BEZPIECZEŃSTWO EKONOMICZNE PAŃSTWA A PODATKI
Dr Dariusz Grabowski
Niszczące oddziaływanie podatków i parapodatków na bezpieczeństwo ekonomiczne państwa
Carl von Clausewitz, autor podręcznika „O wojnie” tak pisał o Polakach: „…ich nikczemne obyczaje państwowe i niezmierzona lekkomyślność szły ręka w rękę i w ten sposób pędzili w przepaść”, a Aleksander hrabia Fredro „…nie pomoże męstwo, gdzie przezorność mała, samobójcze skłonności Polska ma i miała”.
Wniosek nasuwa się sam. Największym zagrożeniem dla własnego bezpieczeństwa jest własna słabość wynikająca często z błędnego przeświadczenia, że nikt nam nie zagraża, wszyscy dobrze życzą, a my możemy być beztroscy i szczęśliwi. Mało tego. Nic bardziej nie zachęca do zmiany status quo w polityce międzynarodowej niż brak troski o bezpieczeństwo, bezbronność, uzależnienie gospodarcze i militarne od innych państw.
Niestety, kategoria bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa ekonomicznego państwa i narodu coraz rzadziej pojawia się w debatach publicznych. Z drugiej strony, co jest szczególnie niepokojące, coraz częściej padają zapewnienia ze strony rządzących o naszym całkowitym bezpieczeństwie w wymiarze międzynarodowym. Ten stan rzeczy w kontekście globalnego kryzysu ekonomicznego i zmian w układzie sił politycznych na świecie niepokoją, mam nadzieję, nie tylko mnie. Tym bardziej, że tak niedawno byliśmy świadkami rozpadu systemu, którego siła militarna i polityczna zdawała się być niepodważalna. Byliśmy także świadkami wojen na terenie Europy, co dla wielu zdawało się przeszłością, która nigdy nie powinna powrócić.
To, że mało bądź wcale nie mówi się o bezpieczeństwie ekonomicznym państwa nie dziwi o tyle, że w Polsce od wielu już lat obowiązuje poprawność polityczna a triumfy święci nowy
„internacjonalizm” głoszony przez instytucje i korporacje ponadnarodowe.
Można się zgodzić, że termin „bezpieczeństwo ekonomiczne” wymaga nowej definicji i opisu. Zmieniła się sytuacja międzynarodowa – Polska jest w Unii Europejskiej, zmieniła się sytuacja wewnętrzna – znaczna część majątku wytworzonego przez Polaków jest własnością kapitału zagranicznego. Odkładając na bok spory definicyjne proponuję potoczne rozumienie tego pojęcia jako wielkości potencjału ekonomicznego oraz stanu świadomości obywateli oraz przedstawicieli organów państwa, który pozwala samodzielnie, według jasnych procedur, decydować o kierunku, celach i dynamice rozwoju gospodarczego oraz skutecznie rozpoznawać zagrożenia i zapobiegać czynnikom zewnętrznym i wewnętrznym, które ten proces rozwoju mogłyby bądź usiłują zakłócić. Bezpieczeństwo ekonomiczne to, zatem bycie gospodarzem we własnym kraju, to taki stan państwa i jego instytucji, który ze względu na siłę własnego potencjału wyklucza ryzyko ataku z zewnątrz.
Spróbuję spojrzeć na stan bezpieczeństwa ekonomicznego Polski w sposób bardzo skrótowy pod kątem bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego.
Wszyscy autorzy zajmujący się problematyką bezpieczeństwa podkreślają, że sfera świadomości obywatelskiej i poczucia odpowiedzialności obywateli, struktur politycznych i instytucji państwowych jest czynnikiem decydującym.
Tymczasem w Polsce od wielu lat ani szkoła, ani wojsko (po zlikwidowaniu obowiązkowej służby wojskowej), ani większość mediów, ani dom nie uczą i nie wychowują w duchu patriotyzmu i odpowiedzialności za kraj. Sfery polityczne, a szczególnie te, które przez szereg lat uczestniczyły i uczestniczą w sprawowaniu władzy swą postawą i przyzwoleniem na rabunkową wyprzedaż majątku, korupcję, prywatę, działaniem w imię własnych
ambicji i korzyści bez oglądania się na dobro wspólne – dały wystarczający dowód, że pojęcie odpowiedzialności za państwo i naród jest dla nich pustym frazesem.
