dr Ryszard Ślązak
1. W okresie poprzedzającym naszą akcesję do Unii Europejskiej przewidywano i przepowiadano, że w paroletnim, nawet pięcioletnim okresie znaczącej zmianie ulegnie struktura obszarowa polskich gospodarstw rolnych, głównie indywidualnych, na większą obszarowo, oraz że spadnie, zmniejszy się liczebność małych gospodarstw rolnych. Przewidywania te dotyczyły ówczesnego stanu, w którym zarejestrowanych w statystyce państwowej Głównego Urzędu Statystycznego i statystyce resortowej Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w roku 2003 było 2 153 285 gospodarstw rolnych. Do tego stanu odnosiły się ówczesne oceny i przewidywania, o rzekomym zbawczym wpływie Unii na proces przekształceń obszarowych w rolnictwie polskim. I o tym, że ten stan strukturalny w którym około 90 procent gospodarstw stanowiły małe i słabe ekonomicznie indywidualne gospodarstwa chłopskie, ulegnie szybkiej przemianie na rodzinne gospodarstwa rolne o dużej, nawet 300 hektarowej powierzchni. W ówczesnej statystyce w znikomym stopniu występowały wielkoobszarowe gospodarstwa rolne, po rozwiązaniu na początku lat dziewięćdziesiątych państwowych gospodarstw rolnych. Te oligarchiczne i instytucjonalne gospodarstwa rolne mające nawet ponad 12 395 hektarów powierzchni uprawowej dopiero się i w ukryciu tworzyły z myślą, aby mogły powstać po roku uzyskania przez kraj członkostwa w przyszłej Unii. Przewidywano też, że około 95 procent ich stanu będzie korzystać w pierwszym roku polskiego członkostwa w unii z dopłat tzw. bezpośrednich kierowanych bezpośrednio do rolnika uprawiającego ziemię rolną. Dopłaty te wówczas określano powierzchniowymi jako, że są przeznaczane do gruntów uprawowych użytkowników.
2. Po pięcioletnim okresie członkowskim można dokonać wstępnej już oceny wpływu dopłat bezpośrednich kierowanych do rolnictwa na zmianę struktury obszarowej gospodarstw i ich liczebności. Na ich zmienność powinny też mieć wpływ zapoczątkowane już w latach 1990-tych zapowiadane procesy uwłaszczania drobnych rolników ziemią państwową. Uwłaszczenie nastąpiło jeszcze w roku 1989, ale różnych instytucji państwowych, niepaństwowych no i cichej sprzedaży prywatyzacyjnej, oraz długoletnich ponad 30 letnich dzierżaw. Skutkiem tych pośpiesznych i nie rozważnych perspektywicznie działań powstały różnego rodzaju, nawet zagraniczne gospodarstwa oligarchiczne, poza gospodarstwami instytucjonalnymi zaliczonymi przez Ministra Rolnictwa w roku 2003 do grupy o szczególnym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Te strategiczne dla narodowej gospodarki rolnej gospodarstwa rolne utworzone dopiero w 14 roku przemian polityczno-gospodarczych zostały ujawnione szerzej ekonomicznie dopiero w roku 2008. Proces sprzedaży ziemi rolnikom na powiększanie ich gospodarstw nadal wbrew różnorodnym zapowiedziom wszystkim rządom demokratycznym idzie opornie, jakby pod górę i został w znacznym stopniu zastąpiony długoterminowymi dzierżawami.
3. W pierwszym roku członkostwa, za rok 2004, dopłaty uzyskało 1 390 463 pomocobiorców kwalifikowanych w nomenklaturze krajowej jako gospodarstwa rolne, do powierzchni uprawowej 13 608 586 hektarów, na łączną kwotę 6 331 186 857 złotych, co w przeliczeniu na hektar daje kwotę 465,23 zł. W dopłatach za rok 2004 gospodarstwa rolne/pomocobiorcy o powierzchni do 20 hektarów stanowiły 56,7 procent ogółu gospodarstw uzyskujących ten rodzaj dopłat, a gospodarstwa zaliczane do prawnej grupy gospodarstw rodzinnych stanowiły 86,5 procent i uzyskały 86,1 procent ogólnej wypłaconej kwoty dopłat powierzchniowych, co prezentuje, patrz tabela 1.
4. Z danych tabeli 1 wynika, że w znacznym stopniu struktura obszarowa z roku 2008 odbiega od roku 2004, i to w gospodarstwach o najmniejszym obszarze powierzchniowym, a więc w przedziale 1-20 hektarów. W roku 2008 gospodarstwa tego przedziału stanowiły 67,0 procentowy udział w ogólnej liczbie pomocobiorców rolnych którzy otrzymali te dopłaty, a zajmowali tylko 54,0 procent powierzchni objętej dopłatami, stanowiąc w kwocie wypłat 54,3 procent i znaczącą asymetrię ekonomiczną niczym pozostałość historyczną Pozostałość która miała być priorytetowym celem polityki rolnej i strukturalnej regionalnie państwa w demokratycznym już ustroju. Gospodarstwa oligarchiczne o powierzchni tysiąca i powyżej hektarów w żadnych dotychczasowych statystykach, poza publikacjami autora nie były wykazywane, jakby je ukrywano, bo w ewidencjach resortu rolnictwa znajdują się w przedziale 100 i powyżej ha. Skrywano w ten sposób gospodarstwa oligarchiczne i fakt pobierania przez nie dopłat w części pochodzących z budżetu narodowego. Struktura obszarowa gospodarstw pobierających dopłaty bezpośrednie z przedziału gospodarstw poza rodzinnych, ilościowo stanowiła poniżej procenta, powierzchniowo aż 13,5 procent, a w kwocie dokonanych dopłat też 14,6 procent. Z danych wynika, że po roku 2003 znacząco przybyło nam gospodarstw oligarchicznych, których wcześniej jakby nie było. Znaczy to, że gospodarstwa te powstawały tuż przed okresem akcesyjnym z myślą o pobieraniu tychże dopłat w roku 2004 i latach dalszych.
