Post Scriptum do “ruskiej prawdy” o katastrofie w Smoleńsku
Rola GPS i NAJWYŻSZEGO PRZEŁOŻONEGO ŚWIATA w likwidacji Prezydenta RP i jego Świty
W wyniku internetowego, 5-dniowego dialogu z P. Eng. Andrzejem T. Chronowskim z Missisauga w Kanadzie, doszliśmy do b. ciekawych wniosków na temat bezpośrednich przyczyn super-katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.
Otóż ja, mając duże doświadczenie w młodości z techniką jako zdolny fizyk i geofizyk, już od samego początku podejrzewałem, że bezpośrednią przyczyną tej katastrofy było zbyt duże zaufanie załogi TU 154M „101” do najnowszych technik nawigacyjnych, a zwłaszcza GPS i TAWS. Nie bez potwierdzenia tego „w naturze”. Otóż kilka lat temu moja córka, zjeżdżając z kolegą we mgle z Czerwonych Wierchów k. Zakopanego i kierując się za pomocą GPS, na wysokości tzw. Chudej Turni omal nie wjechali w przepaść – GPS okazał się być błędnie wyskalowany tylko o 15 metrów…
Toteż mnie bardzo zdziwiło, że w oficjalnych opracowaniach, zarówno MAK jak i polskich, o GPS nie znalazłem ani słowa. Z innych źródeł słyszałem, że GPS nie używa się w samolotach pasażerskich bo lecą one za szybko, by analizować sygnały od satelitów. Ale co w okresie ich lądowania, kiedy ich szybkość spada do tej jaką mają b. szybkie samochody na autostradzie?
1. Początkowo określający się jako specjalista techniczny od instrumentów ciśnieniowych, Andrzej T. Chronowski z Kanady był sceptyczny, napisał mi „Stosowanie GPS odzrzucono , wlasnie ze wzgledow , ktore panstwo cytujecie, tzn. zbyt szybkiego przemieszczania sie samolotu w stosunku do czasu kalkulacji. Tkzw. elektronika precyzyjna to wydatek kilkuset miliardow dolarow, nikt nie jest w stanie wylozyc takiej sumy”, ale już następnego dnia podesłał mi informację, iż „Nie slyszalem takze, zeby producenci i projektanci samolotowych urzadzen nawigacyjnych rekomendowali GPS , jesli juz , to wylacznie dla celow referencyjnych. Np. Universal Avionics , producent urzadzenia ostrzegawczego TAWS , zaleznego od GPS , specyfikuje : http://www.uasc.com/products/taws.aspx .
A zatem są stosowane w samolotach radary związane z GPS, co każdy może sobie sprawdzić otwierając powyższy link: na zdjęciu skrzynki z komputerem radaru TAWS u dołu jest wejście na GPS. Co więcej, z faktu że artyleria rosyjska na granicy z Gruzją używała „grażdańskiego” (obywatelskiego, ogólnodostępnego) sygnału GPS z kontrolowanego przez USA systemu satelitów, można wnioskować że i w Moskwie (co widziałem) i w Smoleńsku ten „światowy amerykański” system GPS, wraz z odpowiednimi mapami, jest używany, także w wojskowych systemach nawigacji, zapewne i na lotnisku Sieviernyj k. Smoleńska. (Rosja oczywiście ma swój odrębny system nawigacji GLONASS, który na polskich, NATO-wskich samolotach wojskowych jest, wg Chronowskiego, nie instalowany)
2. W kolejnych dniach pan Andrzej Chronowski bardzo się ucieszył z przysłania mu szczegółowego „grafiku ostatnich kilometrów przed katastrofą”, wykonanego wspólnymi siłami inż. Lecha Biegalskiego – też, jeśli pamiętam, z Kanady – oraz Rosjanina imieniem Amielin ze Smoleńska (witryna Kozidryngiel, mapka http://kozidryngiel.files.wordpress.com/2011/07/mak2.jpg; ma on 6MB – trudno ją przesłać w załączniku).
