mieć do przekazania Krajowi, bo byłoby to dowodem niedocenienia przez nas tych wartości charakteru, umysłu i patriotyzmu, które tkwią w narodzie całym, tak dzisiaj politycznie dojrzałym. Tylko codzienne śledzenie na miejscu polskiej rzeczywistości z jej wszystkimi zawiłymi problemami, odmierzanie przeszkód, ocena niebezpieczeństw i wyczucie nastrojów daje tytuł do ważkich zaleceń w sprawach tak od nas dalekich w przestrzeni, i niestety już w czasie.

W sprawach krajowych głos oderwany od ziemi, przy promieniu wolności, który zabłysł, pozbawiony być musi autorytetu. Autorytet daje codzienne dzielenie losu ludności i branie odpowiedzialności za skutki udzielanych wskazań czy wysuwanych żądań. Dyskusja i walka tam się odbywa, toteż doktrynę czy ideologię przymierzać trzeba w takich czasach do rzeczywistości na miejscu, a nie wyobrażać sobie, że można nią operować z oddali, przebywając tak daleko poza granicami swego Kraju. Jest jeszcze jeden wzgląd, który należy mieć na uwadze; dyskusja na pewno go uwypukli. Rozbieżność poglądów w dziewięciu stronnictwach czy ugrupowaniach, szczególnie w sprawach wewnętrznych, a więc polityczno-ustrojowych, społecznych i gospodarczych, jest tak wielka, że maleje i maleć będzie szansa przemawiania do Kraju w tych sprawach jednym głosem Tymczasowej Rady Jedności Narodowej.

Trzeba trzeźwo na rzeczy patrzeć i rozumieć, że każdy krok posuwania się Polski ku niepodległości zwęża odpowiednio pole politycznego działania kierowniczego ośrodka emigracyjnego. Pełna niepodległość Polski tytuły do zbiorowego politycznego działania na emigracji ostatecznie przekreśli. Z tym trzeba się już dzisiaj liczyć, przewidując, iż inne wtedy wyrosną obowiązki.

Na terenie polityki zagranicznej emigracja może obecnie jeszcze oddać Krajowi cenne usługi, wykorzystując nawiązane na Zachodzie stosunki. Na pierwszy plan wysuwa się zawsze zagadnienie polsko-niemieckie. Naród cały bez odchyleń wykazuje w tej sprawie pełną jednomyślność. Tkwi w tym moc wielka. Polska odzyskała swoje. Zrosiła te ziemie łzami cierpień osiadłej tam ludności i potem pracy, by na ruinach i zgliszczach odbudować miasta, fabryki i gospodarstwa. Te ziemie są podstawą przyszłej gospodarczej równowagi  Kraju i naród widzi w nich puklerz dla swego niepodległego bytu.

W bilansie pracy emigracji w kierunku przekonania opinii publicznej na Zachodzie co do słuszności włączenia tych ziem w granice Rzeczypospolitej zajmują poczytne miejsce. Uznanie naszej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej już obecnie przez mocarstwa zachodnie byłoby poważnym krokiem do stworzenia warunków bezpieczeństwa w tej części Europy i utrwalenia naszej niepodległości. W publicystyce amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej odzywają się coraz liczniejsze głosy nawołujące do powzięcia takiej decyzji.

Szukanie porozumienia z Rosją Sowiecką na zasadzie wzajemnego poszanowania praw i interesów i gruncie równości dwóch suwerennych państw jest nakazem historii i geografii. Koncepcja polskiej polityki mocarstwowej z lat przedwojennych – kroczącej zagadkowo na szachownicy europejskiej to solo, to pod rękę z Niemcami, wygrywającej Niemcy przeciw Rosji i ślepej wobec nadciągającej nawałnicy – ułatwiła rozbiór Polski. Nowa polityka zagraniczna Polski nie może być improwizacją, ale powinna wypływać z głębokiego, przemyślanego systemu polityki narodu, tkwiącego korzeniami w ziemiach od wieków otwartych dla najazdów, zawsze zagrożonych przez sąsiadów. Życiu zagrożonego państwa trzeba zabezpieczyć warunki spokojnego rozwoju. Połączeni węzłami cywilizacji i kultury z Zachodem, powinniśmy rozumieć znaczenie dla nas rozwoju przyjaznych stosunków z całym Wschodem i naszej w tym kierunku gospodarczej ekspansji. W takim systemie Polska znaleźć może trwałe gwarancje dla swej zachodniej granicy i widoki dla pełnego wykorzystania swego potencjału gospodarczego.

Jeden z największych umysłów politycznych, jakie Polska wydała, Roman Dmowski napisał w 1925 roku w swym dziele  Polityka polska i odbudowanie państwa to proste, krótkie, a jakże mądre słowa: Z chwilą gdy polityka narodu wie, gdzie leży główne niebezpieczeństwo, ma już wytkniętą drogę do szukania sojuszów. Naród nasz jest jednomyślny w rozumieniu gdzie leży główne niebezpieczeństwo, a z tej oceny wypływa wniosek, że odwrócić to niebezpieczeństwo skutecznie można tylko drogą wprowadzenia do systemu polityki polskiej porozumienia z naszym wschodnim sąsiadem. Wejście na nową drogę w stosunku do Rosji utrudnione ze względu na całą przeszło9ść i rany zadane przez rządy Stalina. Ale oburzenie nie jest postawą polityczną. Można to samo powiedzieć z większą jeszcze słusznością o uczuciach bardziej od oburzenia gwałtownych.

Na tle dzisiejszego układu sił na świecie Rosja Sowiecka powinna by widzieć wszystkie korzyści, które jej dać może współpraca z Polską, z dobrej woli obu stron wypływająca. Oba kraje z takiego współdziałania czerpać mogą ogromne korzyści polityczne i gospodarcze. To wymaga ze strony Związku Sowieckiego całkowitej zmiany metod postępowania wobec Polski. Co do nas, w związku z tym co powiedziałem, przypomnę inne słowa z cytowanego przeze mnie przed chwilą dzieła: Nasz dalszy stosunek do Rosji, to, co w tej dziedzinie zrobimy, będzie więcej niż cokolwiek innego sprawdzianem naszej wartości politycznej, naszej zdolności do kierowania losami własnego państwa.

      Na tym dziejowym zakręcie powinniśmy te słowa głęboko przemyśleć …”.

Maria Sapieżyna moje-zycie-moj-czas-b-iext22026569

Na podstawie książki  Marii ze Zdziechowskich Sapieżyny  – „Moje życie, mój czas. Wspomnienia”,  str. 510-513    i str. 518-522.  Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2007 r.   wyd. I.

 

 

Minęło ponad pół wieku, otoczenie polityczne Polski zmieniło się diametralnie, dwie dekady nieudanej transformacji  ustrojowej trwale odcisnęły swoje piętno na życiu i kondycji Polaków, na teraz i na daleką  przyszłość. Warto zastanowić się czy polityczna ocena sytuacji  w tamtym czasie, dokonana przez elity Polaków, ludzi szczególnie doświadczonych, jak mało kto potrafiących ocenić powstałą po wojnie sytuację, nie zasługuje  na ponowną analizę. Wszak dewiza „nie ma wiecznych przyjaźni ,  wieczne są nasze interesy” ciągle obowiązuje.

Julianów, 7 sierpień 2013 r.                            oprac.Wiceadmirał   Marek Toczek

 

Więcej o J. Zdziechowskim na stronach KIP:

https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2013/06/jerzy-zdziechowski-jako-kontynuator-reformy-walutowej-wladyslawa-grabskiego/

 

 

 

Wypowiedz się