5. Występuje tu kwestia definicji gospodarstwa rolnego, której władze nie mogą określić od ponad 20-tu lat. W naszym ustawodawstwie występuje aż sześć rodzajów definicji gospodarstwa rolnego, której nie mogą rozwiązać kolejni ministrowi rolnictwa, a każdy kolejny składa obietnicę, że w reszcie on to rozwiąże, po czym szybko zapomina, choć sprawa nie wymaga niemal żadnych nakładów, a tylko trochę zmysłowości i konsekwencji działania z troską o interes i sprawne funkcjonowanie mechanizmów prawno-ekonomicznych państwa. I tak:
6. Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 roku ‘Kodeks cywilny’ w art.55 określa, że za gospodarstwo rolne uważa się grunty rolne wraz z gruntami leśnymi, budynkami lub ich częściami, urządzeniami i inwentarzem, jeżeli stanowią lub mogą stanowić zorganizowaną całość gospodarczą oraz prawami związanymi z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Natomiast ustawa z dnia 11 kwietnia 2003 roku o kształtowaniu ustroju rolnego w art. 2 określa uznając nieruchomość rolną, przez którą rozumieć należy, nieruchomość rolną w rozumieniu kodeksu cywilnego z wyłączeniem nieruchomości położonych na obszarach przeznaczonych w planach zagospodarowania przestrzennego na cele inne niż rolne. Dalej przez gospodarstwo rolne należy rozumieć, gospodarstwo rolne o obszarze nie mniejszym niż 1 ha użytków rolnych, prowadzeniu działalności rolniczej, przez co należy rozumieć prowadzenie działalności wytwórczej w rolnictwie w zakresie produkcji roślinnej lub zwierzęcej, w tym produkcji ogrodniczej, sadowniczej i rybnej. W przedmiocie gospodarki rybnej występuje w ewidencji sejmowej aż 26 czynnych prawnie konwencji i umów międzypaństwowych, faktycznie uchylonych ustawodawstwem unijnym, będących w sprzeczności z ustawodawstwem unijnym i niezmiernie trudno znależć jakiekolwiek poprawne rozwiązanie najdrobniejszego problemu zadaniowego z ich wzajemną i wspólną zgodnością, dlatego tak niskie jest wykorzystanie funduszy rybnych.
7. W innej ustawie z dnia 15 listopada 1984 roku o podatku rolnym, w jej art.2 ust.1 za gospodarstwo rolne uważa się obszar gruntów, o których mowa wcześniej, o łącznej powierzchni przekraczającej 1 ha lub 1 ha przeliczeniowy, stanowiących własność lub znajdujących się w posiadaniu osoby fizycznej, osoby prawnej albo jednostki organizacyjnej, w tym spółki, nie posiadającej osobowości prawnej. Jeszcze inny zapis znajduje się w ustawie z dnia 20 grudnia 1990 roku o ubezpieczeniu społecznym rolników, która daje jakby kilka definicji gospodarstwa i samego rolnika. Ustawa ta formalizuje termin rolnik, przez który należy rozumieć pełnoletnią osobę fizyczną, zamieszkującą i prowadzącą na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, osobiście i na własny rachunek, działalność rolniczą w pozostającym w jej gospodarstwie rolnym, w tym również w ramach grupy producentów rolnych, a także osobę, która przeznaczyła grunty prowadzonego przez siebie gospodarstwa rolnego do zalesienia, a przez domownika rozumie się osobę bliską rolnikowi, która ukończyła 16 lat i pozostaje z rolnikiem we wspólnym gospodarstwie domowym lub zamieszkuje na terenie jego gospodarstwa rolnego albo w bliskim sąsiedztwie, stale pracuje w tym gospodarstwie rolnym i nie jest związana z rolnikiem stosunkiem pracy. Przez działalność rolniczą rozumie się działalność w zakresie produkcji roślinnej lub zwierzęcej, w tym ogrodniczej, sadowniczej, pszczelarskiej i rybnej. Natomiast za gospodarstwo rolne w zapisach tej ustawy rozumie się każde gospodarstwo służące prowadzeniu działalności rolniczej, a przez dział specjalny rozumie się dział specjalny produkcji rolnej.