W sferze realnej wewnętrzne bezpieczeństwo ekonomiczne warunkowane jest przede wszystkim udziałem we własności majątku i wynikającym stąd wpływem na decyzje tego majątku dotyczące. Dane o Polsce, które przytoczę zmuszają do refleksji, więcej – smutnej konstatacji, że przestaliśmy być gospodarzem we własnym kraju. Na koniec 2007 roku własnością kapitału zagranicznego w Polsce były: banki w 70%, przemysł przetwórczy w 48%, budownictwo w 32%, handel i usługi w 54%, hotele i restauracje w 35%, transport i łączność w 20%. Konsekwencją tego stanu rzeczy było przeniesienie prawa do zysku w ręce kapitału zagranicznego. Jeśli dodać, że poziom płac w Polsce jest kilkukrotnie niższy od wynagrodzenia na identycznych stanowiskach w krajach wysoko rozwiniętych, a wydajność pracy zbliżona do poziomu światowego to jasnym jest, że zyski przedsiębiorstw zagranicznych w Polsce są ogromne.
Bezpieczeństwo wewnętrzne uwarunkowane jest też skalą obrotów i powiązaniami podziemia gospodarczego z urzędnikami i politykami. Według różnych szacunków nieudokumentowany obrót gospodarczy, którego celem jest unikanie płacenia podatków systematycznie rośnie i stanowi od 10 do 20% oficjalnych obrotów gospodarczych. Z afer opisywanych przez media: hazardowej, Amber Gold widać, że podziemie gospodarcze swymi mackami sięga bardzo wysoko, na salony władzy.
STAN PAŃSTWA A PODATKI
Współczesne państwo nie może istnieć bez systemu podatkowego. Znane amerykańskie powiedzenie mówi, że na tym świecie dwie sprawy są pewne – nieunikniona śmierć i konieczność płacenia podatków. By zapewnić bezpieczeństwo państwa, zarówno militarne jak ekonomiczne, ekologiczne i polityczne niezbędne są wpływy podatkowe o określonej wysokości oraz ich wzrost o odpowiedniej dynamice. System powinien przede wszystkim w przypadku Polski – kraju na dorobku, premiować i wspierać ciężko i mądrze pracujących. Karać pracujących źle, bądź z własnej woli nie robiących nic. Najsurowiej traktować tych, którzy oszukują państwo.
Niestety, w Polsce tak nie jest. Mamy do czynienia z ogromną nadpłynnością w bankach i jednoczesnym ogromnym transferem przez banki zysków zagranicę. Władze zamiast karać i przeciwdziałać tym praktykom, nagradzają banki. NBP skupuje nagromadzone środki i lokuje na oprocentowanych kontach, co oznacza, że wypłaca premie bankom za nic nierobienie. NBP i nadzór bankowy zezwalają na transfer zysków zagranicę podczas gdy na całym świecie regułą jest przeznaczanie zysków na kapitał zapasowy banków. NBP i nadzór bankowy pozwalają bankom na nadużywanie praktyk polegających na wprowadzaniu i podnoszeniu opłat od operacji bankowych, kart kredytowych co powoduje, że zyski banków rosną w Polsce najszybciej a dzieje się tak kosztem konsumentów i przedsiębiorców. Jeśli ktoś uważa, że zaostrzenie polityki wobec banków zagranicznych może skutkować ucieczką kapitału finansowego z Polski to po pierwsze; i tak wywóz tego kapitału cały czas ma miejsce na ogromną skalę, a po drugie – ucieczki takiej się nie obawiam, gdyż stopa zysku w sektorze bankowym w Polsce jest wielokrotnie wyższa niż w większości krajów, o czym najlepiej świadczy tempo wzrostu zysku wynoszące ponad 30% corocznie.
Ważnym obowiązkiem państwa jest dogłębne rozpoznanie bazy opodatkowania, czyli określenie, w jakich rozmiarach i proporcjach powstaje produkt narodowy dzięki pracy, kapitałowi, postępowi technicznemu, transferom z zagranicy. W Polsce cierpiącej na ogromne bezrobocie praca i dochody z pracy są opodatkowane relatywnie wyżej niż dochody z kapitału. Doktryna podatkowa mówi, że tam gdzie istnieje bądź powstaje miejsce pracy a gdzie skala bezrobocia jest wysoka, należy premiować pracodawcę.
