ACH… GDYBYM BYŁ BOGATY…
Dr Krzysztof Lachowski
Motto:
„Wszystko co szkodzi innym społecznie trzeba hamować, jak trzeba hamować to co nam szkodzi, zabijając w nas wyższe władze duszy na rzecz niższych instynktów.”
Profesor Stanisław Wojciechowski – Prezydent II RP wybitny spółdzielca
Dominujący w obecnych czasach kult materializmu, konsumpcjonizmu, bogacenia się, bezwzględnej rywalizacji nazywanej konkurencją, chciwości, egoizmu i dominacji nad innymi, są największą bronią masowego rażenia i stawiają pod znakiem zapytania przetrwanie współczesnej cywilizacji.
Blisko trzy lata temu na konferencji, znany profesor socjologii, kiedyś dyrektor nieistniejącego obecnie instytutu, przedstawił badania socjologicznie w których zadał badanym osobom pytanie: czy utożsamiają się z ludem ? Pojęcie ludowy jest znacznie szersze niż PSL, czy ruch ludowy, jako ruch społeczny związany ze sprawami chłopskimi i rolniczymi. Demokracja etymologicznie wywodzi się z dwóch słów pochodzenia greckiego: demos – lud i kratos – władza, bądź kratien – rządzić, władać, co znaczy władza ludu. Czyli według ruchu okupującego Wall Street: 99% ludu kontra 1% najbogatszych rządzących w pozorowanej demokracji oligarchicznej. Odpowiadając na to pytanie, żaden z badanych respondentów nie chciał się utożsamiać z ludem.
Profesor nie potrafił wytłumaczyć skąd się wzięły takie powszechne postawy. Zabrałem głos i udzieliłem
wyjaśnienia. W latach osiemdziesiątych furorę w polskiej telewizji robiły filmy z USA o życiu ludzi bogatych w dobrobycie Zachodu. Najbardziej popularny był serial filmowy „Dynastia” (oba zdjęcia z tego filmu ) oglądany przez 5-7 milionów ludzi w Polsce, podobnie jak kultowy film w latach 20-tych XX wieku w USA pt. „Od pucybuta do milionera”. Polacy oglądając ten film, w swojej wyobraźni ukształtowali marzenie, aby być super bogatym lordem Carringtonem, jego żoną – piękną Cristal, lub niezwykle przedsiębiorczą i nie przebierającą w środkach, jej rywalką Alexis.
Ten i inne podobne filmy, obok różnych liberalnych broszurek o wolności i wolnym rynku ( ale o tym napiszę w innym artykule), przygotowały umysły Polaków do transformacji i budowy kapitalizmu w Polsce. To marzenie by być bardzo bogatym utrzymuje się nawet teraz, o czym świadczy popularność różnych gier losowych od toto lotka poczynając, a na oglądaniu podobnych filmów i spektakli telewizyjnych „celebrytów” oraz wywiadów z zamożnymi ludźmi we wnętrzach ich domów – kończąc. Marzenie zakorzenione w głębokiej świadomości wielu Polaków powoduje, że ten system kapitalistycznego bogacenia nie jest jeszcze powszechnie kwestionowany, mimo narzekań, tylko wywołuje zazdrość „dlaczego ktoś jest bogaty, a nie ja”. W dalszym ciągu brak jest zrozumienia, że prawdopodobieństwo zostania bardzo bogatym jest podobne jak wygranie wysokiej kwoty w Toto Lotka.
Kreowanie dla ludzi wzorców, najlepiej w postaci obrazów, jest bardzo starożytną sztuką rządzenia, znaną kiedyś jedynie faraonom, królom i innym władcom, a obecnie robi to reklama i telewizja powszechnie oddziałując na społeczeństwo. Ukształtowało to dość powszechny sposób myślenia, że co nie ma w telewizji to tego nie ma w realnej rzeczywistości. Telewizję z dziennikarzami i „celebrytami” uważam za „pralkę Franię” (starsi pamiętają ten typ pralki ) umysłów, także na poziomie podprogowym i dlatego od prawie 10 lat nie oglądam telewizji, z wyjątkiem niektórych ważniejszych imprez sportowych. Coraz więcej ludzi zdaje z tego sobie sprawę i przestaje ją oglądać, a nawet wyrzuca telewizor z domu. Ten proces będzie narastał, a zapowiedzią tego jest powszechne niepłacenie abonamentu radiowo-telewizyjnego dla tak zwanej „telewizji publicznej”.