8. Jeszcze inny zapis gospodarstwa rolnego zawiera ustawa z dnia 18 grudnia 2003 roku o krajowym systemie ewidencji producentów, ewidencji gospodarstw rolnych oraz ewidencji wniosków o przyznaniu płatności, która przez termin gospodarstwa rolnego rozumie, wszystkie nieruchomości rolne będące w posiadaniu tego samego podmiotu lub gospodarstwa w rozumieniu art. 2 lit b rozporządzenia Wspólnoty Europejskiej, jako wszystkie jednostki produkcyjne zarządzane przez rolnika, które znajdują się na terytorium tego samego państwa członkowskiego. Jak więc ten biedny i nie szanowany przez państwo rolnik może się w tym wszystkim połapać, poruszać się samodzielnie w tej złożonej terminologii kiedy stara się o jakiekolwiek unijne subwencje/dopłaty finansowe do swojej przedmiotowej działalności. Można zapytać dlaczego w innych unijnych i zachodnioeuropejskich krajach mają po jednym czy po dwa prawne zapisy terminu podmiotowego gospodarstwa rolnego, którego my przez 20-lat już demokratycznego systemu gospodarczego nie możemy się dorobić.
9. Z tych też częściowo względów przyjęliśmy termin użytkownika gruntów rolnych w którym mieszczą się różnego rodzaju spekulanci i kombinatorzy łatwo uzyskiwanych od państwa przychodów finansowych do wykazywanych we wnioskach pomocowych użytków rolnych będących i nie będących ich własnością. W ewidencjach pomocobiorców subwencyjno/pomocowych klasyfikujemy obszar rolny pomocobiorcy dopłat w hektarach, wykazując jaka jest powierzchnia rolna każdego pomocobiorcy rolnego uzyskującego ten rodzaj narodowo-unijnej pomocy subwencyjno/dopłatowej, do każdego hektara, liczbę pomocobiorców, przedziały obszarowe gospodarstw pomocobiorców, ogólną powierzchnię rolną objętą pomocą dopłatową w kraju, kwotę wypłaconej pomocy finansowej każdemu pomocobiorcy w roku i w kraju ogółem. Z tych również względów liczba faktycznych gospodarstw rolnych jako rolników, podawana do publicznej wiadomości, pozostaje mylna, gdyż w gronie gospodarstw rolnych/pomocobiorców pobierających dopłaty bezpośrednie /obszarowe znajdują się w bardzo dużej liczbie i o poważnej powierzchni gruntów uprawowych, użytkownicy gruntów nie będący rolnikami i nie prowadzący gospodarstw rolnych w czystym tego terminu znaczeniu.
10. Wskazanym jest więc oczyszczenie tej kwestii choćby poznawczo, aby posiadać orientację o regionalnej strukturze rolno–uprawowej, o obszarze gospodarstw w układzie regionalnym oraz jaki jest udział pomocobiorców tych dopłat nie będących rolnikami i nie prowadzących gospodarstw rolnych, nie produkujących czterech podstawowych zbóż uprawowych i nie hodujących zwierząt gospodarskich. Strukturę gospodarstw rolnych/pomocobiorców pobierających dopłaty powierzchniowe w układzie dwóch województw o największych obszarowo gospodarstwach rolnych, opolskiego i pomorskiego prezentują dane tabeli 3. Z wszystkich danych wynika, że nadal choć już o tendencji spadkowej występuje wysoki udział gospodarstw w przedziału obszarowego 1-20 hektarów uprawowych, stanowiąc w różnych województwach od ….. proc do proc.
Tabele o wojewódzkiej strukturze rolnej gospodarstw/pomocobiorców pobierających dopłaty bezpośrednie z unijno-narodowego budżetu
11. W dotychczasowym okresie unijnego członkostwa struktura pomocobiorców w układzie wojewódzkim nie była praktycznie naukowo i publicznie prezentowana i uwzględniana w badaniach nad rynkową gospodarką rolną. Zostaje zaprezentowana i będzie przedmiotem oczyszczenia z tych pomocobiorów, którzy nie stanowią gospodarstw rolnych i z gospodarstw cudzoziemskich zarówno indywidualnych, których jest 153, jak i instytucjonalnych. Uzyskana wówczas liczba faktycznych gospodarstw pobierających dopłaty może być uznana za faktyczny liczbowy stan gospodarstw rolnych dla których pomoc finansowa powinna być w szeregu tytułach zadaniowych zwiększona, a obsługa dopłat usprawniona i odbiurokratyzowania. Wprowadzenie uproszczonego jednego wniosku składanego przez rolnika ubiegającego się o uzyskanie dopłaty powinno być przemyślane analitycznie i kosztowo, aby nie wyrzucać tego co już przez 5 lat uzyskiwano jako dane, wprowadzono do rażąco kosztownych baz informatycznych dających bardzo duży stan różnorodnych informacji niezbędnych dla sprawnego i trafnego procesu długoterminowych decyzji gospodarczych. Dotychczasowe zbiory informacji np. w zakresie obszaru gruntów pod zasiewem określonych roślin, czy o powierzchni ogólnej gospodarstwa, czy też o rocznych wpływach finansowych ze sprzedaży w ubiegłym roku obrachunkowym/kalendarzowym, a także o