Państwo polskie na skutek błędnej, należy chyba powiedzieć, obłędnej doktryny ekonomicznej, w ciągu ostatnich lat gwałtownie zwiększyło swoje zadłużenie. Samo zadłużenie budżetu przekracza 800 miliardów złotych. A ile wynosi gdyby dodać zadłużenie samorządów, przedsiębiorstw państwowych, gospodarstw domowych? Trudno sobie wyobrazić jak wielka byłaby to kwota. Dodatkowym problemem jest fakt, że rosnący udział w finansowaniu polskiego zadłużenia mają zagraniczne instytucje finansowe i banki. Coraz bardziej stajemy się ich zakładnikiem.
W tym kontekście ważna staje się konieczność obsługi zadłużenia czyli spłata rat i odsetek od długu. To dziś ponad 40 miliardów złotych rocznie. Drugi problem to fakt, że po wyzbyciu się kapitału produkcyjnego, bankowego, handlowego i innych w efekcie prywatyzacji to zadłużenie możemy spłacać przede wszystkim z naszych dochodów z pracy, a są one przecież jednymi z najniższych w Europie. W sumie stajemy wobec następującego zagadnienia: albo potrafimy radykalnie ograniczyć tempo wzrostu zadłużenia, by następnie częściowo je spłacić, czy zamienić na udział w programach (np. ekologicznych lub innych) albo znajdziemy się w sytuacji takich krajów jak Grecja. Muszą one radykalnie podnieść podatki, by choć w części spłacać zadłużenie. To jednak podważa wszelkie kalkulacje racjonalności i opłacalności działalności gospodarczej, prowadzi do zapaści państwa i narodu.
Troska państwa o wpływy podatkowe polegać powinna na nakładaniu takich podatków, które zniechęcają do nielegalnego obrotu gospodarczego, co dla budżetu oznacza wzrost dochodów. Już w roku 1998-1999 premier Leszek Balcerowicz przekonał się ,że jego woluntarystyczne obciążenie alkoholu wysoką akcyzą miast wzrostu wpływów do budżetu, przyniosło spadek dochodów podatkowych i przyczyniło się do gwałtownego zwiększenia przemytu i nielegalnej produkcji alkoholu. Dziś mamy do czynienia z ogromnym wzrostem przemytu i produkcji nielegalnego paliwa, alkoholu i innych używek. Państwo bardziej niż kiedykolwiek powinno stwarzać zachęty do legalnej działalności i dezaktywować podziemie gospodarcze.
Kolejna kwestia to wielkość i struktura przychodów podatkowych w podziale na podatki bezpośrednie i pośrednie. Fakt, że udział relatywnie łatwo ściągalnych podatków pośrednich gwałtownie rośnie nie powinien cieszyć. Oznacza to bowiem spadek opłacalności legalnej działalności gospodarczej bądź rosnącą sprawność przedsiębiorstw w zawyżaniu kosztów i unikaniu płacenia podatków. Wysokie podatki pośrednie ograniczają rynek wewnętrzny a zatem także rozmiary produkcji, w sposób pośredni podnoszą koszty robocizny, obniżają konkurencyjność gospodarki i wytwarzanych przez nią wyrobów w stosunku do importu.
Jeśli przyjrzymy się przychodom z podatków bezpośrednich w podziale na osoby fizyczne i prawne to zaobserwujemy niepokojące zjawisko. Spadają wpływy z podatków od osób prawnych. A oto dane. Wpływy z podatki CIT w kolejnych latach wyniosły: 2008 – 27,2 mld pln, 2009 – 24,2 mld pln, 2010 – 21,8 mld pln. Ponieważ wśród podmiotów tych dominują zagraniczne jest to tym bardziej niepokojące. Utrzymanie się tej tendencji powinno skłaniać do przemyślenia innych form opodatkowania tychże podmiotów. Argument podnoszony przez przeciwników tego rozwiązania, jakoby koszty nowej formy opodatkowania zostaną przerzucone za pośrednictwem wyższych cen na konsumentów odeprzeć można tezą o możliwym przepływie klientów i związanym z tym wzrostem obrotów w innych, mniejszych, polskich przedsiębiorstwach, sklepach i sieciach handlowych. Natomiast w myśl zasady im prędzej tym lepiej państwo powinno stworzyć preferencje kredytowe, podatkowe i inne dla
powstania dużego, polskiego kapitału handlowego, który płaciłby podatki w Polsce i którego udziałowcami byłyby polskie przedsiębiorstwa produkcyjne. To umożliwiałoby im zbywanie własnej produkcji. Tak nakazują realia budżetu państwa, konieczność zwiększenia wpływów podatkowych i przywrócenie bezpieczeństwa ekonomicznego.
