Reforma w wojsku- „parcie na siłę „ do przodu
Piotr Makarewicz.
Niedawno Biuro Bezpieczeństwa Narodowego rozegrało kolejny etap „bitwy” o sztandarowy pomysł szefa tej instytucji – Stanisława Kozieja, jakim jest reforma systemu kierowania i dowodzenia (w skrócie: SKiD) naszymi Siłami Zbrojnymi. 4 lutego w BBN doszło do spotkania z przedstawicielami klubów parlamentarnych na ten właśnie temat. Należy przypomnieć, że to już drugie spotkanie z posłami w sprawie reformy, gdyż miesiąc temu, 3 stycznia, na żądanie grupy posłów – członków Sejmowej Komisji Obrony Narodowej odbyło się nadzwyczajne posiedzenie tej Komisji z udziałem, między innymi ministrów Siemoniaka i Kozieja. Lutowe spotkanie (podobnie jak poprzednie) miało rozwiać wszelkie wątpliwości posłów przed planowanym procesem legislacyjnym wprowadzającym reformę w życie. Czy wątpliwości zostały rozwiane? Trudno mi wypowiadać się w imieniu posłów, ale prezentacja pokazana posłom w dniu 4 lutego i zamieszczona na stronie internetowej BBN, moich wątpliwości na pewno nie rozwiała, a nawet je spotęgowała. Powiem więcej, jeżeli ta sama prezentacja była przedstawiona ekspertom w czasie spotkania w ramach tzw. Strategicznego Forum Bezpieczeństwa, które odbyło się 21 stycznia, na które byłem również i ja zaproszony, to dobrze się stało, że zostałem w Elblągu i leczyłem zapalenie płuc, gdyż nic nowego poza tym, co już od dawna wiemy z przekazów medialnych, ona nie wniosła.
Warto w tym miejscu pochylić się nad niektórymi elementami tej prezentacji, gdyż nie tylko trudno zgodzić się z niektórymi zawartymi tam treściami, ale czasami trudno znaleźć tam nawet jakąś logikę. Oczywiście, nie zamierzam umieszczać na swoim blogu tej prezentacji i kolejno omawiać jej slajdy. Każdy może zapoznać się z nią na stronie BBN, a dla ułatwienia zamieszczam link do strony, z której można ją pobrać: http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/2/4395/Poslowie_w_BBN_o_reformie_dowodzenia_Silami_Zbrojnymi_RP.html
Skupię się tylko na niektórych stronach tej prezentacji, a one powinny wystarczyć, aby zobrazować moje wątpliwości. Na stronie 4. mamy slajd zatytułowany: „uniwersalny model kierowania i dowodzenia”. Wynika z niego, że wojska są w „pełnym podporządkowaniu” instytucji dowodzenia ogólnego, a jedynie „operacyjnie podporządkowane” instytucji dowodzenia operacyjnego. Obie instytucje są równorzędne, a zatem powstaje pytanie, jaka jest relacja między „pełnym podporządkowaniem, a „podporządkowaniem operacyjnym”, gdyż słowo „pełne”, a więc całkowite, całościowe, zawiera w sobie wszystkie inne formy, również „operacyjne”. Trudno zatem, zgodzić się, że „pełne” i „operacyjne” podporządkowanie mogą występować jednocześnie, jako równorzędne formy. Po tym bardzo teoretycznym wstępie przejdźmy do rzeczy bardziej konkretnych. Uważam, że dużym nadużyciem jest pokazanie na dwóch kolejnych stronach prezentacji systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi w USA i w NATO, domyślnie jako punktu odniesienia czy wzorca, do którego musimy dążyć. Myślę, że nietrudno dostrzec różnicę w skali między siłami zbrojnymi USA i NATO, jako całości, a skromnymi Siłami Zbrojnymi RP oraz zadaniami, jakie te siły zbrojne realizują. Na razie, Polska globalnej polityki i globalnych działań militarnych nie prowadzi (i zapewne nigdy takich działań realizować nie będzie), a więc porównywanie naszego Dowództwa Operacyjnego do Naczelnych Dowódców na Teatrach Działań Wojennych w USA, czy Strategicznego Dowództwa Operacyjnego NATO jest, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem. Dlaczego autorzy nie pokazali jak taki system wygląda w innych, zbliżonych wielkością i potencjałem do Polski i będących członkami NATO, krajach?
