Amber Gold, Wajda, Tusk junior i gruba kasa…
W ciągu ostatnich tygodni tematykę serwisów informacyjnych zdominował przypadek Amber Gold. Dlaczego jednak dzieje się tak, że w Polsce musi wyjść na światło dzienne wielka afera, aby ktokolwiek zainteresował się losem pokrzywdzonych ludzi? Jak to się dzieje, że pomimo niewiarygodnych obiecanek i reklamowanych zysków, Polacy dają się nabierać na nieuczciwe metody szemranych biznesmenów? I wreszcie, jak to się dzieje, że szemrany złodziej staje się milionerem, a organy państwa milczą?
16% zysku to rzeczywiście bardzo dużo. Biorąc pod uwagę lokaty bankowe i konta oszczędnościowe, to wręcz procent przyprawiający o ból głowy. Jednak Polacy potrafią poświęcić oszczędności całego życia takiej firmie z dwóch powodów: po pierwsze, są nieświadomi konsekwencji i nie czytają umów, co na dzień dzisiejszy stawia Marcina Plichtę w bardzo korzystnej sytuacji, a po drugie, są ofiarami największych ułomności państwa, które narażają tysiące ludzi na nieodwracalne straty. Gdyby polskie państwo funkcjonowało tak, jak powinno funkcjonować – wszystkie oddziały Amber Gold powinny być zamknięte już w 2009 roku, kiedy Komisja Nadzoru Finansowego wpisała tą firmę na swoją listę spółek, które nie wzbudziły jej zaufania. Tak, państwo powinno interweniować, nikt inny. Ponieważ tylko państwo ma takie narzędzia, które mogłyby zapobiec późniejszym wydarzeniom. Niestety Polacy mocno napompowani wizją „zielonej wyspy” i państwa, któremu nic nie grozi – inwestowali „w złoto”. Jak się jednak okazuje, owe „złoto” było i poszło – na wypłaty Michała Tuska, do nowo stworzonej firmy Plichtów i na… ekranizację nowego filmu Wajdy o Lechu Wałęsie.
Skoro kogoś ciekawi fakt, że Amber Gold nie zostało zamknięte odpowiednio wcześnie, powinien o powyższych faktach wiedzieć. Ciężko jest zamknąć firmę, z którą związki ma syn polskiego premiera, i która finansuje kręcenie rozgrzeszającego Wałęsę filmu, a więc postaci bardzo wygodnej dla obecnej władzy. Szkoda tylko, że cierpieć na tym muszą tysiące ludzi, często w podeszłym wieku, których teraz nie stać na lekarstwa, bo średniej wielkości europejskie państwo nie potrafiło sobie poradzić z jednym biznesmenem, który „dorobił się” w wieku 28 lat ogromnego majątku.
Niestety ofiarami Plichty nie są tylko klienci Amber Gold. Problemy mieli także pasażerowie linii OLT Express oraz pracownicy, którzy nie dostali do dziś wynagrodzeń za swoją pracę (oczywiście z wyjątkiem syna premiera, a jak!). Dlaczego jednak nie wierzę w dalszy rozwój sprawy? Ponieważ PO będzie w prosty sposób się tłumaczyć, że nie odpowiadają za działania niewydolnej prokuratury i sądów. A skoro one problemu nie załatwiły, to władzy nic do tego… Pamiętajmy jednak, że to właśnie PO rozdzieliła funkcję prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości.
Autor: Marcin Rol, Solidarna Polska
Najnowsze komentarze