Sprawą ważną z punktu widzenia bezpieczeństwa wpływów podatkowych jest struktura kierunkowa i rzeczowa eksportu. Źle gdy eksportuje się w jednym kierunku, a jeszcze gorzej gdy eksportowane wyroby to „monokultura”. Polska po ponad dwudziestu latach wolności straciła większość rynków na które eksportowała i zaprzestała produkcji bez mała wszystkich wyrobów, które były rozpoznawalne na rynkach światowych. Zniknęły polskie statki, telefony, maszyny rolnicze, obrabiarki, kosmetyki i wiele innych wyrobów. W polskim eksporcie dominują przedsiębiorstwa zagraniczne, wytwórnie i montownie samochodów, a rosnąca zależność od rynku niemieckiego coraz bardziej niepokoi. By odwrócić ten niekorzystny trend potrzebna jest polityka podatkowa i kredytowa, potrzebne jest utworzenie banku finansującego i wspierającego polskich eksporterów.
Utraciliśmy przewagę własnościową w sektorze bankowym i w dobie kryzysu nie robimy nic, by odzyskać przynajmniej niektóre banki, co jest możliwe, gdyż ich zagraniczni właściciele popadli w tarapaty, a polskie banki-córki wystawiają na sprzedaż. Powinien zostać zmobilizowany kapitał polskich instytucji finansowych do wykupu banków zagranicznych. Transakcje takie powinny zostać zwolnione z opodatkowania.
Innym rozwiązaniem, które należy rozważyć jest wprowadzenie alternatywnych rozwiązań finansowo-podatkowych w stosunku do gmin, samorządów oraz podmiotów tam działających. Mam na myśli rozważenie możliwości wprowadzenia na szczeblu lokalnym rozliczeń bądź pieniądza lokalnego, który służyłby do finansowania niektórych
usług świadczonych na rzecz gminy, a następnie mógł być użyty do płacenia podatków lokalnych. Wiem, że dla większości polskich ekonomistów i polityków takie propozycje brzmią jak herezja, zapraszam zatem do wnikliwej analizy rozwiązań gospodarczych takich państw jak Brazylia.
Szczególnym problemem w systemie podatkowym oddziaływującym na budżet państwa jest też realizowany od kilkunastu lat system emerytalny OFE. To niespotykany nigdzie na taką skalę eksperyment, gdzie z mocy prawa i pod przymusem obywatele płacą składkę emerytalną, głównie zagranicznym instytucjom finansowym, czyli z mocy prawa następuje prywatyzacja w ręce kapitału zagranicznego części naszych przyszłych dochodów, które są następnie pożyczane budżetowi państwa z wysokim oprocentowaniem. To zwiększa zadłużenie budżetu a w konsekwencji podnosi koszty zadłużenia, które my na końcu musimy pokryć płacąc wyższe podatki. Jeśli prawdą jest powiedzenie, że ten kto ma pieniądze ma realną władzę, to przypomnę, że w funduszach emerytalnych zgromadzonych jest dziś ponad 260 miliardów złotych, a premie, które wypłacają sobie członkowie zarządów funduszy w skali roku osiągają kwotę do 800 milionów złotych. Ogromny kapitał funduszy emerytalnych powinien zostać odzyskany i poprzez ZUS to obywatele powinni zadecydować co z nim się stanie. Oczywiście nie można dopuścić, by nastąpiła natychmiastowa wypłata w formie pieniężnej nagromadzonych środków.
Zastanawiające jest, że państwo nie robi nic, by ograniczyć finansowanie z zagranicy instytucji, fundacji, stowarzyszeń, które podejmują działalność mającą na celu utrudnienie bądź wręcz uniemożliwienie szeregu inwestycji w Polsce. Czas już skończyć z udawaniem, że ktoś podaje się za ekologa i ma na względzie dobro Polski gdy w rzeczywistości jest opłacany pośrednio bądź bezpośrednio z zagranicy. Prymas Stefan kard. Wyszyński mówił , że nie możemy dopuścić, by polityka polska i w Polsce była uprawiana za niepolskie pieniądze. Jestem za tym, by obowiązywała pełna jawność finansowania stowarzyszeń, fundacji i innych, szczególnie jeśli ma źródło poza granicami Polski. Jestem także za skrajnie wysokim opodatkowaniem tychże dotacji zagranicznych.