poniesionych wydatkach inwestycyjnych, o których bieżąca wiedza jest niezbędna planistycznie, żywnościowo, a nawet z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego i klęskowego, nie powinny być usuwane, a gromadzone i uzupełniane. Chodzi jedynie o to aby rolnik/pomocobiorca raz w roku złożył kompleksowy wniosek na 4-5 stronach druku A-4, a nie na stu czy więcej stronach, w którym byłyby zawarte wszystkie wszechstronnie przemyślane przez służby agencyjno-resortowe rolnictwa zapytania o dane, które rolnik podawał by w składanym przez siebie wniosku, jako informacje liczbowe czy opisowe o gospodarstwie dla wszystkich rodzajów uzyskiwanej pomocy z funduszy unijno-narodowych. Dziś, choć w przeszłości autor wymógł, aby te niżej podane rodzaje danych zostały w programach informatycznych uwzględnione, nawet wtedy kiedy nie ma bieżąco tych danych, to należy tak ułożyć program informatyczny, aby wystąpiło w nim miejsce do przyszłego podania tych danych, bez konieczności jego ponownej przebudowy, znów ogromnym kosztem i przez firmę zagraniczną. Faworyzowani przez ministrów rolnictwa i wymieniani co rok prezesi agencji rolnej realizującej te dopłaty, czasem zupełnie surowi czy ich doradcy i ministerialni doradcy po marketingowych i wieczorowych powiatowych uczelniach o odmiennych i dziwnych specjalnościach, powstrzymali ich realizację, wprowadzając rzekomo z unijnego nakazu, choć takich nie było i być nie może, różnorodne sprzeczne ze sobą i niejasne zapisy do systemu informatycznego, doprowadzając do zupełnego chaosu nad którym opanowany przez nich słaby aparat ministra rolnictwa jakby nie panuje. Teraz nie wiadomo czy składający wniosek o dopłaty rzekomy rolnik jest faktycznie indywidualnym lub instytucjonalnym rolnikiem, czy tylko użytkownikiem, firmą przemysłową, fundacją, instytutem rolnym, gospodarstwem uczelnianym, sportowym, związkiem wyznaniowym, gminą pobierającą dopłaty do swojego terenu, na którym teraz za pieniądze z poprzednio pobranych dopłat może budować boiska dla orlików, czy też nadleśnictwem, gospodarstwem Polskiej Akademii Nauk, czy gospodarstwem Naczelnej Organizacji Technicznej, czy też spekulacyjnym deweloperem, który na zakupione pod przyszłe jego prowincjonalne, czy miejsko poboczne inwestycje budowlane skupił od rolników za nędzne grosze tereny rolne i teraz przez 6 kolejnych lat pobiera dopłaty bezpośrednie, zwracające mu z nadwyżką koszty zakupu tych gruntów. Tylko w jednym badanym roku deweloperzy pobrali łącznie około 658 mln złotych, największy pobrał 1,8 mln złotych, wśród nich np. JV Construktion, Z pewnością minister rolnictwa nie był, poza autorem informowany przez swoje spolegliwe otoczenie doradcze. Bezmyślna, pośpieszna i woluntarystyczna zmiana wzoru wniosku o poniesionym koszcie w kwocie aż 37 mln złotych, czy bezzasadne wyrzucanie doświadczonej kadry, za które sądy nałożyły, zasądzając odprawy sądowe w kwocie około 1 mln złotych za dwa ostatnie lata,nie jest gospodarnością. I to wtedy kiedy rzekomo od kilku lat nie ma środków na budowę czy zakup obiektu dla tej rządowej agencji i to za około 52 mln złotych, ale są środki na wynajem obiektu i na ponoszenie czynszu, który za ostatnie 5 lat wyniósł już ponad 120 mln złotych na rzecz prywatnej krajowej czy zagranicznej firmy, która część tego pobranego czynszu transferuje, oczywiście na zagranicę. Tak powstaje obcy czy polski prywatny kapitał na państwie polskim, którego wybieralni przedstawiciele zapominają o obowiązku dbania o interes wspólny, narodowy. Tylko te fragmentaryczne przykłady z czterech tytułów, a także w kwestii różnorodnych rodzajowo dopłat z części budżetu narodowego, kierowanych właściwie po cichu do firm zagranicznych, które faktycznie nie mają prawa uzyskiwać pomocy subwencyjnej z budżetu narodowego, a tylko z części unijnej, nakazują potrzebę zwiększenia nadzoru nad gospodarką finansową resortu rolnictwa i rodzajowymi wydatkami z budżetu narodowego zarządzanego przez ministra finansów. Wszystkie wydatki subwencyjno-dopłatowe do sfery spekulacyjnej, głównie firm zagranicznych w resorcie rolnictwa, a są to corocznie wydatki ogromnych kwot, powinny być przesunięte do użytkownika gruntu rolnego czystego produkcyjno-hodowlanego i polskiego rolnika, do którego zaliczam nawet tych pomocobiorców, którzy produkują warzywa na samo utrzymanie się, a więc takich pomocobiorców, jak związki wyznaniowe, fundacje charytatywne czy gospodarstwa uczelniane lub szkoły rolnicze i inne instytucje o charakterze publicznej-społecznej działalności.
