Komu i po co elektrownia atomowa ?
Część II
Prof. dr. hab.Włodzimierz Bojarski
II. Możliwości rozwoju polskiej energetyki
Pomysł budowy w Polsce elektrowni atomowej, został racjonalnie zarzucony w 1990 r. Po latach został jednak nagle, dla jakichś nieznanych, doraźnych celów politycznych, odnowiony przez premiera J. Kaczyńskiego w 2007 r. i od tego czasu forsowany jest przez rząd i opozycję. Nie stoją jednak za nim żadne poważne studia strategiczne przyszłości polskiej energetyki i gospodarki. Wręcz przeciwnie, pojawiają się kolejne projekty wyprzedaży w obce ręce polskiej elektroenergetyki.
Przed kilku laty, gdy powrócono do projektu budowy elektrowni atomowej, z dwoma reaktorami, łącznej mocy 32oo MW, mówiono że jej koszt wyniesie 6 mld euro, to jest około 23 mld zł. Była to równowartość około 150 tysięcy mieszkań dla młodych polskich rodzin. Dziś, po katastrofie atomowej w Olkiluoto, podobna elektrownia, mówią że bardziej pewna (a poprzednia miała być też bardzo pewna), może kosztować już ponad 12 mld euro, to może około 50 mld zł. – w znacznej większości dla zagranicy. I ten wielki wzrost kosztów, i tak już największego wydatku w historii naszego kraju, nikogo jednak w rządzie nie dziwi i nie speszył. Ale jak ten obiekt – perła dostawić do prywatyzowanej energetyki ; dla kogo i po cóż ten kwiatek przy obcym kożuchu ? Brak tu już nie tylko studiów, ale nawet prostej logiki.
Tymczasem lata światowego zastoju w budowie elektrowni atomowych zaowocowały dużym postępem technologicznym w budowie t. zw. czystych elektrowni węglowych, o znacznie wyższej sprawności niż dotychczas i zmniejszonym oddziaływaniu na środowisko. Pierwsze takie bloki energetyczne nowej generacji miały już być instalowane w kraju: w Bełchatowie, w Łagiszy i w Pątnowie. Energia z nich będzie znacznie tańsza, aniżeli z elektrowni atomowej. Unia Europejska kilka lat temu zdecydowała o stworzeniu specjalnych zachęt dla budowy w Europie i uruchomieniu do 2015 r. dwunastu modelowych, komercyjnych elektrowni opartych na technologiach czystego węgla. Przynajmniej dwie z tych elektrowni mogłyby powstać w Polsce.
W starszych elektrowniach węglowych w kraju w najbliższych latach będą likwidowane wysłużone już urządzenia. Instalowanie tam nowoczesnych bloków pozwala obniżyć ogólne koszty inwestycyjne o około 30%, w wyniku wykorzystania istniejącej infrastruktury regionalnej i energetycznej oraz części urządzeń elektrowni. Przy okazji można zwiększyć moc wytwórczą. Pozostanie też nadal zatrudniona doświadczona załoga elektrowni i kopalni, bez bolesnych zwolnień. Te możliwości trzeba wykorzystać.
W planowaniu rozwoju polskiej elektroenergetyki trzeba brać pod uwagę przede wszystkim szczególnie korzystne krajowe możliwości i doświadczenia związane z eksploatacją i wykorzystaniem węgla brunatnego do produkcji najtańszej w Europie energii elektrycznej. Bogate złoża tego węgla w rejonie Legnicy, a także złoża Mosty-Gubin-Cybinka pozwalają zbudować tam i uruchomić dwa nowe wielkie kombinaty górniczo-energetyczne, podobne do Bełchatowa. Dodatkową przesłanką dla takiej decyzji może być wyczerpanie w przyszłości złóż rud miedzi w Legnicy, co grozi upadkiem gospodarczym całego regionu, jeśli zabraknie tam nowych dużych przedsięwzięć.
Trzeba oczekiwać, że budowa i eksploatacja planowanej elektrowni atomowej stworzy tylko nieznaczną liczbę nowych miejsc pracy w Polsce. Natomiast zamiast tego budowa nowego kombinatu górniczo-energetycznego, podobnego do Bełchatowa, stworzy bezpośrednio około 15 tysięcy nowych miejsc pracy, a pośrednio w kraju – około 50 tysięcy.
Istotnym problemem energetyki jest stałe dążenie do zmniejszenia uciążliwości. Pomiędzy 1988 a 2000 r. w krajowej energetyce zawodowej emisja tlenków siarki została zmniejszona o 60%, tlenków azotu o 44%, a pyłów o 90%. W tym okresie krajowa emisja dwutlenku węgla zmalała już o 30% i dalsze jej zmniejszanie jest trudnym zadaniem ze względu na polską bazę paliw węglowych. Niewątpliwie jednak Polska poradzi sobie z tym problemem nie gorzej niż kraje zachodnie, które dotychczas prawie nic nie zrobiły dla zmniejszenia swojej emisji. Obecnie emisje podstawowych zanieczyszczeń atmosferycznych, przypadające na mieszkańca w Polsce, nie odbiegają od średnich w krajach europejskich i to pomimo korzystniejszej tam bazy paliwowej i istnienia energetyki atomowej.