PARAPODATKI KREOWANE PRZEZ PAŃSTWO
Swoistą formą opodatkowania na którą wpływ ma państwo jest stopa procentowa, kurs walutowy, stopa inflacji. Parametry te kształtują aktywność gospodarczą i m.in. tą drogą oddziaływają na wpływy do budżetu. Kluczową rolę w kształtowaniu powyższych parametrów ma do spełnienia NBP. Bez wahania można powiedzieć, że polityka kursu walutowego jest sprzeczna z interesem polskich przedsiębiorstw eksportujących, a sprzyja importerom i finansowemu kapitałowi spekulacyjnemu.
Polskim priorytetem na wiele lat powinno być wspieranie eksportu i jego opłacalności. Jednakże polityka stabilizacji kursu walutowego przy wysokiej inflacji to wyrok na opłacalny eksport. Wzrost kosztów produkcji wynikający z inflacji nie jest rekompensowany przez towarzyszący temu spadek wartości złotówki, a przeciwnie – tendencja do aprecjacji polskiej waluty podważa sens produkcji na eksport. Dziś jesteśmy coraz częściej podwykonawcą, monterem, a nie producentem sprzedawanych zagranicę wyrobów. 70% polskiego eksportu trafia na rynek niemiecki, co oznacza skrajne uzależnienie od jednego odbiorcy. Z punktu widzenia bezpieczeństwa ekonomicznego państwa taki stan należy uznać za nie do zaakceptowania.
Wysoka inflacja, która w pewnym stopniu jest pochodną wysokiej stopy procentowej jest swoistym podatkiem płaconym przez przedsiębiorstwa i konsumentów. Dla budżetu oznacza dodatkowe wpływy i ułatwia wypłacanie kwot w ramach tzw. wydatków sztywnych. Nie można jednak zapominać, że wysoka inflacja podnosi oprocentowanie długu i tym sposobem podwyższa koszt jego obsługi.
Obowiązkiem państwa jest rozpoznać i ocenić zagrożenie wynikające z ucieczki zagranicę przed opodatkowaniem podmiotów i osób. Problem ten coraz bardziej dotyka Polski ze względu na udział kapitału zagranicznego w naszej gospodarce, jak też uczestnictwo w Unii Europejskiej i związaną z tym swobodę przenoszenia kapitałów i zysków. Nie powinno tak być a niestety jest, że podmioty działające w Polsce i unikające opodatkowania są dodatkowo premiowane ulgami i zwolnieniami, a bywa że dofinansowane z budżetu.
SAMORZĄD A PODATKI
Z perspektywy samorządów system podatkowy działa źle. Szybko przybywa zadań i obowiązków samorządom, ale nie idą za tym dodatkowe środki ani większy procentowo udział we wpływach podatkowych. Dochody własne samorządów rosną powoli. Niestety,
powiększa się także różnica między gminami bogatymi i biednymi. Rośnie zadłużenie. Reakcja na powyższe zjawiska polegająca na wprowadzaniu lokalnych opłat czy mandatów jest dowodem coraz większej anarchii w systemie podatkowym.
Tymczasem rola samorządów w systemie bezpieczeństwa państwa jest nie do przecenienia. To one jako pierwsze biorą na siebie ciężar walki z klęskami losowymi, to także na bazie samorządów powinna być tworzona formacja paramilitarna sił obrony terytorialnej kraju, czy jak kto woli – gwardii narodowej.
Obecny system finansowania samorządów likwiduje prawdziwą samorządność, sprzyja rozrostowi biurokracji, a ubezwłasnowolnione władze lokalne czyni „pokornym klientem” stosownych urzędów i ministerstw.