W podzięce A. Ch. podesłał mi informację, że w istocie przez ostatnie ok. 10 km przed lotniskiem (szybkość samolotu ok. 288 km/godz.) prezydencki TU 154M leciał prowadzony tylko przez GPS. Cytuję dosłownie informacje które A. Ch. otrzymał od pilotów rządowego, małego samolotu Jak 40 (por. Worsztyl), który lądował pół godziny przed „tutką” z prezydentem:
„Jak sie cofniemy do wykresu Biegalskiego i jego trajektorii poziomej, to widac, ze kpt. Protasiuk juz przed dalsza (radiolatarnią, 6,1 km od lotniska) leci po “GPS-ie”, rowniotko, rownolegle . (…) Por. Worsztyl (z Jak 40, który ladował pół godziny wcześniej) nastawil wypadkowa GPS i radiokompasu, kapitan Protasiuk nie, kierowal sie tylko GPS. Porucznik Worsztyl powinien byl ostrzec kpt. Protasiuka otwartym tekstem o zmylce GPS , ale bal się zostawiac dowodu stosowania pozaproceduralnych praktyk. Te pozaproceduralne praktyki, czyli stosowanie GPS w ostatniej fazie lotu, to byla indywidyalna inicjatywa mlodych pilotow, system szkolenia w 36 Specpulku nie mial z tym nic wspolnego. Nie mam watpliwosci, ze plk. Szelag (z prokuratury wojsk.) to skoryguje , aczkolwiek bedzie to bolesne dla czolowych politykow, nie mowiac juz o panu Millerze i jego ludziach.”
I pisze dalej: „Przyjeta przez Protasiuka ” taktyka ” podejscia w automacie nie budzi sprzeciwu, zaloga wierzy w jego umiejetnosci. … Tam bylo priorioty : Wierzymy dokladnie w odleglosc podana przez kontrolera i wierzymy w automat i GPS.”
Chronowski nazywa wcześniej kpt. Protasiuka “fanem komputerow i automatyki“ i zauważa:
„Rosjanie argumentowali i beda argumentowac, ze 1 km odlegosci od pasa to pilot powinien polegac juz na wizualnej ocenie , widziec pas i ladowac albo odchodzic. Prawda . Ale jest i inna prawda oparta na swiatowych standardach bezpieczenstwa : Nasz pilot ryzykowal i szarzowal , poslugujac sie nieprecyzyjnymi danymi wlozonymi do autopilota , kontroler nie powinien przymykac oczu na te brawure . Z Panskiego wykresu wynika , ze radar (rosyjski) pokazywal 500 metrow odleglosci wzdluznej do przodu, czyli sciezka proceduralna musialaby byc zanizona o 25 metrow. Oczywiscie , te 500 metrow, jesli dokladnosc satelity sie potwierdzi , przy proceduralnym podejsciu nie mialy wplywu na Katastrofe, przy brawurowym podejsciu , tak. Chodzi o to, czy jest to faktyczna tolerancja radaru, czy tez kontroler dokonywal ” falstartu ” celowo. To trzeba wyjasnic , dlatego prosze o wiecej informacji.”
W istocie, Lech Biegalski bardzo dobrze dokumentuje, ze kolejne, podawane co kilometr, informacje o odległości od pasa startowego, podawane przez wieże kontrolną, bardzo systematycznie „odsuwają” prezydencką „tutkę” o 500 (+/-50) metrów do tyłu:
Ze stenogramu opublikowanego przez Międzypaństwową Komisję Lotniczą MAK:
(http://kozidryngiel.files.wordpress.com/2010/06/stenogram.pdf)
- 10:39:49,9 KONTR “Podchodzicie do dalszej, na kursie i ścieżce, odległość 6(km).”