12. W przedmiocie dopłat występuje też kwestia łączonej działalności gospodarczej, uprawowej i rybackiej. Jest bardzo poważna liczba gospodarstw rolnych, które jednocześnie są gospodarstwami rybackimi. Gospodarstwa te posiadają stawy, zbiorniki wodne, czy zalewowe zarybione zbiorniki wodne. Należałoby więc polecić agencji realizującej dopłaty wyodrębnienie tych dwurodzajowych gospodarstw. Ich głównym celem produkcyjnym jest rybactwo uzupełniane poboczną drobną produktywnością. Pogrupowanie selektywne, rodzajowe czy strukturą produkcyjną od dawna było możliwe do wykonywania, co ministrowi rolnictwa już od długiego czasu było przez autora proponowane, aby polecił to wykonywać tej faworyzowanej przez niego, a nieporadnie zarządzanej przez surowych młokosów agencji płatniczej, tym bardziej, że wydatkowano w niej na ten cel i inne pozorowane programy informatyczne ogromne środki budżetowe, w kwocie aż około 3 mld złotych. Rozpracowanie tej struktury, podobnie jak i wyodrębnienie zagranicznych indywidualnych i instytucjonalnych pomocobiorców w ewidencji od dawna było w pełni możliwe, tym bardziej, że od 9 lat jest w niej budowany elektroniczny system informatyczny o pozorowanej skuteczności i to kosztem państwowym i końca tych wydatków wciąż nie widać. A przecież miał on jednocześnie służyć szerokim celom zarządzania rolnictwem, miał być w nim zbudowany elektroniczny rejestr gospodarstw rolnych, na który już wydano ogromne kwotowo środki finansowe, i znów bez rezultatu z perspektywą dalszych uznaniowych kwotowo wydatków. Mając tak szerokie informacje o gospodarstwach rolnych/pomocobiorcach różnego typu i rodzaju można było też przygotować zadania czy pytania dla spisu rolnego, który powinien być przeprowadzony, w tym 2010 roku. A to wszystko stoi czy nawet leży prawie odłogiem. Od początku, czyli od roku 2002 to jest przez 9 lat ta zagraniczna firma jedynie, co robi skutecznie, to wyciąga ogromne środki finansowe pośrednio od państwa. Ta firma ma tylko 76 000 zł kapitału udziałowego, i nie zrozumiałym jest jak, taka mała firemka choć o angielskiej nazwie, która mimo tak skrajnie małego kapitału udziałowego może i to przez tak rażąco długi czasokres realizować, i to jedynie poprzez polskich podwykonawców, o tak ogromnej wartości kontrakty informatyczne dla instytucji rządowej, której przedstawiciele byli przyjmowani przez osoby o najwyższych funkcjach w państwie, i jak oni wskazali kogo w tej agencji wyrzucić, tego natychmiast wyrzucono. Transferuje ona zarobione w ten sposób na agencji rządowej środki na zagranicę, choć z zagranicy na poczet jej kapitału założycielskiego-udziałowego prawie żadne środki nie wpłynęły. W kraju jest tyle specjalistycznych firm informatycznych, które dziwnym zbiegiem okoliczności nie mogą obsługiwać instytucji państwowych. Na jej działalność w Polsce i za dobieranie się przez tę z nazwy amerykańską firmę do środków unijnych przyznanych Polsce w ramach unijnego, przed akcesyjnego funduszu pomocowego Phare, Komisja Europejska dość radykalnie zwracała uwagę polskie władzom, już w latach 2003/4 ale te jakby naiwnie wierzyły w idealizm kapitałowy cudzoziemskiego.
13. Polscy uczelniani informatycy wygrywają najbardziej prestiżowe konkursy informatyczne w świecie, prowadzą w kraju jeszcze małe firmy informatyczne, bo nie mając zleceń na obsługę żadnych instytucji państwowych, czy firm z udziałem kapitału państwowego. Nie mogą się rozwijać, bo wszystkie bądź prawie wszystkie zlecenia na tego typu prace są skierowane do firemek zagranicznych, które na swój nędzny kwotowo kapitał założycielski zarobiły w Polsce na różnorodnych pseudo ekspertyzach, przed i prywatyzacyjnych realizowanych głównie od początku lat dziewięćdziesiątych, a nie przesyłały żadnych środków dewizowych z zagranicy do Polski na założenie tych firm. Teraz nasze firmy mogą być tylko ich podwykonawcami, nie mając zadań wyzwaniowych dla swoich wybitnych kadr technicznych. Bezczynni zawodowo i uzdolnieni informatycy muszą emigrować, bo nie mogą wykonywać poważnych i rozwojowych zadań w kraju, są dla nich niedostępne, są dla obcych i to po wielokrotnie zawyżonych cenach, jakoś łatwo usprawiedliwianych przez władze i nie porównywanych z cenami krajowego rynku firm informatycznych czy innych prawnych osób krajowych. W tym analizowanym przypadku podwykonawcy polscy pobrali tylko 10 procent ceny jaką za to zadanie uzyskała firma zagraniczna od instytucji rządowej. W dodatku ta zagraniczna była zwolniona z podatku dochodowego przez aż trzy lata. Jakoś dziwnym też przypadkiem jest, że zwolnienia z podatku dochodowego firm zagranicznych, co trzy lata zmieniających nazwy, nie są podawane do wiadomości, nie są dostępne na stronie żadnego urzędu państwowego, i nie można wiedzieć czy przystępująca do przetargu firma korzysta ze zwolnień podatkowych czy też nie. W dodatku jakby tych eliminujących polskie podmioty z przetargów, czynników ograniczających było mało, to w ofercie przetargowej, czy w umowie nie można wpisać żadnego warunku, żadnej klauzuli np. klauzuli ograniczającej import na rzecz kontraktu do określonego poziomu czy stopnia, kiedy potrzebne do wykonania kontraktu materiały są dostępne na rynku polskim, bez konieczności ich importu przez zagranicznego sygnatariusza kontraktu, od polskiego inwestora.