PARAPODATKI WOBEC PRZEDSIĘBIORSTW
Przedsiębiorstwo jest podstawą gospodarki rynkowej – ono konsumując surowce i materiały wytwarza i dostarcza produkty, ono zatrudnia i dając zarobić tworzy fundusz konsumpcji, ono akumuluje i kreuje środki na rozwój i innowacje. Należy podkreślić szczególną rolę przedsiębiorstw produkcyjnych. One to głównie generują postęp techniczny, innowacje, stymulują wzrost wydajności pracy. Problem Polski polega na tym , że zlikwidowane zostały bez mała wszystkie branże i przedsiębiorstwa, które wytwarzały w oparciu o polską myśl techniczną. W efekcie nie mamy dziś praktycznie żadnego polskiego produktu przemysłowego rozpoznawalnego na świecie. Przejęcie przez kapitał zagraniczny polskich firm oznaczało z reguły likwidację zaplecza naukowo-technicznego. Rozwiązano instytuty i ośrodki badawcze, a co szczególnie niekorzystne zlikwidowane zostały zespoły naukowców, techników i technologów, którzy zdolni byli do tworzenia własnych wynalazków, patentów.
Dla pozostałego w polskich rękach sektora wytwórczego ważne jest przejęcie przez kapitał zagraniczny sektora bankowego. Oznacza to często uzależnienie od drogiego, a często trudno dostępnego kredytu i co gorsza wgląd przez banki w technologię, sytuację finansową, rozmiary zamówień itp. Informacje te są następnie wykorzystywane przez konkurentów zagranicznych. Drogi i trudno dostępny kredyt to swoisty podatek narzucony polskiemu przedsiębiorcy. To także jedna z przyczyn głośnego dopominania się o obniżki narzutów nakładanych przez państwo. Skoro przedsiębiorcy nie mogą walczyć z silniejszymi ode mnie bankami apelują o niższe podatki.
Dowodem na sprzeczną z interesem narodowym postawę władz jest fakt, że to wyłącznie podmioty zagraniczne uzyskują zwolnienia i ulgi podatkowe, gwarancję zamówień, a bywa że i dopłaty z budżetu państwa do podejmowanej bądź prowadzonej w Polsce działalności. Jest to sprzeczne z zasadami wolnej konkurencji, niezgodne z długookresowym interesem państwa, podważa wiarę obywatela i przedsiębiorcy w to, że państwo jest naszym wspólnym dobrem i działa w naszym interesie.
W stosunku do wielu polskich przedsiębiorstw prowadzona jest polityka monopolowa przez wielkie sieci handlowe, dostawców surowców i urządzeń. Znajduje to wyraz w narzucanych terminach płatności, zawyżanych cenach sprzedaży, zaniżanych cenach zakupu i innych wymuszeniach. To są swoiste parapodatki na które, o dziwo, nie reagują stosowne państwowe instytucje, które powinny dbać o uczciwą konkurencję.
Nową formą opodatkowania przedsiębiorstw są wprowadzone po wstąpieniu do Unii Europejskiej normy, standardy, procedury. Wiążą się one z bardzo kosztownymi badaniami, wymianą urządzeń, zakupem technologii. Nie istnieje jednocześnie żaden system wsparcia, ułatwień kredytowych czy zwolnień podatkowych, który pozwoliłby sprawniej dostosować się przedsiębiorstwom do nowych warunków.
W ostatnich latach obserwujemy też w Polsce gwałtowny rozrost biurokracji. Liczba urzędników przekroczyła 500 tysięcy osób. Nie pozostało to bez wpływu na „obłożenie” przedsiębiorstw dodatkowymi daninami, opłatami, korupcją i nepotyzmem.
W trosce o własne bezpieczeństwo przedsiębiorcy zlecają usługi firmom ochroniarskim i o paradoksie, jest to jedna z niewielu dziedzin, gdzie szybko rośnie zatrudnienie (przekroczyło już 300 tysięcy osób). Smutna to prawda, ale wzrost zatrudnienia w firmach ochroniarskich to najbardziej polski pomysł na walkę z bezrobociem.
PODATKI WOBEC PRZEDSIĘBIORSTW
System podatkowy nałożony na przedsiębiorstwa przez państwo jest zły.
Po pierwsze dlatego, że skomplikowany. Pozwala na dowolność interpretacji, a jednocześnie jest bardziej opresyjny dla małych i słabych niż dużych i silnych. Przykładem niech będzie „twórcza księgowość” w firmach zagranicznych ale także polskich, co znajduje potwierdzenie w bardzo niskich wpływach z podatku CIT.