Na stronie 8 prezentacji czytamy takie oto zdanie: „Wszystkie trzy instytucje będą podlegać MON, Szef SG WP (usytuowany w MON) będzie organem pomocniczym dla ministra w bezpośrednim kierowaniu dwoma dowództwami.” Zdanie to sugeruje, że teraz Sztab Generalny WP i jego szef są poza strukturami Ministerstwa Obrony Narodowej i nie wspomagają ministra w jego działalności (sic!). Może autorzy tej prezentacji mają określone kłopoty z lekturą obowiązujących ustaw, dlatego też przypomnę, że w ustawie z dnia 14 grudnia 1995 roku „O urzędzie Ministra Obrony Narodowej już w Artykule 1. i punkcie 1. czytamy: „Minister Obrony Narodowej wykonuje swoje zadania przy pomocy Ministerstwa Obrony Narodowej (…), w skład którego wchodzi Sztab Generalny Wojska Polskiego”. W Art.3. czytamy, że Minister Obrony Narodowej kieruje działalnością Ministerstwa i Sił Zbrojnych bezpośrednio oraz przy pomocy szefa Sztabu Generalnego WP. Z tego wynika, że już od przeszło 17 lat wszystkim wiadomo, że Sztab Generalny jest integralną częścią MON, a szef Sztabu Generalnego pomaga ministrowi w kierowaniu i dowodzeniu. Wiadomo wszystkim, za wyjątkiem instytucji odpowiedzialnej za sprawy bezpieczeństwa naszego kraju. Z tego przytoczonego ze slajdu zdania wynika również to, że minister będzie najwyższym szczeblem dowodzenia (czy kierowania – jak chcą autorzy reformy), a Sztab Generalny będzie ministrowi to dowodzenie zabezpieczał i rozpisywał na „nuty” (czyli na decyzje i rozkazy), często mało rozsądne pomysły cywilnego ministra. Takie dowodzenie będzie miało sens tylko wtedy, gdy ministrem będzie wprawdzie osoba cywilna, ale przygotowana do swojej roli i „czująca” wojsko, a nie lekarz psychiatra, politolog, prawnik czy specjalista od mediów, no, ale na to się w przewidywalnej przyszłości nie zanosi.
Na kolejnych stronach jest jeszcze ciekawiej. Na stronie 11-tej czytamy prawdziwą rewelację. Okazuje się, że według BBN, fakt, iż szef SGWP dowodzi w imieniu MON, jest prawnym „ubezwłasnowolnieniem” cywilnego ministra (sic!). Na końcu zaś strony znajdujemy równie odkrywcze zdanie: „reforma wzmocni rolę i odpowiedzialność cywilnej/politycznej władzy (kontroli) nad wojskiem”. Znowu odwołam się do wspomnianej ustawy o urzędzie Ministra Obrony Narodowej. Niedaleko od początku tego dokumentu, bo już w Art. 2. mamy wymienione 23 (słownie dwadzieścia trzy) główne funkcje i prerogatywy ministra obrony narodowej. Między innymi, „kierowanie w czasie pokoju całokształtem działalności sił Zbrojnych RP”, czy „kierowanie sprawami kadrowymi Sił Zbrojnych” lub „kierowanie polityką finansową i działalnością gospodarczą w SZ i na zakończenie: „wykonywanie innych zadań wynikających z ustaw i innych przepisów”. Trudno tu doszukać się jakiegokolwiek „ubezwłasnowolnienia”, czy ograniczeń w sprawowaniu swojej funkcji. Sztuka polega jedynie na tym, że trzeba umieć odpowiednio wykorzystywać nadane przez ustawodawcę uprawnienia, a z tym jest bardzo różnie. Dlatego uważam, że takie postawienie sprawy w prezentacji dla posłów to czysta manipulacja.
