Sprawa pułkownika z Sił Powietrznych
Pamiętamy dobrze, jak to kilka miesięcy temu klaksony polskiej propagandy odtrąbiły sukces w walce z korupcją. Specjalnie nikogo to nie zdziwiło, bowiem w naszych siłach zbrojnych sprawy lewych biznesów stały się być sposobem na wyrównanie do poziomu wysoko notowanych biznesmenów. Wcześniej była Marynarka Wojenna, gdzieś pojawiły się informacje o przekrętach w Infrastrukturze Wojskowej i nawet zaczęto przebąkiwać, że przekręty nie dotyczą lotników, bowiem w ich kulturze nie ma takich tradycji. Wystąpiło więc wyrównanie obciążeń, chociaż nie dotyczyło to rasowego lotnika, ale jak niektórzy mówili –byłego politruka. Potem nastąpiła długa cisza. I gdy wszyscy oczekiwali procesowego wyjaśnienia oskarżeń, następuje to, co jest dosyć modne w wojskowym wymiarze sprawiedliwości, prokuratura uchyla środek zapobiegawczy, jakim było zawieszenie w czynnościach służbowych i oskarżony pułkownik z honorami odchodzi do cywila.
Godzi się w tym miejscu zauważyć, że w sprawach o dużo mniejszym kalibrze, prokuratura wojskowa bywa zdecydowana i bezwzględna, uciekając się często do działań wbrew prawu. Mamy do czynienia z kolejną próbą zamiatania niewygodnej sprawy pod dywan. Ciekawe, na czyje polecenie odbywa się to kolejne miękkie lądowanie. Padają pytania, czy w dalszym ciągu pułkownik jest oskarżony przyjmowanie korzyści majątkowych, oszustwa na szkodę wojska, wyłudzenia i podrabianie dokumentów, / do czego oskarżony się przyznał/ i czy wszyscy żołnierze oskarżeni o uzyskanie w wyniku przestępstw 150 tysięcy złotych będą w przyszłości z honorami przechodzić do rezerwy?
Panie pułkowniku Szeląg prosimy o komentarz.
Prokuratura uchyliła środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych wobec płk. Zbigniewa S., szefa oddziału wychowawczego w Dowództwie Sił Powietrznych – dowiedział się „Nasz Dziennik”
Piotr Czartoryski-Sziler
Pułkownika Zbigniewa S. trzy miesiące temu zatrzymali agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego i żołnierze Żandarmerii Wojskowej. Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła mu sześć zarzutów, m.in. przyjmowania korzyści majątkowych w związku z pełnioną funkcją publiczną, oszustwa na szkodę wojska, wyłudzenia i podrabiania dokumentów. Podejrzany w wyniku popełnionych przestępstw mógł uzyskać łącznie około 150 tys. złotych. Zbigniew S. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych, zakazu opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu, dozoru przełożonego wojskowego oraz poręczenia majątkowego w kwocie 100 tys. zł, które sąd garnizonowy, po rozpoznaniu zażalenia wniesionego przez obrońcę podejrzanego, zmniejszył 22 kwietnia 2013 r. do 50 tys. złotych.
Zawieszonemu w czynnościach pułkownikowi, którego obowiązki czasowo przejął ppłk Sławomir Gąsior, prokuratura uchyliła ten środek zapobiegawczy. – 27 maja 2013 r. podejrzany złożył wniosek o uchylenie środka zapobiegawczego w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych. Mając na uwadze, że środki zapobiegawcze mogą być stosowane jedynie w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania i winny być uchylone w przypadku ustania przyczyn, dla których zostały zastosowane, prokurator prowadzący śledztwo przychylił się do wniosku i postanowieniem z 29 maja 2013 r. uchylił ten środek – poinformował „Nasz Dziennik” płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sitwa
W toku śledztwa zabezpieczono szereg dowodów i przesłuchano świadków. – Dodatkowo wykonano czynności z udziałem podejrzanego, który składając wyjaśnienia, przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i ujawnił kolejne popełniane przez siebie i inne osoby przestępstwa. Wyjaśnienia podejrzanego korespondują ze zgromadzonym materiałem dowodowym. Uściślają ustalaną wersję wydarzeń i taka postawa podejrzanego uzasadniała przypuszczenie, że nie będzie wykorzystywał zajmowanego stanowiska do utrudniania postępowania – wyjaśnia prok. Szeląg.
W mocy pozostały inne środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego, zakazu opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu i dozoru bezpośredniego przełożonego.
W sprawie nie zatrzymywano innych osób, choć – jak zastrzega prokuratura – jest ona rozwojowa i zarzuty mogą usłyszeć kolejne osoby.
Zbigniewowi S. odebrano prawo dostępu do informacji niejawnych, których nieuprawnione ujawnienie mogłoby spowodować wyjątkowo poważną szkodę dla Rzeczypospolitej Polskiej, i wszczęto postępowanie w sprawie zwolnienia ze służby. – Podejrzany, rozkazem dziennym dowódcy Sił Powietrznych gen. broni pil. Lecha Majewskiego z dnia 31 maja 2013 r., został odsunięty od dostępu do informacji niejawnych. Prokuratura nie jest organem władnym do rozstrzygania co do pozbawiania kogokolwiek tzw. poświadczenia bezpieczeństwa. Nadto minister obrony narodowej wszczął postępowanie w sprawie zwolnienia płk. Zbigniewa S. z zawodowej służby wojskowej – tłumaczy prok. Szeląg.
Dowództwo Sił Powietrznych potwierdza fakt pozbawienia S. dostępu do informacji niejawnych. Zaznacza przy tym, że nie pozbawiono go poświadczenia bezpieczeństwa. – Poświadczenie jest dokumentem. Żeby żołnierz je stracił, musi mu się ono albo skończyć, albo zostać odebrane po przeprowadzonym i zakończonym decyzją administracyjną postępowaniu kontrolnym. Samo poświadczenie nie otwiera jednak jeszcze żadnej szafy ani komputera z dokumentami niejawnymi. Do korzystania z pewnych dokumentów musi w rozkazie uprawnić kogoś przełożony. Ja np. mam poświadczenie o pewnej klauzuli, ale fizycznie nie mam dostępu do pewnych dokumentów – tłumaczy ppłk Artur Goławski, rzecznik DSP.
Pułkownik Zbigniew S. nie stracił poświadczenia, natomiast został odsunięty od tych dokumentów i nie ma prawa o nie prosić. Nie wykonuje teraz żadnych czynności związanych z dostępem do informacji niejawnych – zapewnia nasz rozmówca.
Pułkownikowi Zbigniewowi S. 30 czerwca 2013 r. kończy się trzyletnia kadencja.
Według oficera związanego z Siłami Powietrznymi, uchylenie S. środka zapobiegawczego w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych umożliwiło mu jednak odejście ze służby z pełnymi przywilejami emerytalnymi. – Gdyby S. był dalej zawieszony w czynnościach służbowych, odchodząc z DSR dostałby 2 tysiące albo mniej emerytury, a tak będzie miał emeryturę pułkownikowską – co najmniej 6 tys. zł – mówi jeden z oficerów.
Piotr Czartoryski-Sziler
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.