14. W niektórych tego typu kontraktach udział zbędnego importu rzekomo dla potrzeb kontraktu wynosił nawet do 81 procent surowców i materiałów zużytych do jego wykonania, i był w tym cały śmietnik importowy jak np. papier toaletowy, śmietniczki i popielniczki, buty gumowe, rękawice robocze, napoje, a nawet gazety, i mnóstwo innych artykułów dostępnych w każdym sklepie na polskim rynku. Ten śmietnik importowy występuje również w firmach zagranicznych realizujących u nas kontrakty informatyczne. Można zapytać czy Polska jest na takim poziomie rozwoju technicznego, że nawet takich wyrobów jeszcze czy już nie produkuje. To wszystko jest zaliczane do polskiego importu i to wtedy kiedy kraj przechodzi kryzys finansowy i nie ma środków na leczenie obywateli. Mądry kwalifikowany świat pracy najemnej przeciwstawiał się tym patologiom głupoty zarządzających, protestując przeciw kierowaniu nawet drobnych zleceń aplikacyjnych do firm obcych, na to, co oni tanim kosztem mogą własnymi umiejętnościami wykonać i, w każdym koniecznym momencie dokonać we własnym, bieżącym zakresie, dostosowawczych korekt, ale gdzie tam. Wszelkie korekty muszą być dodatkowym, płatnym zleceniem, najlepiej kierowanym do obcych, wykonane, bo ci z zasady powinni być mądrzejsi. Zespół tych ambitnych i uzdolnionych pracowników informatycznych troszczących się o interesy instytucji państwowej, a tym samym i o państwo został rozpędzony, co woła nawet o pomstę do nieba, bo skarg nie ma do kogo kierować, wciąż to samo.
15. Ekonomicznym celem działalności firm zagranicznych na polskim czy innym rynku narodowym, poza własnym, jest wyciagnięcie jako największej kwoty środków finansowych, i to przeważnie od instytucji państwowych, czy też ogólnie z naszego państwa, ich wytransferowanie dewizowo z kraju, bo prywatny polski podmiot gospodarczy nie wpuści firmy zagranicznej by go rozkładała, szpiegowała, i to odpłatnie dla jej zagranicznych mocodawców. Firmy zagraniczne które już działają w naszym kraju nie kierują prawie żadnych zamówień do polskich podmiotów gospodarczych, tylko do swoich z kraju swojego pochodzenia bądź do innych obcych. Nawet płatności za kombinacyjne konszachty gospodarcze przeprowadzają i to kompensacyjnie poza granicami kraju, gdyż ktoś był u nas tak, o nie troskliwy, że pozwolił im posiadać nawet rachunki bankowe poza granicami kraju, których nasze władze finansowo-dewizowe w żadnym stopniu nie nadzorują i nie kontrolują. Powstały jakby dwa obce sobie sektory gospodarcze i zaczyna to rozłazić się na rolnictwo w części przetwórstwa, inwestycji, kredytowania preferencyjnego, czy opanowania tych 59 podmiotów rolnych o szczególnym znaczeniu dla interesu gospodarki narodowej i żywnościowej. Wszystkie one praktycznie stały się importerami od obcych firm, które w różnorodnych tytułach pobierają nie przysługujące im subwencje pomocowe z budżetu narodowego, do których korzystania nie są prawnie uprawnione. Te rzekomo strategiczne narodowe podmioty rolne nawet nasion krajowych odmian nie hodują tylko będąc uzależnionymi od zagranicznych muszą importować, i na to dziwnym znów zbiegiem okoliczności środki dewizowe są, choć środków złotowych na wszystko, jak nam się wpaja, praktycznie brak Trudno zrozumieć te łamigłówki kombinacyjne w samowoli dewizowej. Do finansowej obsługi firm zagranicznych, są banki zagraniczne, i praktycznie nie można znaleźć przypadku aby firma zagraniczna była w Polsce obsługiwania przez bank polski, a nawet trudno znaleźć aby centralne instytucje podlegle danym ministrom, czy inną instytucję państwową, nie mówiąc już o spółkach gospodarczych prawa handlowego, w których państwo ma udziały, aby w jakimkolwiek stopniu nie była obsługiwana przez bank zagraniczny i nie była doradczo obsługiwana przez firmę zagraniczną. Bardzo często można dostrzec nawet publicznie przedstawicieli rządu oblepionych doradcami z firm zagranicznych, co jest dla nich jakby pewnym dowartościowaniem do swojego wyuczonego zawodu nie wykonywanego na funkcji państwowej. Rozwój tej dwutorowości narodowej i obcej w gospodarce polskiej doszedł nawet do tego stopnia, że teraz firmy zagraniczne nawet już bojkotują pocztę polską, mają już swoją firmę roznoszącą ich korespondencję bez ostemplowania po drzwiach lokalowych, gospodarstwach domowych i rolnych, furtkach, płotach, jak to już robi w stolicy Państwa niemiecka firma, ku zaskoczeniu i przerażeniu z bezsilności mieszkańców-obywateli.