(Rzeczywista odległość: 6450m, rzeczywista wysokość: co najmniej 100m ponad ścieżką)
- 10:40:13,5 KONTR ”4 Na kursie i ścieżce”
(Rzeczywista odległość: 4540m, rzeczywista wysokość: ponad ścieżką)
- 10:40:26,6 KONTR “3 Na kursie i ścieżce”
(Rzeczywista odległość: 3500m)
- 10:40:38,7 KONTR ”2 Na kursie i ścieżce”
(Rzeczywista odległość: 2530m, wysokość: pod ścieżką)
(mapka http://kozidryngiel.files.wordpress.com/2011/07/mak2.jpg)
Jeśli przyjmiemy, że współrzędne satelitarne były w istocie przesunięte, na osi Y, nie tylko o 40 m w lewo (patrząc od strony samolotu) – jak to stwierdziła ekipa Jak 40 – ale także, jak to sugeruje „ruska-pavda.com”, na osi X o 500 m wstecz (patrząc od strony lotniska), oraz o 60 m w dół, na kartezjańskiej osi Z, to diagram rzeczywistego nalotu TU 154M nad lotnisko staje się zrozumiały. Prowadzony przez PRECYZYJNEGO AUTOPILOTA i PRECYZYJNY GPS samolot zachowywał się tak, że pomimo kolejnych przejściowych odchyleń w pionie od wybranego przez te przyrządy kierunku lotu precyzyjnie „celował” w początek wirtualnego pasa startowego umieszczonego ok. 60 m pod ziemią, 500 m od początku rzeczywistego pasa startowego! (Proszę sobie, za pomocą linijki, przedłużyć na wykresie Biegalskiego, uśrednioną RZECZYWISTĄ ścieżkę nalotu do odległości 500 m przed pasem startowym: ten wirtualny punkt lądowania znajdzie się prawie w środku litery Kw białym kółku na czerwonym tle! Jest to prawie dokładnie 60 m pod ziemią!)
Otóż pilot żywy (Protasiuk) wyłączył autopilota i zaczął poziomować samolot w momencie gdy nareszcie zobaczył ziemię, ok. 35-40 m nad nią (patrz wykres). Do tego momentu, pewny precyzji AUTOMATU i GPS, nie zwracał uwagi ani na ostrzeżenia TAWS (także te, że przeszkoda zbliża się od przodu samolotu) ani na informacje od załogi, że już są dwukrotnie niżej od wysokości decyzji (100 m). Zrobił to o kilka sekund za późno, a to wskutek tego że, jak celnie napisal Chronowski: „Tam (w kabine pilota) bylo priorioty : Wierzymy dokladnie w odleglosc podana przez kontrolera i wierzymy w automat i GPS.”
Skąd jednak kontroler lotu wziął to systematyczne przesunięcie wstecz, na osi X, o 500 metrów? Zacytuję jeszcze raz co wyczytałem na „ruska-pravda.com”:
„Przy oględzinach miejsca upadku, specjalistów najbardziej zadziwiło, dlaczego samolot odchylił się od ścieżki nalotu aż o 500 metrów i znalazł sie tylko 5 metrów nad ziemią, zamiast 60. Wedlug ekspertów, Amerykanie lokalnie zmienili poziom ziemi w systemie GPS samolotu. nikt, oprócz specsłużb USA, nie jest w stanie lokalnie zmienić współrzędnych GPS. Taka możliwość została wymyślona dla wykorzystania w okresie wojny. Na przykład w okresie napaści Gruzji na Południowa Osetię w roku 2008 rosyjscy artylerzyści zderzyli się z problemem przesunięcia w ogólnodostępnym sygnale GPS. Amerykanie przesunęli w tej strefie współrzędne o 300 metrów… W rezultacie rosyjscy artylerzyści nie mogli posługiwać się ogólnie dostępnym (amerykańskim) systemem GPS.”
Ta informacja oznacza, że dowodzący „ruską” artylerią dzisiaj nanoszą punkt celu nie na zwykłej, papierowej, ale na elektronicznej mapie terenu GPS i że przy tej super-technice jest możliwe “z nieba” znaczne przesunięcie tego celu współrzędnych. A czy przypadkiem radar lotniska Sieviernyj też nie był sprzężony, jak amerykański TAWS i ruska artyleria na Kaukazie, z GPS? Tłumaczyłoby to przyczynę dla której kontrolerzy lotu też zostali zmyleni w swych odczytach, robionych już nie w sposób przestarzały, bezpośrednio z ekranu radaru, ale z komputera sprzężonego z GPS. Stąd prawdopodobnie pochodził ich „błąd widzenia”, nie tylko o 500 metrów wzdłuż ścieżki nalotu, ale i o 40 m w w lewo i 60 m w dół naprowadzanego samolotu! Ciągle bowiem powtarzali „na kursie i ścieżce”. Co więcej, jak to widać z wykresu Biegalskiego, kontrolerzy zaczęli krzyczeć „horyzont, horyzont” dokładnie w momencie gdy samolot nagle zniknął im z horyzontu radaru, zakryty przez wzgórze przed nim! A gdy się znowu na chwilę na radarze pojawił, zdążyli jeszcze krzyknąć „odejście na drugi krąg”, po czym samolot zniknął znowu, pozostawiając kontrolerów kompletnie skołowanych, co zauważyli ówcześni świadkowie ich się zachowania.