Brak zrozumienia, że ten system powoduje stale rosnące rozwarstwienie dochodowe i majątkowe, między nielicznymi bardzo bogatymi, a biedniejącą zdecydowaną większością społeczeństwa, przeciwdziała poszukiwaniu innego systemu społeczno-gospodarczego i ustrojowego, który chroniłby przed bezrobociem i biedą, nazywanych w niszczącej język nowomowie – wykluczeniem społecznym. Takim systemem jest przedsiębiorczość gospodarcza i działalność społeczna oparta na własności wspólnotowej, takiej jak: spółdzielczość, akcjonariat pracowniczy, akcjonariat społeczności lokalnych, przedsiębiorczość samorządów terytorialnych w oparciu o mienie komunalne.
Spółdzielczość powstała w Europie w połowie XIX wieku, zorganizowana przez ludzi mało- i średnio- zamożnych do walki z lichwiarzami, spekulantami w handlu i ludźmi chciwymi oraz bogatymi. Powszechnie przejęło się, że pierwszą spółdzielnię w Europie założyło w 1844 r. 28 tkaczy w Rochdale (w północnej Anglii), prowadzących wspólnie sklep spożywczy. Prekursorem spółdzielczości w Polsce, był 28 lat wcześniej, ks. Stanisław Staszic zakładając w 1816 r. Hrubieszowskie Towarzystwo Rolnicze Ratowania się Wspólnie w Nieszczęściach. Ks. Stanisław Staszic był to człowiek o niezwykle szerokiej i wszechstronnej wiedzy, a jednocześnie potrafił ją praktycznie wykorzystać budując Staropolski Okręg Przemysłowy, inicjując założenie instytutów będących zalążkami obecnie znanych uczelni: Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Politechniki Warszawskiej i Uniwersytetu Warszawskiego oraz wielu innych przedsięwzięć.
Hrubieszowskie Towarzystwo Rolnicze zostało utworzone wspólnie z 316 chłopami na zasadach spółdzielczych. Przetrwałoby zapewne do dzisiaj, tak jak około trzystu spółdzielni w Polsce, które mają 100 i więcej lat, gdyby Prezydent Bolesław Bierut nie zlikwidował jej w 1952 r., ponieważ był to historyczny przykład spółdzielczości „oddolnej”, której zasady i wartości były przekazywane przez pokolenia, jak w dobrej rodzinie, ale nie pasowały do spółdzielczości „odgórnej” zakładanej w PRL-u.
W okresie transformacji polskie społeczeństwo zderzyło się z dużo lepiej zorganizowanym niż w XIX wieku systemem globalnej lichwy, spekulacji w handlu i na rynkach finansowych oraz chciwością ludzi bardzo bogatych. Liberalne „bajeczki” o wolności gospodarczej, wolnym rynku, niewidzialnej ręce rynku, demonopolizacji polskich monopoli atomizacji w gospodarce i w stosunkach międzyludzkich, nazywanych konkurencją, miały na celu zniszczenie polskich dużych przedsiębiorstw państwowych i spółdzielczych, aby oczyścić pole do przejęcia własności i zdominowanie rynku przez znacznie większe ponadnarodowe, monopolistyczne korporacje. Oczywiście pozostawiono pewien margines dla działalności małych i średnich przedsiębiorstw krepując je destrukcyjną siecią przepisów i podatków.
Spółdzielnie zaliczane są w zdecydowanej większości do małych i średnich przedsiębiorstw. Mimo zniszczenia około 40 % ich liczby i ograniczenia w jeszcze większym stopniu ich obszaru działalności oraz dyskryminacji w przepisach większej niż sfery komercyjnej, spółdzielczość polska stawia opór nowoczesnej anonimowej lichwie i spekulacji. Spółdzielczość będąca w czasie okupacji podstawą organizacji państwa podziemnego, także i dziś stanowi jeszcze jedną z ostatnich organizacji zorganizowanych w skali kraju, obok ogródków działkowych i Kościoła Katolickiego. Niszczenie polskiej spółdzielczości zapoczątkowano ustawą z 1990 r. likwidującą Centralne Związki Spółdzielcze i zaplecze magazynowo-hurtowe, rzucając przedsiębiorstwa spółdzielcze na „głęboką wodę” dzikiego rynku kapitalistycznego i „żer” globalnych monopoli. Spółdzielczość podlegała fragmentacji poprzez uchwalanie ustaw branżowych np. mieszkaniowej, spółdzielni socjalnych, kas oszczędnościowo pożyczkowych itp. W ciągu 23 lat sejm uchwalił 32 ustawy i nowelizacje prawa spółdzielczego oraz prawa dla branż spółdzielczych, zwłaszcza mieszkaniowej. Tego nie było w żadnym kraju na świecie. Uchwalane przepisy były często sprzeczne ze sobą i niezgodne z Konstytucją co wielokrotnie potwierdził Trybunał Konstytucyjny. Dwukrotnie próbowano ustawowo zmusić spółdzielnie do przekształcenia w spółki kapitałowe, a w przypadku spółdzielni mieszkaniowych we wspólnoty: pierwszy raz w 2000 roku i drugi raz w 2011 r. Mimo nie uchwalenia takiej ustawy w 2011 r. 11 głosami, jej wnioskodawca Platforma Obywatelska ponownie w tym roku złożyła projekty nowelizacji ustawy Prawo spółdzielcze i o spółdzielniach mieszkaniowych w celu ich przekształcenia w spółki i wspólnoty mieszkaniowe.