16. Z danych wynika, że nastąpiła tendencja malejąca w liczebności i w strukturze procentowej udziału małych gospodarstw rolnych z najniższego przedziału obszarowego 1-5 ha, w części także z tytułu rent strukturalnych i naturalnych procesów wiekowych starszego pokolenia rolników i migracji młodzieży do miast. Rośnie drugi przedział obszarowy 5-10 ha w którym za ostatnie 5 lat nastąpił liczebny wzrost gospodarstw rolnych o 3,2 procent, a przedział 1-20 ha stanowiąc 91,76 procent zmalał w stosunku do roku 2004 nieznacznie, bo o 1,6 procent, na rzecz pomocobiorców o większym obszarze rolnym. Dostrzec więc można powolne pożądane przemiany, które w rolnictwie zachodzą w stosunkowo długim okresie i to w czasokresie dobrej koniunktury gospodarczej. W układzie regionalnym, wojewódzkim ta struktura dotychczas w nieznacznym stopniu, choć systematycznie ulega przekształcaniu na bardziej pożądaną z punktu widzenia dochodowości rolnej. Niemniej zmiany postępują. Zasady i warunki przyznawania płatności bezpośrednich do gruntów uprawowych zostały określone w traktacie rolnym o akcesji, na mocy którego polscy producenci rolni zostali objęci uproszczonym systemem płatności bezpośrednich do gruntów rolnych. Do płatności kwalifikują się te grunty, które były utrzymywane w dobrej kulturze rolnej na dzień 30 czerwca 2003 roku. Do gruntów rolnych zaliczono wówczas użytki rolne obejmujące grunty orne, trwałe użytki zielone, trwałe plantacje oraz ogródki przydomowe. System ten polega na udzielaniu wsparcia finansowego proporcjonalnie do powierzchni upraw, niezależnie od rodzaju prowadzonej działalności rolniczej. Na płatności bezpośrednie do gruntów uprawowych składają się jednolita płatność obszarowa /jpo/,finansowana w całości z budżetu Unii Europejskiej, a naliczana w odniesieniu do gruntów rolnych utrzymywanych w dobrej kulturze rolnej, do której otrzymania uprawnionym jest rolnik, spełniający wymagane warunki. Posiada działki rolne o łącznej powierzchni nie mniejszej niż 1 ha, wchodzące w skład gospodarstwa rolnego z uprawą roślin nie mniejszej niż 0,1 ha, utrzymuje grunty rolne zgodnie z normami, posiada numer identyfikacyjny nadawany mu w i przez agencje realizującą te płatności i w wyznaczonym prawem terminie złoży do tej agencji wniosek o przyznanie przysługującej mu płatności pomocowej. Nieterminowe złożenie wniosku pociąga za sobą sankcje finansowe dla wnioskodawcy/rolnika. Sankcje mogą być finansowe, a także wykluczające rolnika z ubiegania się o te dopłaty w paroletnim okresie. Drugi tytuł to uzupełniające płatności obszarowe do powierzchni wybranych roślin, finansowanych z budżetu krajowego i budżetu unijnego. oraz do upraw chmielu obejmującego powierzchnie gruntów około 2 280 ha, finansowanych w 100 procentowej całości z budżetu krajowego. Począwszy od roku 2005 został wprowadzony nowy rodzaj płatności do upraw roślin energetycznych, a także tak zwane płatności zwierzęce do upraw roślin przeznaczonych na paszę, uprawianych na trwałych użytkach zielonych, z podawaniem obszaru/powierzchni łąk i pastwisk. Wypłaty płatności rolnikom następują wyłącznie na ich rachunki bankowe w bankach, przeważnie spółdzielczych, i po dokonaniu kontroli kompletności, administracyjnych oraz kontroli na miejscu, u rolnika/pomocobiorcy, przeprowadzanej losowo w ilości 5-7 procent ogólnej liczby gospodarstw pobierających te dopłaty. Producentom rolnym przysługują dopłaty do prowadzonych plantacji roślin, wierzby, róży bezkolcowej, ślazowca pensylwańskiego, miskant olbrzymi, topinambur, rdest sachalinski i mozga trzcinowata, także zagajniki drzew leśnych o krótkim okresie rotacji jak topola i robinia akacjowa, wykorzystywanych na cele energetyczne, finansowane z budżetu narodowego. O ten rodzaj dopłat mogą ubiegać się ci pomocobiorcy/rolicy, którzy prowadzą plantacje tych roślin wykorzystywanych energetycznie i o powierzchni gruntu nie mniejszej niż 1 ha, i zawarli umowę z podmiotem który przetwarza te dwie rośliny /wierzbę i różę bezkolcowa/ na cele energetyczne, a nawet we własnym zakresie je energetycznie/opałowo zużywają. Uprawa tych obu roślin zajmuje około 6 967- 8 996 ha, uprawianej głównie w województwie dolnośląskim. mazowieckim, wielkopolskim i warmińsko-mazurskim. Plantację róży prowadzi tylko 7 producentów rolnych. Kwotowa wysokość tych dopłat ulega corocznym zmianom. Do grup[y roślin zaliczanych do tych, które mogą być przeznaczane do przetworzenia na produkty energetyczne zalicza się rośliny jednoroczne np, rzepak, rzepik, .żyto, kukurydza, len włóknisty , a nawet buraki cukrowe-pod warunkiem, że są wykorzystywane bezpośrednio wytworzenia produktów energetycznych. Dalej jest soja, i też pod warunkiem ,że otrzymany z niej produkt, jak mączka sojowa, jest wykorzystywany w celach energetycznych. Ponadto dopłatami objęto także rośliny wykorzystywane do ogrzewania gospodarstw lub w celu wytworzenia energii lub biopaliwa w gospodarstwie oraz inne do jego ogrzewania, np. nasiona słonecznika nie przeznaczone do siewu. .Każdorocznie około 6-9 procent wnioskodawców jest objętych różnego rodzaju drobnymi sankcjami. Wzrasta powierzchnia gruntów objętych dopłatami, choć powolnie maleje liczba gospodarstw ubiegających się o nie. Wiąże się to w części z problematyką rent strukturalnych.