Przy okazji trzeba podkreślić, że przyjęty przez Unię Europejską i narzucony Polsce program zmniejszenia emisji dwutlenku węgla nie ma uzasadnienia naukowego, jest lekceważony przez większość krajów, a w stosunku do Polski ma charakter dyskryminacyjny. Dwutlenek węgla nie jest normalnie gazem szkodliwym, a pożytecznym, dodawanym w szklarniach do intensyfikacji rozwoju roślin. Również polskie wielkie lasy i bogata roślinność wymaga do rozwoju raczej zwiększonych, a nie zmniejszonych ilości dwutlenku węgla. Dlatego Polska powinna odrzucić bezzasadne wymagania ograniczenia tej emisji.
Lobbyści jądrowi, aby zmniejszyć różnicę pomiędzy wyższym kosztem energii atomowej a niższym węglowej, wykorzystują wymagania Unii Europejskiej i w kalkulacjach porównawczych elektrownię węglową obciążają dodatkową opłatą za emisję nieszkodliwego dwutlenku węgla. Natomiast elektrownia atomowa nie jest obciążana kosztem wieczystego magazynowania i zabezpieczania najbardziej szkodliwych i niebezpiecznych odpadów radioaktywnych. To absurdalne porównanie.
Miliony dorosłych Polaków, odczuwających względne ubóstwo i bezrobocie wśród bogatszych krajów Unii Europejskiej, pyta dobitnie: Czy nas na to stać i co będziemy mieli z najdroższej w kraju – elektrowni atomowej? Po co nam najdroższa w Europie energia z elektrowni atomowej, jeśli możemy mieć najtańszą z węgla brunatnego ? Czy nie można tych pieniędzy przeznaczyć na rozwój w kraju i na nowe miejsca pracy? Naturalnie, można i trzeba!
Polski interes w energetyce w uproszczeniu sprowadza się do wymagania, aby w Polsce była własna, polska energetyka; efektywna ekonomicznie, dobrze zarządzana przez polską kadrę techniczną, nadzorowana przez polskie władze publiczne i wykorzystująca polskie, tanie zasoby energetyczne. Tylko taka energetyka może być tania, bezpieczna i stanowić suwerenną podstawę naszej gospodarki. (Tymczasem sugestie dotyczące budowy elektrowni atomowej idą w przeciwnym kierunku). Takie zasady były od lat w Polsce uznawane i służyły im dawniej kompleksowe, perspektywiczne studia strategiczne, prowadzone w sposób ciągły w sztabowych komórkach rozwojowych. Ale zostały zniszczone i dziś nam ich brakuje.
Obecnie w sprawie energii atomowej w Polsce można stwierdzić to samo, co jeszcze w 1993 r. powiedziała Hazel O’Leary, Sekretarz USA ds. Energii: „Koszty energii jądrowej, jeśli uwzględnić koszty nowych konstrukcji, nie są konkurencyjne. Ponadto zagadnienia długookresowego składowania odpadów są zniechęcające. Z tych powodów prezydent jest przeciwny wzrostowi krajowego uzależnienia od energii jądrowej w chwili obecnej. Dzisiaj musimy przede wszystkim dbać o oszczędzanie energii oraz wybór strategii efektywności”.
III.
Obce interesy w elektrowni atomowej w Polsce
Brak w Polsce dobrze uzasadnionej i skonkretyzowanej, długookresowej polityki energetycznej stanowi dogodną sytuacją dla lansowania różnych rozwiązań służących partykularnym, krajowym i zagranicznym grupom interesu, koteriom politycznym i niezbyt kompetentnej administracji państwowej. Na tym żerują finansowo pomniejsi kombinatorzy, jak np. przy propagandzie elektrowni atomowych, specjalistycznych studiach, lokalnych referendach itp.
W ciągu ostatniego roku odbyło się kilka konferencji poświeconych rozwojowi polskiej elektroenergetyki, że szczególnym uwzględnieniem elektrowni atomowych. Miały one, niestety, charakter dosyć jednostronnej promocji tych elektrowni, odpowiadający zamierzeniu władz, w duchu poprawności politycznej i konformizmu. Przedstawionym opracowaniom brakowało krytycznych koreferatów, nie zaproszono też do głosu fachowców wyrażających opinie odmienne. Prezentacji elektrowni atomowej nie towarzyszyła równoległa promocja innych typów elektrowni. Dominowały poglądy, natomiast brakowało gruntownych badań i dyskusji nad wynikami. Takie jednostronne promocje nie dają podstaw do odpowiedzialnych decyzji.
Jak wspomniano wcześniej, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku w USA i w Europie, głównie we Francji, Niemczech i w ZSRR, został zbudowany wielki przemysł reaktorów atomowych i urządzeń dla tych elektrowni, wytwarzania i przeróbki paliwa jądrowego oraz wiele specjalistycznych przedsiębiorstw usługowych, instytucji i placówek badawczych. Obok potrzeb energetycznych, cały ten przemysł był napędzany przez militarne zapotrzebowanie na pluton do bomb atomowych.