Wadą systemu jest relatywnie wysokie opodatkowanie pracy w stosunku do kapitału, co pomimo niskiego poziomu płac w Polsce skutkuje ucieczką przedsiębiorców w zatrudnianie „na czarno” bądź „szaro” lub stosowanie wybiegów w postaci „jednoosobowej działalności gospodarczej”. Takie podejście do podatków przeciwdziała kreacji legalnego czyli płacącego podatki zatrudnienia.
System podatkowy nie ułatwia także startu przedsiębiorcy. Jest to tym bardziej niezbędne, im trudniejszy do uzyskania i drogi jest kredyt. Nie premiuje także za innowacyjność, nakładów na badania, naukę, stypendia itp. Bez systemu zachęt, głównie podatkowych ale też bez stworzenia polskiego banku finansującego nakłady na nowe produkty i technologię nie zaczniemy odbudowy tożsamości polskiego przemysłu.
Analizy wymaga podatek VAT. Jego wysokość – 23% radykalnie obniża popyt wewnętrzny i zachęca do nielegalnych obrotów. Z drugiej strony wielokrotne nowelizacje ustawy podatkowej doprowadziły do braku jasności interpretacyjnej co powoduje, że często identyczna transakcja raz rozliczana jest z, a raz bez opodatkowania. Szczególnie groźna dla budżetu państwa i sprzyjająca rozrostowi czarnego rynku i organizacjom mafijnym jest wysokość stawki podatku VAT i akcyzy na takie produkty jak paliwa, alkohol, papierosy. Ustawę o podatku VAT należy napisać na nowo uwzględniając w niej przede wszystkim wpływ na dynamikę gospodarczą, wysokości stawek podatku oraz pozytywne oddziaływanie na „dezaktywację szarej i czarnej strefy”.
RODZINA A PODATKI
Efektem doktryny ekonomicznej realizowanej w Polsce po 1989 roku jest pogarszająca się systematycznie sytuacja demograficzna narodu oraz rosnące poczucie zagrożenia i braku perspektyw większości rodzin. Wymienię tylko kilka najważniejszych symptomów zła: spadek dzietności małżeństw, wielomilionowa emigracja zarobkowa coraz częściej na stałe, starzenie się społeczeństwa, rozwarstwienie społeczne.
Dla rodziny najważniejsze są: praca, zdrowie, edukacja, mieszkanie, emerytura.
System podatkowy nie ułatwia i nie rozwiązuje żadnego z wyżej wymienionych zagadnień. Konsumpcja opodatkowana jest (głównie akcyzą i podatkiem pośrednim) w taki sposób, że rodziny o niskich dochodach oddają w podatkach relatywnie więcej pieniędzy niż rodziny o dochodach wysokich. System emerytalny stanowi, że osoby o bardzo wysokich dochodach nie odprowadzają proporcjonalnie wysokiej składki. W efekcie mniej zamożni płacą na fundusz emerytalny relatywnie więcej. Przedsiębiorcy i tzw. „prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą” odprowadzają składkę według najniższej stawki bez względu na wysokość dochodów, choć są one z reguły wielokrotnie wyższe od przeciętnej.
W każdej z wymienionych dla rodziny dziedzin możemy mówić o zapaści. Dla przykładu – mamy świadomość, że poziom edukacji w Polsce systematycznie się obniża. Szkoły uczą źle, a dodatkowo zdjęły z siebie odpowiedzialność za wychowanie. Koszty związane z edukacją począwszy od podręczników przez korepetycje i odpłatne zajęcia pozalekcyjne plus płatne studia – oto lista wydatków, które rodzina musi ponieść na edukację. Nie ma ona żadnych ulg czy zwolnień podatkowych. Stajemy się społeczeństwem gdzie przybywa absolwentów z tytułami licencjata bądź magistra, ale nie przybywa a może nawet ubywa rzetelnej wiedzy, naukowej mądrości i uczciwości.
Budownictwo mieszkaniowe, które ze względu na liczebność młodego pokolenia powinno być jedną z najprężniejszych dziedzin gospodarki przeżywa zapaść. Zlikwidowano wszelkie formy premiowania i pomocy dla młodych chcących budować bądź kupić mieszkanie. Kredyty są niedostępne i drogie. Wysokie opodatkowanie podatkiem VAT budownictwa i materiałów budowlanych podrożyło cenę mieszkań i domów tak, że są one niemal niedostępne dla rodzin o przeciętnych dochodach. Buduje się coraz mniej i coraz mniejsze metrażowo mieszkania.