„Spółdzielnie nie zakładano i nie zakłada się po, to aby być bogatym, ale po to, aby nie być biednym” mawia Alfred Domagalski Prezes Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej Naczelnego Organu Samorządu Spółdzielczego zrzeszającego 15 branż spółdzielczych. Niestety kolejne władze Państwa w okresie polskiej transformacji troszczyły się o ludzi bogatych, natomiast opiekę nad ludźmi biednymi spychały na samorządy terytorialne, spółdzielczość, zwłaszcza mieszkaniową, wolontariuszy i działalność charytatywną. Liczba biednych i bezrobotnych stale wzrasta i grozi wybuchem społecznych protestów.
Istotę zamierzeń zniszczenia polskiej spółdzielczości, jako przedsiębiorczości ludzi mało- i średni- zamożnych, najpełniej wyraża poniższe stanowisko Towarzystwa Spółdzielców z dnia 18.06.2011 r., które i obecnie zachowuje swoją pełną aktualność, w sytuacji wniesienia do Sejmu 3 projektów nowelizacji prawa spółdzielczego i 3 projektów nowelizacji prawa o spółdzielniach mieszkaniowych.
Stanowisko Towarzystwa Spółdzielców
wobec zamierzeń zniszczenia spółdzielczości
Towarzystwo Spółdzielców, jako 18 – letnia organizacja spółdzielcza, nawiązująca do chlubnych tradycji kooperatystów działających w latach 1905 – 1939, przedkłada swoje stanowisko do obecnej sytuacji w spółdzielczości, na tle otaczającej rzeczywistości społecznej i gospodarczej w Polsce.
Żyjemy w zglobalizowanym świecie, w którym na zasadzie „naczyń połączonych” zachodzą szybko różne procesy współzależne ze sobą, powodując skupianie ogromnego majątku i dochodów w rekach nielicznych ludzi poprzez: mechanizm pieniądza odsetkowego, spekulację, prywatyzację majątku państwowego, komunalnego i wspólnotowego, koncentrację kapitału, monopolizację, deregulację rynkową, korupcję, coraz bardziej restrykcyjne prawo oraz medialną, edukacyjną i polityczną dezinformację. W konsekwencji następuje: gwałtowne zubożenie zdecydowanej większości zwykłych ludzi, zanikanie klasy średniej, wzrost bezrobocia i bezdomności, rozpad więzi społecznych i rodzinnych, wzrost patologii i chorób cywilizacyjnych, ale też bardzo szybka zmiana świadomości ludzi odnośnie otaczającego świata zewnętrznego i naszego mentalnego wewnętrznego. Te przemiany w różnym stopniu dotyczą każdego kraju, także i Polski.
W zarysowaną sytuację wpisują się zorganizowane działania niszczenia polskiej spółdzielczości, jako formy społeczno-gospodarczej ochrony zwykłych ludzi przed bardzo bogatymi, chciwymi i bezwzględnymi. Właśnie w celu tej ochrony powstała spółdzielczość w XIX wieku.
Ostatnie inicjatywy legislacyjne odnośnie prawa spółdzielczego są próbą dobicia polskiej spółdzielczości, i to w dodatku przed Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości w 2012 r., ogłoszonym przez ONZ. W żadnym kraju w Europie nie było tylu zmian prawa spółdzielczego, podejmowanych przez parlament w ostatnich 21 latach, począwszy od spec ustawy z 1990 r. likwidującej związki spółdzielcze i zaplecze gospodarcze spółdzielni. Zniszczono w ten sposób infrastrukturę gospodarczą i więzi międzyspółdzielcze, przerwano współdziałanie i współpracę na płaszczyźnie gospodarczej i społecznej. Dla inicjatorów i ich inspiratorów nie ma znaczenia, że wiele zapisów z ostatnich nowelizacji było niezgodnych z Konstytucją, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny. Także i obecnie część projektowanych zapisów jest niezgodna z ustawą zasadniczą.
Nie twierdzimy, że w spółdzielczości nie ma patologii, błędów, złych nawyków, ukształtowanych w części przez złe prawo. Należy je eliminować. Ale przecież ten sektor nie mieści się w społecznej i gospodarczej próżni.