Po katastrofie w elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 r. i po zakończeniu zimnej wojny, od dwudziestu lat rozwój energetyki atomowej został zahamowany. Okazał się brak rentowności takiej energetyki w warunkach pokojowych. We wszystkich krajach Europy Zachodniej, z wyjątkiem Francji, zrezygnowano z budowy nowych elektrowni atomowych i zdecydowano stopniową likwidację istniejących. W tej sytuacji uzyskanie akceptacji i zgody na budowę elektrowni atomowych w Polsce stanowi wielką szansę na przełamanie panującego zastoju i zyskanie nowych kosztownych zamówień dla rozbudowanego dawniej i niewykorzystanego przemysłu zachodniego.
Pierwsza polska elektrownia atomowa będzie zakupiona i zmontowana przez dostawcę „pod klucz”. Zapewne obejmowałaby ona 2 reaktory francuskie typu EPR po 1600 MW lub podobne reaktory amerykańskie Westinghousa. Oprócz wydatków dewizowych na dostawę i budowę elektrowni atomowej, będą wydatki na zakup i dostawę paliwa uranowego, ewentualny odbiór paliwa zużytego, a także za nadzór ruchowy (gdyż brak doświadczonych kadr w Polsce) oraz różne badania i usługi serwisowe. Będą też po okresie eksploatacji bardzo kosztowne, specjalistyczne roboty przy likwidacji elektrowni i odebraniu radioaktywnego złomu. Na tym wszystkim zagraniczni dostawcy dobrze zarobią. Wszystko razem sprawia, że elektrownia atomowa w Polsce to wielki interes zagranicznego przemysłu.
Oczywiście, sfinansowanie tak kosztownej inwestycji nie mogłoby obyć się bez wielkiego kredytu bankowego z zagranicy. Do jego spłaty dojdą wysokie koszty operacyjne tego kredytu i jego ubezpieczenie, wraz z procentami oraz ogólne ubezpieczenia wypadkowe i awaryjne tak groźnego obiektu, a także odpisy na przyszłe, bardzo wysokie koszty demontażu i likwidacji obiektu. Stanowi to dalsze dziesiątki miliardów euro z polskiej do obcej kieszeni. Elektrownia atomowa w Polsce przedstawia więc także wielki interes dla zagranicznych banków i instytucji finansowych, duszących się od nadmiaru wykreowanych środków finansowych.
Ewentualne zaakceptowanie budowy elektrowni atomowych w Polsce otworzyłoby zachodnim przedsiębiorstwom energetycznym możliwość ekspansji atomowej do Polski i wyrwanie się z ograniczeń, jakim podlegają w swoich krajach. Po planowanej przez rząd w Warszawie wyprzedaży znacznej części energetyki polskiej i przejęciu jej przez koncerny zagraniczne, mogłyby one w Polsce swobodnie budować dla swoich potrzeb dowolne elektrownie, także atomowe, zostawiając nam wszystkie zagrożenia i odpady. Dlatego budowa elektrowni atomowej w Polsce stanowi również wielki interes zagranicznej energetyki.
Oczywiście, podtrzymaniem przez Polskę rozwoju przemysłu atomowego i związanych z nim badań jest również żywo zainteresowany zachodnioeuropejski kompleks militarny, gdyż rośnie w świecie zagrożenie wojną nuklearną.
Dotychczas względnie tańsza energia w Polsce, niż w Europie Zachodniej, ułatwia konkurencyjność szeregu naszych wyrobów, co drażni zachodnich polityków. Gdyby udało się wciągnąć Polskę w budowę bardzo kosztownej elektrowni atomowej (tak jak wcześniej w budowę gazociągu tranzytowego) i w szeroki program kosztownego wykorzystania zasobów odnawialnych, cena polskiej energii musiała by znacznie wzrosnąć, a konkurencyjność obniżyć się, i o to im także chodzi. Budowa elektrowni atomowej w Polsce leży więc także w interesie zagranicznych rządów, a również Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i innych podobnych organizacji.
Tak więc akceptacja i budowa elektrowni atomowej w Polsce pozwoliłaby na realizację, polskim kosztem, wielkich obcych interesów: zagranicznego przemysłu jądrowego, zagranicznych banków, zagranicznych koncernów energetycznych, atomowego kompleksu militarnego, obcych rządowych i innych instytucji.
Dlatego trzeba się poważnie liczyć w Polsce z naciskiem politycznym i promocyjnym tych obcych interesów oraz ich propagandą w prasie krajowej, w opiniach pseudoekspertów oraz agentów wpływu. Z takimi działaniami mamy rzeczywiście do czynienia i trzeba się bronić przed wszystkimi formami zakłamania, sugestii oraz obcego nacisku.
Budowa elektrowni atomowej w Polsce, na nasz koszt, to bardzo
wielki zagraniczny interes, ale nie ma w tym interesu polskiego.
Włodzimierz Bojarski
Najnowsze komentarze