Wiele rodzin wpada w pułapkę zadłużenia nie mogąc spłacić zaciągniętych kredytów. Absurdalna polityka NBP wobec banków skutkuje tym, że wiele rodzin zadłuża się w „parabankach” płacąc lichwiarskie odsetki i raty. A przecież to często nieoficjalne filie banków, które obchodząc prawo zarabiają jeszcze więcej. Wielkim błędem była zgoda Polski na wysoki podatek VAT w dziale budownictwo i materiały budowlane w negocjacjach z Unią Europejską. A przecież stawkę zerową ma Wielka Brytania.
Likwidacja ulgi podatkowej od budowanych i remontowanych mieszkań i domów spowodowała rozrost szarej strefy w budownictwie i zmniejszyła wpływy do budżetu. Niezbędnym jest przywrócenie poprzedniego stanu prawnego.
Sygnałem, że źle się dzieje w polskich rodzinach jest fakt, że po raz pierwszy od wielu lat spadają oszczędności Polaków. Są one „przejadane”, by w myśl zasady rygla – podtrzymać poziom konsumpcji, gdyż bieżące dochody nie wystarczają.
Jako ciekawostkę można w tym miejscu wspomnieć formę opodatkowania konsumpcji Polaków realizowaną głównie przez zagraniczne firmy polegającą na zaniżaniu jakości i zawyżaniu cen wyrobów sprzedawanych pod znanymi markami w Europie i w Polsce. Są to przede wszystkim wyroby chemii gospodarczej, żywność, używki. Brak stanowczej reakcji po stronie urzędu do spraw ochrony konsumentów i mediów jest tu symptomatyczny.
System podatkowy w odniesieniu do konsumpcji obciążony jest jeszcze jedną, poważną wadą – nie hamuje importu luksusowych dóbr konsumpcyjnych dając jednocześnie preferencje rodzimej produkcji.
ZAGROŻENIA ZEWNĘTRZNE PAŃSTWA
Wśród zagrożeń bezpieczeństwa ekonomicznego państwa wymienia się często zagrożenie surowcowe, żywnościowe, energetyczne. Sądzę, że w pierwszym i drugim przypadku zagrożenie to jest stosunkowo małe. Polska jest samowystarczalna żywnościowo. Natomiast jeśli chodzi o surowce to zawsze byliśmy uzależnieni od importu.
Bezpieczeństwo energetyczne to problem braku własnych złóż ropy i gazu. Dlatego tym bardziej cenić należy posiadany przez nas węgiel brunatny i kamienny. Wadą systemu podatkowego jest brak zachęt do oszczędzania energii i inwestowania w rodzimą energetykę. Największym błędem do, którego nie możemy dopuścić, byłoby zdanie się na import energii z zewnątrz.
Niestety, stan polskiej energetyki jest bardzo zły, gdyż od wielu lat nie inwestujemy w tej dziedzinie. To błąd. Tym większym błędem są deklaracje naukowców, którzy aspirują do roli polityków a nawet urzędu prezesa Rady Ministrów, że można i należy prywatyzować polską energetykę. Należy nie zważając na opór pseudoekologów i unijnych biurokratów zbudować bądź rozbudować elektrownie oparte na rodzimym węglu brunatnym i kamiennym.
PODSUMOWANIE
Szanowny Czytelniku,
Pozwól, że kilka wybranych cytatów posłuży za podsumowanie. To Napoleon powiedział, że do prowadzenia wojny potrzebuje trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. Jeśli trawestować jego słowa, to do obrony potrzeba pieniędzy, mądrości i wyssanego z mlekiem matki patriotyzmu. Roman Dmowski twierdził, że między Niemcami a Rosją nie ma miejsca na słabe państwo, a Tadeusz Kościuszko uważał, że „słabość, brak stałości, zwątpienie o sobie samych – to najsroższe nieprzyjaciele, najokropniejsza dla Polski klęska”. Jan Nowak Jeziorański ostrzegał: „tak jak nieoczekiwanie odzyskaliśmy wolność i niepodległość, tak nieoczekiwanie możemy stanąć w obliczu nagłego, dziś nieoczekiwanego niebezpieczeństwa.” Zbigniew Brzeziński dodawał: „Niepokoi brak poważnej i dobrze funkcjonującej elity politycznej, szerząca się korupcja oraz zanik poczucia odpowiedzialności za państwo…”
Dariusz Grabowski
Najnowsze komentarze