Proponujemy jednak rządzącym i dziennikarzom z globalnych mediów, aby spotkali się z robotnikami sprywatyzowanych lub doprowadzonych do bankructwa dużych zakładów państwowych i bezrobotnymi. Niech ich spytają co sądzą o całej transformacji w kapitalizm i obecnej sytuacji w Polsce. Może wtedy zrozumieją, że narastający kryzys w Polsce zagrozi także im oraz ich rodzinom i to w najbliżej przyszłości, zgodnie z mądrością życiową: „co zasiejesz to zbierzesz”.
Spółdzielcze branże podlegały w czasie transformacji tym samym procesom co własność państwowa. Najpierw rozwiązywano państwowe zrzeszenia, zjednoczenia, czyli ugrupowania podobne do wielkich ponadnarodowych koncernów. Następnie wielkie państwowe przedsiębiorstwa, w tym banki dzielono na mniejsze, nie zintegrowane i konkurujące ze sobą podmioty. Robiono to po to, aby nie były konkurencyjne dla wielkich ponadnarodowych korporacji oraz by je sprywatyzować prawie za darmo, albo doprowadzano je do bankructwa i zamykania tych zakładów, które były konkurencyjne dla zagranicznych firm. Robotnicy nie chronili tych zakładów, bo uważali własność państwową za niczyją. Teraz gorzko tego żałują. Większość spółdzielni mimo likwidacji związków branżowych w 1990 r. i atomizacji ruchu spółdzielczego, przetrwała, ponieważ większość członków spółdzielni i pracowników broniło swojej własności i miejsc pracy.
Przekształcanie spółdzielni w spółki, czy spółdzielni mieszkaniowych we wspólnoty jest łamaniem spółdzielczych zasad i wartości prowadząc do atomizacji jej członków. We wspólnotach stworzonych na bazie spółdzielni wyodrębnienie własności spowoduje podobną sytuację jak wśród rozdrobnionych, zdanych na siebie zakładów państwowych. Łatwo je będzie przejąć od prywatnych właścicieli, często za niewielkie zadłużenie, wyrzucając mieszkańców na bruk. Na to tylko czekają banki zagraniczne, a jest to największy majątek trwały nieruchomości w Polsce, chociaż prywatny, do przejęcia przez wielki kapitał. Spółdzielczość jest prywatną własnością licznej rzeszy niezamożnych ludzi. Protestujemy więc przeciwko powtórnej prywatyzacji w ręce nielicznych suberbogatych.
Działalność informacyjna większości mediów nie ma na celu dobra naszego kraju i w większym stopniu jest formą dezinformacji i dezorientacji, niż prawdziwej informacji. I dlatego częsta jest reakcja społeczna w postaci ogólnej apatii, oraz milczącej zgody na nadchodzące wydarzenia.
To nieprawda, że nie ma alternatywy dla obecnego systemu społeczno-gospodarczego. Jest wiele innych możliwości zbudowania ustroju – np. społeczeństwa rzeczywiście obywatelskiego – w którym człowiek będzie podmiotem, a nie przedmiotem, jeżeli będziemy ze sobą współpracować, jak dobrej rodzinie, a nie rywalizować jak na rynku, w myśl zasady globalnej ekonomii komercyjnej – wolności bez żadnej odpowiedzialności, czyli „Róbta Co Chceta”. Na tle tego co się stało w Polsce, spółdzielnie są dużą szansą dla ludzi, ponieważ oparte są na współpracy, a więc przeciwieństwie do bezwzględnej rywalizacji nazywanej konkurencją.
W związku z powyższym Towarzystwo Spółdzielców domaga się przestrzegania w praktyce działalności zarówno spółdzielczej jak i państwowej, międzynarodowych zasad i wartości spółdzielczych, jako prawa międzynarodowego ratyfikowanego przez Polskę.
Jednocześnie Towarzystwo Spółdzielców wyraża zdecydowany protest:
po pierwsze – przeciwko uchwaleniu ustawowych zapisów o przekształcaniu spółdzielni mieszkaniowych we wspólnoty, ponieważ doprowadzi to wywłaszczeniu wielu ludzi z mieszkań, czyniąc ich bezdomnymi, tak jak prywatyzacja i restrukturyzacja zakładów państwowych stworzyła w Polsce wielkie bezrobocie i emigrację zarobkową, skutkującą rozbiciem rodzin;
po drugie – przeciwko uchwaleniu prawa o przekształcaniu spółdzielni w spółki prawa handlowego, ponieważ pozbawi to wielu członków własności i powiększy jeszcze bardziej rzeszę bezrobotnych;
po trzecie – ponieważ, nie służy to zwykłym ludziom.
Warszawa dnia 18.06.2011 r.
Zarząd Towarzystwa Spółdzielców
[…] Podłoże psychologiczne dlaczego tak wielu ludzi uwierzyło w „wolność gospodarczą” i że będą bogatymi, omawiam w tekście n. „Ach… Gdybym był bogaty… https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2013/02/ach-gdybym-byl-bogatym/ […]