Wczoraj (24.04) napisałem do Chronowskiego e-list z pytaniem w zasadniczej kwestii:
Dlaczego ani komisja Millera, ani MAK nie puścili publicznie pary o użyciu GPS do lądowania we mgle? Kogo sie bali? Załogi Jak 40 oraz Tu154M 101 ponoć się bały głośno o tej procedurze mówić w eterze, ze względu, jak Pan napisał, na przełożonych. A kto jest GLOBALNYM PRZEŁOŻONYM zarówno MAK-u jak i polskiego Rządu?
A. Ch. Odpowiedział mi co następuje:
Rzeczywiscie , w Raporcie Millera nie zauwazylem analizy uzywania GPS , moze gdzies jest wzmianka , ale tam powinno byc pol raportu na ten temat. Jesli chodzi o MAK , to oni wspominaja polgebkiem, ale nie rozwijaja tematu. Jest jedno zdanie pod znakiem zapytania. Ja to wychwycilem od razu, bo wiedzalem, czego szukac. W angielskiej wersji, w polskiej chyba tez musi byc. Wie Pan co ? Ja to tak odebralem, jakby MAK zrobil taka niezauwazalna wrzutke, zawsze moze zrzucic wine na naszych specow, ze mogli drazyc a nie drazyli….
Tutaj pozwolę sobie na podpowiedź kto jest tym NAJWYŻSZYM PRZEŁOŻONYM ŚWIATA, którego się boją Rządy zarówno FR jak i RP. Otóż niedawno pisałem do mych anglojęzycznych korespondentów, o czym się dowiedziałem za pośrednictwem Izraela Szamira, cytującego Gordona Duffa z pisma „Veterans Today” (http://www.veteranstoday.com/?p=198218). Pozwolę sobie przełożyć tę informację na polski:
„Wiktor But, „Lord Wojny” został skazany na 25 lat więzienia, ponoć za próbę sprzedania dwóm agentom FBI „rakiet” podczas gdy się ukrywał w Bangkoku. Rosja zażądała wypuszczenia Buta (W. But jest rosyjskim obywatelem). A to oznacza, że Putin, pomimo swych publicznych oświadczeń, że jest inaczej, ma pełną świadomość, że Bush i Izrael jest odpowiedzialny za 9/11. But tylko dostarczył broni, to nie on zaplanował ten atak. Po prostu myślał, że robi biznes z bronią dla Izraela i Stanów Zjednoczonych… But (publicznie) stwierdził, że radziecka rakieta Grad typu Cruise została sprzedana do USA w celu jej użycia w ataku na Pentagon….”
(Warto przypomnieć w tym kontekście, że francuski radykał, Thierry Meyssan, który napisał dobrze sprzedaną, we Francji i w Niemczech, książkę „L’Effroyable imposture” o rakietowym ataku na Pentagon 11 września 2001 roku, po objęciu stanowiska prezydenta Francji przez Nicolasa Sarcozy – wg. Meyssana wybranego Francuzom po prostu przez CIA – musi się obecnie ukrywać poza zasięgiem „służb czyścicielskich” NATO gdzieś w Libanie.)
A więc mamy tutaj wskazanie na “Boga” – czyli NAJWYŻSZEGO PRZEŁOŻONEGO ŚWIATA – który zapewnia milczenie i w historii szczegółów katastrofy 10.04.2010 pod Smoleńskiem i wydarzeń 9/11/2001 w USA. A zapewne też i milczenia o przyczynach rozstrzelania oficerów polskich w Katyniu – oraz dziesiątków tysięcy innych kontrewolucjonistów przed 75 laty – im Katyn Wald…
M.G. Zakopane, 25.04.2012
Najnowsze komentarze