Nie będę zajmował się szeroko przedstawianymi w prezentacji tzw. „uwarunkowaniami konstytucyjnymi”. Pisałem już o tym nie raz na blogu. „Zabieg” związany z ominięciem Konstytucji RP w wykonaniu autorów reformy nadal uważam za niezgodny z duchem ustawy zasadniczej i wojskowym rozumieniem definicji rodzajów sił zbrojnych. „Argumenty” przytoczone w prezentacji, w mojej ocenie, nie zasługują na poważne potraktowanie. Komentarza wymaga jednak problem „ujednolicenia systemu dowodzenia na czas pokoju i wojny”, które ma rzekomo nastąpić w wyniku reformy. Nieprawdą jest, że w nowe organy dowodzenia będą identyczne w czasie „P” i „W”. Nowy Sztab Generalny w czasie wojny będzie musiał się „zmodyfikować” ze względu na specyficzną rolę ministra w warunkach wojennych. Jedynie Dowództwo Operacyjne RSZ może podlegać stosunkowo niewielkim zmianom, ale nawet i w tym przypadku sami autorzy reformy uważają, że to dowództwo będzie zalążkiem dla Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych (czasu „W”). Zatem, nawet z tego wynika, że i ono będzie podlegać transformacjom. Zupełnie nieznana jest natomiast rola w czasie wojny największego organu dowodzenia czasu „P”, a mianowicie Dowództwa Generalnego RSZ. Na razie wychodzi na to, że z chwilą rozpoczęcia działań wojennych i przejęcia dowodzenia przez NDSZ, część oficerów tego Dowództwa będzie wykorzystana w innych komórkach, a reszta chyba … pójdzie na urlop. O jakim zatem „ujednoliceniu” mówimy? Wyobraźmy sobie również odwrotną sytuację: nie ma wojny, nie ma ani jednego żołnierza na misji zagranicznej. Czym wtedy będzie „dowodzić” Dowództwo Operacyjne RSZ? Czym ci panowie będą się zajmować? Czy w tej sytuacji to Dowództwo ma iść na urlop, czy być „sztuką dla sztuki”? W tym momencie wkraczamy na „grząski” dla autorów reformy grunt kompetencji, struktur i zadań dla nowych organów dowodzenia, czyli ogólnie szczegółów i pewnie, dlatego o tym w prezentacji nie ma ani słowa.
W tym poście chciałbym jeszcze skupić uwagę Czytelników na przedostatniej stronie prezentacji, na której autorzy przedstawili na osi czasu proces przekształcania się obecnego systemu w nowy. Najbardziej podoba mi się zwężająca się w kierunku 2014 roku strzałka o nazwie „konsolidacja (połączenie)”. Dobrze ona symbolizuje rozmontowywanie i zanik obecnego systemu dowodzenia poprzez przenoszenie części kadry dotychczasowych dowództw w nowe, niedziałające jeszcze struktury lub przenoszenie oficerów na niższe szczeble dowodzenia oraz zwalnianie ich po prostu do cywila. Nagle strzałka „dociera” do linii początku 2014 roku i o to, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, napotyka gotowe nowe dowództwa i zaczyna się ich pełna sukcesów działalność. Na rysunku to wygląda faktycznie dobrze, ale w realu nigdy tak nie będzie. Czeka nas w ciągu pozostałych 9-10 miesięcy 2013 roku chaos związany z rozformowywaniem starych dowództw i początkiem tworzenia nowych. Wyobrażam sobie ten dualizm dowodzenia (najgorsza rzecz, jaka może spotkać sił zbrojne), który niechybnie nastąpi. Na początku 2014 roku nowe struktury będą, co najwyżej w pewnym stopniu ukompletowane, ale na pewno niezgrane, nieoćwiczone i niesprawdzone, a więc nie zdolne do przejęcia dowodzenia. Wymyślony i pokazany przez autorów reformy scenariusz przekazywania dowodzenia uważam za nierealny, a jeżeli, mimo wszystko, będzie on forsowany, to doprowadzi do zapaści kierowania i dowodzenia, ale o tym ani społeczeństwo, ani tym bardziej posłowie czy senatorowie już się nie dowiedzą.
Takie właśnie budzące wątpliwości i w mojej ocenie, kontrowersyjne, żeby nie powiedzieć, zmanipulowane treści i argumenty mają przekonać posłów i senatorów do głosowania nad rozmontowaniem dotychczasowego systemu dowodzenia SZ i zastąpienia go nowym, wymyślonym za biurkiem, niesprawdzonym i nieprzebadanym, a więc niepewnym. Ponieważ wiem, że mój blog jest czytany przez odpowiednie osoby z BBN, dlatego tą drogą zwracam się z prośbą, aby więcej mnie na spotkania w ramach tzw. Strategicznego Forum Bezpieczeństwa nie zapraszać. Kolejny raz przekonałem się, że owe spotkania nie wzbogacają o żadne nowe treści, poza tymi znanymi już z mediów. Nie mają one również żadnego wpływu na kształt przyszłych zmian i reform, gdyż wszystko jest już z góry ustalone. Jeszcze nie ma nowych ustaw, a już jest pełnomocnik w MON do spraw reformy i tworzony jest etatowy Zespół ds. Nowego Systemu Kierowania i Dowodzenia SZ RP. W tej sytuacji przyjazdy na te PR-owskie przedsięwzięcia uważam za stratę mojego czasu i pieniędzy.
Piotr Makarewicz
Najnowsze komentarze