17. Poważniejszą kwestią jest produktywność gospodarstw rolnych uprawiających zboża i utrzymujących hodowlę zwierząt gospodarskich. Z danych zawartych w tabeli 18 wynika, że radykalnie pogarsza się i to z roku na rok sytuacja w zakresie hodowli zwierząt gospodarskich. W roku 2009 aż 53,2 procent wszystkich gospodarstw rolnych pobierających dopłaty nie hoduje żadnego zwierzęcia w gospodarstwie rolnym z wyjątkiem psa i kota. W roku 2004 takich gospodarstw rolnych było tylko 13 procent pobierających dopłaty, w roku 2007 już 37 procent, a w roku 2010 doszło do 53 procent, co jest zjawiskiem grożnym ekonomicznie i wymagającym przeciwdziałania rządu, temu stanowi. Tak wysoki udział gospodarstw nie hodujących żadnych zwierząt gospodarskich wskazuje na radykalnie pogarszającą się i to w stopniu zasmucającym dochodowość rolnictwa, i to tej części, która w długiej przeszłości odznaczała się wysoką produktywnością zwierzęcą i przy okazji wysoką produktywnością drobiową.
18. Drugim czynnikiem potwierdzającym tendencję spadku dochodowości w rolnictwie jest również wzrastający udział gospodarstw pobierających dopłaty, a nie produkujących żadnego z czterech podstawowych zbóż /pszenicy, żyta, owsa i jęczmienia/, co obrazuje tabela 19. W roku 2009, jak wynika z wstępnych danych płatniczych aż 52 procent gospodarstw nie produkowało tych 4 zbóż. W roku 2004 udział ten wynosił 8 procent, w roku 2006 już 24 procent, w 2007 roku 32 procent, aby wzrosnąć w roku 2008 do 44 procent. Ten i taki stan potwierdza tezę, że dopłaty stanowią w poważnym stopniu zasiłek socjalny dla tych gospodarstw rolnych/pomocobiorców, i to przy braku żadnego z tych dwóch rodzajów produktywności rolnej. Dla tych gospodarstw dopłaty mają charakter zasileniowy w pewnym stopniu zabezpieczający przed ubóstwem i rosnącą w stopniu alarmującym powszechna biedą.
Jeżeli tak duży udział gospodarstw subwencjonowanych nie produkuje tych zbóż i nie hodujących zwierząt gospodarskich, to zachodzi konieczność wyjaśnienia źródeł pokrycia tego niedoboru i uzupełnienia narodowego rynku żywnościowego. Skoro się nie produkuje to uzupełnienie musi nastąpić poprzez zakupy importowe. W roku rolnym 2008/9 import pszenicy wyniósł 806 000 ton za 126,6 mln euro, o równowartości około 580 mln złotych, import żyta 19 300 ton za 4,7 mln euro, o równowartości około 22 mln zł, owsa 6 900 ton za 1 mln euro, o równowartości około 4,6 mln złotych, a jęczmienia 191 900 ton za 34,7 mln euro, o równowartości około 160 mln złotych. Łączny wydatek importowy na zakup tych 4 zbóż wyniósł 172,4 mln euro o równowartości około 890 mln złotych, a dopłaty rolnikom nie produkującym tych zbóż wynoszą rocznie około 2 mld 300 mln złotych. Warto więc przystąpić do korekty polityki rolnej i gospodarczo-finansowej, do zreformowania tych dopłat dla pobudzenia produktywności produkcyjno-hodowlanej rolnictwa, zmniejszenia zadłużenia zagranicznego państwa, a zwiększenia eksportu którego sprywatyzowane przedsiębiorstwa/spółki jakoś wbrew zapowiedziom przed prywatyzacyjnym w takim stopniu jak to obiecywano przed prywatyzacja nie uzyskują, a nawet przeciwnie zwiększają importochłonność i zależność gospodarczą kraju w funkcji podwykonawczej od zagranicy, uwsteczniając narodową wytwórczość.
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.